Tomasz Siemoniak, wicepremier i minister obrony, jest zadłużony na kwotę 290 tys. franków szwajcarskich, co oznacza, że stracił 200 tys. zł wskutek niedawnego gwałtownego umocnienia się tej waluty - napisał "Puls Biznesu". (http://www.pb.pl/3985120,63368,ministrowie-z-kred…) Nasunęło mi się zatem pytanie, czy starczy mu pieniędzy na spłatę tego kredytu i utrzymanie rodziny na jako takim poziomie?
Po zajrzeniu do deklaracji o jego dochodach złożonej we wrześniu ubiegłego roku po objęciu stanowiska wicepremiera i ministra obrony w rządzie Ewy Kopacz stwierdziłem, że informacja "Pulsu Biznesu" jest nieprecyzyjna. Siemoniak wziął wprawdzie 3 kredyty na łączną kwotę ok. 290 tys. CHF, ale ich część już spłacił, wskutek czego ma jeszcze do oddania bankom ok. 220 tys. CHF. (https://dcs-188-64-86-10.atmcdn.pl/dcs/o2/tvn/web…) Z pierwszego, zaciągniętego do 2025 r., zostało mu do zapłacenia 19 tys. CHF, z drugiego, do 2030 r. - 55 tys. CHF, a z trzeciego, do 2035 r. - 144 tys. CHF (podane w deklaracji sumy zaokrągliłem w dół). Zatem kwotę 19 tys. spłacał będzie jeszcze przez 10 lat, co daje 1,9 tys. rocznie (oczywiście jeśli raty spłat są równe). 55 tys. przez 15 lat, czyli 3,7 tys. rocznie. 144 tys. przez 20 lat, czyli 7,2 tys. rocznie. Łącznie w ciągu roku Siemoniak ma do zapłacenia 12,8 tys. CHF. Po kursie 4,2-4,3 zł za franka daje to ok. 54-55 tys. zł spłaty czystego kapitału pożyczki. Do tego dochodzą koszty obsługi kredytów, których nie można precyzyjnie ustalić bez znajomości szczegółowych warunków umów kredytowych wicepremiera. Typowa prowizja bankowa od kredytów w CHF wynosiła 1,2 proc., do tego dochodził LIBOR, który w tej chwili jest nieistotny, bo ustalany przez banki na poziomie 0 (faktycznie jest nawet ujemny, bo wynosi - 0,75 proc.!). Przyjmując oprocentowanie kredytów frankowych na 1,2 proc., roczny koszt obsługi zadłużenia pozostałego do spłaty wynosi w 2015 r. 2,6 tys. franków, czyli ok. 11 tys. zł. Do tego należy doliczyć ok. 7 tys. (z oprocentowaniem) spłaty kredytu konsumpcyjnego w złotych. Być może Siemoniak ma także do spłaty debet na swoim koncie (ma limit do 12 tys.zł). Zatem można oszacować wysokość rocznych rat spłaty kredytów przez Siemoniaka w 2015 r. na co najmniej 73 tys. zł.
Czy wicepremiera i ministra obrony w rządzie Kopacz stać na płacenie rocznych rat kredytowych w wysokości ponad 6 tys. miesięcznie? Nie jestem tego pewien. Teoretycznie tak, ale jedynie wtedy, gdy bardzo mocno zaciśnie pasa. Jak ujawnił tygodnikowi "Polityka" wicepremier Janusz Piechociński, otrzymuje on na rękę 10,4 tys. zł miesięcznie, czyli 125 tys. zł rocznie. (http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1536…) Zatem na zapłacenie rat kredytowych Siemoniak musi przeznaczyć ponad połowę swoich zarobków. 4-4,5 tys. zł to sporo pieniędzy, ale trzeba wziąć pod uwagę, że chodzi o wicepremiera, który musi się jakoś prezentować. Kilka tysięcy zł trzeba wydać na porządny garnitur - np. w warszawskim butiku, w którym robią ponoć zakupy Donald Tusk i Grzegorz Schetyna, najtańsze modele firmy Zegna, kosztują kosztują ok. 7 tys. zł, a szyte na miarę są 20-30 proc. droższe. Według oceny specjalisty w dziedzinie mody Jana Adamskiego modowo Siemoniak prezentuje się dobrze (dostał od niego ocenę 4 - http://janadamski.eu/2014/09/ministrowie-rzadu-ew…), więc należy domniemywać na na zakupach ubrań nadmiernie nie oszczędza. A więc drugie tyle co na garnitury wydaje pewnie na buty, koszule, krawaty i inne dodatki. Często musi też chodzić do fryzjera, a pewnie od czasu do czasu nie obejdzie się bez wizyty u kosmetyczki. Te wydatki należy szacować na co najmniej 20 tys. zł rocznie (przy zakupie najwyżej jednego garnituru), a może nawet na 40 tys. zł (przy zakupie kilku garniturów oraz dodatków takich jak np. zegarek). Z pozostałych po spłacie rat kredytowych 50-55 tys. zł zostanie mu więc pewnie zaledwie połowa. Z tych ok. 26-7 tys. należy opłacić czynsz i podatek za posiadane 3 nieruchomości, OC samochodu osobowego oraz rachunki za prąd, gaz, wodę, wywóz śmieci. A przecież ma on na utrzymaniu dwoje dzieci! (http://archiwalny.mon.gov.pl/pliki/File/tomasz_si…).
