„Półkowniki” TVP - film Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd”

Przez Bernard , 09/03/2010 [08:20]

W TVP przybywa „półkowników”. Nie dane jest widzom obejrzeć „Kerna” Grzegorza Królikiewicza, filmu poświęconemu historii życia marszałka Andrzeja Kerna, człowieka niszczonego gwałtowną nagonką polityczną i medialną, pierwszą taką po roku 89. Widzowie nie obejrzą też (na razie) „Teatru Wojny” Jerzego Zalewskiego, filmu o Stefanie Brzozie, poecie, pieśniarzu, którego emisja została wstrzymana i odłożona na „święte nigdy” zaraz po tym, jak wybuchła „afera” w TVP po projekcji „Towarzysza Generała” Grzegorza Brauna. Niektóre filmy mają nieco więcej szczęścia i są pokazywane w niszowych kanałach, lub o bardzo późnych porach. „Półkowników” przybywa, jednym z nich jest film Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd”. Film o historii KPNu, której trzydziesta rocznica powstania przypadła właśnie w zeszłym roku. Film zamówiła Telewizja Polska jeszcze za czasów poprzedniej ekipy, reżyserem i scenarzystą jest Maciej Gawlikowski, producentem Robert Kaczmarek (który był też producentem „Towarzysza Generała”). Ostatnio pozytywnie przeszedł kolaudację, jednak data emisji nie została wyznaczona. Film Gawlikowskiego jednym może się podobać, innym nie, można mieć do niego uwagi, czy krytykować wypowiedzi występujących w nim bohaterów, ale przede wszystkim powinna być możliwość jego obejrzenia. Bo jak inaczej zgłaszać uwagi do filmu czy prowadzić polemikę skoro prawie nikt go nie widział? Film przedstawia historię KPNu od jej powstania w końcu lat siedemdziesiątych jako jawnej, opozycyjnej partii politycznej w PRL po upadek rządu Olszewskiego i „nocną zmianę”, co było początkiem końca Konfederacji. Jako postscriptum pokazana jest rocznicowa manifestacja byłych działaczy KPN przy Grobie Nieznanego Żołnierza w 2009, gdzie deklaracja powstania KPN została ogłoszona 30 lat wcześniej. W filmie wypowiadają się przede wszystkim członkowie KPN: Leszek Moczulski, Dariusz Wójcik, Krzysztof Król, Mirosław Lewandowski, Maria Moczulska, Teresa Baranowska, Romuald Szeremietiew (w KPN aż do rozłamu w 1985 roku, a w czasie rządu Olszewskiego wiceminister i p.o. ministra Obrony Narodowej). Spoza KPN Aleksander Hall (Komitet Obywatelski), Jan Lityński (KSS „KOR”), Krzysztof Wyszkowski (doradca premiera Olszewskiego), Tomasz Tywonek (rzecznik ministra Antoniego Macierewicza). Oraz historyk Antoni Dudek. Trudno streszczać niemal godzinny film, ale o kilku ważnych wątkach w nim poruszonych chciałbym wspomnieć mniej więcej tak jak prezentowane są w filmie. Jeśli chodzi o działalność Moczulskiego i KPN przed 89 rokiem to ważne są publikacje analityczno-programowe. „Rewolucja bez rewolucji” o pokojowej drodze dochodzenia do niepodległości za pomocą m. in. powszechnych strajków okupacyjnych, ta publikacja stanowiła manifest programowy KPNu, a zaczęła się realizować już rok później. Drugą z ważnych publikacji o której mowa w filmie to „Krajobraz przed bitwą” z roku 1987 będący odpowiedzią na tekst Jacka Kuronia „Krajobraz po bitwie”. I znowu to wizja Moczulskiego, a nie Kuronia okazała się trafna i zaczęła się spełniać już w roku 88. Analitykiem Moczulski okazał się przewidującym. Film porusza kwestię wzajemnych stosunków KORu i KPN. Cytowany jest tekst Jana Walca atakujący KPN i zarzucający Moczulskiemu m. in. „moczaryzm” i antysemityzm („Drogą podłości do niepodległości”), oraz fakt, że KOR publikując listy osób represjonowanych przy nazwiskach KPNowców pomijał ich przynależność. Mówi o tym Lityński dodając, że wstydzi się za takie „orwellowskie” postępowanie KORu. Kolejnym wątkiem poruszonym w filmie są procesy KPNu. Czołówka KPN spędziła w więzieniu po kilka lat, Moczulski w sumie sześć. Miejscem odosobnienia było chyba najcięższe wówczas więzienie w Barczewie. KPNowcy z krótkimi przerwami siedzą też w czasie tzw. karnawału Solidarności. „Ekstremiści” dzielą