Ciekawe czasy (4)

Przez filozof grecki , 13/12/2010 [04:09]

Szkic dotyczący przejścia od komunizmu do kapitalizmu. Tylko w podręcznikach historii dla naiwnych ten proces może wyglądać gładko i przyjemnie. W rzeczywistości chodzi, jak zawsze, o władzę i przywileje dla nielicznych.

Zwycięstwo kapitalizmu nad komunizmem

Pozwolę sobie na spekulację, co chodziło po głowie Francisowi Fukuyamie, gdy pisał słynny esej głoszący wieczny triumf struktury społeczno-ekonomicznej złożonej z demokracji liberalnej i kapitalizmu. Przypuszczam, że mógł mieć cień wątpliwości dotyczący części swojej teorii odnoszącej się do demokracji liberalnej. W końcu nawet wtedy trudno było przyjąć z całkowitą pewnością, że kultury przez całą swoją historię tak oporne na demokrację jak rosyjska, chińska czy arabska w końcu się nagną, nawet jeśli moment dziejowy jest wyjątkowo sprzyjający. Jednocześnie odnoszę wrażenie, że Fukuyama nie miał nawet cienia wątpliwości odnośnie ostatecznego zwycięstwa kapitalizmu na całym świecie.

W latach po upadku komunizmu w odczuciu opinii publicznej gospodarka rynkowa i gospodarka planowa (centralnie planowana) to było coś jak dzień i noc, jak wieża hi-fi i trzeszczące radio, jak loty w kosmos i epoka kamienia łupanego. Gospodarkę rynkową wybrały wszystkie kraje oprócz Kuby i Korei Północnej, które stały się komunistycznymi skansenami, kuriozami na skalę światową. W Rosji i Chinach urynkowienie przeprowadzano w sposób kontrolowany tak, by w pełni zachowane zostały wpływy komunistycznych elit. Tą drogą poszło też kilka mniejszych krajów jak np. Białoruś (pomijając tu powszechne w wielu krajach wychodzących z komunizmu niejawne utrzymanie wpływów przez komunistów). W powszechnym przekonaniu przejście na wolny rynek było wstępem do przemian demokratycznych. Dowodem na to miały być entuzjastycznie przyjmowane bezkrwawe rewolucje zwane kolorowymi rewolucjami, np. w Gruzji 2003 i na Ukrainie 2005. Czas pokazał, że Rosja i Chiny rosną w siłę pomimo niedemokratycznej autorytarnej władzy, a osiągnięcia kolorowych rewolucji z różnych przyczyn okazały się dość kruche.

Jestem daleki od kwestionowania wyższości kapitalizmu nad marksistowską utopią. Ale sądzę, że w latach transformacji wszyscy chyba popełniliśmy pewien błąd logiczny. Z tego, że gospodarka komunistyczna jest systemem a priori niewydolnym i prowadzącym do społecznej katastrofy, wywodziliśmy to, że gospodarka kapitalistyczna jest systemem a priori doskonałym i prowadzącym do powszechnego dobrobytu. Pobieżna obserwacja zdawała się potwierdzać taką ocenę. Co prawda w Polsce lat 90. kapitalizm nie przyniósł spodziewanego wzrostu stopy życiowej, ale powszechnie przypisywano to zbyt dużemu zapóźnieniu wyniesionemu jeszcze z czasów komunistycznych. Naturalnym wytłumaczeniem było także to, że ten nasz kapitalizm przypominał raczej mafijną republikę bananową zdominowaną przez uwłaszczonych komunistów (słynne uwłaszczenie nomenklatury) niż kapitalizm z prawdziwego zdarzenia. Tego głosu nie dopuszczano do oficjalnej debaty. Praktycznie nikt jednak nie śmiał poważnie kwestionować samej zasady, czyli słuszności wyboru gospodarki kapitalistycznej w takiej a nie innej formie (wyjątki skutecznie zmarginalizowano). To zabawne, że kompromitacja komunizmu posłużyła postkomunistom do zamknięcia ust przeciwnikom transformacji ustrojowej w wykonaniu postkomunistów wraz z wybraną częścią opozycji jako listkiem figowym.

