Sądy

Przez tumry , 30/11/2013 [14:22]
Olbrychski mgr Daniel co jakiś czas zabiera głos w sprawie tragedii smoleńskiej. W jednym ze spotkań telewizyjnych był uprzejmy wypowiedzieć się za wersją oficjalną, a dowodem w sprawie miało być zachowanie Władimira Władimirowicza, który, zdaniem aktora wyglądał na autentycznie tym co się stało wstrząśniętego. W tej sprawie mógł się rzecz jasna wiarygodnie wypowiedzieć ze względu na uprawiany zawód. Zdaniem znawcy etyki Zolla prof. Andrzeja Stanisława (prawnik, przewodniczący komisji etycznej w nauce PAN) wtedy jedynie można zabierać w sposób uprawniony publicznie głos, gdy się jest w danej dziedzinie fachowcem. Tymczasem tygodnik wSieci opublikował zdjęcie Putina, który wraz z Donaldem Donaldowiczem był tak wstrząśnięty 10.04.2010 na lotnisku Siewiernyj, że osławiony drink Jamesa Bonda to nic. Obiektywnie rzecz biorąc znawstwo rzeczy wyrażone dyplomem, wcale nie gwarantuje prawdziwości sądzenia, gdyż czego nie zauważył Andrzej Stanisław, z natury rzeczy jest ono zawsze subiektywne. W tej sprawie wypowiada się twierdząco psychologia. Tym samym zapis sporządzony przez komisję, że: "jednoznacznie nieetyczne i naganne jest publiczne zajmowanie stanowiska przez osoby, nawet z tytułami profesorskimi i wyrażania przez nich kategorycznych sądów odwołujących się do wiedzy naukowej, w której nie są specjalistami" sam się falsyfikuje. Nawet sądy wyprawiane nad oskarżonym, w czym niewątpliwie prof. Zoll ma doświadczenie, mogą się skończyć wadliwym orzeczeniem, mimo niby nienagannego przygotowania zawodowego sądzącego. Olbrychski mgr Daniel wypowiadając kategoryczny sąd w sprawie wstrząśnienia Władimira Władimirowicza, mimo że jako dyplomowany aktor posiada wiedzę uprawniającą go do tego, a więc i etycznie rzecz biorąc prawo - pomylił się. Dowodem na to jest przywołane zdjęcie. To posiadanie dowodu, najlepiej krytycznego* jest zatem rozstrzygające z etycznego punktu widzenia i nie sądu jak chce komisja Zolla lecz twierdzenia. Posiadany zaś tytuł, może jedynie zmniejszać prawdopodobieństwo popełnienia błędu, co wynika z dysponowania stosownym naukowym warsztatem. Żadne nawet najlepsze przygotowanie metodologiczne w dojściu do prawdy nie pomoże, jeżeli będzie brakowało dobrej woli. W przypadku zaś jej odwrotności może ono posłużyć do gmatwania istoty rzeczy, i wysuwania świadomie fałszywych sądów czy twierdzeń. Trudno się spodziewać po Olbrychskim mgr. Danielu aby weryfikował swe sądy. Jednak jawne zaimpregnowanie się na merytoryczne racje, pokazuje do jakich szczytów mógłby dojść w aktorstwie ten człowiek, gdyby nie ta zupełnie fatalna cecha. W rozmowie z prof. Piotrem Glińskim zostało podanych wiele okoliczności merytorycznych, m.in. dotyczących druzgocącej przewagi naukowej osób** współpracujących ze smoleńskim zespołem parlamentarnym, w stosunku do członków komisji rządowych i co - i nic. Z uporem maniaka powoływał się aktor na przekaz oficjalny, co miało być rzekomo dowodem na rzetelność wykonanej roboty. Komisja Nikołaja Nilowicza Burdenki, też sporządziła raport, w którym 'udowodniła', że ludobójstwa naszych oficerów w Katyniu dokonali Niemcy. Czy dzisiaj Olbrychski mgr Daniel jest tego samego zdania? To jest tak, gdy podstawą do wygłaszania sądów w najróżniejszych publicznych sprawach jest dziennik (G)luty (W)yplute*** z zardzewiałym i dziurawym kubłem, w którym umieszczono tragedię smoleńską z pomocą red. Kublik Agnieszki. Wtedy to właśnie prawda na jakiś czas nie ma szans. Lecz herr Donald Donaldowicz i gaspadin Adam Ozjaszewicz wreszcie kiedyś pójdą, jak odeszli Stalin i Burdenko i co wtedy sire Daniel. Zostaną rogi tak. ---------- * Skoro dowodem na zderzenie się Tu-154M 101 z brzozą miało być jej złamanie w dniu katastrofy, to udowodnienie przez prof. Chrisa Cieszewskiego, że drzewo było w takim stanie już kilka dni wcześniej jest właśnie dowodem krytycznym. W tym momencie twierdzenia najlepszych rzekomo rządowych specjalistów od wypadków lotniczych, stały się jedynie sfalsyfikowanymi sądami, i są nic niewarte z punktu widzenia dochodzenia do prawdy. W kontekście politycznym natomiast mogą być w dalszym ciągu użyteczne. W tym przypadku wszystko zależy od etyki postępowania osób sprawujących władzę. I tu jest 'pies pogrzebany'. ** Profesor Wiesław Binienda otrzymał był właśnie Nagrodę Torrensa za wybitne osiągnięcia w dziele prowadzenia periodyku naukowego "Journal of Aerospace Engineering". Konkurował z 33 redaktorami naczelnymi pism naukowych wydawanych pod auspicjami Amerykańskiego Stowarzyszenia Inżynierii Cywilnej. Jednocześnie studenci profesora zdobyli Nagrodę Roberta Ridgway'a, dla najlepszego zespołu uniwersyteckiego zajmującego się taką inżynierią w 2013 roku. *** Numer w postaci zrobienia ze znakomitości naukowych, ludzi owszem znających się na rzeczy, ale niby to tylko na zasadzie bawienia się samolocikami, był łajdackim chwytem najwyższego stopnia nierzetelności GW, czego dowodzi odsyłacz pomieszczony wyżej.
Pies Baskervillów