Gdyby żona wicepremiera Siemoniaka nie pracowała, to jego 4-osobowa rodzina miałaby na bieżące wydatki (jedzenie, ubranie, bilety na komunikację miejską) kwotę między 1000 a 1500 zł miesięcznie! Sytuację ratuje dochód od wynajmowanego przez wicepremiera mieszkania, który wg jego deklaracji majątkowej wynosi 30 tys. zł rocznie. Jednak jest to dochód brutto, od którego musi zapłacić podatek. Nie wiem jak Siemoniak rozlicza ten dochód z wynajmu (są tu różne możliwości), ale jeśli wg skali podatkowej to podatek mógłby wynieść nawet 32 proc. Właściciel ma jednak możliwość jego znacznego obniżenia, więc przyjmijmy, że na czysto wicepremier uzyskuje z wynajmu ok. 25 tys. zł rocznie. Wtedy na bieżące wydatki rodziny miałby 2-3 tys. zł miesięcznie.
Na szczęście żona Siemoniaka ma dobrą pracę, bo jest na etacie radcy prawnego w TVP. Nie zmienia to faktu, że jeden z najważniejszych polityków w Polsce jest de facto kredytowym bankrutem (strach pomyśleć, w jakiej sytuacji by się znalazła jego rodzina, gdyby żona straciła pracę, albo np. zażądała rozwodu!). A co będzie, jeśli za franka trzeba będzie płacić nie 4,3 zł a 5 zł?!
Trzeba pamiętać, że chodzi o ministra, który ma decydujący wpływ na wydawanie kolosalnych pieniędzy, bo budżet MON wynosi w tym roku 32 mld zł, zaś według przyjętego przez rząd we wrześniu ubiegłego roku wieloletniego programu modernizacji sił zbrojnych na 14 priorytetowych programów budżet państwa przeznaczy 91,5 mld, z tego w latach 2014-2016 - 15,9 mld zł. Nie stawiam Siemoniakowi żadnych zarzutów, ale niestety jego zadłużenie powoduje, że jest on narażony na wielkie pokusy korupcyjne. Powinien zatem wytłumaczyć otwarcie opinii publicznej, czy stać go na spłacanie rat kredytowych. Ja przedstawiłem w tym tekście jedynie szacunki i nie wykluczam, że popełniłem jakieś pomyłki, bo nie mam wszystkich danych i czasu na wnikanie w szczegóły. Siemoniak powinien natomiast pokazać opinii publicznej dokładne obliczenia. Jeśli jest frankowym bankrutem, to powinien zrezygnować ze stanowisk rządowych. Musi tak zrobić dlatego, że człowiek, który nie potrafi pokierować swoimi finansami osobistymi, nie powinien decydować o wydawaniu kolosalnych kwot pochodzących z budżetu państwa. Ponadto być może Rada Ministrów będzie zajmowała się sprawą rozwiązania problemu kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich, a wtedy ten zbankrutowany minister decydowałby o pomaganiu sobie, co jest dwuznaczne moralnie.
PS Poinformuję wicepremiera Siemoniaka o tym tekście na Twitterze.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 650 widoków
Moja dyskusja z wicepr. Siemoniakiem na Twitterze