Katarzyna Kolenda-Zaleska: dałam plamę

Przez Bernard , 18/12/2010 [02:55]

Przypadkiem udało mi się spotkać Katarzynę Kolendę-Zaleską i zadać pytanie o pamiętne Fakty, gdy dziennikarka TVNu włożyła w usta Jarosława Kaczyńskiego słowa o „prawdziwych Polakach”. Słowa które nigdy nie zostały wypowiedziane. Skandalicznej manipulacji TVNu insynuującej Kaczyńskiemu i uczestnikom marszu pamięci faszyzm poświęciłem tekst „Kolenda-Zaleska, TVN – studium kłamstwa i manipulacji”.

Poniżej fragmenty przeprowadzonej rozmowy. 
Mam pytanie związane z tą audycją Faktów w której pani włożyła w usta Jarosława Kaczyńskiego te słowa których on nie wypowiedział, których po prostu nie było. Jak to się stało?

Portal TVN24 przez całe 24 godziny miał taką depeszę, że te słowa padły. Ja rozmawiałam z reporterką, ponieważ ja przesłuchałam przemówienie, rzeczywiście tych słów nie było, więc poszłam do reporterki. Ona opowiedziała: tak, były po przemówieniu. Przez 24 godziny nikt tego nie sprostował, no więc to napisałam. Moja wina.

Obejrzała pani ten materiał z całego  przemówienia Jarosława Kaczyńskiego?

Tak obejrzałam i jeszcze poszłam do reporterki, ona mi wszystko powiedziała jak było, która była na miejscu tego dnia. Powiedziała, że te słowa padły.[...] 
To przemówienie u nas było rwane, wie pan, warunki były bojowe, i ono było przycinane w różnych miejscach, kamera się wyłączała. No i ja zawierzyłam osobie która tam była na miejscu i temu, że portal TVN24 przez 24 godziny trzymał to na stronie i nikt nie protestował i nikt nie zareagował. Dopiero po materiale w Faktach.[...] 

Nie przeprosiła pani Jarosława Kaczyńskiego

[...]Ja napisałam list do pana Błaszczaka, wszystko mu wyjaśniłam, on mi odpowiedział. Sprawa jest wyjaśniona, aczkolwiek, przecież ja Bogu ducha winna dostało się mnie niestety.[...] 

Staram się być rzetelną osobą i rzetelną dziennikarką. Tutaj troszkę dałam plamę.[...]
No nie zrobiłam tego na pewno naumyślnie.[...]

Całość do obejrzenia poniżej.

Pani Katarzyna Kolenda-Zaleska opowiedziała jak doszło do tej sytuacji. A są to informacje ciekawe. Po pierwsze to pani Kolenda-Zaleska przygotowała tę wypowiedź osobiście. Po drugie odsłuchała materiał nagrany przed Pałacem Prezydenckim, materiał w którym nie znalazła słów przypisywanych Kaczyńskiemu. I to są fakty bezsporne. 

Ze słów  Kolendy-Zaleskiej wynika że oparła się na wypowiedzi reporterki TVN24 która miała jakoby te słowa słyszeć. I było to jedyne źródło, nie poparte absolutnie niczym poza domniemaniem że jeżeli informacja o tym wisi na stronie TVN24 i nie jest prostowana to musi być prawdziwa...

Według pani Katarzyny Kolendy-Zaleskiej reporterka miała twierdzić, że te słowa padły już po przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego. Kto był choć raz dziesiątego przed Pałacem Prezydenckim ten wie, że panuje tam niesamowity ścisk, a po przemówieniu nie jest możliwe by Jarosław Kaczyński coś jeszcze mógł mówić. W jaki sposób reporterka TVN24 miałaby cokolwiek usłyszeć, co nie zostało w dodatku zarejestrowane przez kamery (a przecież nie tylko TVN tam był) pozostaje sekretem TVNu i absolutnego słuchu owej reporterki.

