Jarosław Kaczyński i PiS istnieją po to, żeby przechować wartości i odbudować Królestwo Wolnych Polaków

Przez Margotte , 22/11/2010 [16:28]
Rozmowa Joanny Lichockiej z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem "Joanna Lichocka: Jeśli wierzyć prasie, Jarosław Kaczyński jest skończony. Już nigdy niczego nie wygra. Jarosław Marek Rymkiewicz - Kaczyński ma przed sobą wszystko do wygrania. Przede wszystkim ma do wygrania niepodległość Polski. Choć ja nie wiem, czy to właśnie on ją wygra. Czeka nas długa, bardzo długa droga do niepodległości – będziemy do niej szli może pięćdziesiąt, a może sto lat. Zapewne niepodległą Polskę wybuduje więc któryś z jego następców. Po walecznym Władysławie Łokietku musi się pojawić (tak chcą dzieje Polski) Kazimierz Wielki. Ale żeby ktoś taki się pojawił, Jarosław Kaczyński – jak Łokietek, książę brzesko-kujawski – musi jeszcze wygrać wiele bitew. Joanna Lichocka: Dlaczego tak pan w niego wierzy? Jarosław Marek Rymkiewicz: Dlatego, że jego partia reprezentuje moje interesy. A to znaczy, że reprezentuje interesy wszystkich Polaków, którzy pragną tego samego, czego ja pragnę – to znaczy tych wszystkich, którzy chcą żyć w niepodległej Polsce. To jest teraz jedyna taka partia w Polsce. Joanna Lichocka: Jednak Kaczyński nie wygrywa kolejnych wyborów. Jarosław Marek Rymkiewicz: A to mnie mało obchodzi. To mi jest nawet kompletnie obojętne. Prawo i Sprawiedliwość oraz Jarosław Kaczyński istnieją po to, żeby przechować te wszystkie wartości, które posłużą do zrekonstruowania Królestwa wolnych Polaków. Jak pani widzi, ja Kaczyńskiego traktuję nawet trochę instrumentalnie. Może nawet chciałbym trochę nim manipulować.. Joanna Lichocka: Pan go kocha? Joanna Lichocka: Pan go kocha? Jarosław Marek Rymkiewicz: Kocham Ewę, Wawrzka, Anielkę i Ignacego. Anielka i Ignacy to są moje wnuki. Kocham też moje trzy koty i chciałbym, żeby wymienione były tutaj ich imiona – Psotka, Filek i Szarak. No i kocham też Polskę, bo jestem Polakiem o niemiecko-, rusko-, litewsko-, francusko-tatarskich korzeniach. Lecha i Jarosława – tych dwóch chłopców, którzy siedzieli na żoliborskim murku i pijąc wodę z sokiem z saturatora doszli do wniosku, że koniecznie chcą żyć w niepodległej Polsce – podziwiam. Ja też w pewnej chwili doszedłem do wniosku, że mogę żyć tylko w niepodległej Polsce – i zacząłem ją wokół siebie budować. Joanna Lichocka: Pan rozumie to, co teraz robi Jarosław Kaczyński? Rozumie pan tę taktykę? Jarosław Marek Rymkiewicz: Ja wszystko rozumiem. A on to wszystko dobrze przemyślał – strategię i taktykę tych wszystkich Łokietkowych bitew, dzięki którym odzyskamy niepodległość. Joanna Lichocka: Przemyślane jest usuwanie z partii popularnych polityków? Jarosław Marek Rymkiewicz: Jeśli mamy jedną partię, która służy niepodległości Polski, nie może być tak, żeby ktoś, kto działa w tej partii, myślał o własnych korzyściach i powodował się własnymi ambicjami. Jeśli to jest jedyna taka partia w Polsce, to musi ona być silna, spójna i zdolna do skutecznego działania. Kto szkodzi Prawu i Sprawiedliwości, ten szkodzi niepodległości Polski. Dobrze więc byłoby, żeby ludzie, którzy mają na uwadze własne ambicje i własne kariery, a interes Polaków jest dla nich rzeczą drugorzędną, wyszli z Prawa i Sprawiedliwości i poszli sobie gdzieś indziej. Jest tyle partii postkolonialnych – niech tam idą i tam walczą o władzę i wpływy. Joanna Lichocka: Ale politycy PiS, którzy się z partią rozstali, mogą uważać, że właśnie służą krajowi. A pan z grubej rury, że występują przeciw niepodległości? Jarosław Marek Rymkiewicz: Powtarzam: teraz tylko Prawo i Sprawiedliwość służy sprawie polskiej – tak jak należy jej służyć w państwie postkolonialnym. Tak się bowiem złożyło (nad tym ubolewam), że wszystkie inne duże partie utrwalają i przedłużają ten postkolonialny stan rzeczy, w którym się znajdujemy; to nasze postkolonialne istnienie. Dlaczego one tak działają, to ja tego nie wiem, ale widać tak musi być. Żyjemy w postkolonialnym zamęcie i politycy nie bardzo potrafią się w tym połapać, nie rozumieją, jakie są teraz ich dziejowe obowiązki – może tak dałoby się to wytłumaczyć. Już to mówiłem, ale jeszcze raz powtórzę. To, że w tym zamęcie Lechowi i Jarosławowi Kaczyńskim udało się stworzyć niepodległościową partię Polaków i że tę partię popiera 20 czy nawet 30 procent tubylców, to jest prawdziwy cud. To bardzo dobrze o nas świadczy – o naszych dziejowych aspiracjach". Całość wywiadu: http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/czy…
Rzepka

