Czy to była aż tak zła kampania?

Przez Czarek Czerwiński , 27/09/2010 [14:31]
Jak rysuje ją toyah w wywiadzie z tajemniczym Pawłem - insajderem w sztabie wyborczym Jarosława Kaczyńskiego? Na kampanii prezydenckiej, prowadzonej przez Elżbietę Jakubiak, Joannę Kluzik-Rostkowską, Pawła Poncyliusza i Marka Migalskiego, rozmówcy nie zostawiają suchej nitki. Korzystając z okazji, że Paweł kilka dni spędził w pomieszczeniach warszawskiego sztabu kandydata PiS jako wolontariusz, odsłaniają nie tyle kulisy kampanii, co to, jak ona z tej perspektywy wyglądała - niezbornie, nieprofesjonalnie i w ogóle "nudno i bezsensownie".



Nie wyłączając debat, które moim zdaniem były akurat świetnym pomysłem (wytęż wzrok, a na zdjęciu wyżej widać jedną na ekranie za szybą). Przypomnę, że wszystkie dawaliśmy na Blogpressie via Polityczni i cieszyły się one dużym zainteresowaniem. Dezawuowanie ich z powodu zamieszania z godzinami rozpoczęcia i pustawej hotelowej sali, gdzie się odbywały, świadczy według mnie o zupełnym niezrozumieniu roli mediów. A te akurat, o dziwo, trudno było w tej kampanii posądzić o jakąś specjalną wrogość w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego. Co zapewne było zasługą nie tylko samego kandydata, ale też sposobu prowadzenia kampanii przez jej szefów.



Paweł jest w swojej wypowiedzi niekonsekwentny - z jednej strony biadoli, że nie mógł się ze swoimi pomysłami przebić do ludzi decyzyjnych w sztabie, z drugiej - gdy dostał już wolną rękę, nie potrafił sobie poradzić z wymyślonym przez siebie przedsięwzięciem. Ponieważ wywiad jest bardzo długi, ja się nie będę rozpisywał. Warto go przeczytać, bo jest tam zapewne sporo trafnych spostrzeżeń, które także na Blogpressie były potwierdzane (m.in. brak reakcji sztabu na prowadzoną do niego korespondencję).

Jednak nie zgadzam się z przedstawioną generalną, bardzo surową oceną kampanii. Na dodatek oceną z perspektywy zawężonej do kilku hotelowych pomieszczeń. Nota bene - sama lokalizacja sztabu, gdzie odbywały się debaty i spotkania, była doskonała. Kampania była prawie wygrana i to pomimo tego, że Kaczyński startował z dużym opóźnieniem w stosunku do swojego głównego kontrkandydata, który prowadził polityczną grę praktycznie od pierwszych godzin po katastrofie w Smoleńsku. Kaczyński zaczynał też od niskiego poparcia sondażowego, by niemal o włos przegrać wyścig o prezydenturę. Jego notowania cały czas rosły, więc być może zabrakło zaledwie kilku dni do wygranej..



Zdjęcia (z komórki - przepraszam za kiepską jakość) sprzed sztabu z 2 lipca.

"Do kwadratu"
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years temu

skoro po tym wszystkim co było przed 10.04 szambiarz jest na okładkach gazet i w wielu wywiadach...Nic by nie pomogło, to po prostu dno.
Bernard

