Dotychczas sądziłem, że są pewne rzeczy, których polskim "elytom" mówić publicznie po prostu nie wypada. O ile po 1990 r. kwestia sprawstwa zbrodni katyńskiej została ostatecznie w polskiej świadomości ustalona (abstrahuję w tym miejscu od faktu, że prawda o Katyniu była znana w czasach głębokiej komuny w niemalże każdym polskim patriotycznym domu), to kwalifikacja prawna rozmiarów tej zbrodni pozostawała przedmiotem wprost żenującego dyskursu. O ile jestem w stanie zrozumieć, że rosyjscy decydenci w fałszywym rozumieniu swojej racji stanu nie dopuszczają do świadomości tego, że Katyń był ludobójstwem, to wątpliwości zgłaszane przez tzw. polskich intelektualistów w pewnych programach telewizyjnych uznać należy za niebywały skandal.
Nieprzypadkowo usunięcie tablicy pod Smoleńskiem, w której zbrodnia katyńska została explicite nazwana ludobójstwem, spotkało się z obroną salonu: "Przecież to nie było z Rosjanami ustalone!". Idąc dalej tym tokiem myślenia, w niedalekiej przyszłości, nie będziemy mogli nazwać agresji sowieckiej 17 IX 1939 r. po imieniu, tylko być może wrócimy do uznawania tego gwałtu na prawie międzynarodowym jako "bratnią pomoc w obronie ukraińskiej i białoruskiej mniejszości narodowej". Kłamstwo katyńskie odradza się na naszych oczach i jest to tym bardziej bolesne w świetle najwyższej ceny, którą za prawdę o Katyniu zapłacili ŚP. Pan Prezydent Lech Kaczyński wraz z delegacją polskiej elity niepodległościowej.
O tym, że Katyń był ludobójstwem nie trzeba przekonywać nikogo, kto potrafi myśleć logicznie, choć ostatnio osób takich coraz mniej... Doskonały wywód na ten temat pozostawił nam ŚP. ks. prałat Zdzisław Jastrzębiec-Peszkowski. Pozwolę sobie za czcigodnym więźniem Kozielska przypomnieć najważniejsze przesłanki świadczące o znamionach ludobójstwa tego strasznego mordu, który zwykliśmy nazywać w skrócie zbrodnią katyńską, chociaż mam świadomość tego, że będzie to raczej przekonywanie przekonanych. Jednakże ze względu na bezczelność piesków salonu warto dać odpór ich pseudonaukawym bredniom.
1. Istotą zbrodni katyńskiej nie było zabicie pojedynczych osób, lecz systemowa eksterminacja polskiej elity intelektualnej. W tym sensie nazywanie przez Rosjan zbrodni katyńskiej zbrodnią pospolitą jest nieprawdopodobnym wprost oszustwem. Zastosowanie pojęcia ludobójstwa w kontekście Katynia jest jak najbardziej uzasadnione w świetle art. I konwencji ONZ o nieprzedawnieniu zbrodni ludobójstwa, art. II konwencji z 9 XII 1948 r. oraz z uchwałą ogólną 55. plenarnego posiedzenia Ogólnego Zgromadzenia Narodów Zjednoczonych z 11 XII 1946 r.
2. Katyń jest ludobójstwem kwalifikowanym, gdyż nie była to zbrodnia przypadkowa, lecz starannie zaplanowana przez Biuro Polityczne WKP(b) (Stalina, Berię, Kaganowicza, Kalinina, Mołotowa, Mikojana, Woroszyłowa) przy czynnym wsparciu Basztakowa, Kabułowa i Mierkułowa z NKWD. Można zatem stwierdzić, że była to zbrodnia państwowa.
Dzięki polskim patriotom kłamstwo katyńskie nie zagłuszyło prawdy. Hołd należy oddać polskim historykom emigracyjnym, którzy w chwili próby dali świadectwo prawdzie. Szczególną cześć oddać należy bodajże jedynemu polskiemu historykowi czasów PRL-u, który o Katyniu pisał w drugim obiegu - ŚP. prof. Jerzemu Łojkowi. Fakt, że wdowa po nim p. Bożena Mamontowicz-Łojek zginęła pod Smoleńskiem wzbudzać może, choć jest to i tak w obliczu rozmiarów tej narodowej tragedii prawie niemożliwe, jeszcze większą zgrozę...
Polskie "elyty" osiągnąwszy już dawno dno, po katastrofie smoleńskiej, jak zauważył to przed laty pewien poeta-moralista, spadać mogą teraz tylko poziomo. Emigracyjny literat Marian Hemar w swoim wierszu "Racja stanu" b. krytycznie oceniał postawę ŚP. Władysława Sikorskiego wobec Katynia. Zarzucał polskiemu Londynowi brak wystarczającej determinacji. Dzisiaj uznać możemy tyradę Hemara za nazbyt surową. Wszak Naczelny Wódz robił, co tylko mógł by świat poznał prawdę o Katyniu, ale jeśli Hemar już wtedy zarzucał naszemu rządowi brak wystarczającej determinacji, dzisiaj możemy tylko trawestować jego słowa jeszcze dobitniej:
Kiedy w Smoleńsku ziemia na światło wydała
Mierzwę trupów - pobite porzucone ciała
Jak skwapliwie pryskali nasi politycy
Realni demokraci, trzeźwi rusofile
Żeby nie mówić o byle mogile
Żeby nie robić gwałtu z jednego Smoleńska
(...)
Jak - za K. - Rosję oskarżać przed światem?
Jak nam Rosję przed takim stawiać dylematem?
(...)
Więc trzeźwi, polityczni, realni i mili
Zrobili tak, że właśnie - wiemy, jak zrobili
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1056 widoków