W Polsce tłumiono debatę na temat zasad transformacji. Model naszego kapitalizmu został nam wszczepiony odgórnie. Przed błędami nie zabezpieczyły nas kontraktowe elity związane ze sobą nowymi wspólnymi interesami, a patriotyczne elity funkcjonują w Polsce w stanie szczątkowym, od Katynia po Smoleńsk są one systematycznie trzebione. Plan transformacji Sorosa-Sachsa został uzgodniony jeszcze za rządu Mieczysława Rakowskiego na drodze uzgodnień między rządem a grupą doradców z Solidarności. Po częściowo wolnych wyborach plan został zmodyfikowany przez Sachsa przy współpracy Davidem Liptonem z MFW i przeszedł do fazy realizacji przez kontraktowy rząd Tadeusza Mazowieckiego. Oficjalnie plan był firmowany w Polsce przez Leszka Balcerowicza. Mimo fatalnych skutków „terapii szokowej” w postaci zubożenia społeczeństwa i złodziejskiej prywatyzacji plan był chroniony przed krytyką w mediach zmonopolizowanych przez jedno środowisko. W wyniku bardzo opornie ale jednak postępującej pluralizacji mediów przygotowano nowe formy panowania nad przekazem. Sądzę, że wprowadzenie do polityki Andrzeja Leppera z jego hasłem „Balcerowicz musi odejść” było elementem gry, który miał skompromitować krytyków Balcerowicza (jako podobnych do prostaka – Leppera). Było to zagranie skuteczne, jego efekty do dziś są widoczne w debatach. W środowisku salonowych elit nawet uzasadniona krytyka pewnych elementów kapitalizmu czy też reform firmowanych przez Balcerowicza nie jest tolerowana, jest arbitralnie traktowana jako kompromitująca. (kulisy planu Sorosa-Sachsa zwanego „planem Balcerowicza” za Wojciech Błasiak, Plan Georga Sorosa i Jeffreya Sachsa, Prawica.net, 23.06.2009)

Odrębna droga do urynkowienia gospodarki

Dzisiejsze mocarstwa – Rosja i Chiny – przeprowdziły urynkowienie na własnych zasadach, nie dopuszczając do przejęcia kontroli nad gospodarką przez podmioty zagraniczne. Jest to główna przyczyna, w wyniku której pełnią one dziś funkcję podmiotową w globalnej grze. Szczególnie ciekawy jest przypadek Rosji, w której po ustąpieniu Borysa Jelcyna i przejęciu władzy przez Władimira Putina nastąpił gwałtowny odwrót od prywatyzacji na dawnych zasadach zagrażających podmiotowości Rosji. Oligarchowie z czasów Jelcyna zaczęli tracić wpływy i – jeden po drugim – uciekać z Rosji w obawie, by nie podzielić Michaiła Chodorkowskiego (obóz pracy) czy Leonida Rożeckina (zniknął bez śladu, przebywając w posiadłości na Łotwie). Wielu z nich dziś przebywa i prowadzi interesy w Wielkiej Brytanii.

Ciekawym aspektem tej sprawy jest dwuznaczna postawa europejskich elit, które z jednej strony z entuzjazmem odnoszą się do przywództwa Putina, mając na względzie współpracę gospodarczą (przykład Nord Stream) a nawet wojskową (wspólna tarcza antyrakietowa), a z drugiej strony, mniej oficjalnie, na łamach prasy, solidaryzują się z Chodorkowskim, kierując się może czymś w rodzaju lojalności czy sentymentu za czasami, w których Rosja szybko zmierzała w kierunku modelu zachodniego. Podobne dylematy widać w postawie Adama Michnika, który z entuzjazmem odnosi się do Putina w kontekście relacji polsko-rosyjskich, a jednocześnie Wyborcza często przypomina o „prześladowaniach” Chodorkowskiego, a Michnik chwalił się na łamach swojego dziennika, że osobiście w rozmowie z Putinem nie bał się zapytać o Chodorkowskiego, czym „wytrącił Putina z równowagi”.

