Prosty scenariusz zamachu

Przez fluxon , 09/10/2010 [14:51]

Dobrze wykonany zamach powinien mało, lub wcale nie odróżniać się od katastrofy spowodowanej czynnikami losowymi.

Rozważałem dotąd kilka scenariuszy zamachu smoleńskiego. Teraz chcę nadać wagę każdemu z nich i dodać jeden scenariusz, który moim zdaniem zasługuje na miano brutalnie prostego i najbardziej prawdopodobnego. Ale zacznę od przypisania prawdopodobieństw poszczególnym zdarzeniom.

Wybierając pomiędzy zamachem a katastrofą z przyczyn losowych, wybieram ten pierwszy z prawdopodobieństwem 90%, czyli na 100 podobnych zdarzeń tylko 10 zaszłoby z przyczyn czysto losowych.

Z 90% procent dla zamachu, wybieram 2% prawdopodobieństwa dla zamachu bombowego i 3% prawdopodobieństwa dla zamachu za pomocą „zmylenia” autopilota. Pozostałe prawdopodobieństwo przypisuję scenariuszowi, który nazywam „brutalnie prostym”, ale niezwykle skutecznym, bo trudno go odróżnić od katastrofy spowodowanej czynnikami losowymi. Przyjmuję, że zleceniodawcy byli tylko po jednej stronie i zakładam, że były dwie grupy wykonujące zlecenie. Po naszej stronie i rosyjskiej.

Po naszej stronie wykonano następujące czynności:

  1. Nie dostarczono pilotom przed wylotem aktualnej prognozy pogody dotyczącej samego lotniska w Smoleńsku
  2. Dostarczono inne dane techniczno-nawigacyjne lotniska w Smoleńsku. Inne niż trzy dni wcześniej delegacji z Tuskiem.
  3. Skompletowano „ad hoc” załogę, rozdzielając funkcje pomiędzy obu pilotów tak, aby mogły wystąpić jakieś ambicjonalne tarcia między nimi. Przydzielono mających bardzo mały nalot, doświadczenie i małe „zgranie” z pilotami: nawigatora i technika obsługi urządzeń pokładowych.

Po stronie rosyjskiej wystarczyło już tylko podstawić odpowiednich ludzi do wieży, a raczej budy, kontroli lotów.

Jeden z pilotów Jaka, oczekujących na przylot prezydenckiego samolotu zeznał w prokuraturze, że słyszał przez radio jak wieża zezwala pilotom TU 154M na zejście na 50 metrów. Takiej rozmowy nie ma na taśmach z czarnej skrzynki. Jeśli zeznania są prawdziwe to, mamy do czynienia z działaniem zamierzonym ze strony kontrolerów lotu.

Dodajmy do tego dwa komunikaty upewniające pilotów, co do prawidłowości toru lotu przy podejściu, podczas gdy w rzeczywistości samolot był 40 metrów od osi pasa i tuż przy ziemi prawie kilometr od progu.

Tor lotu mógł być źle obliczony dzięki zmienionym parametrom techniczno-nawigacyjnym dostarczonym załodze przed lotem, a wysokość mogła być podawana z wysokościomierza radiowego zamiast ciśnieniowego, co można określić jako błąd spowodowany małym doświadczeniem w działaniu w warunkach stresu.

Natomiast upewnianie pilotów, co do prawidłowości podchodzenia do lądowania ma znamiona działania celowego.

Wystarczają tylko te, podane przeze mnie czynności, aby stworzyć przekraczające 50% szanse spowodowania katastrofy. Wszystkie poszlaki stanowią ciąg spójny i prowadzący do logicznego wniosku.

Oczywiście, wniosek może być też taki, że za działaniami tymi nie stała siła sprawcza, czyli, że były losowe. Do tego zmierza śledztwo i temu ma służyć ofensywa medialna ośmieszania hipotezy o zamachu.

Bardzo trudno w obecnej sytuacji udowodnić, że były to działania celowe, bo taśmy z czarnej skrzynki na pewno podlegały odpowiedniej obróbce, aby zatrzeć dowody. To samo dotyczy innych poszlak. Ujawnienie sprawców, a tym samym zleceniodawców mogłoby być zbyt wielkim wstrząsem wewnętrznym jak i zewnętrznym. Dlatego ci, którym najbardziej zależy na ujawnieniu prawdy są tak wstrzemięźliwi w słowach. 