się więc na dwie grupy - ekstremistów z KORu o których Solidarność się upomniała, i ci „chodzą po wolności”, są m. in. doradcami Związku i „ekstremistów” z KPN, którzy prawie cały ten czas spędzają w więzieniach. Antoni Dudek cytuje rozmowę Breżniewa z Kanią, gdy sowiecki sekretarz dopytuje Kanię, kiedy ten wreszcie zrobi porządek z Moczulskim. Kania obiecuje poprawę i niebawem Moczulski trafia ponownie do więzienia. Głodówka protestacyjna i marsze z żądaniami uwolnienia więźniów politycznych (również braci Kowalczyków). Dwa procesy KPNu. Krzysztof Król opowiadając o procesie i wspominając sędziego nadzorującego proces Andrzeja Kryże nie odmówił sobie komentarza, że sędzia Kryże był wiele lat później wiceministrem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i zastępcą Zbigniewa Ziobry. Wspomniany jest pierwszy znaczący rozłam w KPNie, czyli odejście Romualda Szeremietiewa, po którym jednak do KPNu przyłączyła się radykalizująca się młodzież, nadając Konfederacji nowego rozpędu. Końcówka lat osiemdziesiątych - dokumentalne zdjęcia z manifestacji brutalnie rozbijanych przez milicję, ZOMO i tajniaków. Wreszcie obrady Okrągłego Stołu i przygotowanie do wyborów. W wypowiedziach członków KPNu, Konfederacja jawi się jako niemal jedyna pozaestablishmentowa partia sprzeciwiająca się Okrągłemu Stołowi, jednak biorąca samodzielnie udział w wyborach. Rządy Tadeusza Mazowieckiego to z kolei manifestacje i blokady komitetów PZPR (urocze wystąpienie młodego sekretarza krakowskiego komitetu PZPR Jerzego Hausnera), domaganie się pozbawienia PZPR majątku. W filmie wypowiada się Aleksander Hall, którzy bierze na siebie odpowiedzialność za wysyłanie ZOMO i pacyfikacje tych wystąpień. Kolejne pole działania to manifestacje przeciw wyborowi Jaruzelskiego na prezydenta Polski, oraz blokady wojskowych baz sowieckich. KPN choć poza parlamentem jest na fali i ma niezłe pomysły. Wreszcie pierwsze wolne wybory w Polsce po IIWŚ i duży sukces KPN. Próba uchwalenia ustawy konstytucyjnej o restytucji niepodległości Polski której przeciwstawiły się wszystkie główne siły polityczne w Sejmie, głównym zarzutem jest wadliwość prawna tej ustawy. Ale po jej odrzuceniu Sejm nie zdobył się na uchwalenie jakiejkolwiek innej. Dzisiaj więc Jaruzelski jest sądzony nie za to, że wprowadził stan wojenny, a za to, że wprowadził go niezgodnie z prawem PRL... I słynne wystąpienie Moczulskiego w którym rozszyfrowuje skrót PZPR. Wreszcie obalenie rządu Olszewskiego, sprawa agenturalnej przeszłości Moczulskiego. Moczulski cytuje wypowiedź Piłsudskiego o paniczykach i wsadzaniu rąk w gówno dla Polski. Zaprzecza by był agentem a tych którzy tak sądzą nazywa szujami lub idiotami i w ten sposób chce zamknąć dyskusję na ten temat. Moczulskiego broni Szeremietiew, który twierdzi, że Moczulski mógł prowadzić jakąś grę i że wiedział o próbach kontaktowania się Moczulskiego z władzami PRL w przeszłości i że po prostu mogli być to UBecy. Wypowiedzi bohaterów filmu odzierają rząd Jana Olszewskiego z „politury”, przedstawiają go jako rząd nieudolny, który i tak zostałby odwołany. Według członków KPN Antoni Macierewicz zaszantażował partię prowadząc rozmowy z Wójcikiem i Słomką, a sam nie przeprowadził zmian personalnych w swoim otoczeniu. Lewandowski mówi wprost – „wy chcieliście nas rozbić, to my pomożemy was obalić”. Pojawia się skrócona scena z „Nocnej zmiany” gdy Moczulski mówi „Pawlak i koniec”. Jest też wypowiedź Antoniego Dudka, który nie neguje orzeczenia sądu lustracyjnego, a wręcz przeciwnie, mówi, że sprawa agenturalna jest częścią biografii Moczulskiego i że nie da się jej z niej wykreślić, ale że jest ona wtórna, bo nie ma dowodów na to, że Moczulski był agentem bezpieki jako lider KPNu i jako agent bezpieki siedział kilka lat w więzieniu i w związku z tym źle zapisał się w historii Polski. Czego zabrakło w filmie? Przede wszystkim merytorycznych wypowiedzi „drugiej strony” czyli