Czuchnowski uświadomił mi, że policjanci potraktowali dziennikarzy jak chuligani

Przez molasy , 22/11/2014 [21:09]
Wojciech Czuchnowski, czołowy egzemplarz dziennikarstwa mainrynsztokowego (albo "GWnianego rynsztoka", ewentualnie "GWnianego nurtu", bo to są z pewnością trafniejsze określenia niż "mainstreamowego" czy "głównego nurtu"), w specyficzny sposób postanowił "wyrazić solidarność" z dziennikarzem TV Republika Janem Pawlickim, wobec którego policja użyła przemocyy fizycznej i zakuła go w kajdanki za to, że próbował relacjonować przebieg protestu w siedzibie PKW w nocy z 20 na 21 listopada. Zwrócił się mianowicie do szefa tego reportera w następujący sposób: "Zakładam, że Pawlicki został zatrzymany w trakcie wykonywania czynności dziennikarskich, więc chętnie przyłączę się do protestu i podpiszę list w tej sprawie. Terlikowskiemu chciałbym jednak przypomnieć całkiem niedawne występy jego dziennikarzy, którzy zaatakowani przez narodowców i kiboli podczas demonstracji 11 listopada wykrzykiwali przed kamerą 'nie jesteśmy TVN-em'. Słusznie zakładali, że zostali wzięci za reporterów innej stacji. Nie byli jakoś oburzeni samym aktem agresji wobec mediów. Usiłowali tylko sprostować 'oczywistą pomyłkę', że to nie ich powinni tłuc szalikowcy. Gdyby bito tych z TVN, wszystko byłoby ok." Czuchnowski wypomniał także dyrektorowi TV Republika "rechot jego kolegów, gdy rzecznik PiS odmówił wstępu na wieczór wyborczy tej partii dziennikarzowi TVN Jakubowi Sobieniowskiemu." No i nie omieszkał też przywołać jakiś niepodobający mu się komentarz jakiegoś niezidentyfikowanego "prawicowego portalu": "Z dawniejszych czasów można jeszcze przywołać pełen zrozumienia komentarz prawicowego portalu po spaleniu przez nazi-kibolstwo wozu transmisyjnego TVN, też 11 listopada. Było tam coś o 'ofiarnym stosie' i 'słusznym gniewie'." Od dawna podejrzewałem, że Czuchnowski szwankuje na umyśle, ale nie przypuszczałem, iż jest z nim aż tak źle! Ten sługus władzy nie zdaje sobie bowiem sprawy z tego, jak siebie tego typu komentarzami ośmiesza i kompromituje. I nie tylko siebie, ale także swoich mocodawców, którym wiernie służy. Jak można mieć do zaatakowanego reportera Bartłomieja Graczaka pretensję o to, że głośno krzyczał, jaką stację reprezentuje? Że on i jego koledzy, kamerzysta i dźwiękowiec, są dziennikarzami TV Republika, a nie TVN, którą rzucający petardy chcieli "j...ć"? (http://telewizjarepublika.pl/reporter-tv-republik…) Czy ktoś atakowany przez napastników nie ma prawa do poinformowania ich, że nie jest tym za kogo go biorą? Nie chcę się tutaj zagłębiać w niuanse prawne, tym bardziej, że nie jestem prawnikiem, ale z pewnością gdyby dziennikarz TV Republika doznał uszczerbku na zdrowiu i doszłoby do rozprawy sądowej, to sąd z pewnością zapytałby poszkodowanego, dlaczego nie wyprowadził atakujących go z błędu co do jego tożsamości. I jakiej odpowiedzi Graczak miałby udzielić? Że zrobił tak, żeby przypodobać się "etosowcowi" z Czerskiej? Toż to byłoby śmiechu na sali sądowej! Co więcej, fakt ukrycia tożsamości przez pobitego dziennikarza z pewnością podnosiliby także obrońcy napastników, którzy staraliby się przekonać sąd, że do pobicia by nie doszło, gdyby zaatakowany krzyknął, kim jest naprawdę. Tak czy owak, uważam, że tą sprawą powinien zająć się sąd. Opluty reporter powinien powinien oszczercy Czuchnowskiemu wytoczyć proces za sugerowanie, że gdy mówił, iż jest z TV Republika, a nie z TVN, to uważał, że "gdyby bito tych z TVN, wszystko byłoby ok.". To podła insynuacja, typowa zresztą dla czerskich "etosowców", oskarżających tych, którzy nie podzielają ich poglądów o największe zbrodnie, z "podpalaniem Polski" i dokonywaniem "zamachów na państwo i demokrację" włącznie. Ciekawy jestem, jak zareagowałby Czuchnowski, gdyby ktoś na ulicy zaczął strzelać w jego kierunku racami i petardami, krzycząc przy tym "j...