Można przyjąć dość logiczne założenie, że Rosja i Chiny, przeprowadzając ograniczone urynkowienie na własnych zasadach, uniknęły przejęcia sporej części swoich zasobów przez zachodni kapitał. Jednak w tym konflikcie chodziło o coś więcej, o możliwość utraty samodzielności przez te państwa na głębszym poziomie. Pełna integracja z globalnym systemem finansowym pchnęłaby te kraje w spiralę uzależnienia od tego systemu. Wiąże się to z długiem publicznym, spekulacją walutami i instrumentami finansowymi, czyli tym, z czym borykają się kraje świata zachodniego i uzależnione od nich kraje trzeciego świata. Jak istotny jest to temat w rozgrywkach geopolitycznych pokazała decyzja Rosji i Chin z 24.11.2010 o przejściu we wzajemnych rozliczeniach z dolara na juana. W ten sposób kraje te nie tylko i nie tyle odchodzą od światowego systemu finansowego, co pokazują chęć i możliwości gry na własnych warunkach, czyli podmiotowość.

Świadomie w tym wpisie skrytykowałem pewne aspekty kapitalizmu, co być może w oczach wielu jest naruszeniem pewnej świętości. Wynika to ze zręcznie zastawionej pułapki. Elity, które z przywilejów władzy korzystają niezależnie od systemu, wkładają nam do głowy ideologiczne zaklęcia, byśmy nieświadomie bronili ich przywilejów. W rzeczywistości w pełni akceptuję kapitalizm. W tym wpisie i kilku następnych pojawi się natomiast szereg zastrzeżeń dotyczących tych aspektów współczesnego kapitalizmu, które - moim zdaniem - są jego zwyrodnieniem.

moherowy beret

ale przecież w Polsce nie mamy kapitalizmu,bo mamy raczej państewko,w którym obłowili się "oni" i teraz wmawiają,że jest kapitalizm,jest lepiej,ale ludzie muszą zaciskać pasy przez całe życie.Tylko "oni" opływają w dobrobycie i fałdy tłuszczu nie są w stanie ukryć pod garniturami od Armaniego.Za takim kapitalizmem nie jestem.
Domyślny avatar

ciemniak (niezweryfikowany)

14 years 10 months temu

Czegoś jak zwykle nie rozumiem. To niby w Chinach i Rosji jest lepiej? A może sprawiedliwiej i bogaciej też? Oni wybrali lepszą drogę transformacji? Bardziej suwerenną i patriotyczną? Jeśli tak i jeśli na tym polega myślenie przywoływanych przez Ciebie,filozofie, patriotycznych elit, to dla mnie wieje zgrozą i od takiego patiotyzmu pókim żywa będę się trzymać z daleka. A jeśli nie, jeśli jednak źle Cię zrozumiałam, to wytłumacz mi, prosżę, gdzie jest ta trzecia droga, nie chińska czy rosyjska i nie Sachsowska?
filozof grecki