Jana Olszewskiego lub Antoniego Macierewicza, lub choćby autorów „Lewego czerwcowego”, czy „Nocnej zmiany”. Wypowiedzi Tywonka, czy Wyszkowskiego są niewystarczające. Autor prześlizguje się też nad kluczowym tematem teczki Moczulskiego. Nie ma w filmie nawet informacji w jakich latach miał on współpracować, ani jakiegoś skrótu toku rozumowania sądu lustracyjnego, który uznał, że Leszek Moczulski to TW „Lech”. Są tylko komentarze osób które uważają, że to nieprawda i wypowiedź Antoniego Dudka. Brakuje również zakończenia - czyli co przyniosła politycznie „noc teczek” dla Moczulskiego i Konfederacji, oraz co stało się dalej z KPNem. W filmie po przyklepaniu Pawlaka na premiera od razu następuje przeskok do roku 2009 i smutnej, nieco nostalgicznej wypowiedzi Moczulskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Tymczasem KPN popadał w coraz większą degrengoladę. Następuje po sobie kilka rozłamów, odchodzą kolejni członkowie partii. W następnych wyborach KPN jeszcze wchodzi do Sejmu (w przeciwieństwie do PC, czy RdR) ale gwiazda KPNu szybko gaśnie. Po „nocnej zmianie” Moczulski nie odegrał już żadnej roli w polityce. Nie odegrali jej tez inni członkowie KPNu w przeciwieństwie do środowiska byłego PC, czy ZChN (a ZChN znalazł się w nieco podobnej sytuacji). Brakuje również więcej informacji na temat samej biografii Leszka Moczulskiego. Mało kto pewnie wie, że Leszek Moczulski był członkiem PPR i PZPR, z której został usunięty. Nie ma to bezpośredniego związku z KPNem, ale chyba powinno być dopowiedziane. Kilka uwag Początkowo planowałem napisać sążnistą polemikę z wypowiedziami bohaterów filmu (z którymi czasem się zgadzam, a czasem nie). Jednak wymagałoby to ścisłego przytoczenia wypowiedzi bohaterów filmu, bo jak inaczej można dyskutować z wypowiedziami których czytelnik nie zna. Ponieważ nie ma to sensu i nie bardzo jest możliwe, dlatego postanowiłem na razie to zostawić - może jednak telewizja zdecyduje się na emisję filmu? A może po prostu napiszę całkiem osobny tekst tylko zainspirowany filmem. Ale ponieważ przejrzałem kilkanaście książek dotyczących tego okresu chciałbym zamieścić chociaż kilka krótkich uwag. Jestem gotów zgodzić się Antonim Dudkiem, że Leszek Moczulski był świetnym analitykiem, lecz marnym politykiem. Świadczą o tym nie tylko liczne rozłamy w KPNie, ale też nieskuteczność w politycznych działaniach już po 89 roku. Poza tym antyestablismentowość KPNu wynikała nie tylko z przekonań przywódców, ale też z przebiegu zdarzeń. Do Okrągłego Stołu nikt Moczulskiego nie zapraszał. W wyborach kontraktowych KPN chętnie by wystartował wspólnie z drużyną Lecha, jeśliby tylko dostał lepszą propozycję. Na trzy mandaty poselskie Moczulski nie chciał się zgodzić, a to może tych głosów zabrakło by nie wybrać Jaruzelskiego na prezydenta... Oficjalnie KPN dystansował się od Okrągłego Stółu, a komunistów potępiał, jednak gdy Kiszczak próbował formować rząd w 89 roku sięgając po partie pozaparlamentarne, Leszek Moczulski spotkał się z Kiszczakiem w cztery oczy i próbował wprząc w to inne organizacje pozaparlamentarne. Nic z tego nie wyszło, bo Kiszczak podał się do dymisji. KPN wywierał nacisk na odebranie majątku PZPR, ale to Andrzej Kern był sprawozdawcą stosownej ustawy, za co został zaliczony przez Michnika do jaskiniowych antykomunistów, to Andrzej Kern przygotowywał postawienie przed Trybunałem Mieczysława Rakowskiego. Za to wszystko zapłacił bardzo wysoką cenę. Kern nie był członkiem KPNu, tylko Porozumienia Centrum. Negocjacje KPN z Olszewskim nie powiodły się. Częściowo z winy Jana Olszewskiego, ale częściowo również z winy samego Moczulskiego. W ten sposób Leszek Moczulski na trwałe pozbawił się jakiegokolwiek wpływu na polską politykę. Poza tym KPN zachował się trochę jak zaściankowa szlachta robiąca zajazd na znienawidzonego sąsiada i gotowa sprzymierzyć się z najgorszym wrogiem. Bo jak inaczej można potraktować wspólne działania