malyy5

1.Nie dostarczono pilotom przed wylotem aktualnej prognozy pogody dotyczącej samego lotniska w Smoleńsku. ODP:Na lotnisku nie można określić pogody ,ponieważ lotnisko było nie oprzyrządowane dlatego trzeba określić dwa lotniska zapasowe w tym wypadku:UMII-Witebsk,UMSS-Mińsk. 2.Także map aktualnych na pewno nie mieli ,bo jak potwierdzał 36 pułk -starali się od kilku miesięcy bezskutecznie u Rosjan. Lotnisko Smoleńsk-Siewiernyj (Smoleńsk-Północ) w grudniu 2009 roku zyskało uprawnienia do obsługi ruchu cywilnego,do tej pory samoloty lądowały na Południowym lotnisku: Południowe lotnisko: Północne Siewiernyj: Jak widać wyżej w Smoleńsku są dwa lotniska,często były wypowiedzi że w Smoleńsku mają krótki pas -tak 1600m na południowym lotnisku,a na Północnym czynnym od grudnia 2009r -2500m. 3.Piloci byli dobrzy,ze zgraniem trochę w tym racji. Generalnie rzecz biorąc zamach jak najbardziej,zleceniodawcy zorganizowana grupa rosyjsko-polska mająca w tym interes. Obawiam się,że jest tam też ślad niemiecki oraz duże prawdopodobieństwo Banku Światowego. Generalnie wg mnie przebieg zamachu: 1.fałszywe dane nawigacyjne. 2.celowe wprowadzanie w błąd pilotów przez kontrolerów 3.celowe złe funkcjonowanie urządzeń naziemnych naprowadzających w tym również (świateł) 4.mgła-o zabarwieniu sztucznym. 5.Ładunek wybuchowy-i tutaj schody,jaki?bo wiadomo że był zrobił z małego niskiego upadku ogrom zniszczeń jak z 1000m dzięki czemu paliwo nie wybuchło,ale ciśnienie musiało być bardzo duże w wyniku detonacji. itd Generalnie założenie było takie że mieli rozbić się w jarze,coś poszło nie tak ,prawdopodobnie piloci wykazali się umiejętnościami i szczęściem-w nieszczęściu. Jest dużo niejasności,wg wszelkich analiz np samolot nie spadł na tzw "dach"-obłocone koła,część ogonowa itd . Cały zamach był bardzo skrupulatnie przygotowywany i to od conajmniej grudnia 2009r.
Domyślny avatar

groskon (niezweryfikowany)

15 years temu

Ma pan rację. Istnieje ponad 90-cio % prawdopodobieństwo zamachu.Zgadzam się,że zamach był przygotowywany po obu stronach granicy. Główni inicjatorzy zamachu stoją u steru władz, i dlatego tzw "śledztwo" prowadzi do nikąd. Zresztą jeden z inicjatorów - nie wytrzymał,i lapnął przed zamachem: "A może pan Prezydent dokądś poleci ?" Czy w tym kierunku podjęto jakiekolwiek działania śledcze ? Jestem doświadczonym, wykształconym elektrykiem i mogę podać kilkadziesiąt sposobów zakłucenia zarówno pracy radaru, jak i elektroawioniki płatowca. Moim zdaniem każda z tych domniemanych przyczyn, powinna być zbadana. Sądzę jednak, że "sledztwo" prowadzi tylko do zagmatwania śladów.
dodam

powinien mało, lub wcale nie odróżniać się od katastrofy spowodowanej czynnikami losowymi. " To jest klucz do analizy tego wariantu, a z punktu widzenia zamachowców podstawowy element zamachu. Ze względu na rozmiar zbrodni, trudniejszy od przeprowadzenia samego zamachu. Jednym z podstawowych czynników decydujących o powodzeniu jest wybór miejsca i czasu zbrodni, w pełni podporządkowany powyższemu kluczowi. Optymalny jest wybór "nie mieszczący się w głowie". Warunek ten spełnia doskonale zamordowanie WSZYSTKICH włącznie z przypadkowymi osobami nie przeszkadzającymi nawet potencjalnie Kremlowi, oraz dokonanie tego "na oczach" całego świata (mówimy o subiektywnym odbiorze zdarzenia) w symbolicznej wizycie uczczenia ofiar potwornej zbrodni rosyjskiej ukrywanej przez 50 lat. W owym "niemieszczeniu się w głowie" istotną rolę odgrywa wrażliwość odbiorcy podpowiadająca, że nie możliwe jest by normalni ludzie żyjący wśród nas, uprawiający sport, przytulający dzieci, uśmiechający się czasem i wykazujący wiele innych cech które widzimy u każdego mogli planować tak potworne morderstwo. Dodatkowo przez wiele miesięcy przed zbrodnią pracowano nad wzmocnieniem odczucia "niemieszczenia się w głowie" zbrodni, poprzez odpowiedni ton przekazów medialnych. W wyniku tej inseminacji u odbiorcy powstało przekonanie, iż: - Prezydent nic nie znaczy (neutralizacja motywów zbrodni) - jego działania wzbudzają co najwyżej ogólną wesołość ("kartofel", "jaki prezydent taki zamach") - Putin pragnie dobrych stosunków z Polską i gotów jest tolerować irracjonalne potrząsanie szabelką oszołomów z otoczenia Prezydenta (spotkanie Putina z Tuskiem na Helu) - Tusk traktuje swojego partnera w rządzeniu Polską z pełnym wyrozumiałości luzem podkreślając przy każdej okazji, że jego światłej polityce nie może przeszkodzić bo jest najogólniej mówiąc kiepski i nic nie znaczy. Oczywiście działań takich było znacznie więcej. Powyższe przykłady to tylko ilustracja metody. Jednym ze skutków tej metody jest BLOKADA każdej sugestii zamachu, odrzucenie jej z góry. "Po co mam to czytać" odparł znajomy, gdy podsunąłem mu poświęcone katastrofie smoleńskiej wydanie specjalne Gazety Polskiej zawierające wiele mrożących krew w żyłach informacji, których nikt inny nie publikował. "Przecież Putin narobiłby sobie tym więcej szkód niż pożytku" - wyjaśnił. Koniec. Kropka.