W Siłach Powietrznych od zawsze pełnił rolę kreta. Rył m.in. pod gen. Błasikiem...
W latach 2003-2004 i 2005-2007 był dowódcą Centrum Operacji Powietrznych, które odpowiada za bezpieczeństwo lotów. Cechuje go ślepe posłuszeństwo wobec władz cywilnych, brak odpowiedzialności za podejmowane decyzje i skłonność do przerzucania odpowiedzialności na innych! Z woli prezydenta Komorowskiego został dowódcą Sił Powietrznych po śmierci gen. Błasika. Mowa o generale Lechu Majewskim - współodpowiedzialnym za katastrofę Casy.
Nie jest tajemnicą, że Aleksander Szczygło - jako minister obrony narodowej - rozważał przeniesienie Majewskiego do rezerwy kadrowej, gdyż nie sprawdzał się on na powierzanych mu stanowiskach.
Cztery miesiące przed katastrofą smoleńską generał Lech Majewski, jako asystent szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, bez porozumienia z ówczesnym dowódcą Sił Powietrznych drastycznie obciął budżet na lotnictwo wojskowe. Majewski próbował dokonać zmian w planie modernizacji technicznej na lata 2010-2012, zmniejszając limity finansowe na Siły Powietrzne o gigantyczną sumę - ponad 66 milionów złotych. To niemal tyle, ile w ciągu roku dostają z państwowej kasy piloci. Plan cięć, przygotowany na posiedzenie szefostwa MON, miał zadowolić Bogdana Klicha, który popisywał się przed premierem i posłami Platformy licytacją w dół potrzeb finansowych wojska. Budżet Sił Powietrznych obronił gen. Błasik, interweniując stanowczo u szefa Sztabu Generalnego WP - gen. Franciszka Gągora. Obaj zginęli na Siewiernym. - pisze Piotr Czartoryski - Sziler w artykule pt. "Jak Majewski rozkładał lotnictwo" ("Nasz Dziennik" nr 188 z 13-15 sierpnia 2011 r.).
Problem cały powstaje w
Szanowni Panstwo,
malyy5,
Przeczytem dzisiaj ten artykuł w formie papierowej
@Joanno
@Bernard