odbył 10-15 spotkań w swoim okręgu byłoby ich ze dwa tysiące. A przecież nie tylko posłowie mogli się zaangażować. Spotkań mogło być wiele tysięcy. Entuzjazm był naprawdę duży. Ludzie, żeby się czegoś dowiedzieć i spotkać przynieśliby własne krzesła... A to jest już kwestią organizacyjną. I tego początkowego entuzjazmu najbardziej szkoda. Początkowo wydawało się, że łagodna kampania i unikanie Smoleńska jest dobrym pomysłem, choć zaskakującym. Bo nie wyobrażam sobie by w czasie pogrzebów czy w pierwszych tygodniach bezpośrednio po, walić w PO na odlew (jak najbardziej słusznymi zarzutami). Zagrożenie było takie, że nie zostanie uszanowana nawet ta chwila żałoby. Ale dziś widać że i tak nie została uszanowana, ale ataki na śp. Lecha Kaczyńskiego nie były tak monstrualne jakie na pewno byłyby w innym przypadku. Ale później mogło to wyglądać inaczej. Kaczyński nie musiał się tym zajmować. Nie uważam, że złagodzony wizerunek samego JK był zły - w tej trudnej sytuacji miał prawo do nieangażowania się osobiście w ostre zwarcia. Inni powinni wziąć to na siebie - opowiedzieć o podróży do Smoleńska, przypomnieć wszelkie niegodziwości, a przede wszystkim mówić o związkach Komorowskiego z WSI i szemranymi interesami. itd. itd. Chociaż efekt łagodnej kampanii był taki, że PiS odzyskał tzw. zdolność koalicyjną. Jak określał to prof. Zybertowicz PiS znalazł się w samym rdzeniu polityki, a nie na obrzeżu, a koalicjant PO - PSL i SLD nie poparły Komorowskiego wprost. Warto o tym pamiętać. Na swój użytek mam taki przykład - moja znajoma, która chyba nigdy na PiS nie gosowała, a jest potencjalnym wyborcą PO, zagłosowała na J. Kaczyńskiego. Dlaczego? Ponieważ nie podobały jej się ataki na Kaczyńskiego ze strony Platformy. Kampania mogła iść dwutorowo. Kaczyński nie musiał angażować się w ostrą kampanię. Ale kampania mogła iść drugim nurtem ze spotkaniami na szeroką skalę i mówieniem pełnej prawdy. To tak na szybko, ale temat wymaga spokojnej refleksji i zastanowienia się. pozdrawiam
Margotte

To by było faktycznie dobre wyjście. Ale wymagałoby pracy posłów PiS, której, mam wrażenie, nie było zbyt wiele. Oni wszystko zrzucili na sztab i na JK. Dopiero później były te autobusy z posłami i ulotkami, ale jak pracowały, nie mam pojęcia. Ja żadnego z nich nie widziałam, więc nie umiem tego ocenić.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years temu

Przemysława Gosiewskiego...On podobno potrafił odbyć 10 spotkań dziennie. I nie latał tyle po TV. Swoją drogą kompletnie pomijamy w rozważaniu przyczyn porażki kampanii braku tych wszystkich który zginęli. Bez większości z pierwszej ligi do gry weszła druga...
Bernard

ludzie stali w kolejce na Nowogrodzkiej (te pierwsze podpisy), potem przysyłali listy z podpisami i sami przynosili. To był ważny moment - ci ludzie zrobiliby naprawdę dużo, gdyby dostali ulotki, plakaty, propozycje zorganizowania spotkania z jakimiś ludźmi z PiS. Nie było pójścia za ciosem. Myślę, że ogólny chaos zwyciężył, bo i sytuacja nie była łatwa. Też tych autobusów nie widziałem. Ale w kamopanii były też i fajne rzeczy, o czym zresztą pisałaś. Ja pamiętam te młode dziewczyny w sztabie, czy w telewizji na debacie. Czy Rewiński, który zgniótłby Palikota pod TVP jego bronią, gdyby ten nie dał nogi. Ale to szczegóły.
Bernard