Osądy neo-Prl-owskiej plujni,przypominają mi historię starego żołnierza z wojsk napoleońskich. Po przegranej bitwie, w łachmanach,lasami, dotarł do rodzinnej wsi. Z chałup,wyglądali szyderczo wieśniacy,którzy nigdy niczego nie bronili,jedynie zapiecka. Nawet nikt go nie pozdrowił,nie podał kromki chleba. Chmara bezpańskich psów,atakowała wojaka,który opędzał sie kijem przed kundlami,szarpiącymi jego łachmany. Nie widział już tu miejsca dla siebie,szedł dalej,przed siebie,aby dalej. Zmęczony ranami,osłabiony,przyklęknął w rowie,przeżegnał się i skonał. Wiejskie wyrostki,idące za nim,dobiegły do niego,ściągneły mu buty,i wróciły się do wsi. Minęło wiele,wiele lat,potomkowie wyrostków,zostali pismakami,dalej opluwając swych współziomków. Zostali najemnikami skapitalizowanego bolszewizmu,”nauki swoje” ogłaszają nawet w New York Times,bo z daleka lepiej się pluje,zawsze można liczyć,że nikt nie da w mordę. Czytam tu wypociny niejakiego Domosławskiego,a dyżurny propadandzista Interii,ogłasza triumfalnie: amerykańska gazeta pisze!(sic) http://fakty.interia.pl/new-y… Żeby nie było,że to pluj,to ciemniakom,wbija się w oczy,że to amerykańska gazeta,a więc autorytet w sprawach polskich,a zwłaszcza o tzw „polskich obozach”,o których systematycznie,na przestrzeni czasu, informują świat! Czas najwyższy zmienić tytuł!!
tumry

tumry

11 years 10 months temu

"Reagan używa sekciarskiej religijności, by sprzedawać swój program polityczny". To słowa wzięte z New York Times, równie dobrze mogłyby ukazać się w Trybunie Ludu. Nawet swojego prezydenta szkalowali jak tylko mogli, a co dopiero biedną Polskę. Oni mają niejednego Adama Ozjaszewicza na swoje usługi.
Pies Baskervillów

Jak się czyta książki,starych europejskich autorów,w prawie każdej, występuje negatywna postać szynkarza,który chyłkiem wybiegał tylnymi drzwiami,aby zawiadomić wojsko,lub policję, na widok przybyłych nieznajomych. Aż któregoś dnia,weszli na wyższy stopień wtajemniczenia,założyli sobie banki i gazety,czyli dwie instytucje, mogące manipulować ludźmi w perfidny sposób. No cóż,kundle,zawsze wybierają śmietniki,tak mają w genach:)
Bardzostarywyborca

No cóż, Olbrychski mgr Daniel PO-rabia za etatowego idiotę niekonieczne PO Biedronkach, a nawet PO ruSSkich telewizjach, bo mu zleceniodawcy od Putina każą - pewnie grożąc ujawnieniem kwitów nielegała od lat 1970. Bo który aktorzyna, do tego bez dyplomu, mógł w tamtych latach legalnie sobie PO-pracować we Francji czy Włoszech (a nie, jak obecnie, tylko w Moskwie), wracając kiedy zechce do PRL i jadąc zaraz z PO-wrotem? Ciekawe...
tumry

tumry

11 years 10 months temu

Ci bankierzy i gazetodawcy to na ogół typy wywrócone na lewą stronę. W sensie ubrania nie polityki.
tumry

tumry

11 years 10 months temu

To, że gość przeszedł moralnie z pionu do poziomu, to raczej wszyscy wiedzą. Ale na plus można zaliczyć, że gustował w Polkach. Trzy małżeństwa. Z nie żoną ale też nie Rosjanką, pozyskał też dla świata Victora. Wylansował w ten sposób zbliżenie z Niemcami, gdyż odbyło się to na początku transformacji ustrojowej. Działacz wszechstronny jest.