Pazur brukowca

Przez filozof grecki , 12/05/2009 [18:20]

Jako że odcinam się od klasy społecznej która dumnie zwie się wykształciuchami, to nie muszę tłumaczyć się z tego, że czasem czytuję brukowce. Szczególnie upodobałem sobie Fakt. Za 2 i 3 stronę, na których zgodnie pisują politycy i publicyści z każdej opcji, nic nie robiąc sobie z otoczenia, czyli reportaży z rozmaitych krwawych porachunków sąsiedzkich czy też romansów różnych gwiazdek popkultury z drugiej i trzeciej ligi.

Dodać należy, że na ogół autorzy ci biorą poprawkę na poziom odbiorców szacowany mniej więcej na wykształcenie średnie niepełne. Dzięki temu piszą prosto i do rzeczy, o co im chodzi, oszczędzając wszystkim czasu na rozlazłe dywagacje, naciągane i nieprzekonujące porównania i tym podobne elementy dyskursu wykształciuchów. Szczególnie nie żałuję 1,30 zł na Fakt już za sam codzienny felieton Macieja Rybińskiego. Dzisiaj kupiłem Fakt ze względu na plakat z Marszałkiem Józefem Piłsudskim, ponieważ postać tę bardzo cenię i szanuję. Plakat okazał się trochę tandetny, ale nie bądźmy drobiazgowi.

Dzisiaj chciałem pochwalić Fakt za jakże miły w nerwowych czasach dystans i nienachalną, z wyczuciem dozowaną ironię. Właśnie to miałem na myśli w tytule wpisu – pazur ironii. Oto, trafiając na typowy dla brukowca tytuł Koniec luksusów, czas na autobus, dotyczący byłego marszałka Sejmu, spodziewałem się potoku złośliwości pisanych pod publiczkę niechętną na ogół całej klasie politycznej. A tu miła niespodzianka! Artykuł okazał się lekko ironiczny, z zabawną nutą nostalgii i w sumie nie nazbyt złośliwy. Tak mi się spodobał, że zamieszczam tutaj obszerny cytat, aby się nim podzielić:

Koniec luksusów, czas na autobus

To już nawet nie jest cień dawnego próżnego Ludwika Dorna (55 l.). Z arogancji polityka, który jako marszałek Sejmu woził się rządowymi limuzynami i kazał oficerom BOR wyprowadzać swojego psa na spacer, nic już nie zostało. Teraz Ludwik Dorn, jak miliony obywateli, telepie się po mieście zatłoczonymi autobusami.

Być może życie szarego obywatela, który do Sejmu dojeżdża spod Warszawy koleją, patrzy smutno przez szybę miejskich autobusów i snuje się po chodniku, byłoby dla Dorna jakąś nauczką. Być może zaowocowałoby jakąś parlamentarną inicjatywą na rzecz zwykłych ludzi.

Ale Ludwik Dorn nic w Sejmie już nie znaczy. Wyrzucony z PiS wiedzie żywot niezależnego posła – niezależnego od partii i takiego, od którego też już nic nie zależy.

Materiały dodatkowe

1. Dorn. Koniec luksusów, czas na autobusSerwis eFakt.pl. Artykuł oraz zdjęcie ilustrujące smutny los byłego marszałka słynącego z elokwencji i błyskotliwości.
Rzepka

Rzepka

16 years 5 months temu

i "borowiki wyprowadzające psa na spacer", to nie ironia, to oczywiście drobna złośliwość... Najwyraźniej tekst powstał pod zdjęcie, więc musieli coś tam napisać. No, ale trzeba powiedzieć: Ludwiku, do ron...do autobusu! Tak bywa...
filozof grecki

ale najbardziej rozbawiła mnie w tym artykule dalsza część, zwłaszcza zakończenie: "...takiego, od którego też już nic nie zależy".
Rzepka

Rzepka

16 years 5 months temu

Po co więc wybierać posłów jeśli od nich "już nic nie zależy". :)))
filozof grecki

Dorn był w pierwszym szeregu liczących się polityków i dziwię się, że z własnego wyboru z tego zrezygnował. Jego argumentacja mnie nie przekonuje. Przez nadmiar indywidualnych ambicji nasza polityka cierpi od wieków. Ale w tym przypadku ucierpiał głównie Dorn, podobnie jak wcześniej np. Jurek.
Ewikron

także taki artykuł: "Senator PO Antoni Piechniczek (67 l.), zamiast walczyć o godną jesień życia dla ciężko pracujących Polaków, kpi sobie z ich losu" http://www.efakt.pl/Piechnicz… Najciekawsza też jest pointa: "Co to znaczy „godnie żyć”, senator też wyjaśnił. – Poruszać się samochodem, mieć komórkę swoją i żony. Mam dom, mam posesję w Wiśle, utrzymanie tego wszystkiego kosztuje – tłumaczy były trener. Szkoda, że takiego lekarstwa na lepsze życie nie może znaleźć dla milionów innych emerytów. Przecież właśnie za to płacimy mu pensję senatora. A nie za zajmowanie się tylko własnymi interesami. A niestety właśnie tak wygląda „praca” Piechniczka w Senacie. Od początku kadencji – przez półtora roku – wystosował on całe 5 oświadczeń i zdołał zabrać głos ledwie na 8 z 32 posiedzeń. Wstyd!"
filozof grecki