ć Molasego!". Czy przypadkiem nie odkrzyknąłby do napastników: "Nie jestem Molasym, lecz Czuchnowskim!" No bo jeśli mnie ktoś wziąłby za Czuchnowskiego i chciałby mi za niego "spuścić w....l", to ani chwili nie wahałbym się, żeby go wyprowadzić z błędu! Z pewnością krzyknąłbym: "Nie jestem Czuchnowskim, lecz Molasym"! I wbrew interpretacji tego reżimowego dziennikarza, wcale w ten sposób nie sugerowałbym, iż "gdyby bito tego dziennikarza "Gazety Wyborczej", wszystko byłoby ok." Z tego, co pisze Czuchnowski wynika, że on, przepojony etosem, który ponoć wytryskuje w redakcji "Gazety Wyborczej" przy Czerskiej, wcale "nie usiłowałby sprostować 'oczywistej pomyłki', że to nie jego powinni tłuc szalikowcy", lecz "byłby oburzony samym aktem agresji wobec blogera". Nawet takiego jak Molasy, który według niego nierzetelnie komentuje to, co Czuchnowski i jego koleżanki i koledzy z nurtu GWnianego piszą w gazetach czy pokazują w telewizji. Ach, cóż to byłaby za piękna scena! Banda lewaków z Antify krzyczy: "J...ć Molasego!" W kierunku Czuchnowskiego lecą kamienie i petardy, a on stoi wyprostowany jak na bohatera, "któremu nie jest wszystko jedno" przystało, i krzyczy: Wyrażam swoje oburzenie tym bezprzykładnym aktem agresji wobec blogera Molasego! Jestem z nim solidarny, mimo że "ta solidarność działa tylko w jedną stronę" (http://wyborcza.pl/1,75478,17005715,Odpowiadam_na…), bo on nie jest solidarny ze mną! On nie ma bowiem etosu i "powinien się jeszcze długo go uczyć". No, za ten "etosowy" czyn czerskiemu bohaterowi prezydent Komorowski z pewnością wręczyłby już nie tylko Order Zasługi Za Obronę WSI, ale także Order Virtuti Militari oraz Order Orła Białego! I Czuchnowski zacząłby ścigać w ten sposób w liczbie odznaczeń swojego bossa Adama Michnika, który ma już chyba więcej orderów i tytułów niż mieli Breżniew oraz Kim Ir Sen razem wzięci! (zob. http://www.agora.pl/agora/1,110841,9725889,Adam_M…) Jednak opuśmy kino (przy okazji przypominam wymyślone przez mnie hasło: "W Heliosie, Agory kinie, siedzą tylko świnie") i wróćmy do realu, czyli do manipulacji Czuchnowskiego, takich jak zestawianie przez niego zniszczenia przedmiotu martwego, czyli samochodu TVN-u, z atakiem fizycznym na człowieka, czyli reportera TV Republika. Oba te akty są niedopuszczalnymi przestępstwami, ale z innych paragrafów. Ich szkodliwość jest diametralnie różna. Niszczenie samochodów (wóz transmisyjny TVN nie był jedynym zniszczonym autem przez chuliganów) to wandalizm, zaś atak na człowieka, to zamach na jego zdrowie i życie. Tego stawiać na jednej płaszczyźnie nie wolno. To znaczy oczywiście nie wolno tego robić "nieetosowcom", bo dla "etosowców" z Czerskiej takie manipulacje są dozwolone, a nawet zalecane, a to dlatego, że "tym, którym nie jest wszystko jedno" "jest wszystko jedno", czy niszczony jest samochód TVN, czy bity jest człowiek z Telewizji Republika. Jeśli chodzi o przywołany przez Czuchnowskiego komentarz zamieszczony rzekomo na jakimś "prawicowym portalu", to do czasu podania przez niego konkretnych danych dotyczących tego tekstu (najlepiej linku, ale wystarczy tytuł i data), w jego istnienie powątpiewam. A nawet jeśli on istnieje, to obawiam się, że ten dziennikarz GW źle zrozumiał zwroty przez siebie cytowane (chyba nieprecyzyjnie zresztą, bo z pamięci, co sugeruje sformułowanie , że "było tam coś o"). Moje podejrzenie bierze się stąd, że Czuchnowski ma kłopoty z interpretacją czytanych tekstów, co zauważył ostatnio Piotr Skwieciński (zob. http://wpolityce.pl/media/222081-skad-te-brednie-…) Pisząc o kadencji prezydenta USA, Czuchnowski, podający się za wzorcowe wcielenie dziennikarza przestrzegającego etosu tego zawodu, z pewnością "dochował należytej staranności dziennikarskiej" i zapoznał się z regulującym tę kwestię zapisem w amerykańskiej konstytucji. Tyle tylko, że błędnie zinterpretował to, co w niej napisano. Mam więc podstawy do