"Śmierć Polaków zdążających 10 kwietnia 2010 r. na uroczystość 70-lecia Katynia nie była daremna historycznie, lecz owocuje dla Polski otrzeźwieniem, duchową przemianą i odrodzeniem" - pisze w swoim artykule pt."Katastrofa smoleńska - zapętlenie polityczne" ks. prof. Czesław S. Bartnik ("Nasz Dziennik" nr 71 z 26-27 marca 2011 r.), zauważając, że "zapętlenie polityczne" istnieje zarówno po stronie rosyjskiej, jak i polskiej.
Rosjanie obarczyli winą wyłącznie polskich pilotów, by odsunąć podejrzenie, że był to zamach rosyjski. Gdyby wyszło na jaw, że nastąpiła awaria w samolocie, groziłoby to wytoczeniem Rosji procesu o wielomilionowe odszkodowanie. Z rosyjskiego punktu widzenia wina kontrolerów lotu ze smoleńskiego lotniska również nie mogła wchodzić w grę,gdyż dowodziłoby to bezmyślnego zaniedbania albo umyślego działania, które znów wskazywałoby na zamach.
Dla strony polskiej teza o zamachu również jest niewygodna, gdyż jej udowodnienie mogłoby doprowadzić do zerwania stosunków dyplomatycznych między Polską a Rosją, a w konsekwencji do obalenia rządu Tuska. Z kolei stwierdzenie winy kontrolerów lotu na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj mogłoby zostać odebrane przez Rosję jako atak na armię rosyjską, z której przecież Rosja zawsze była dumna.
"Rząd chce zatem uwiarygodnić tezę rosyjską o winie pilotów i przypuszcza szeroki i wredny atak zarówno na polską załogę samolotu, jak i anonimowo na 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, który rzekomo słabo szkolił pilotów i nawet nie miał symulatorów do Tu-154M" - konstatuje ks. prof. Bartnik, wysuwając jednocześnie tezę, że termin ogłoszenia polskiego raportu dotyczącego przyczyn katastrofy smoleńskiej może być wciąż odsuwany w bliżej nieokreśloną przyszłość, gdyż PO boi się przegranej w najbliższych wyborach.
Zdaniem ks. prof. Bartnika, dopóki nie zmienią się władze w Polsce i Rosji, dopóty sprawa katastrofy smoleńskiej będzie spychana w niepamięć.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1162 widoki
@
Niestety ksiądz profesor ma rację
Promowanie zawsze i wszędzie
Odnośnie zmiany władzy
Coś jak branka przed Powstaniem Styczniowym...