PiS poniósł ciężkie straty (np. śp. Grażyna Gęsicka w kampanii byłaby potężną bronią merytoryczną). Reszta była w szoku. Pamiętam Jakubiak i Kuca który się nad nią znęcał w telewizji... I stąd też dysonans z prawdziwą Jakubiak w żałobie i "dziećmi kwiatami". Ale też nie przeceniałbym tego wydażenia. To nie to zdecydowało o końcowym wyniku. Przyczyn było wiele. trzeba też pamiętać o nastawieniu mediów i całej kampanii nienawiści z lat 2005-2010. nie tak łatwo to zniwelować.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years temu

ale naiwnym jest twierdzenie, że media można było "kupić". Nigdy nie będzie przychylności TVN czy GW - kto w to wierzy wierzy w cuda. Te media starają się zachować pozory demokracji dlatego pojawiają się w nich ludzie z PiS, ale to ściema...Był moment po katastrofie kiedy zobaczyliśmy ich ludzkie oblicze, a później...Nikt lepiej niż Ty nie wie jak zareagował Michnik, w końcu sam go zapytałeś...Pozdr
Margotte

Jeśli chodzi o miękką kampanię, w jednym mogę powiedzieć, że zadziałała. Trochę bałam się akcji ulotkowej, bo byłam ostrzegana, że mogą być różne reakcje ludzi. Nie wiem, co mogą powiedzieć inni, ale nie spotkałam się wówczas z żadną naprawdę agresywną reakcją. Owszem, były słowa typu: "To nie mój kandydat" albo "Na pewno nie zagłosuję", raz ktoś przy mnie porwał ulotkę, ale generalnie było spokojnie, co moim zdaniem mogło być skutkiem łagodnej kampanii. I dużo ludzi ulotki brało! Tak, ja pamiętam krótki filmik, na którym widać było kolejkę do podpisów na Koszykowej. Z drugiej strony, kiedy po I turze wyruszały Jarkobusy, na Koszykowej nie było nikogo, drzwi były zamknięte.
Bernard

masowe w sensie liczby, niekoniecznie muszą być wielkie i drogie. O czym zresztą mówił Kaczyński. Ale też nie wolno mediów bojkotować. Trzeba mieć tylko spójny przekaz i wystawiać fighterów takich jak Kurski, czy Kowal (z Olejnik), Jakubiak z Kucem też sobie poradziła. I próbować wypychać do mediów ludzi z autorytetem, takich jak chociażby prof. Krasnodębski. Kupić ich się nie da, ale można ich pokonać. widziałem dzisiaj fragment pojedynku MO z Bieleckim. Coby nie powiedzieć o Bieleckim intelektualnie MO nie dorastała mu do kolan...
malyy5

Sztab wyborczy dał d... a dlatego że byli tam niekompetentni ludzie,mieli co prawda dobre zamiary tylko że stworzyli chaos-zabrakło koordynacji.Wydaje mi się że to co osiągnął Jarosław wynikało tylko i wyłącznie z tzw "ślizgu" kampania dała totalne minimum.Jarosław powinien wygrać w stosunku 3:1 Bo jak można było przegrać z takim kimś???Jarosław to pierwsza liga pomijając moje sympatie do niego, to ubolewam że był stawiany w szeregu z takim Napieralskim,Pawlakiem,Komorowskim przecież to ludzie nie z tej ligi totalnie. Już pisałem kiedyś wielokrotnie,kardynalny błąd to totalny brak kontaktu z najważniejszym człowiekiem-Wyborcą.Popisałem trochę maili do PO do SLD odpowiedź w mig! a od PiS zero nad czym ubolewałem i wytykałem jak Syzyf pisząc i pisząc.Generalnie widać brak tych ludzi którzy oddali życie w Smoleńsku,nie będę wyliczał ...
Rzepka

Nie mam takich doświadczeń ani wiedzy na temat kulis pracy sztabu wyborczego J.Kaczyńskiego jak bohater wywiadu Toyaha, czy choćby obserwacji, jak część komentatorów powyżej, dlatego mogę napisać bardzo ogólnie: nie była to dobrze poprowadzona kampania ponieważ okazała się nieskuteczna i zakończyła się przegraną. I tyle. Czasem mam wrażenie, że to chyba my Polacy wymyśliliśmy termin "porażka w pięknym stylu" i mamy w tym jakiś szczególny cel, by takie rzeczy rozpamiętywać. Tymczasem ja mam dość "pięknych porażek", gdzie do zwycięstwa zabrakło centymetrów lub sekund. Wybory to nie igrzyska olimpijskie, w których liczy się już sam udział. Tu startuje się po to, by wygrać i nie ma znaczenia kto zajmie drugie, czy trzecie miejsce. Zresztą nawet w sporcie inni już dawno hołdują zasadzie, że liczą się tylko zwycięzcy. W polityce zasada ta widoczna jest jeszcze bardziej . A jeśli cel nie zostaje osiągnięty, należy wyciągnąć wnioski. I mam nadzieję, że to się w PiS-e stało... Pozdrawiam
Czarek Czerwiński