tego, żeby przypuszczać, że równie źle zrozumiał ów przywoływany przez niego tekst zamieszczony na tym tajemniczym "prawicowym portalu" (czyżby Czuchnowski nie pamiętał jego nazwy?). Stawianie przez niego na równi "męczeństwa" Sobieniowskiego "prześladowanego" rzekomo przez PiS, bo to stronnictwo podziękowało tej dziennikarskiej mendzie za chęć relacjonowania jego imprezy politycznej, z położeniem w jakim znaleźli się dziennikarze TV Republika, wobec których przemocy fizycznej użyli policjanci i chuligani, wzbudza u mnie tylko uśmiech politowania. Decyzja głównej partii opozycyjnej była kontrowersyjna i jeśli komuś zaszkodziła, to tylko jej samej, a nie rzekomo pokrzywdzonemu dziennikarzowi TVN. To, co się działo w sztabie wyborczym PiS relacjonowały na bieżąco telewizyjne kamery i Sobieniowski mógł się temu namiętnie przyglądać. Nic przed opinią publiczną nie zostało ukryte. Ani zamachu na niego, ani na wolność słowa ze strony PiS-u nie było. To była raczej rozpaczliwa próba obrony tej partii przed manipulacjami ze strony czołowego propagandzisty antypisowskiego z Wiertniczej. Watpię zresztą, czy udana, ale to jest wewnętrzna sprawa tego znajdującego się w opozycji ugrupowania (nawet średnio inteligentna małpa z całą pewnością wie, że gdyby Sobieniowski był dziennikarzem obiektywnym, to do takiej sytuacji na pewno by nie doszło, gdyż z oczywistych względów opozycyjnym politykom zależałoby na tym, żeby dzięki niemu dotrzeć do swoich potencjalnych wyborców). Natomiast to, co się działo w siedzibie PKW relacjonowało zaledwie kilku dziennikarzy, których za to aresztowano i wytoczono proces. Jest to gwałt na demokracji, zamieniającej się bez wolnych mediów w swoją farsę, w coś na kształt doskonale nam z znanej z PRL "demokracji socjalistycznej". Per analogiam aktualną antydemokratyczną formę ustrojową państwa polskiego proponowalbym na przykład nazwać "demokracją etosową". Pawlickiego postawiła przed sądem władza, która próbuje zastraszyć w ten sposób media ośmielające się ją krytykować. To są działania mające charakter przestępczy, co jasno uświadomiłem sobie dopiero po przeczytaniu ... komentarza Czuchnowskiego! Tak jest, postawienie przez niego na jednej płaszczyźnie aktów przemocy policji i chuliganerii wobec reporterów TV Republika jest niezwykle trafne! Rzeczywiście policjanci potraktowali Pawlickiego tak samo, jak chuligani Graczaka! I ci, i ci użyli wobec nich siły w celu uniemożliwienia im wykonywania pracy dziennikarskiej! Oczywiście Czuchnowski dokonał tego trafnego odkrycia z głupoty, nieświadomie. Chciał ustrzelić "niepokornych" dziennikarzy z TV Republika, oskarżyć ich o zachęcanie do stosowania przemocy wobec pracowników TVN, a tymczasem trafił w policjantów. No cóż, tak się czasami zdarza. Człowiek strzela, Pan Bóg kulę nosi. Policja po chuligańsku potraktowała dziennikarzy (nie tylko reportera TV Republika, ale także fotoreportera PAP Tomasza Gzella i szefową portalu solidarni2010.pl Hannę Dobrowolską) dlatego, że otrzymała taki rozkaz. Czyli za ten akt chuligaństwa odpowiada władza. Ale nie tylko ona. Także ci, którzy nawoływali tę władzę do użycia przemocy wobec osób przebywających w siedzibie PKW. A najgłośniej domagał się tego pewien dziennikarz reżimowy, którego nazwisko w moim tekście już wielokrotnie wymieniałem - tak jest, trafnie się szanowni Czytelnicy domyślacie - "nie kto inny" (mam nadzieję, że red. Szpakowski nie ma nic przeciwko użyciu przeze mnie jego ulubionego określenia) jak niejaki Czuchnowski. Tak więc niechcący postrzelił on nie tylko przedstawicieli władzy, ale także ... samego siebie! Już sam tytuł jego opublikowanego na stronie internetowej GW 20 listopada o godz. 21:06 tekstu "Won z PKW! Policja powinna ich usunąć, a potem ukarać", podżegał do bicia osób znajdujących się w siedzibie PKW. Jak się później okazało, niemal połowa z nich, to byli przedstawiciele mediów, bo