Jako że odcinam się od klasy społecznej która dumnie zwie się wykształciuchami, to nie muszę tłumaczyć się z tego, że czasem czytuję brukowce. Szczególnie upodobałem sobie Fakt. Za 2 i 3 stronę, na których zgodnie pisują politycy i publicyści z każdej opcji, nic nie robiąc sobie z otoczenia, czyli reportaży z rozmaitych krwawych porachunków sąsiedzkich czy też romansów różnych gwiazdek popkultury z drugiej i trzeciej ligi.
Dodać należy, że na ogół autorzy ci biorą poprawkę na poziom odbiorców szacowany mniej więcej na wykształcenie średnie niepełne. Dzięki temu piszą prosto i do rzeczy, o co im chodzi, oszczędzając wszystkim czasu na rozlazłe dywagacje, naciągane i nieprzekonujące porównania i tym podobne elementy dyskursu wykształciuchów. Szczególnie nie żałuję 1,30 zł na Fakt już za sam codzienny felieton Macieja Rybińskiego. Dzisiaj kupiłem Fakt ze względu na plakat z Marszałkiem Józefem Piłsudskim, ponieważ postać tę bardzo cenię i szanuję. Plakat okazał się trochę tandetny, ale nie bądźmy drobiazgowi.
Dzisiaj chciałem pochwalić Fakt za jakże miły w nerwowych czasach dystans i nienachalną, z wyczuciem dozowaną ironię. Właśnie to miałem na myśli w tytule wpisu – pazur ironii. Oto, trafiając na typowy dla brukowca tytuł Koniec luksusów, czas na autobus, dotyczący byłego marszałka Sejmu, spodziewałem się potoku złośliwości pisanych pod publiczkę niechętną na ogół całej klasie politycznej. A tu miła niespodzianka! Artykuł okazał się lekko ironiczny, z zabawną nutą nostalgii i w sumie nie nazbyt złośliwy. Tak mi się spodobał, że zamieszczam tutaj obszerny cytat, aby się nim podzielić:
Koniec luksusów, czas na autobus
To już nawet nie jest cień dawnego próżnego Ludwika Dorna (55 l.). Z arogancji polityka, który jako marszałek Sejmu woził się rządowymi limuzynami i kazał oficerom BOR wyprowadzać swojego psa na spacer, nic już nie zostało. Teraz Ludwik Dorn, jak miliony obywateli, telepie się po mieście zatłoczonymi autobusami.
Być może życie szarego obywatela, który do Sejmu dojeżdża spod Warszawy koleją, patrzy smutno przez szybę miejskich autobusów i snuje się po chodniku, byłoby dla Dorna jakąś nauczką. Być może zaowocowałoby jakąś parlamentarną inicjatywą na rzecz zwykłych ludzi.
Ale Ludwik Dorn nic w Sejmie już nie znaczy. Wyrzucony z PiS wiedzie żywot niezależnego posła – niezależnego od partii i takiego, od którego też już nic nie zależy.
Materiały dodatkowe
1. Dorn. Koniec luksusów, czas na autobusSerwis eFakt.pl. Artykuł oraz zdjęcie ilustrujące smutny los byłego marszałka słynącego z elokwencji i błyskotliwości.
Te "rządowe limuzyny
Złośliwość
Słusznie :)
Zrezygnował z własnego wyboru
W Fuckcie znalazłam
Partia fachowców?
1,30 zł to faktycznie niewiele
A propos ludzi w PO
Rzepa
Codziennie Rzepy oczywiście nie da rady
Postpolityka
Pamiętacie "ciamciaramcie"?
Celtic - ja też bardzo żałuję Dorna
O Dornie
Filozofie - dzięki za przypomnienie..
Ale zamiana Dorna na Kaczmarka