Nie powiedziałem, że dla uzdrowienia sytuacji w Polsce trzeba uciekać do autorytaryzmu i nie wynika to z mojego tekstu. Twój wniosek jest mylny. PS. Właśnie na tym polega problem, że wielu ludziom w Polsce (zakładam, że w w tym i Tobie) skutecznie wmówiono, że innej drogi nie ma. Szkoda, że nie miałaś okazji słyszeć, co mówiło się "na ulicy" w latach 90. (sądzę że nie słyszałaś). A mówiło się, że pierwszy milion trzeba ukraść, a w Polsce wszystko rozkradła nomenklatura. Mówiło się, że polscy biznesmeni to w 90% mafia i złodzieje. Drobnica mogła próbować się dorabiać (z dużymi przeszkodami w biurokracji), ale w kluczowych działach gospodarki nie było miejsca dla ludzi z zewnątrz (klasyczny przykład: Roman Kluska). Dlaczego tyle się od lat mówi o ułatwieniach dla tworzenia biznesu - bo wcześniej było jeszcze gorzej! W latach 90. mówiło się jeszcze, że pierwsze pokolenie zwykłych ludzi w kapitalizmie jest stracone. Była taka "mądrość ludowa" (sądzę, że rozsiewana przez samych postkomunistów), że złodzieje, którzy przejęli biznes, za jakiś czas się ucywilizują i dopiero wtedy będzie w Polsce normalny kapitalizm, a tymczasem trzeba przeczekać. Ludziom, którzy zostali uformowani tak jak Ty właściwie beznadziejnie jest tłumaczyć, że ze złodziejskiego kapitalizmu nic dobrego nie wyniknie, nawet w kolejnych pokoleniach. Zawsze będzie korupcja, która jest hamulcem rozwoju w każdym kraju, którego ten rak dotknie. Zobacz jak kiepsko Polska (za Tuska!) wypada w rankingu Transparency International: http://www.transparency.org/p… Równie beznadziejnie jest tłumaczyć, że reforma Sachsa nie była jedyną możliwą drogą, choć wielu światowej klasy ekonomistów całkowicie skrytykowało tę metodę transformacji, a nawet sam Sachs w książce "Koniec z nędzą" skrytykował swoje dawne rady. Ale po co te wszystkie argumenty, jeśli ktoś upiera się, że nasz model był jedyny możliwy, bo każdy inny to Rosja albo Chiny. Mam nadzieję na rozmowę z ludźmi, którzy chcieliby Polskę zmienić na lepsze. Jeśli Ty uważasz, że jest dobrze, a dzięki Tuskowi będzie jeszcze lepiej, to nie dogadamy się.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

14 years 10 months temu

Czy słusznie dopatruję się w interpretacji zachowania Chin i Rosji tęsknoty za szczyptą nacjonalizmu? Ale nie jakiegoś demonicznego tylko takiego "dobrego"? Pozdrawiam
filozof grecki

To będzie dodatkowe wyjaśnienie dla Ciemniaka :) Ten tekst jest częścią większej całości, co zaznaczyłem dodatkowo w zakończeniu. No i tak wyszło, że tych 2 podrozdziałów nie należy traktować tak bardzo łącznie (że jeden wynika z drugiego). W dalszych rozważaniach oba się jeszcze przydadzą. A teraz właściwa interpretacja obu rozdziałów :) Pierwszy: Transformacja ustrojowa w Polsce przebiegła fatalnie z punktu widzenia interesu kraju i społeczeństwa. Prostym słowami ujął to w pierwszym komentarzu Moherowy Beret. Najgorsze jest to, że to tylko część naszych problemów z kapitalizmem. Wraz z nim "w prezencie" dostaliśmy głęboki strukturalny problem bardzo trudny (jeśli nie niemożliwy) do rozwiązania. O tym będą następne części. Skutki tego "feleru" kapitalistycznej gospodarki możemy oglądać na przykładzie dzisiejszej Grecji. Drugi: Ten rozdział wskazuje na to, że Rosja i Chiny zdecydowanie odrzuciły wspomniany wyżej strukturalny problem kapitalizmu. Tylko dzięki temu mogą dziś tak ostro grać na globalnej scenie. (Oczywiście urynkowienie w Rosji i Chinach nie jest w żadnym razie wzorem dla nas - nie ta skala, zupełnie inne problemy.) O jakim strukturalnym problemie mówimy? - o tym w następnych częściach. Nietoperzu! Z nacjonalizmem bądźmy ostrożni. Ja jestem w zabawnej sytuacji czasem, bo moi znajomi - zwolennicy PO - w takich codziennych banalnych rozmowach "psioczą" na obcokrajowców, którzy denerwują ich - śmiecą, zabierają pracę, wywyższają się itd. itp. A ja - zwolennik PiS - nie mogę przetłumaczyć, że to dobrze że oni u nas są. Tak właśnie myślę. Do problemów z imigrantami takich jak we Francji jeszcze nam daleko. Polska jest krajem o wielkiej kulturze i może swobodnie wchłonąć trochę nowej krwi :) Po prostu musimy pilnować przestrzegania prawa (to zadanie państwa) i mieć trochę dystansu do takich durnych pozerów jak słynny Simon Mol (to zadanie zwykłych ludzi). Jeszcze dodam, że może miałeś na myśli coś innego. Taki "nacjonalizm" a właściwie silny patriotyzm, który sprawia, że można walczyć i ryzykować życiem dla ojczyzny. Myślę, że Polska ma wspaniałą historię pełną takich postaw, trzeba będzie jednak pokolenia, by to w ludziach odbudować. A jeśli mówimy o ekonomii, to znowu byłoby miło, gdyby w ramach takiego dobrego "nacjonalizmu" Polacy wspierali siebie nawzajem w dużym międzynarodowym biznesie, a także ograniczyli wyprzedaż strategicznych działów gospodarki za granicę. Inne nacje tak robią! Na razie pojawiają się pytania do moich tekstów. To fajnie! :) Ale ja liczyłem na burzę mózgów. Może do każdego tekstu powinienem dodawać na końcu tematy do dyskusji? ;)
Nygus