nie tylko z Unią Demokratyczną, ale również z postkomunistami od których tak oficjalnie odcinał się Moczulski? Zablokowało to na długie lata lustrację i umożliwiło szybki powrót komunistów do władzy. Miał w tym swój niechlubny moim zdaniem udział Leszek Moczulski. Z innych ciekawostek - jeśli chodzi o rywalizację KOR i KPN, a jeszcze wcześniej KOR i ROPCiO bardzo ciekawe informacje można znaleźć z ostatniej publikacji IPNu „Kryptonim Gracze” (wybór dokumentów dot. KOR). Okazuje się, że nienawiść do Moczulskiego była ogromna. Aktyw KOR uznawał go nie tylko za „moczarowca”, ale też rozsiewał plotki że jest agentem bezpieki, endekiem itd. Gdy np. do KORu dotarła informacja o tym, że Moczulski planuje spotkanie z biskupem Tokarczukiem, KORowcy starali się uprzedzić działania Moczulskiego i przestrzec biskupa. Nie był to jedyny taki przypadek. Usuwano z KOR członków ROPCiO, sygnatariuszy deklaracji „naprostowywano” (Antoni Pajdak), rozsiewano pełne nienawiści plotki, odmawiano współpracy z Moczulskim. Z kolei w książce „Śladami bezpieki i partii” Cenckiewicza przytoczona jest relacja TW „Maksym”, który opisuje rozmowę z Moczulskim w której ten wspomina o zaprzestaniu swoich stałych kontaktów z „władzami”. W książce „Widziane z Kremla” Kostikow lekceważy Moczulskiego jako opozycjonistę powołując się na dobrą znajomość z czasów współpracy prasowej. Ciekawe są książki Moczulskiego „Bez wahania” (wywiad rzeka przeprowadzony przez A. Dudka i M. Gawlikowskiego) i „Lustracja” (samego Moczulskiego), w których Moczulski przedstawia swoją biografię i swoją wersję wydarzeń lustracyjnych. Odniosłem wrażenie, że Leszek Moczulski czasem trochę fantazjował opowiadając o przeszłości, a i interlokutorzy chyba też nie zawsze byli przekonani. W „Lustracji” Moczulski powołuje się na przykład Wałęsy i Jurczyka jako niesłusznie pomówionych. Tu chyba jednak chybił... W filme Romulad Szeremietiew broni Leszka Moczulskiego przed nazywaniem go agentem, w ogóle jest dość wyrozumiały. W książce „W prawo marsz!” z roku 1993 był jednak bardzo krytyczny dla przywódcy KPN - zarówno jeśli chodzi o kierowanie partią, jak i nawet co do postawy Moczulskiego w więzieniu. Nie nazywa Moczulskiego agentem wprost ale wyraża zaufanie do Macierewicza, a cytowana w książce odezwa do członków KPN jest dość jednoznaczna w tej kwestii. W książce Szeremietiew jest oburzony, że Moczulski zataił swoje członkostwo w PPRze i PZPRze, cytowane są też publikacje Moczulskiego z tamtych czasów. Jak widać czas złagodził ostrze krytyki Szeremietiewa. I jeszcze słowo polemiki z wypowiedzią Antoniego Dudka w której bagatelizuje on konsekwencje ewentualnej współpracy Leszka Moczulskiego z SB. Myślę, że w jakimś stopniu można porównać sytuację Moczulskiego i Lecha Wałęsy. Współpraca Wałęsy z SB w latach siedemdziesiątych miała ograniczony charakter i dotyczyła kręgu znajomych. Według opublikowanych książek została w pewnym momencie zerwana. Jednak najpoważniejsze konsekwencje tej sytuacji miały miejsce znacznie później, w czasie fatalnej prezydentury Lecha Wałęsy. Widzę analogię z sytuacją Leszka Moczulskiego. Jeśli nawet przyjąć korzystną dla Moczulskiego, a sprzeczną z orzeczeniem sądu lustracyjnego interpretację, że kontakty Moczulskiego były tylko jakąś grą niewłaściwie zinterpretowaną przez interlokutorów, to poważne ich konsekwencje miały miejsce znacznie później – podczas pamiętnej „nocnej zmiany” i zdeterminowały postępowanie Moczulskiego a w konsekwencji zepchnęły go na polityczny margines, a Polskę wepchnęły w objęcia postkomunizmu i zablokowały lustrację na długie lata. Nie można więc tego bagatelizować. Film trwa prawie godzinę, więc nowe wątki można by wpleść pewnie tylko kosztem skrócenia pozostałych, co pewnie nie byłoby łatwe. Chętnie obejrzałbym po projekcji tego filmu dyskusję uczestników tamtych wydarzeń, może też historyków, bo członkowie KPN też mają prawo do swojej wersji wydarzeń.