Rzepka

14 years 10 months temu

Platforma od 2001 roku do chwili objęcia władzy w 2007 r. przegrała w wyborach cztery razy. Tylko, że jakoś nikt im tego nie wypominał. Ja jestem spokojny. I cierpliwy...
Margotte

wiem, że będę po słusznej stronie. I jestem przekonana, ze ci co popierają teraz PO przeżyją kiedyś gorzkie rozczarowanie.
Czarek Czerwiński

Ale czy słuszną taktykę obrali ci, których uważamy za swoich wybrańców, to mam co do tego wielkie wątpliwości. Ja oczywiście nie zamierzam czekać 50 czy 100 lat na zmiany jak zapowiada Rymkiewicz. Albo PiS wyciągnie wnioski zaraz teraz po przegranych wyborach i zmieni narrację, ustali inne priorytety, albo ja już wspierać tej nieskutecznej partii więcej nie będę. Bo widać wyraźnie, że pogrywając w ten sposób jak ostatnio, partia ta traci wyborców, a nie zyskuje, i nic nie wskazuje, aby mogła przejąć władzę. Nie tylko w całej Polsce i stolicy, ale i nawet w żadnym większym mieście.
Tubylczy

Według mnie, to właśnie jest zasadnicza różnica w myśleniu o Polsce. Naszym celem powinna być przebudowa Poslki, a nie tylko funkcjonowanie w złych ramach jakie stwarza obecnie IIIRP. Naszym celem nie jest więc też DOSTOSOWANIE się do wyborców i do zastanych okoliczności, ale przekształcenie zarówno ludzi jak i struktur. Partie postkolonialne, jak trafnie określa je J. M. Rymkiewcz, mają za zadanie zdobycie władzy, a następnie, w imieniu swych różnorakich mocodawców, administrowanie tym kawałkiem Europy, który póki co koreśla się mianem Polski. Dlatego, dla PiS, rządzenie (administrowanie) może być tylko konsekwencją i elementem realizacji programu przebudowy Poslki, ale nigdy celem samym w sobie. A jeżeli zapytasz, czy Polskę można zmieniać nie mając władzy w sejmiku czy powiecie, to ja ci odpowiem, że można. Można systematycznie, po przez spotkania, warsztaty i lokalne media, przygotowywać grunt pod autentyczną zmianę. Można wpływać na mentalność polaków tak, by przekonali się, że warto być uczciwym. Skoro nie masz zamiaru czekać 50 czy 100 lat, to dobrze, to działaj. Ale pamiętaj, że przyzwyczajenie staje się drugą naturą. I niepostrzeżenie, możesz stać się zaledwie trybikiem w maszynie IIIRP, którego największym sukcesm stanie się np. lepsze wykorzystanie środków unijnych.
Margotte

Ciekawe jaki masz wybór... Ja decyzję już podjęłam i nie podjęłam jej dzisiaj, ale wiele lat temu. Ale coś jeszcze ją skutecznie ugruntowało. I był to 10 kwietnia.
Domyślny avatar

Zgadzam się z poglądami Pana Rymkiewicza,rzeczywiście PIS , jaka by nie była jest jedyną partią,która potrafi przechować najcenniejsze wartości,a my jako ludzie stojący po stronie prawdy powinniśmy ją wspierać. Rzeczywiście JK ostatnio otaczali ludzie,którzy nie chcą Polski prowadzącej polityki w "pozycji stojącej",wolą Polskę "na kolanach".Dla mnie osoby służące tylko własnym materialnym interesom nie są godni być w PIS.Jarosław Kaczyński i partia {niezależnie od nazwy czy PC.czy PIS]jest ruchem "ponadczasowym".którego owoce poznamy za jakiś.....czas. Zwycięstwo zdobywa się pracą,cierpliwością ,poświęceniem i nadzieją.Wiele zależy od nas samych,od naszej samoorganizacji,bez samych obywateli i ich determinacji nie było by sierpnia '80...
Bernard

