Włoskie śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II

Przez Joanna , 02/05/2011 [19:38]

Interesujących i ważnych ustaleń w sprawie zamachu na papieża Jana Pawła II z 13 maja 1981 r. dokonał włoski prawnik i polityk - Ferdinand Imposimato. Wywiad z tym włoskim prokuratorem zamieszcza "Nasz Dziennik" w nrze 100. z 30IV-1V 2011 r. Oto najciekawsze jego fragmenty:

Kiedy nawiązał Pan osobisty kontakt z Ojcem Świętym?

- Poznałem Go w 1997 roku. Napisałem wtedy do Niego list. Zachowałem sobie jego kopię.. Napisałem w nim: Wasza Świątobliwość, pragnę Go poinformować, że wyniki prowadzonego przeze mnie śledztwa wskazują na to, że Wasza Świątobliwość padł ofiarą międzynarodowego spisku. Powtarzana w niektórych kręgach wersja, że zamach na życie Waszej Świątobliwości był dziełem działającego autonomicznie fanatyka, nie jest prawdziwa. Na poparcie swojej tezy wysyłam Waszej Świątobliwości odpowiednie dokumenty. Ojciec Święty zapoznał się z tymi dokumentami, zrobiły one na Nim ogromne wrażenie. Odpowiedział na mój list za pośrednictwem ks. kard. Giovanniego Battisty Re, swojego bardzo bliskiego współpracownika. (...) Niektórzy ludzie w otoczeniu Papieża usiłowali Go przekonać, że zamach na Jego życie był dziełem islamskich fanatyków. Teza ta była kłamstwem. Prawda wyglądała inaczej - zamach był efektem działania sowieckich służb specjalnych przy udziałe funkcjonariuszy z Bułgarii, Szarych Wilków, ale także - niestety - także przy współpracy kogoś z Polski. Istnienie tego ostatniego śladu bardzo mnie zasmuciło, ponieważ zawsze broniłem Polaków. Istnieli oczywiście polscy szpiedzy, ale nie sądziłem, że brali oni udział także w przygotowaniu zamachu na życie Ojca Świetego wspólnie ze służbami ze Związku Sowieckiego i Bułgarii.

Jak przebiegało samo spotkanie z Papieżem?

- Kiedy spotkałem się z Ojcem Świętym, byłem bardzo szczęśliwy (...) Papież był bardzo zainteresowany tym, o czym mu napisałem. Powiedziałem, że niepowodzenie zamachu i to, że przeżył, było cudem. Zamachowiec wystrzelił dwie kule o tak ogromnym kalibrze i z takiego rodzaju pistoletu, że po tym, gdy jedna z nich trafiła Go w brzuch, fakt, że przeżył, mógł świadczyć tylko o tym, że chciała tego Boża Opatrzność. Te słowa spodobały się Ojcu Świętemu. Patrzył na mnie, uśmiechając się.

Odkryłem , że planowany był także zamach na życie Lecha Wałęsy. Miało do niego dojść w styczniu 1981 roku. W tym samym czasie były zatem organizowane dwa zamachy - na życie Ojca Świętego, ale także Lecha Wałęsy.

Wie Pan z pewnością o tym, że Lech Wałęsa także był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa?

- Tak, słyszałem o tym. Są jednak dowody na to, że planowany był zamach na jego życie. Mogło to być powodowane także chęcią pozbycia się kogoś, kto najpierw współpracował z bezpieką, a potem przestał się wywiązywać ze swoich zadań. Możliwe, że miał to być akt zemsty. Myślę, iż trzeba nadal badać wszystkie okoliczności związane z zamachem na życie Ojca Świetego, nadal nie wszystko jest jasne. Tym, co można powiedzieć z pewnością, jest fakt istnienia międzynarodowego spisku, z udziałem, niestety, szpiegów wewnątrz samego Watykanu.

Czy zamach na Ojca Świętego - oprócz jego oczywistego aspektu zakorzenienia w konkretnych decyzjach i czynach ludzkich - postrzegał Pan także jako realizację trzeciej tajemnicy fatimskiej?

- Muszę wyznać, że po zapoznaniu się z wynikami badań lekarze byli zdumieni. Uznali fakt, że Ojciec Święty przeżył, za cud. Uderzył mnie również epizod związany z siostrą Łucją Giudici, która odważnie zatrzymała zamachowca 13 maja 1981 roku po południu. Dwie okoliczności szczególnie mnie zadziwiły (...) Pierwszą z nich był fakt, że kul wystrzelonych w stronę Ojca Świętego było więcej niż dwie - było ich co najmniej trzy albo cztery. Sam ks. kard. Stanisław Dziwisz przyznał, że słyszał cztery wystrzały. Powiedział to jednak dopiero 30 lat po zamachu. Ocalenie Ojca Świętego było wielkim cudem. Jan Paweł II w chwili zamachu miał już 61 lat. Przeżył jednak dwa wystrzały z pistoletu o kalibrze 9 milimetrów. Także interwencja tej malutkiej zakonnicy, siostry Łucji, każe mi myśleć, że Opatrzność Boża nie chciała, aby Papież zginął w tym zamachu. (...) Jestem przekonany, że życie Ojca Świętego zostało ocalone dzięki Bożej Opatrzności oraz dzięki interwencji Czarnej Madonny z Częstochowy, w której Papież pokładał wielką ufność. Kulę, która Go zraniła, Ojciec Święty ofiarował Madonnie Fatimskiej. Niestety, z tego powodu nie mogliśmy zbadać jej w śledztwie i dowiedzieć się dzięki temu, czy Papież został zraniony wystrzałem z jednego czy też z dwóch różnych pistoletów. Chciałbym się podjąć zbadania tej kuli. Jestem przekonany, że na placu Świętego Piotra znajdowała się nie jedna osoba biorąca udział w zamachu, ale co najmniej cztery.

Czy zgodziłby się Pan z tezą Ronalda Reagana, że Związek Sowiecki to było imperium zła?

- Nie ma co do tego wątpliwości. Służby specjalne ZSRS zorganizowały nie tylko zamach na Papieża, ale także porwanie niewinnej 15-letniej dziewczyny, Emanueli Orlandi. Stało się to dwa dni po powrocie Ojca Świętego z jego pielgrzymki do Polski, 23 czerwca 1983 roku. Papież zareagował natychmiast. Napisał osiem apeli o jej uwolnienie. Udał się także do Alego Agcy, aby poprosić go o pośrednictwo w tej sprawie. Wiedział, że jej porwanie jest związane z wcześniejszym zamachem na Jego życie. Dziewczyna pochodziła z ubogiej rodziny, nie było to porwanie dla okupu. (...) Porwanie dziewczyny było aktem wymierzonym w Ojca Świętego, który dopiero co wrócił z Polski, gdzie wzbudził w Polakach odwagę i dodał im ducha. Porwanie Emanueli Orlandi miało te działania Papieża zablokować.