Czarek Czerwiński

OK, pisałem, że jestem przewrażliwiony. I nie traktuję tej jednostronności jako wady, a wręcz przeciwnie, bo w ten sposób poznaliśmy punkt widzenia KPN na tamte sprawy a film wywołuje już w wielu miejscach w internecie dyskusję. To chyba lepsze niż gdyby doprosił Pan jeszcze kilku dyskutantów i wszystko zostałoby w filmie powiedziane. Moje "żale" (bo to nie była wcale krytyka) są też efektem tego, że dokumentów o działalności prawicy za komuny czy nawet w III RP nie ma. I oczywiście mi się zamarzyło, żeby w jednym filmie było więcej wielostronności, ale po zastanowieniu uważam, że nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby takich filmów było po prostu więcej! I nie byli to "półkownicy". Czego Panu i sobie życzę.
Domyślny avatar

A ja mam pytanie odnośnie tytułu. To jest tytuł produkcji Jerzego Zalewskiego. Czy użycie go nie jest plagiatem, a przynajmniej czymś niewłaściwym? Czy autorzy używając tego tytułu, chcieli podszyć się pod produkcję Zalewskiego z powodów marketingowych?
Domyślny avatar

"To jest tytuł produkcji Jerzego Zalewskiego" Nie tylko. Też jest to tytuł studyjnego programu Jerzego Zalewskiego, który był dawno temu emitowany w TV Puls, później krótko w Trójce. Miałem zaszczyt być gościem w jednym z nich. "Czy użycie go nie jest plagiatem, a przynajmniej czymś niewłaściwym?" Nie. Nie jest plagiatem i nie jest niczym niewłaściwym. "Czy autorzy używając tego tytułu, chcieli podszyć się pod produkcję Zalewskiego z powodów marketingowych?" A niby czemu? Jakie to miałoby przynieść korzyści? :-)))
Domyślny avatar

Moja reakcja jako widza i nie tylko moja jest taka, że tytuł jednoznacznie nawiązuje do produkcji Zalewskiego. I mam wrażenie, że jest to próba skorzystania z renomy tej nazwy. Widz, który szuka tego rodzaju wiedzy będzie to kojarzył z programem JZ. Rozumiem, że autorzy pytali i rozmawiali z Zalewskim o użyciu tego tytułu? Tym bardziej, że sam pan przyznaje, że był gościem tego programu.
Domyślny avatar

"Moja reakcja jako widza i nie tylko moja jest taka, że tytuł jednoznacznie nawiązuje do produkcji Zalewskiego" Zastanawiałem się nad tym, ale doszedłem do wniosku, że ludzi zyjących polityka i śledzących wszystkie telewizyjne programy na ten temat jest w spoleczeństwie niewielu. Nawet mniej niż 1%. A wśród nich takich, którzy pamiętają programy sprzed wielu miesięcy jest jeszcze mniej. Pytałem kilku osób jako tako interesujących się polityka, i tytułu "Pod prąd" nie kojarzyli jednoznacznie. Na dodatek czym innym program TV, czym innym film. "I mam wrażenie, że jest to próba skorzystania z renomy tej nazwy" Ma Pani złe wrażenie. "Widz, który szuka tego rodzaju wiedzy będzie to kojarzył z programem JZ" Nie sądzę. "Rozumiem, że autorzy pytali i rozmawiali z Zalewskim o użyciu tego tytułu?" Nie wiem czemu wciąż używa Pani liczby mnogiej. Jestem jeden. Tak, oczywiście. Dzwoniłem do Jurka, z którym się znamy, jeszcze przed zakończeniem montażu filmu i pytałem czy ma coś przeciw temu. Nie miał. "Tym bardziej, że sam pan przyznaje, że był gościem tego programu" Co "tym bardziej", bo nie zrozumiałem?
Domyślny avatar

"Zastanawiałem się nad tym, ale doszedłem do wniosku, że ludzi zyjących polityka i śledzących wszystkie telewizyjne programy na ten temat jest w spoleczeństwie niewielu. Nawet mniej niż 1%." Dokładnie. I to w ramach tego 1% pana film będzie oglądany. "A wśród nich takich, którzy pamiętają programy sprzed wielu miesięcy jest jeszcze mniej." To brzmi jakby liczył Pan na ten brak pamięci. A co z tymi, którzy jednak pamiętają? A jest ich całkiem sporo, zapewniam. Filmy są dostępne na youtube. "Ma Pani złe wrażenie." Wrażenie nie może być złe. Ono jest moim subiektywnym odczuciem. "Co "tym bardziej", bo nie zrozumiałem?" Tym bardziej skoro Pan był gościem, to dziwne, że powiela Pan tytuł. Pana filmem zainteresowane będzie głównie to samo środowisko, które oglądało i zna programy Zalewskiego. I powielenie nazwy będzie część widzów wprowadzało w błąd. I to jest dla mnie dziwne - sięganie po ograny tytuł.
Domyślny avatar