chyba tak myśleli rozłamowcy, nie chcieli czekać, chcieli władzy i wpływu natychmiast. Choćby kosztem smoleńskiego sledztwa, czy walki z korupcją. Pragmatyzm juz kiedys się zemścił na Pisie. To był pragmatyzm rządzenia z SO i LPR. Czy dziś pragmatyzm rządzenia z PO (a tylko to wchodzi w grę) dałby cos więcej za cenę przymykania oczu na afery hazardowe, Sobiesiaków, Misiaków itd? Z drugiej strony po wyborach PiS odzyskał zdolność koalicyjną, ale tak naprawdę możliwa byłaby tylko koalicja z PSLem, który i tak wolałby z PO. Bo czy można wyobrazić sobie koalicję z SLD? Z Senyszyn itd? Czy nie byłaby to powórka z SO? A całkowite zwycięstwo nie było możliwe, bo wybory prezydenckie to nie to samo co parlamentarne. A liczenia na rozpad PO w przypadku przegranych przez PO wyborów też nierealne. Kluczowe byłoby zwycięstwo prezydentury. A to nie nastąpiło... Jak mawiała jedna moja znajoma, jak się obrócisz, cztery litery zawsze z tyłu...
Czarek Czerwiński

kierownictwo PiS straciło instynkt samozachowawczy. Obawiam się, że to właśnie temu gremium coś się pomerdało i to ono chce władzy za wszelką cenę. Być może tylko w samej partii, ale to tym gorzej. Bo jeśli się jest na diecie europosła jeszcze przez kilka lat, to żaden problem rozgrywać nawet tak, że doprowadza się do kryzysu w partii przed samymi wyborami. Po wyborach doszły mnie słuchy, że Ziobro powycinał w małopolskiem ludzi śp. Wasseranna, którzy lokalnie coś znaczyli, a zastąpił ich swoimi. Efekt - kompletna porażka PiS w tym regionie.
Ewikron

Gdybym kiedykolwiek zagłosowała na Platforme całe życie musiałabym się wstydzić. Ma racje pan Rymkiewicz, Kaczyński ma przed sobą wszystko do wygrania. Pozdrawiam serdecznie
Margotte

To ja przypomnę, że całą aferę rozkręcili europosłowie, którzy mają ciepłe posadzki w PE: Migalski, Bielan i Kamiński. No i jeszcze Paweł Kowal. Nie mają wiele do stracenia, nie muszą się martwić o wybory parlamentarne w przyszłym roku, bo mają byt zapewniony. Dziwię się Jakubiak, że dała się tak łatwo zmanipulować i myślę, że ona straci na tym najwięcej.
Czarek Czerwiński

PiS nie robi NIC w kwestiach, które opisałeś. Nie buduje mediów, z nikim się nie spotyka, nie tworzy instytutów, czy innych instytucji, gdzie można by prowadzić niezależne analizy będące zaczątkiem dyskusji o Polsce, nie uczestniczy nawet w dyskusjach w Internecie, gdzie ma mnóstwo przyjaznych mu ludzi. Jak tu, na Blogpressie. Nie udało nam się uzyskać od nich nawet newslettera! Szkoda w ogóle gadać, ale właśnie partie działające w nieprzyjaznym otoczeniu, a nie potrafiące wykorzystać energii zwolenników znikają ze sceny politycznej. A PiS już nie dość, że stracił wszelką władz, to przestał być liczącą się siłą polityczną! Wszystko to na naszych oczach, bez jakichkolwiek prób odwrócenia tego trendu. Wciąż tylko zaklinanie rzeczywistości i szukanie spisków. Dość, nie tędy droga, to jest równia pochyła w dół.
Tubylczy

Z tym, że PiS nic nie robi w kwestiach o których pisałem, to nie mogę się do końca zgodzić. Na pewno robi zbyt mało, ale na tle konkurencji i tak wypada lepiej. Nawet na spotkaniach wyborczych, wystąpienia ludzi PiS są stosunkowo rzeczowe i merytoryczne, a nie ograniczają się jedynie do kwestii marketingowych, jak na zjazdach PO. Z wypowiedzi oraz z wywiadów polityków PiS, widać, że ludzi ci mają dobrze przemyślanych ogrom polskich spraw. Choć równocześnie, wiele z inicjatyw PiS jest powoływanych zbyt późno (forum samorządowe), albo brak jest wystarczającej woli do ich dalszego kontynuowania (videokonferencje prezesa). Możemy się oczywiście teraz zastanawiać, jaka jest przyczyna opisanego stanu rzeczy. Patrząc jednak na inne partie, widać, że PiS absolutnie nie jest tu wyjątkiem, a nawet wypada trochę lepiej od konkurencji. Dlatego jako przyczynę przyjąłbym raczej polski system partyjny i w ogóle stan polskiej demokracji niż szukałbym bezpośredniej odpowiedzialności wśród kierownictwa PiS. Wydaje mi się, że przede wszystkim, musimy zdać sobie sprawę, że Jarosław Kaczyński jest tylko człowiekiem. Czasem oczekujemy od niego zbyt dużo. Pojawiają się głosy, dlaczego PiS nie zrobił tego, albo tamtego. A ja pytam, co myśmy zrobili dla PiS. Przecież podjęcie całej aktywności oddolnej, o której piszemy, wymaga wielu ludzi, olbrzymiego zaangażowania, czasu, pieniędzy, sił, a nawet odwagi (różne mogą człowieka spotkać nieprzyjemności za zaangażowanie w działalność PiS). W pierwszej kolejności, powinniśmy mieć pretensje do siebie, a nie do PiS. To my musimy się organizować i razem wywierać presję na PiS, by był bliższy naszym oczekiwaniom. A wracając do głównego wątku, to na pewno partia pani Kluzik, której mechanizm powstawania już od oczątku jest odgórny (zaangażowanie TVN, GW itp.) nie oferuje alternatywy dla PiSu.
Bernard