Nygus

14 years 10 months temu

po prostu równość wszystkich wobec (w miarę prostego, przejrzystego i w miarę niezmiennego)prawa, równość szans na wolnym rynku dóbr i usług, które obywatele świadczą sobie wzajemnie w Państwie opartym na wartościach chrześcijańskich i Prawie Rzymskim, to ja jestem bezwzględnie ZA! Tyle że tego wszystkiego, to my oczywiście nigdy nie mieliśmy i raczej przystąpiwszy do UE mieć już nie będziemy. Z krajów europejskich co nieco zostało trochę normalnego kapitalizmu w Wielkiej Brytanii, ale tam wbrew temu co sądzą "ludzie nowocześni" gwarantem tego minimum normalności jest... monarchia. Pozdrawiam/
Domyślny avatar

ciemniak (niezweryfikowany)

14 years 10 months temu

Filozof, bądź tak dobry i odpowiedz kiedyś na jakieś pytanie zamiast snuć teorie na temat mojej przeszłości z lat 90-tych i tego jak z "tak uformowanymi" beznadziejnie jest rozmawiać. Mam wrażenie, że Wy nie bierzecie w ogóle pod uwagę rzeszy ludzi, którzy za komuny wychowywali się w przeciętnej komunistycznej biedzie, a w latach 90-tych dzięki uporowi (czasem w beznadziejnej sytuacji) i pracy rąk własnych (czasem ponad siły) z tej biedy się wyrwali znaleźli sobie miejsce w tym niedoskonałym świecie (innego nie mamy, co nie znaczy, że należy przestać szukać oczywiście), wiedzą, ile to kosztowało i ile jest warte, i nie chcą tego stracić. Bez protekcji, wujka w uwłaszczonej nomenklaturze, łapówek i przekrętów. Może nie uwierzysz, ale nie mam sobie nic do zarzucenia, jakiejś nieuczciwości w życiu, interesowności. Ale cenię to co się w Polsce stało po `89, to że wyrwaliśmy się z komunizmu, że żyjemy w wolnym kraju, gdzie jedne wybory może wygrać Kaczyński, a drugie - Tusk. Świat po prostu nie dzieli się na tłustych oszustów postkomunistycznych, którzy się uwłaszczyli i szlachetnych niewłaszczonych patriotów. Jest ktoś pośrodku -jest tych ktosiów dużo. Myślę, że Ty się ograniczasz do krytyki mojego "uformowania", które jakoby przesłania mi możliwość dostrzegania, że transformacja Balcerowicza była zła, ale poza krytyką niewiele masz do powiedzenia. Model chiński i rosyjski - nie. Super, odzyskuję wiarę w Twój rozum, ale gdzie jest to cudowne antidotum na posttransormacyjne cierpienia? O to pytałam. I odpowiedzi nie dostałam.
filozof grecki