Ci, którzy pamiętają, będą jakoś musieli z tym żyć. Nic na to nie poradzę. Jurek Zalewski nie miał zastrzeżeń, a Pani ma. Czy coś jeszcze mogę w związku z tym uczynić? Proszę śmiało...
Rzepka

Rzepka

15 years 7 months temu

"Chodzi o to, żeby takich filmów było po prostu więcej! I nie byli to "półkownicy"." No właśnie, a wygląda na to, że takich "półkowników" jest tam coraz więcej. A zdjęta kiedyś z emisji "Errata o biografii" o Władysławie Broniewskim wróciła czy dalej na półce, że zapytam? Bo na stronach filmoteki TVP jej nie widzę. http://www.tvp.pl/filmoteka/f… Czy tą telewizją rządzą jakieś stalinowskie widma?
Rzepka

Rzepka

15 years 7 months temu

Strach przed potomkami stalinowców... Czyli jednak dobrze napisałem :)
Domyślny avatar

Strach przed możnymi tego świata :-))) Strach przed utratą apanaży. Strach przed wszystkim, co może w jakikolwiek sposób narazić urzędnika na nieprzyjemności. Czasem wolę rozmawiać ze stalinowcem niż zwyczajnym tchórzem, szepczącym: "Właściwie to myślę to samo, co pan, między nami mówiąc...".
Bernard

Nie chciałbym koncentrować się na przeszłości Moczulskiego, bo to poboczny wątek, ale zgodzić się nie mogę. To zdecydowanie całkiem coś innego niż z Leninem u Kaczyńskiego użytym w pracy doktorskiej. Teksty Moczulskiego szły "w Polskę". Wychwalanie Sowietów, ruskich czołgów, wyszydzanie patriotyzmu piłsudczyków - zaiste bardzo oryginalne jak na niepodległościowca. Proszę wybaczyć, ale były inne formy dbania o niepodległość. Odpowiedź jest banalnie prosta. Koniunkturalizm, żeby pracować w gazecie, czy wydawać książki. Potem zmienił zdanie i postawę i chwała mu za to. Ale nie róbmy z komunistycznej propagandy i stalinowskich organizacji (PPR) perfumerii.Przynależność do PPR nie była przymusowa, a pisanie takich tekstów nie było obowiązkowe, można było robić coś innego w życiu. To był świadomy wybór Moczulskiego. Opozycyjne działania w PPRze to bajki dla twardego jądra zwolenników. Nie w czasach stalinowskich. Raczej chciał dostać się na studia i na nich zaistnieć, bo chyba nie uwierzył w komunizm, i tyle… Co do PPRu to jest kosmiczna różnica, czy ktoś jest koniunkturalistą w latach siedemdziesiątych, czy zapisuje się do PPRu gdy leje się krew a ludzie są katowani w więzieniach, skazywani, a wyroki śmierci wykonywane. Jeśli Pan tego nie widzi, to nic już na to nie poradzę. Bo za chwilę dojdziemy do wniosku, że Leon Kasman też był patriotą walczącym o niepodległość na łamach stalinowskiej Trybuny. Nie! Moczulski zachował się tak jak zachował i tyle. Chluby i chwały mu to nie przynosi, wręcz przeciwnie. I wcale nie pochwalam zapisywania się koniunkturalnie do PZPR w latach siedemdziesiątych, tylko pokazuje różny ciężar gatunkowy. Nie przypominam sobie, żebym bronił w komentarzach publicystyki Olszewskiego z tamtych czasów. Ja jej po prostu nie znam. To nie jest zresztą tekst o Olszewskim, tylko o KPNie i Moczulskim. Ale jeśli poda Pan takie same cytaty z Olszewskiego jak Szeremietiew z Moczulskiego to moje zdanie będzie pewnie bardzo podobne. Czekam. pozdrawiam
Domyślny avatar

