Włączam radio czytam prasę a tu news: Premier utworzył rząd na miarę potrzeb i oczekiwań. Sprytne posunięcia premiera. Premier ma jeszcze ( w schowku ) tajemnicze sposoby na kryzys. Premier przechytrzył wielu polityków. Premier będzie się starał, oraz przyspieszy.
W pocie czoła i łzach Donald Tusk wprowadzi odważne reformy no i będzie expose na które „wszyscy” niecierpliwie czekają. trzy godziny? nieee, tym razem godzinka, ( pierwsze przyspieszenie ) „przyrzekamy wszystkim naszym rodakom bardzo ciężką pracę” ( oby się nie zajechał, oby żył wiecznie ) „Bedę koncentrował się na tych trudnych wyzwaniach, na które czekają nie tylko Polacy”. Premier, któremu nie przeszkadza fakt, że żadna telewizja nie pokazała nawet migawki z prawdziwego marszu niepodległości, który nie reagował na comiesięczne ataki na modlących się na krakowskim przedmieściu, który akceptuje obecność jawnie walczących z wiarą w Sejmie zaprzysiągł ( jak cztery lata temu ) że będzie wierny i nadal będzie kochał wszystkich a niektórych wręcz pożądał, zakończył słowami „tak mi dopomóż Bóg”. Oglądając amatorską relację można przypuszczać, że w tym jakże mężnym mężu stanu zagnieździła się trwoga, stąd, na wszelki wypadek, parę słów …do Boga. A rząd? Pożal się Boże, ostatnie rzędy profesjonalizmu. „To wielkie szczęście i wzruszenie móc służyć własnej ojczyźnie, szczególnie gdy ta służba jest wsparta głosami milionów ludzi - powiedział Donald Tusk. "Jestem przekonany panie prezydencie, że z pana pomocą damy radę”. Tu opadły mi ręce, więc na tym zakończę mój wpis.
Wszy listopadowe