Weimar, Wersal, Buda Ruska...

Jak Polacy mogli cos takiego sobie wybrac na prezydenta.Jak przyjechal do USA to tylko sie modlilem zeby rowerem pod bialy dom nie zajechal z piskiem opon.Tyle co sie tutaj nasmiali z karty visa to nawet najwieksze dowcipy o polakach przebilo.Ciezko mi to zrozumiec a na dodatek pierwsza dame mamy malo ze brzydka jak to jej maz okresla kobiety KASZALOT to na dodatek zydowka jakby pieknych i madrych polek brakowalo.Te wszystkie dzialania bronka to dopiero OBCIACH.I jak inne narody moga nas uwazac za normalny narod

tutaj siedzial a goscie stali,malo tego to jeszcze kobieta.Ale wczesniej wystrychnal na dudka Sarkoziego ktorego na deszczu zostawil.STRASZNY WSTYD.Co ten matol jeszcze nam w swiecie przyniesie.Juz lepiej jakby go w swiecie za BLAZNA uznali to mniej by zwracali uwage na wszelki bronki

Dołęga-Mostowicz już kiedyś pisał o kimś takim,ale taki Dyzma przynajmniej sobie kodeks towarzyski kupił i czytał,a ten pseudo hrabia zachowuje się jak typowy cham z dzieł Żeromskiego i Reymonta.

Dokładnie! mandolina no i tańczyć potrafił z przytupem Dyzma;)

Sarkozi wyglada jak sierota.Ale go bronek zalatwil.Swoja droga to powinniscie zbierac te wszystkie bronki ktore strzela dla przypomnienia za jakis czas.Swoja droga to gowno wybiorcze kazalo nam Polakom sie wstydzic za naszego prezydenta Lecha Kaczynskiego ale powiem Wam szczerze ze ja mieszkajac za granica bylem dumny ze Polska miala nareszcie madrego prezydenta.To teraz co rusz ktos ze znajomych sie nabija ze mnie jak ten pajac takie bronki wali.O visa czy teraz jak zostawil francuza na deszczu o takich rzeczach caly swiat mowi

Jak sie wlazło w wielki swiat prosto z obornika za budą ruską, dziedzicząc inteligencje po bucie i nodze stołowej to puszczanie bronkow trzeba uznac za nieprzekraczalny wyraz maksymalnego wyrafinowania cywilizacji WSI.

Jaki "hrabia" taka i kultura. Zdjęcie Czarka wskazuje jednoznacznie, iż gajowy jest wielkim .... antysemitą. Pozdrawiam

Z Bronka taki hrabia, jak ze mnie arcybiskup. Tydzień temu Andrzej Stankiewicz w świetnym tekście w “Newsweeku” pokazał jak wygląda praca Komorowskiego jako prezydenta kraju (dosłownie: praca od 9 do 18) i jego wojaże zagraniczne. „ Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna – zagaja rubasznie Komorowski, sięgając po swe ulubione damsko-męskie analogie. Tłumaczka przekazuje Obamie: „…like with your wife…”. Twarz amerykańskiego prezydenta tężeje. Ci z polskiej delegacji, którzy znają angielski, szybko pojmują, w jaką pułapkę wpakował się Komorowski. Prezydent USA mógł zrozumieć to tak, jakby polski gość kwestionował wierność jego żony, Michelle. Zalega pełna napięcia cisza. Doradcy Komorowskiego nerwowo zerkają na Obamę. – Dobre!!! – wybucha nagłym śmiechem wiceprezydent Joe Biden, który sam niejedną gafę Obamie zafundował. Radośnie chichocząc, poklepuje Komorowskiego po plecach. Polski prezydent też się cieszy. Tylko Obama nerwowo się uśmiecha.” –pisze Stankiewicz. Ja się cieszę, że prezydent USA jest wrażliwy na pokrzywdzonych przez los i nie błysnął ripostą. Mogłoby się to źle skończyć, bo Komorowski, który nie zna angielskiego (wbrew propagandzie Kaczyński rozumiał dobrze co do niego mówił George W. Bush) mógłby jej nie skumać i zacząć opowiadać o polowaniach…upps przepraszam. Przecież on i taką anegdotę zaserwował lewicowemu prezydentowi USA. Pozdrawiam serdecznie:) PS "Puścił Bronka" - świetne! Też będę tak mówić;DDDDD

pewnie po prostu przypomniało mu się rosyjskie powiedzenie, że "Bóg trojcę lubi". Swoją drogą, nie wiem, czy widzieliście film: "Ballada o Bronku", który wyemitowała tvp2 tuż po wyborach, jeśli dobrze pamiętam. Film był kręcony od kwietnia i występowali w nim ludzie z Budy Ruskiej i okolic...rzekomo rdzenni mieszkańcy. Tak się jednak składa, że z rzeczywistych mieszkańców tej wsi wystąpiła jedynie pani ze sklepu i mechanicy. Pozostali państwo to byli mieszkańcy "stołecznej WSI"...i znów góralska bajka o prawdach się przypomina... :/

Przytoczę słowa Łukasza Warzechy: "To nie jest, proszę Państwa, dowcip ani kabaretowy skecz. To autentyczne słowa prezydenta dużego, środkowoeuropejskiego państwa. Ten prezydent uważa, że: Po pierwsze – niebywałym sukcesem w polityce zagranicznej jest sam fakt, iż udało mu się spotkać z paroma ważnymi przywódcami. Po drugie – że nie jest ważne, co z nimi ustalił, załatwił, co z tych spotkań wyniósł i co w praktyce wynosi Polska. Ważne tylko to, że mógł im podać dłoń. A może oni jemu. Po trzecie – z zakompleksioną, prowincjonalną radością przechwala się swoją „koroną Himalajów”, tak jakby w pokoiku nad łóżkiem miał wywieszone zdjęcia tych, których chce spotkać, i stawiał na nich ptaszki. Po czwarte – uznaje, iż sam fakt, że do tych spotkań doszło, oznacza jakieś niebotyczne wzmocnienie pozycji Polski na świecie. Owszem, wiele razy naśmiewałem się z prezydenta Komorowskiego. Ale tym razem śmiech zamiera mi w gardle. To już nie są żarty".

Przypomina mi się stara śpiewka, ze życie przerosło kabaret. Bronek swoją głupotą przewyższa "mendrca" Bolka. Ten ostatni przynajmniej jest zwykłym elektrykiem po zawodówce, a nie historykiem, rzekomo po studiach. Pozdrawiam

Powinno byc: "... dziedzicząc inteligencje po bucie i nodze stołowej, ktore byly jedynymi zabawkami w jego smutnym i nieciekawym dziecinstwie, ..." ale kto zdzierżylby zdanie tak potwornie zlozone.

Nie chcialabym nic nigdy wbrew opinii Pana Jaroslawa. Dlatego na wszelki wypadek sprostowalam. Czy zle zrobilam?