Ma Pan rację, że tematem filmu nie była ani historia życia Olszewskiego, ani też Moczulskiego. Dlatego też żadnej z nich nie opowiadałem. Jeśli lekceważy Pan wieloletnią działalność dorosłego faceta w PZPR w latach 70-tych, kiedy za działalność niepodległościową nie groziła czapa, a uważa Pan za decydujące o ocenie człowieka 1,5-roczne działanie 17-latka w PPR-ze za decydujące o ocenie jego życia, to mojej zgody nie ma. Przyklad Lenina u Kaczyńskiego użyłem w zupełnie innym znaczeniu, niż Pan próbuje przedstawić. Podałem to jako przykład dorabiania gęby przez myślenie ahistoryczne, a nie przykład łajdaczenia się autora tych słów. Mam wrażenie, że po raz kolejny nie dociera do Pana moje zdanie, że nie wolno oceniać wyrwanych z całości cytatów, bez znajomości całych tekstów. "Moczulski zachował się tak jak zachował i tyle" No właśnie. Ma Pan jakieś wiarygodne relacje na temat tego, jak się zachowywał jako 17-latek? "Potem zmienił zdanie i postawę i chwała mu za to" Wyleciał z tej PZPR szybko, bodaj w 1947. Poszedł siedzieć po raz pierwszy w 1957 roku. Aktywnie działał na rzecz niepodległości co najmniej od przełomu lat 60-tych i 70-tych. Spędził w więzieniach ponad 6 lat. Stracił w nich sporo zdrowia. To mało? Zna Pan więcej takich życiorysów? Chętnie poznam... "jeśli poda Pan takie same cytaty z Olszewskiego jak Szeremietiew z Moczulskiego to moje zdanie będzie pewnie bardzo podobne. Czekam" Nie doczeka się Pan, Panie Bernardzie. Brzydzi mnie metoda udupiania człowieka poprzez wyrywanie z kontekstu fragmentów jego artykułów sprzed 60 lat, jeśli wiem, że ich wymowa była przyzwoita, a te komunistyczne "ozdobniki" były tylko konieczną daniną.
Rzepka

Rzepka

15 years 7 months temu

Przecież Pan wie, kogo miałem na myśli (no cóż, że ze Szwecji) ;) Sądzę, że rozmowa z osobą o takiej proweniencji, w tej konkretnej sprawie, to jednak średnia przyjemność ;)
Rzepka

Rzepka

15 years 7 months temu

"Sądzi Pan, że ktoś z wielkich bossów ze mną rozmawiał na ten temat?" Zdziwiłbym się, gdyby panowały tam jakieś cywilizowane zwyczaje ;) Panie Macieju, reasumując: uważam, że skoro w filmotece dokumentu TVP znajdują się takie filmy jak np. pań Torańskiej i Zmarz-Koczanowicz, to po stokroć tym bardziej powinno być tam miejsce na Pańskie. Nie widziałem jeszcze filmu o KPN (stąd nie mogę się na ten temat wypowiadać), ale oglądałem wcześniejsze Pana rzeczy, które uważam za wartościowe i bardzo potrzebne, choć my, zwykli widzowie (czyli jeszcze mniejsze żuczki;)) mamy często inny punkt widzenia niż autorzy. Ale od tego właśnie jesteśmy żeby oceniać i rozmawiać. A przede wszystkim oglądać, a jak się nam tę możliwość odbiera, to jest prawdziwy skandal. Pan traci, my tracimy, społeczeństwo traci ;)
Domyślny avatar

Może jednak nie będzie Pan wyłącznie skazany na łaskę decydentów z Woronicza? Gdyby tak miało być, proszę się do mnie koniecznie odezwać - pierwszych 8 liter nazwiska + @ceti.pl Pozdrawiam serdecznie
Bernard