"gdzie jest to cudowne antidotum na posttransormacyjne cierpienia? O to pytałam. I odpowiedzi nie dostałam." W przyrodzie nie ma cudownych antidotów. Umówmy się, że na cuda nie liczymy. No, może niektórzy dali się nabrać na cuda, które obiecywał Tusk, bywa. Jeśli podejmujesz dyskusję z moimi tekstami, to fajnie, o to chodzi, ale nie idź na skróty. Zarzucasz mi, że nie podaję "cudownego antidotum", a ja nigdzie tego nie obiecałem. PS. Moja krytyka, jeśli jest uzasadniona, to już jest wartość, bo pokazuje, co trzeba zmienić. Można się z krytyką zgadzać, albo nie. Nie przyjmować jej do wiadomości - to zamykanie oczu na rzeczywistość, a nie dyskusja.
filozof grecki

Dzięki za komentarz. Z tą równością mamy właśnie wielki problem. Równość wobec prawa nie rozwiązuje naszych problemów, gdy okaże się, że prawo jest tak ustanowione, że faworyzuje elity, a stosunki społeczne są tak przemyślnie skonstruowane, że nie da się tego prawa zmienić. Problem postawiony ogólnie oczywiście dotyczy nie tylko Polski. Czytaj następne części. Mam nadzieję, że będzie o czym dyskutować. Co do powyższego wpisu - można dodać wiele ciekawych rzeczy - jeśli ktoś ma wiedzę, to bardzo proszę. Chodzi mi o przykłady - nawet z własnego doświadczenia - pokazujące, jak bardzo Polska została rozkradziona w latach 90., a ludzie pozbawieni równych szans. Pierwszy z brzegu przykład to mafijno-polityczna spekulacja kursem dolara w 1989-90 i wydrenowanie walut ze sporych prywatnych zasobów i przejęcie przez różnych mafiozów. W przekręcie uczestniczył rząd i bank centralny manipulując kursami (wtajemniczeni spekulanci wiedzieli wcześniej kiedy kupować albo sprzedawać)! Już na początku tej dekady mieliśmy skandaliczną sprawę Romana Kluski, o której długo można by mówić. Etc.
Domyślny avatar

ciemniak (niezweryfikowany)

14 years 10 months temu

Ok, nie obiecywałeś, wiem, rzecz w tym, że nawet jak się przeprowadza transformację własnego podwórka, to i tak nie sposób uniknąć tzw. niepożądanych konsekwencji (są zawsze, mniejsze lub większe - tak zresztą mówi teoria zarządzania). I były. Są zresztą nadal, a już na pewno ich skutki. Przeprowadzając gruntowną krytykę jakiegoś procesu (im bardziej skomplikowany, tym to zdanie bardziej jest prawdziwe - a czy jest coś bardziej skomplikowanego niż przejście z socjalizmu na kapitalizm w warunkach katastrofy gospodarczej - w końcu socjalizm po prostu zbankrutował, dlatego było stosunkowo łatwo) - nie wolno się na nich skupiać, bo wtedy dochodzi się do błędnych wniosków, że wszystko jest do d... (a nie jest i o tym tak naprawdę pisałam w poprzednim poście). To że wszystko jest do d... dałoby się może jeszcze obronić, nawet w tej sytuacji, ale pod warunkiem stworzenia alternatywnego scenariusza. I o to pytałam. Powiedziałeś, że cudów nie ma - zgadzam się, pomijam sarkastyczne wtręty o cudach Tuska, bo nie warto nad takimi wtrętami się pochylać, każdy z nas ma swój katalog takich pseudoprzykładów czegoś, a i tak wszyscy wiemy, ile są warte w Polsce wizje polityków, jedni budują je na micie cudowności, inni na pustej lodówce. W sumie żadnej różnicy. Skoro jednak cudów nie ma, to tylko tyle z tego wynika, że przy naszej transformacji też ich nie było. Były za to nieoczekiwane konsekwencje. Bardzo nieprzyjemne. Nie dla wszystkich tak samo. A co do przykładu nygusa, tego o Wlk. Brytanii, to ciekawe, ale wskaźnik Giniego opisujący nierówności społeczne w WLK. Bryt, wynosi 34, a u nas 35. I nie wmawiaj mi, że ja zamykam oczy na rzeczywistość, gdy ją widzę inaczej niż Ty, bo to manipulacja, w pewnym sensie nawet obraźliwa. Może w dyskusji nie używaj argumentów ad personam, bo to nie uchodzi.
Domyślny avatar

ciemniak (niezweryfikowany)

