Szkic dotyczący przejścia od komunizmu do kapitalizmu. Tylko w podręcznikach historii dla naiwnych ten proces może wyglądać gładko i przyjemnie. W rzeczywistości chodzi, jak zawsze, o władzę i przywileje dla nielicznych.
Zwycięstwo kapitalizmu nad komunizmemPozwolę sobie na spekulację, co chodziło po głowie Francisowi Fukuyamie, gdy pisał słynny esej głoszący wieczny triumf struktury społeczno-ekonomicznej złożonej z demokracji liberalnej i kapitalizmu. Przypuszczam, że mógł mieć cień wątpliwości dotyczący części swojej teorii odnoszącej się do demokracji liberalnej. W końcu nawet wtedy trudno było przyjąć z całkowitą pewnością, że kultury przez całą swoją historię tak oporne na demokrację jak rosyjska, chińska czy arabska w końcu się nagną, nawet jeśli moment dziejowy jest wyjątkowo sprzyjający. Jednocześnie odnoszę wrażenie, że Fukuyama nie miał nawet cienia wątpliwości odnośnie ostatecznego zwycięstwa kapitalizmu na całym świecie.
W latach po upadku komunizmu w odczuciu opinii publicznej gospodarka rynkowa i gospodarka planowa (centralnie planowana) to było coś jak dzień i noc, jak wieża hi-fi i trzeszczące radio, jak loty w kosmos i epoka kamienia łupanego. Gospodarkę rynkową wybrały wszystkie kraje oprócz Kuby i Korei Północnej, które stały się komunistycznymi skansenami, kuriozami na skalę światową. W Rosji i Chinach urynkowienie przeprowadzano w sposób kontrolowany tak, by w pełni zachowane zostały wpływy komunistycznych elit. Tą drogą poszło też kilka mniejszych krajów jak np. Białoruś (pomijając tu powszechne w wielu krajach wychodzących z komunizmu niejawne utrzymanie wpływów przez komunistów). W powszechnym przekonaniu przejście na wolny rynek było wstępem do przemian demokratycznych. Dowodem na to miały być entuzjastycznie przyjmowane bezkrwawe rewolucje zwane kolorowymi rewolucjami, np. w Gruzji 2003 i na Ukrainie 2005. Czas pokazał, że Rosja i Chiny rosną w siłę pomimo niedemokratycznej autorytarnej władzy, a osiągnięcia kolorowych rewolucji z różnych przyczyn okazały się dość kruche.
Jestem daleki od kwestionowania wyższości kapitalizmu nad marksistowską utopią. Ale sądzę, że w latach transformacji wszyscy chyba popełniliśmy pewien błąd logiczny. Z tego, że gospodarka komunistyczna jest systemem a priori niewydolnym i prowadzącym do społecznej katastrofy, wywodziliśmy to, że gospodarka kapitalistyczna jest systemem a priori doskonałym i prowadzącym do powszechnego dobrobytu. Pobieżna obserwacja zdawała się potwierdzać taką ocenę. Co prawda w Polsce lat 90. kapitalizm nie przyniósł spodziewanego wzrostu stopy życiowej, ale powszechnie przypisywano to zbyt dużemu zapóźnieniu wyniesionemu jeszcze z czasów komunistycznych. Naturalnym wytłumaczeniem było także to, że ten nasz kapitalizm przypominał raczej mafijną republikę bananową zdominowaną przez uwłaszczonych komunistów (słynne uwłaszczenie nomenklatury) niż kapitalizm z prawdziwego zdarzenia. Tego głosu nie dopuszczano do oficjalnej debaty. Praktycznie nikt jednak nie śmiał poważnie kwestionować samej zasady, czyli słuszności wyboru gospodarki kapitalistycznej w takiej a nie innej formie (wyjątki skutecznie zmarginalizowano). To zabawne, że kompromitacja komunizmu posłużyła postkomunistom do zamknięcia ust przeciwnikom transformacji ustrojowej w wykonaniu postkomunistów wraz z wybraną częścią opozycji jako listkiem figowym.