Bo strasznie odbiegliśmy od głównego wątku, troche przypadkowo zresztą, przez odwołanie do książki Szeremietiewa. A moim celem wcale nie była dyskusja o wczesnej młodości LM, raczej przy okazji. "Jeśli lekceważy Pan wieloletnią działalność dorosłego faceta w PZPR w latach 70-tych" Ależ nie lekceważę przynależności do PZPR w latach 70tych, nigdzie tego nie napisałem, po prostu pokazuję inny ciężar gatunkowy. Za legitymację PPR można było dostać kulkę od „Żołnierzy Wyklętych”, chyba z jakichś powodów... Nie wiem jak to powiedzieć, żeby nikogo nie urazić, może użyję metafory wojennej, podkreślam bardzo przesadzonej. Przynależność do PZPR w latach siedemdziesiątych była czymś takim jak podpisanie volkslisty. Przynależność do PPRu była zaś czymś takim jak zgłoszenie się na ochotnika do SS albo Gestapo. Nie usprawiedliwiam ani jednego ani drugiego, ale rozróżniam. "Przyklad Lenina u Kaczyńskiego użyłem w zupełnie innym znaczeniu, niż Pan próbuje przedstawić" Może troszkę źle zrozumiałem intencję z doktoratem LK, ale proszę zwrócić uwagę na różnicę znaczenia w odwołaniu do Lenina w doktoracie (nic chwalebnego) a publikowaniem tekstów o sowieckich czołgistach wyzwalających Polskę w prasie. To jednak coś innego. "Zna Pan więcej takich życiorysów? Chętnie poznam..." Poza tym wcale nie uważam, że ten epizod w PPR przekreślił Moczulskiego. Mam tu na myśli późniejszą działalność i odsiadki. Zgadzam się, że to był drobny epizod, być może bez znaczenia. Ale znaczenia nabiera dzisiaj, gdy Moczulski tworzy jakieś legendy o opozycyjnej działalności w PPRze. To się nie broni i tego zrozumieć nie mogę. Nie wiem po co takie historie? Są niewiarygodne i podkopują wiarygodność Moczulskiego w ogóle. "Brzydzi mnie metoda udupiania człowieka poprzez wyrywanie z kontekstu fragmentów jego artykułów sprzed 60 lat" Poza tym zarówno cytaty z artykułów, jak i zdanie, że ukrywał przynależność do PPR pochodzą nie ode mnie a z książki Szeremietiewa. A cała dyskusja trochę przypadkowo skierowała się z tematu KPN na przeszłość Moczulskiego. pozdrawiam
Domyślny avatar

"publikowaniem tekstów o sowieckich czołgistach wyzwalających Polskę" Tylko czy rzeczywiście tekst był o tym? Jeszcze raz proszę o formułowanie ocen na podstawie znajomości całego tekstu. Porządni ludzie pracujący wówczas w prasie często musieli iść na kompromisy. bardziej podłe, mniej podłe... Ale niektórzy robili przy tym dobrą robotę. Oceniajmy dziś ich postawy, ale z poprawką na kontekst historyczny. Chyba, że uznajemy każdego, kto wówczas pracował w prasie za sowieckiego kolaboranta godnego tylko porcji ołowiu w potylicę? "znaczenia nabiera dzisiaj, gdy Moczulski tworzy jakieś legendy o opozycyjnej działalności w PPRze. To się nie broni i tego zrozumieć nie mogę. Nie wiem po co takie historie?" Może to zwykła ludzka słabość? Może rozpaczliwa obrona człowieka, ktory zrobił dla Polski tyle, ile nikt z nas, który poświęcił dla Niej karierę, rodzinę, zdrowie, wiele lat życia, a dziś musi się opędzać przed sforą gnojków, którzy plują na niego jako na sowieckiego agenta, odbierając mu cały bohaterski życiorys, próbują zrobić z niego zdrajcę. To oczywiście uwaga nie do Pana, ale do takich ludzi jak Wojciech Sawicki, urzędnik IPN, a wcześniej Rzecznika Nizieńskiego. "cytaty z artykułów, jak i zdanie, że ukrywał przynależność do PPR pochodzą nie ode mnie a z książki Szeremietiewa" W takim razie Romek smażyłby się za nie w piekle, gdyby nie zweryfikował swoich poglądów ;-) Ma Pan rację, że na kształt tej książki wpłynęła pewnie temperatura ówczesnych politycznych sporów i tocząca się kampania wyborcza. Pozdrawiam
Domyślny avatar

Śmiało zatem: wydawało mi się, że takie miejsce jak to, służy wymianie poglądów i myśli. Jeśli pojawia się autor filmu, o którym toczy się dyskusja, i tenże autor wdaje się w dyskusję, to można mu zadać pytanie. I ja je zadałam. Takie pytanie, które określa moje wątpliwośći. Dotyczą one tytułu. To pana film, to pana decyzje.
Domyślny avatar

"wydawało mi się, że takie miejsce jak to, służy wymianie poglądów i myśli" Więc się wymieniamy :-) "można mu zadać pytanie. I ja je zadałam" A ja odpowiedziałem, jak najlepiej umiałem. Podzieliłem się z Panią moimi ówczesnymi wątpliwościami, poinformowałem o rozmowie z Jurkiem Zalewskim. "To pana film, to pana decyzje" Wiem. Tylko co mogę zrobić, żeby Pani poczuła się usatysfakcjonowana? Tytułu zmienić już nie mogę i nawet nie widzę powodu. Więc co?
Rzepka

Rzepka

15 years 7 months temu

Dziękuję :) Mam stały kontakt z Bernardem i Ckwadratem. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się wygospodarować wolną chwilę :) Pozdrawiam również
Domyślny avatar

Teraz dopiero zauważyłem, że Pani nick to "Anita_Cz", a nie "Anita". Przepraszam, to efekt nieuwagi. Nie było moją intencją nadmierne spoufalania się z Panią :-)