Sprawiedliwości dziejowej w końcu stało się zadość i Cesarz Francuzów wróci na należne mu miejsce na pl. Powstańców Warszawy (dawnym pl. Napoleona). Jest to krok w dobrym kierunku i nie da się ukryć, że ów pomnik stanowić będzie wspaniałe wotum wdzięczności za tak niezwykłą jednostkę, która odcisnęła na umysłach naszych przodków piętno wolności i poczucia równości wobec prawa.
Z nieukrywanym smutkiem przyjąłem jednak do wiadomości fakt, że grupa radnych PiS-u ze Śródmieścia zgłaszała zastrzeżenia co do wzniesienia pomnika Napoleona w Warszawie. Zdaje się, że ich argumentacji na zeszłorocznej sesji rady miejskiej towarzyszył następujący slogan: „Dosyć tej francuszczyzny!”. Istotnie, czarna legenda napoleońska zbiera żniwo nawet w kręgach, które należałoby podejrzewać o dążenia niepodległościowo-patriotyczne.
Nie chcę w tym miejscu podejmować się rozległej apologetyki postaci Cesarza, gdyż przede mną uczynili to ludzie zacniejsi i zainteresowanych odsyłam do dzieł Szymona Askenazego, Jerzego Łojka i Waldemara Łysiaka. Zasług Bonapartego dla sprawy polskiej nie trzeba wymieniać. Dość wspomnieć o tym, że był to człowiek, który dał nam niepodległość, której sami nie byliśmy w stanie wywalczyć. Czyż już sam ten fakt nie jest wystarczającym powodem by uczcić Cesarza w Warszawie pomnikiem?
Nie pozwólmy besztać pamięci o jednym z najwybitniejszych wodzów wszech czasów, który był zarazem wielkim przyjacielem Polski. Niech ta zbliżająca się data 5. maja, kiedy to pomnik Cesarza zostanie w Warszawie uroczyście odsłonięty, będzie okazją do wielkiego patriotycznego święta. Wszak nawet w naszym hymnie nie bez przyczyny śpiewamy: „Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy!”.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1179 widoków
Pamiętam z historii,
@Rzepka
@Leopold Tynenhauz