W Polsce tłumiono debatę na temat zasad transformacji. Model naszego kapitalizmu został nam wszczepiony odgórnie. Przed błędami nie zabezpieczyły nas kontraktowe elity związane ze sobą nowymi wspólnymi interesami, a patriotyczne elity funkcjonują w Polsce w stanie szczątkowym, od Katynia po Smoleńsk są one systematycznie trzebione. Plan transformacji Sorosa-Sachsa został uzgodniony jeszcze za rządu Mieczysława Rakowskiego na drodze uzgodnień między rządem a grupą doradców z Solidarności. Po częściowo wolnych wyborach plan został zmodyfikowany przez Sachsa przy współpracy Davidem Liptonem z MFW i przeszedł do fazy realizacji przez kontraktowy rząd Tadeusza Mazowieckiego. Oficjalnie plan był firmowany w Polsce przez Leszka Balcerowicza. Mimo fatalnych skutków „terapii szokowej” w postaci zubożenia społeczeństwa i złodziejskiej prywatyzacji plan był chroniony przed krytyką w mediach zmonopolizowanych przez jedno środowisko. W wyniku bardzo opornie ale jednak postępującej pluralizacji mediów przygotowano nowe formy panowania nad przekazem. Sądzę, że wprowadzenie do polityki Andrzeja Leppera z jego hasłem „Balcerowicz musi odejść” było elementem gry, który miał skompromitować krytyków Balcerowicza (jako podobnych do prostaka – Leppera). Było to zagranie skuteczne, jego efekty do dziś są widoczne w debatach. W środowisku salonowych elit nawet uzasadniona krytyka pewnych elementów kapitalizmu czy też reform firmowanych przez Balcerowicza nie jest tolerowana, jest arbitralnie traktowana jako kompromitująca. (kulisy planu Sorosa-Sachsa zwanego „planem Balcerowicza” za Wojciech Błasiak, Plan Georga Sorosa i Jeffreya Sachsa, Prawica.net, 23.06.2009)
Odrębna droga do urynkowienia gospodarkiDzisiejsze mocarstwa – Rosja i Chiny – przeprowdziły urynkowienie na własnych zasadach, nie dopuszczając do przejęcia kontroli nad gospodarką przez podmioty zagraniczne. Jest to główna przyczyna, w wyniku której pełnią one dziś funkcję podmiotową w globalnej grze. Szczególnie ciekawy jest przypadek Rosji, w której po ustąpieniu Borysa Jelcyna i przejęciu władzy przez Władimira Putina nastąpił gwałtowny odwrót od prywatyzacji na dawnych zasadach zagrażających podmiotowości Rosji. Oligarchowie z czasów Jelcyna zaczęli tracić wpływy i – jeden po drugim – uciekać z Rosji w obawie, by nie podzielić Michaiła Chodorkowskiego (obóz pracy) czy Leonida Rożeckina (zniknął bez śladu, przebywając w posiadłości na Łotwie). Wielu z nich dziś przebywa i prowadzi interesy w Wielkiej Brytanii.
Ciekawym aspektem tej sprawy jest dwuznaczna postawa europejskich elit, które z jednej strony z entuzjazmem odnoszą się do przywództwa Putina, mając na względzie współpracę gospodarczą (przykład Nord Stream) a nawet wojskową (wspólna tarcza antyrakietowa), a z drugiej strony, mniej oficjalnie, na łamach prasy, solidaryzują się z Chodorkowskim, kierując się może czymś w rodzaju lojalności czy sentymentu za czasami, w których Rosja szybko zmierzała w kierunku modelu zachodniego. Podobne dylematy widać w postawie Adama Michnika, który z entuzjazmem odnosi się do Putina w kontekście relacji polsko-rosyjskich, a jednocześnie Wyborcza często przypomina o „prześladowaniach” Chodorkowskiego, a Michnik chwalił się na łamach swojego dziennika, że osobiście w rozmowie z Putinem nie bał się zapytać o Chodorkowskiego, czym „wytrącił Putina z równowagi”.
Można przyjąć dość logiczne założenie, że Rosja i Chiny, przeprowadzając ograniczone urynkowienie na własnych zasadach, uniknęły przejęcia sporej części swoich zasobów przez zachodni kapitał. Jednak w tym konflikcie chodziło o coś więcej, o możliwość utraty samodzielności przez te państwa na głębszym poziomie. Pełna integracja z globalnym systemem finansowym pchnęłaby te kraje w spiralę uzależnienia od tego systemu. Wiąże się to z długiem publicznym, spekulacją walutami i instrumentami finansowymi, czyli tym, z czym borykają się kraje świata zachodniego i uzależnione od nich kraje trzeciego świata. Jak istotny jest to temat w rozgrywkach geopolitycznych pokazała decyzja Rosji i Chin z 24.11.2010 o przejściu we wzajemnych rozliczeniach z dolara na juana. W ten sposób kraje te nie tylko i nie tyle odchodzą od światowego systemu finansowego, co pokazują chęć i możliwości gry na własnych warunkach, czyli podmiotowość.
Świadomie w tym wpisie skrytykowałem pewne aspekty kapitalizmu, co być może w oczach wielu jest naruszeniem pewnej świętości. Wynika to ze zręcznie zastawionej pułapki. Elity, które z przywilejów władzy korzystają niezależnie od systemu, wkładają nam do głowy ideologiczne zaklęcia, byśmy nieświadomie bronili ich przywilejów. W rzeczywistości w pełni akceptuję kapitalizm. W tym wpisie i kilku następnych pojawi się natomiast szereg zastrzeżeń dotyczących tych aspektów współczesnego kapitalizmu, które - moim zdaniem - są jego zwyrodnieniem.
kapitalizm z ludzką twarzą - tak
z drugiej strony
@Ciemniak
Filozofie
@Nietoperz
Filozofie, uprośćmy: jeśli przyjmiemy że kapitalizm, to ...
z drugiej strony
@Ciemniak
@Nygus & all
antidotum
antidotum
Za przeproszeniem
Cytat ostatniego dwudziestolecia