Nowy Zychowicz: będzie gorąco!

"OBŁĘD '44" Zychowicza jest już w księgarniach, a 14 sierpnia ma być spotkanie z Autorem, pierwsze chyba od ukazania się książki. "Będzie gorąco" - mówi się "na mieście". Tym goręcej, że chyba nie przypadkiem książka trafiła na rynek w czasie obchodów kolejnej rocznicy Powstania, a z roku na rok powstanie wzbudza większe zainteresowanie patriotów i... wrogość Salonu Warszawskiego. Nie znam jeszcze książki, ale chciałbym do 14 VIII bć po lekturze. Tymczasem jestem po lekturze recenzji Piotra Semki w "Do Rzeczy". I mam pewien niesmak. Bo znów serwuje się "prawdy oczywiste": że łatwo jest dywagować ex post, że moment historyczny, że polski charakter narodowy... Co mnie jednak w tej recenzji ubawiło najbardziej, to obawa jej autora, że wkrótce może pojawić się gdzieś żal, że "nie mieliśmy swego polskiego Quislinga". A Norwegowie mieli - i co z tego? Kto im dziś zarzuca faszyzm? antysemityzm? Nikt, prawda? A nam, Polakom? Chyba nie warto się o tym rozpisywać, bo to znane rzeczy, zapytam więc na koniec: a co by się stało, gdybyśmy mieli w tamtych czasach swego Quislinga?!! Jak mieliśmy GORALENVOLK? Haniebne? Wstydliwe? Być może... Ale niezależnie od tego, jak potoczy się dyskusja o najnowszej pracy Piotra Zychowicza, jest to jeden z nielicznych dziś historyków, którzy usiłują edukować Polaków historycznie, tzn. pokazywać, że polityka, że historia należą do s z t u k, a sztuce zawsze szkodziły aprioryzm i dogmatyzm. Możemy się oburzać, że ktoś mógłby suponować, iż trzeba było iść z Hitlerem na Stalina. A czy pójście ze Stalinem w świetle tego, co wiemy o Stalinie i stalinizmie w ogóle, a na ziemiach polskich w szczególności, nie może wzbudzać moralnej odrazy? Powinno ją wzbudzać! Więc spokojniej może trochę, panowie i panie. Dobrze jest zastanowić się nad wyborami polskich "elit" w przeszłości, zwłaszcza że dziś te "elity" zaczynają dokonywać wyborów bardzo podobnych! Opartych na naiwnej wierze "w innych", w "sojuszników", w "przyjaciół Polski". Historia może być magistra vitae, ale pod warunkiem, że chcemy się od tego magistra czegoś nauczyć.