Generalnie PO mieni się jedyną partią, która poważnie traktuje wykształconych wyborców, jest niepopulistyczna, stawia na apolitycznych fachowców. Ciekawie to wygląda jak zobaczymy na tych jej "fachowców": laureat Big Brothera, komunistyczny reżyser wulgarnie opluwający przeciwników, skompromitowany lider związku Solidarność "piękny Marian", synowie Wałęsy, Gierka, czy wyżej wspomniany trener. Przecież PO najwyraźniej stawia na ludzi z łapanki oraz wyborcę, którego wyrobienie polityczne ogranicza się do przechowywania w pamięci kilku nazwisk i znanych twarzy.
Czarek Czerwiński

jeśli w zestawie jest Rybiński. Tam zdaje się też często publikuje Warzecha, który przeszedł pozytywną metamorfozą. No ale niestety to są tylko 2 strony i to niecałe, bo są i inni publicyści, taki Lis na przykład. Więc te 1,30 płaci się praktycznie za jedną stronę do czytania. Rzepa, mimo, że kosztuje "aż" 3,40 ma takich stron do czytanie co najmniej kilka, więc wbrew pozorom i psychologicznym oporom (3,40 może jednak odrzucić) wychodzi taniej :)
Czarek Czerwiński

To jest oczywiście zbieranina, ale jest w tym głębszy sens.. Pomijając sportowców, aktorów itp., bo takich chwyta się każda partia, to tylko w PO mogli się znaleźć np. z jednej strony Huebner, a z drugiej Gowin. W tradycyjnym ugrupowaniu coś takiego nie mogło by mieć miejsca, a PO poszerzy prawdopodobnie w ten sposób swój elektorat. Ale to jest właśnie syndrom postpolityki i obawiam się, że PO dobrze go rozpoznała..
filozof grecki

Rzepa jest strasznie droga. Kupuję co jakiś czas, bo i ciekawa i wesprzeć warto, ale co dzień nie dałbym rady. Ale w so kupuję, bo zbieram zeszyty historyczne. Poza tym Gazetę Polską - tygodnik i miesięcznik.
filozof grecki

Wg mojej teorii postpolityka podważa sens demokracji i jest jedynie wybiegiem służącym do konserwowania układu władzy i elit. A historia wskazuje, że takie próby kończą się na ogół źle. A ta cała polityka jest łatwa do podważenia - za nią nic nie ma, żadnych idei, intelektualna pustka. Myślę, że możemy to próbować tu wykazać m.in. w moim wątku o dzisiejszym podziale na lewicę i prawicę.
Bernard

i Partyzantkę Obywatelską, gdy PO dogadywało się z leśnikami i takie krążyły dowcipy? Wydawało się, że nie wygrają wyborów, choć być może będą rządzić w koalicji "wszyscy przeciw PiS". A potem sytuacja się odwróciła. Mam nadzieję, że zostało to dobrze przeanalizowane, choć nawet najlepsza analiza nie jest w stanie zmienić tego co pokazuje...
Czarek Czerwiński

To typ intelektualisty-samotnika, więc nie rozumiem, komu on w partii przeszkadzał. Trudno uwierzyć, że poszło tylko o tych kilka słów o alimentach. Chociaż po tym, jak Dorn procesował się w tej sprawie z Kaczyńskim, wcale tego wykluczyć się nie da..
filozof grecki

Zdecydowanie nie chodziło o alimenty. Stosunki na linii Kaczyński-Dorn ochłodziły się po tajemniczej zmianie na stanowisku szefa MSWiA. Natomiast po przegranych wyborach Dorn trochę przeginał. Moim zdaniem nie chodziło o krytykę PiS jako taką. Tylko o mocno nielojalne wypowiedzi dla mediów bardzo łasych nawet na cień szansy na rozłam w PiS-ie. Robił też krecią robotę na swoim blogu. A po przegranych wyborach wręcz była taka medialna presja, że to już niby koniec PiS. Dorn tę atmosferę podgrzewał co były albo głupotą, albo (bardziej prawdopodobne) próbą ugrania jakiegoś własnego interesu kosztem partii. Dorn odsunął się więc od partii na własne życzenie. Początkowo dostawał tylko jakieś upomnienia i były też inne elementy dyscyplinujące. Sprawa alimentów była końcowym akordem, a na pewno nie przyczyną tych problemów.