To jeszcze trzy kawałki:

Joanna Lichocka: Co pan właściwie ma na myśli, gdy mówi, że Polska nie jest niepodległa?
Jarosław Marek Rymkiewicz: Żaden kraj postkolonialny nie jest całkowicie niepodległy. Ukraina, Mołdawia, Indie, Botswana, nawet Finlandia, która bardzo długo była rosyjską kolonią, to są kraje postkolonialne. No i Polska. We wszystkich tych krajach zaborcy-kolonizatorzy nadal mają ogromne wpływy – kontrolują gospodarkę, działają w nich ich służby specjalne. Postkolonialny kraj ma postkolonialną literaturę i postkolonialną (naśladowczą) sztukę filmową. Jego gazety są postkolonialne, postkolonializm gnieździ się w głowach jego mieszkańców (tubylców). Prowadzi też postkolonialną politykę – wciąż stara się usłużyć i przypodobać swoim dawnym zaborcom-kolonizatorom.
To przykre, wstydliwe? A owszem. Ja się wstydzę. Trzeba tu jeszcze dodać, że niepodległość, tak jak demokracja i różne wolności (wśród nich wolność słowa), są w naszym postkolonialnym kraju strefowe. To znaczy – w pewnych strefach jest więcej niepodległości, w pewnych mniej, a w pewnych nie ma jej w ogóle. To się nawet rozkłada geograficznie. W Warszawie jest mniej niepodległości, a w Milanówku więcej. A tu, w tym pokoju, gdzie rozmawiamy, z widokiem na mój ogród, niepodległość jest stuprocentowa. Niech się pani przyjrzy, pani Joasiu, moim kotom i moim dereniom – one są całkowicie niepodległe.

Joanna Lichocka: To dlaczego tak wielu Polaków głosuje na PO?
Jarosław Marek Rymkiewicz:
Dlatego, że wielu Polaków ma w głowach postkolonialny mąt i woli oddać władzę reżimowi, który reklamuje się jako liberalny, niż zaryzykować. Całkowicie niepodległe polskie istnienie wydaje się im czymś ryzykownym, bo nie wiadomo, co z niego wyniknie. I nawet mają trochę racji, bo wolność to jest coś wspaniale ryzykownego.

Joanna Lichocka: Czemu używa pan słowa „reżim” na określenie rządów, które są wynikiem demokratycznych wyborów w demokratycznym kraju?
Jarosław Marek Rymkiewicz:
Wybory w kraju postkolonialnym nigdy nie są demokratyczne, ponieważ w postkolonialnym kraju nie ma demokracji. Gdyby była demokracja, to by była wolność słowa. Gdyby była wolność słowa, to byłyby różne stacje telewizyjne – nie tylko takie, które nienawidzą Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry. Gdyby była wolność słowa, byłoby też dużo różnych gazet, które działałyby na równych prawach. Wtedy żylibyśmy w kraju, w którym możliwe są demokratyczne wybory. Tu chodzi o równowagę opinii – wszystkie opinie, które się pojawiają, są uprawnione do równorzędnego istnienia. Otóż tego w Polsce nie ma. Upubliczniane, w sposób niemal totalny, są takie opinie, które są na rękę reżimowi. Ja mogę się wprawdzie odezwać i mogę nawet liczyć, że zostanie to opublikowane. Ale czy zostanę wysłuchany, to już inna sprawa. W tym sensie nie ma w Polsce żadnej wolności słowa. Zamiast wolności słowa jest przemoc medialna. To jest przemoc gorsza niż fizyczna, gorsza niż miażdżenie palców i wybijanie zębów. Przemoc medialna jest czymś wyjątkowo ohydnym.