14 years 10 months temu

Ok, nie obiecywałeś, wiem, rzecz w tym, że nawet jak się przeprowadza transformację własnego podwórka, to i tak nie sposób uniknąć tzw. niepożądanych konsekwencji (są zawsze, mniejsze lub większe - tak zresztą mówi teoria zarządzania). I były. Są zresztą nadal, a już na pewno ich skutki. Przeprowadzając gruntowną krytykę jakiegoś procesu (im bardziej skomplikowany, tym to zdanie bardziej jest prawdziwe - a czy jest coś bardziej skomplikowanego niż przejście z socjalizmu na kapitalizm w warunkach katastrofy gospodarczej - w końcu socjalizm po prostu zbankrutował, dlatego było stosunkowo łatwo) - nie wolno się na nich skupiać, bo wtedy dochodzi się do błędnych wniosków, że wszystko jest do d... (a nie jest i o tym tak naprawdę pisałam w poprzednim poście). To że wszystko jest do d... dałoby się może jeszcze obronić, nawet w tej sytuacji, ale pod warunkiem stworzenia alternatywnego scenariusza. I o to pytałam. Powiedziałeś, że cudów nie ma - zgadzam się, pomijam sarkastyczne wtręty o cudach Tuska, bo nie warto nad takimi wtrętami się pochylać, każdy z nas ma swój katalog takich pseudoprzykładów czegoś, a i tak wszyscy wiemy, ile są warte w Polsce wizje polityków, jedni budują je na micie cudowności, inni na pustej lodówce. W sumie żadnej różnicy. Skoro jednak cudów nie ma, to tylko tyle z tego wynika, że przy naszej transformacji też ich nie było. Były za to nieoczekiwane konsekwencje. Bardzo nieprzyjemne. Nie dla wszystkich tak samo. A co do przykładu nygusa, tego o Wlk. Brytanii, to ciekawe, ale wskaźnik Giniego opisujący nierówności społeczne w WLK. Bryt, wynosi 34, a u nas 35. I nie wmawiaj mi, że ja zamykam oczy na rzeczywistość, gdy ją widzę inaczej niż Ty, bo to manipulacja, w pewnym sensie nawet obraźliwa. Może w dyskusji nie używaj argumentów ad personam, bo to nie uchodzi.
Domyślny avatar

Rosja i Chiny to zadne mocarstwa. Moze atomowe, ale z pewnoscia ani gospodarcze, ani polityczne. Nie przesadzajmy, autorze. W kwestii bardziej ogolnej: kapitalizm nie zwyciezyl komunizmu. Komunizm pozostawil po sobie zmiany w ludziach i w calych spoleczenstwach, ktore nie wydaja sie odwracalne. Na obszarach zniszczonych przez komunizm przez wiele pokolen panowac bedzie "komunizm z kapitalistycznym podtekstem". Kto traktuje serio decyzje azjatow o przejsciu w rozliczeniach wzajemnych z dolara na juana? Chinks "zapowiedzieli mozliwosc rozluznienia" sztywnego podczepienia juana pod dolara. Na prawde nie ma czym sie podniecac. JUan to nadal prawie sztywny procent z dolara. Pomunistyczni azjaci chcieliby widziec centrum swiata u siebie. Nie tak latwo i nie tak szybko, gnojki, deklaracje to za malo, rzeczywistosc nie sprzyja azjatom.
Domyślny avatar

nikto

14 years 9 months temu

"Może nie uwierzysz, ale nie mam sobie nic do zarzucenia, jakiejś nieuczciwości w życiu, interesowności. Ale cenię to co się w Polsce stało po `89, to że wyrwaliśmy się z komunizmu, że żyjemy w wolnym kraju, gdzie jedne wybory może wygrać Kaczyński, a drugie - Tusk." "Grecki filozofie" może zastanów się nad serialem-maratonem, szczególnie gdy społeczna jakość bryluje za oceanem, patrząc z Twojej jego strony.:-) Pozdrawiam zwięźle przy okazji gratulując zwycięzcy, nikto