Na marginesie - jest to też niezgodne z oficjalną wersją TVN24, który prostując swoją informację zawartą na stronach internetowych powoływał się na słabą jakość nagrania. Tymczasem fragmenty wyemitowane następnego dnia w Faktach w ramach pseudo-sprostowania były doskonałej jakości, i nie sposób było znaleźć fragmentu który można by podejrzewać, że został pomylony ze słowami wypowiedzianymi przez Kolendę-Zaleską.

Ale coś jest na rzeczy. Jak ustaliła GW reporterka TVN24 informacje o „prawdziwych Polakach” zawarła w swojej relacji na żywo o 21.25 dziesiątego października.

Przemówił też prezes Jarosław Kaczyński. Bardzo dużo mówił o swoim zmarłym bracie - prezydencie Lechu Kaczyńskim. Mówił również, że nadejdą jeszcze takie czasy, kiedy prawdziwi Polacy dojdą do władzy i on obiecuje, że będzie to już bardzo niedługo. Zgromadzeni tu ludzie wznosili okrzyki "zwyciężymy".

„Zwyciężymy” było ostatnim słowem wypowiedzianym przez Kaczyńskiego przed Pałacem. Jest oczywiste, że wypowiedź reporterki z godziny 21.25 odnosiła się do przemówienia Jarosława Kaczyńskiego, a nie do żadnej wypowiedzi „po przemówieniu”.

Reporterka prawdopodobnie nie była w stanie odsłuchać przed wejściem na żywo wypowiedzi Kaczyńskiego. I maszyna poszła w ruch. Następnego dnia media podkręcały atmosferę. TVN przygotowywał „faszystowską narrację” – wypowiedzi Króla, Chwina, a szczególnie Głowińskiego układały się w spójną całość. Niektóre z tych wypowiedzi zostały nagrane jeszcze w ciągu dnia przy świetle słonecznym. I tylko odpowiedniej wypowiedzi Kaczyńskiego nie można było nigdzie znaleźć...

Kim była reporterka TVN24? Kto był wydawcą Faktów? Kiedy reporterka przypomniała sobie, że słyszała te słowa jednak już po przemówieniu prezesa PiS, a nie w trakcie? Kiedy Katarzyna Kolenda-Zaleska rozpoczęła weryfikację przygotowywanego materiału? O której godzinie rozmawiała z reporterką? Czy wówczas jeszcze można było zatrzymać rozpędzoną „faszystowską” maszynerię? Lecz co dać zamiast niej? A może lepiej zamknąć oczy i skoczyć? Zwłaszcza, że nikt nie prostował stron internetowych TVN24? Kto podjął decyzję o takim kształcie audycji?

Pytań sporo. Może kiedyś w jakimś innym supermarkecie znajdę przypadkowo odpowiedzi na kolejne...

Kolenda-Zaleska, TVN – studium kłamstwa i manipulacji
Kłamstwa TVN, Tok FM i innych - o wypowiedzi J. Kaczyńskiego
Kłamcy
"Prawdziwi Polacy"? Takie zdanie nie padło
MANIPULACJA?
Czy Kaczyński mówił o "prawdziwych Polakach"? Pokażcie dowód, bo na razie dowodów brak!

Domyślny avatar

ciemniak (niezweryfikowany)