wśród 12 osób aresztowanych znaleźli się zarówno dziennikarze protestujący przeciwko fałszerstwom wyborczym (Ewa Stankiewicz i Grzegorz Braun), jak i dziennikarze relacjonujący przebieg tego protestu (Pawlicki, Gzell, Dobrowolska). Czuchnowski przecież dobrze wie, że od "karania" czy to więzieniem czy grzywnami są w III RP sądy, a nie policja, która dokonuje jedynie interwencji, gdy naruszane jest prawo. Zatem jego apel do policjantów o "ukaranie" osób znajdujących się w siedzibie PKW oznaczał wezwanie do ich spałowania, bo policja nie ma innych instrumentów do "wymierzania kary". Czuchnowski nie może się bronić, że tytuł jego tekstu źle oddaje jego treść (zazwyczaj tytuł nadany tekstowi przez dziennikarza rzadko się ostaje, bo jest zmieniany przez akceptującego go do publikacji redaktora), gdyż napisał: "Teraz sytuacja w PKW wymaga od tego państwa stanowczej i natychmiastowej reakcji. Policja musi wezwać okupujących siedzibę Komisji do natychmiastowego jej opuszczenia. A jeśli odmówią, to niezwłocznie i bez żadnych negocjacji ich usunąć. Potem winnych naruszenia porządku ukarać." (http://wyborcza.pl/1,141483,17004279,Za_skandalic…) Ponieważ w tekście wcielenia "etosowego dziennikarza" z Czerskiej słowa "sąd" nie ma, to niewątpliwie chciał on, żeby to policja osoby przebywające w siedzibie PKW nie tylko z niej usunęła, ale także "ukarała", czyli spałowała, albo zastosowała wobec nich tortury fizyczne i psychiczne. Zatem za kpinę z rozumu należy potraktować zakończenie tekstu Czuchnowskiego, wyrażającego rzekomo poparcie dla prześladowanego przez władzę z jego poduszczenia Pawlickiego: "Jeżeli więc reporter Republiki został niesłusznie zatrzymany, należy mu się środowiskowe wsparcie i solidarność. Na razie jednak ta solidarność działa tylko w jedną stronę. A etosu Terlikowski i jego koledzy powinni się jeszcze długo uczyć." "Boże, Ty to widzisz i nie grzmisz" - chciałoby się powtórzyć za panem Zagłobą! Osobnik, który szczuł władze do rozprawy z osobami znajdującymi się w siedzibie PKW, w tym z dziennikarzami, teraz stroi się w szatki ich obrońcy! Co więcej, ten kłamca ośmiela się pisać, że "dziennikarska solidarność działa w jedną stronę"! Coś takiego pisze indywiduum, które milczało jak grób, gdy Stefan "won" Niesiołowski zaatakował fizycznie przed Sejmem Ewę Stankiewicz. A teraz wzywało policję do jej przykładnego "ukarania" za protest w siedzibie PKW! Toż to przecież szczyt bezczelności! Warto tu jeszcze przy okazji zauważyć, że atak na ekipę Telewizji Republika podczas Marszu Niepodległości mógł być wywołany przez znajdujących się w tłumie prowokatorów, którzy dobrze wiedzieli, że nie są to dziennikarze TVN. I nie była to wcale żadna pomyłka chuliganów, lecz celowe działanie władzy w celu zastraszenia Graczaka oraz jego kolegów i uniemożliwienia im relacjowania przebiegu tej demonstracji. To też pomógł mi zrozumieć swym tekstem Czuchnowski, za co składam mu stokrotne dzięki! Dawaj tak dalej d..y, wzorcowy "etosowcu" z Czerskiej, a może będzie z ciebie jeszcze jakiś pożytek!
tumry

tumry

10 years 10 months temu

Jak widać, nawet wydalanie słów miast kału, może się, jak to ma miejsce w przypadku Cuchnął-Czuchnowskiego, do czegoś przydać. W tych okolicznościach łobuz ten pomógł, w lepszym zrozumieniu łajdactwa serwowanego nam przez jeden z ośrodków medialnego i systematyczneo gwałcenia polskiej racji stanu.
Domyślny avatar

molasy

10 years 10 months temu

Jak się dowiedziałem po napisaniu powyższej notki, wśród aresztowanych w siedzibie PKW był jeszcze jeden dziennikarz wykonujący swoje obowiązki służbowe - Witold Zieliński, realizator dźwięku z Niepoprawnego Radia. Zatem dokładnie połowa przykładnie karanych przez władze osób to dziennikarze! Przy okazji przyłączam się do oburzenia Jadwigi Chmielowskiej, że tylko niektórzy z nich są bronieni przez kolegów po fachu - http://wpolityce.pl/media/223….