Malyy - tak, pamiętam, że nie otrzymałeś odpowiedzi akurat od PiS i dlatego to wyraźnie napisałem. To nie dość że nie nieprofesjonalne, to po prostu niegrzeczne. Rzepka - trudno się oczywiście z Tobą nie zgodzić. Choć mi od początku chodziło głównie o to, żeby nie potępiać tej kampanii w czambuł, tylko wyciągnąć z niej racjonalne wnioski. Bo było w niej wiele elementów, które umiejętnie wykorzystane w przyszłych kampaniach, mogą prowadzić do zwycięstwa. No cóż, następne wybory za pasem, więc do dzieła! Przetestujemy sztaby PiS DOKŁADNIE! :))) Już mam parę pomysłów.. Nie zamierzam do emerytury czekać na odsunięcie PO od władzy!

Czarek Czerwiński

To, że coś takiego było, ja się dowiedziałem dopiero po kampanii. Więc, właśnie, nie ma co przeceniać pojedynczych eventów. Generalnie jednak warto zwrócić uwagę na to, że to była kampania PREZYDENCKA. Jeden człowiek musi zebrać w niej ponad połowę głosów, więc ona nie może być generalnie zbyt ostra. Co innego parlamentarna.
Rzepka

jeszcze odnośnie "miękkiej" i "ostrej" kampanii. I znów porównanie ze sportem bo tak mi się jakoś najlepiej kojarzy. Kiedyś w tenisie dominowały elegancja, polot i finezja. Lubiłem te wszystkie loby, minięcia, skróty..itd. Aż w pewnym momencie pojawiła się na kortach grupa osiłków naparzających w piłkę ile wlezie zabijając w pewnym sensie piękno tego sportu. I jakie wyjście mieli ci finezyjni? Oczywiście poprawić siłę, bo inaczej byli bez szans. Ale wyobraźmy sobie, że taki osiłek staje naprzeciwko tego drugiego i mówi: Dobra, gramy, ale tobie nie wolno uderzać piłki tak mocno, jak robię to ja. Ten drugi na to przystaje i oczywiście przegrywa. Tak mniej więcej - moim zdaniem - wyglądała ostatnia kampania. Pozdrawiam
Czarek Czerwiński

do tenisa stołowego. A z tego względu, że na wynik w tej sportowej rozgrywce nie mają wpływu media, a w polityce mają one rolę DO-MI-NU-JĄ-CĄ. Jeśli już, to chyba lepsze jest porównanie do meczu piłki nożnej, w którym przekupiony sędzia zauważa faule tylko jednej drużyny i to nawet te bardzo wątpliwe. Cóż więc pozostaje tej biednej drużynie - grać ostro, czy raczej bardzo ostrożnie?
Rzepka

pisałem o tenisie, a nie o tenisie stołowym :) Ja jestem ze starej szkoły i nie piszę "ziemny". Ale nawet w piłce nożnej jest takie powiedzenie, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala :) A media jakie są - każdy widzi. Używając języka sprawozdawców piłkarskich - to dwunasty zawodnik. Pozdrawiam
malyy5

Dokładnie jestem za ,trzeba zacząć testować kontakt z PiS na drodze mailowej i to trzeba zrobić konkretnie,ja też nie chcę czekać na następne po komunie odsunięcie od władzy tyranów. pozdrawiam:)