14 years 9 months temu

Nie będę spierać się o interpretacje, o to co Cameron chciał powiedzieć przez to, co powiedział (zakładam tylko, że to on wie najlepiej, więc jego dementi uznaję za ważne), co różni Tuska i Kaczyńskiego i gdzie stali oni, a gdzie ZOMO. To będzie robota dla historyków, jak wiadomo historia nie jest nuką ścisłą, to co się dzieje podlega interpretacjom, a prawda historyczna nie jest czymś danym z góry i znanym wybranej grupie osób. Więc ja tylko interpretuję, inaczej niż blogpressowcy, tylko tyle. Możecie uznać, że nie wyciągnęłam wniosków z przeszłości - jak pisze malyy5 - dlatego jestem po drugiej stronie. Ale tak nie jest. Właśnie dlatego że wyciągnęłam po niej jestem. Ale ja naprawdę uważam, że żyję w wolnym kraju, gdzie wybory może wygrać Kaczyński lub Tusk. I to że ostatnio wygrywa Tusk nie jest kwestią spisku mediów czy kogokolwiek, po prostu większość Polaków uważa, że jego projekt jest lepszy (co nie znaczy, że uważamy go za alfę i omegę). Dlatego powtarzam - żeby zdobyć władzę w wolnym kraju trzeba przekonać do siebie większość. A tego się nie zrobi tylko kpiną z przeciwników czy pokrzykiwaniami na temat tego, gdzie się stało. Myślę, że Kaczyński nie ma lepszego projektu. Co do krzyża, o którym pisała Margott, to my z drugiej strony po prostu nie rozumiemy, o co w tym wszystkim chodziło (jeśli nie tylko o to, żeby zrobić wystąpienie antyrządowe, zamanifestować nieuznanie legalnych wyborów prezydenckich, i w sensie praktycznym - nie dopuścić by nowy prezydent rozpoczął w pałacu prezydenckim sprawowanie swojego urzędu). Nie rozumiemy tego od chwili, gdy ci co krzyż postawili, przyszli po niego z księdzem, żeby go zabrać do kościoła. I nie mogli, bo im nie pozwolono. Sądzimy, że nie mogło chodzić o sprawy upamiętnienia tych co zginęli, w tym w szczególności prezydenta. Z pewnego punktu widzenia może nigdy nie można powiedzieć, żNie będę spierać się o interpretacje, o to co Cameron chciał powiedzieć przez to, co powiedział (zakładam tylko, że to on wie najlepiej, więc jego dementi uznaję za ważne), co różni Tuska i Kaczyńskiego i gdzie stali oni, a gdzie ZOMO. To będzie robota dla historyków, jak wiadomo historia nie jest nuką ścisłą, to co się dzieje podlega interpretacjom, a prawda historyczna nie jest czymś danym z góry i znanym wybranej grupie osób. Więc ja tylko interpretuję, inaczej niż blogpressowcy, tylko tyle. Możecie uznać, że nie wyciągnęłam wniosków z przeszłości - jak pisze malyy5 - dlatego jestem po drugiej stronie. Ale tak nie jest. Właśnie dlatego że wyciągnęłam po niej jestem. Ale ja naprawdę uważam, że żyję w wolnym kraju, gdzie wybory może wygrać Kaczyński lub Tusk. I to że ostatnio wygrywa Tusk nie jest kwestią spisku mediów czy kogokolwiek, po prostu większość Polaków uważa, że jego projekt jest lepszy (co nie znaczy, że uważamy go za alfę i omegę). Dlatego powtarzam - żeby zdobyć władzę w wolnym kraju trzeba przekonać do siebie większość. A tego się nie zrobi tylko kpiną z przeciwników czy pokrzykiwaniami na temat tego, gdzie się stało. Myślę, że Kaczyński nie ma lepszego projektu. Co do krzyża, o którym pisała Margott, to my z drugiej strony po prostu nie rozumiemy, o co w tym wszystkim chodziło (jeśli nie tylko o to, żeby zrobić wystąpienie antyrządowe, zamanifestować nieuznanie legalnych wyborów prezydenckich, i w sensie praktycznym - nie dopuścić by nowy prezydent rozpoczął w pałacu prezydenckim sprawowanie swojego urzędu). Nie rozumiemy tego od chwili, gdy ci co krzyż postawili, przyszli po niego z księdzem, żeby go zabrać do kościoła. I nie mogli, bo im nie pozwolono.Nie będę spierać się o interpretacje, o to co Cameron chciał powiedzieć przez to, co powiedział (zakładam tylko, że to on wie najlepiej, więc jego dementi uznaję za ważne), co różni Tuska i Kaczyńskiego i gdzie stali oni, a gdzie ZOMO. To będzie robota dla historyków, jak wiadomo historia nie jest nuką ścisłą, to co się dzieje podlega interpretacjom, a prawda historyczna nie jest czymś danym z góry i znanym wybranej grupie osób. Więc ja tylko interpretuję, inaczej niż blogpressowcy, tylko tyle. Możecie uznać, że nie wyciągnęłam wniosków z przeszłości - jak pisze malyy5 - dlatego jestem po drugiej stronie. Ale tak nie jest. Właśnie dlatego że wyciągnęłam po niej jestem. Ale ja naprawdę uważam, że żyję w wolnym kraju, gdzie wybory może wygrać Kaczyński lub Tusk. I to że ostatnio wygrywa Tusk nie jest kwestią spisku mediów czy kogokolwiek, po prostu większość Polaków uważa, że jego projekt jest lepszy (co nie znaczy, że uważamy go za alfę i omegę). Dlatego powtarzam - żeby zdobyć władzę w wolnym kraju trzeba przekonać do siebie większość. A tego się nie zrobi tylko kpiną z przeciwników czy pokrzykiwaniami na temat tego, gdzie się stało. Myślę, że Kaczyński nie ma lepszego projektu. Co do krzyża, o którym pisała Margott, to my z drugiej strony po prostu nie rozumiemy, o co w tym wszystkim chodziło (jeśli nie tylko o to, żeby zrobić wystąpienie antyrządowe, zamanifestować nieuznanie legalnych wyborów prezydenckich, i w sensie praktycznym - nie dopuścić by nowy prezydent rozpoczął w pałacu prezydenckim sprawowanie swojego urzędu). Nie rozumiemy tego od chwili, gdy ci co krzyż postawili, przyszli po niego z księdzem, żeby go zabrać do kościoła. I nie mogli, bo im nie pozwolono. Nie sądzimy, że chodzi tylko o upamiętnienie ofiar katastrofy, w tym w szczególności pary prezydenckiej. Bo przecież Wawel, Powązki - to wiele, bardzo wiele. Wszyscy mocno przeżyliśmy tę katastrofę. My z drugiej strony treż. Mówienie, że się cieszyliśmy - co gdzieś przeczytałam - brzmi jak obelga. Oczywiście, psychopaci są wszędzie, więc pewnie byli i tacy, tylko że to nic nie znaczy. No więc nie rozumiemy, po co ta okupacja chodnika przed palacem, a jak się czegoś nie rozumie, to pojawia się strach. I tak samo jest z tymi armatkami wodnymi, margotte, przyznasz jednak, że nikt ich nie użył, były tam prewencyjnie, czyli ze strachu, że stanie się coś złego, bo nie rozumiemy, a rozmowy są trudne, właściwie nie ma rozmowy między stronami.
Margotte

Naprawdę zbędne było trzykrotne powtarzanie tego samego tekstu. Wam się wydaje, że wiecie lepiej, czy chcieliśmy upamiętnić ofiary czy nie. Otóż zapewniam Cię, że tak. Chodziło i chodzi o upamiętnienie tej tragedii, a tablica, która znajduje się na fasadzie Pałacu to kpina w żywe oczy. Wielkie tragedie narodowe były upamiętniane właściwie do skali wydarzenia. Dlaczego trzy krzyże gdańskie nie znajdują się na cmentarzu? Nie, one znajdują się w miejscu, gdzie zginęli stoczniowcy. Tak samo jak pomnik powinien się znaleźć tam, gdzie ludzie przychodzili, przynosili znicze i kwiaty. To były setki ludzi. I przychodzą tam nadal, każdego 10 miesiąca. A co do kpin z przeciwników - przecież to stałe działanie tego rządu. Powinno Ci się to podobać. Przecież uważasz, ze "jego projekt jest lepszy", a polegał on dotąd na rujnowaniu gospodarki i szydzeniu z PiS i śp. Lecha Kaczyńskiego.