Jarosław Kaczyński udzielił dwóch nowych wywiadów - dla "Rzepy" i "Newsweeka" (całość w poniedziałkowym numerze). Prezes PiS m.in. krytycznie ocenia przebieg swojej kampanii prezydenckiej oraz jej głównych sztabowców.
Fragmenty z "Newsweeka":
"Początkowo sądziłem, że Joanna będzie raczej tylko twarzą kampanii, bo jest rzeczywiście wyjątkowo urocza. Później ona zapragnęła być realnym szefem i na to też przystałem, choć byłem jej postawą zaskoczony. No i to nie była dobra decyzja, miała niemal od razu negatywne konsekwencje. Jeśli ktoś ma ogromny urok osobisty, to powinien występować w telewizji, ale niekoniecznie podejmować decyzje organizacyjne w kampanii".
"Było takie przeświadczenie, że ładne buzie w sztabie — a on jest przystojny (o Poncyliuszu) — i demonstrowanie, że ja jestem niesłychanie łagodny, przyniesie nam poparcie elektoratu wielkomiejskiego. Łagodnie mówiąc, nic z tego nie wyszło".
"Dziś mam podstawy, aby kwestionować strategię wyborczą. Byłem w takim stanie, że — uczciwie mówiąc — to za mnie wymyślano tę kampanię. Byłem w potwornym szoku po śmierci brata, nic gorszego w życiu nie mogło mnie spotkać. Musiałem brać bardzo silne leki uspokajające, co też miało swoje skutki. Już 10 kwietnia, dosłownie w godzinę po katastrofie, dostałem w szpitalu takie środki. Ja nigdy w życiu przedtem żadnych takich leków nie brałem, w związku z tym zadziałały na mnie niezwykle silnie".
"Zdecydowana większość wskazań mówi, że rezygnacja ze Smoleńska to był błąd, że należało mówić o katastrofie. Ale popełniono, choć nie ze złej woli, dużo innych błędów, począwszy od dalece niepełnego wykorzystania wielkiej mobilizacji przy zbieraniu podpisów, po fatalną koncepcję spotów, niską mobilizację partii, która — jak się zdaje — w dużej części nie zaakceptowała części sztabu i była biegiem wydarzeń mocno zdezorientowana. A po drugiej turze zapanowało wśród niektórych ogromne samozadowolenie. Chciano jedynie wmówić sobie, że było najlepiej, jak tylko można sobie wyobrazić".
Fragmenty z "Rzepy":
"Nie możemy stwarzać sytuacji opisanych przeze mnie w liście. Jeżeli mamy się lepiej, dochodzimy w sondażach do 40 proc., to natychmiast zaczyna się awantura wokół spraw wewnątrzpartyjnych. W marcu zostałem wybrany na prezesa partii, a pan Paweł Poncyljusz natychmiast zaczyna to kwestionować. Jak może funkcjonować partia, która wybiera przewodniczącego miażdżącą większością głosów i zaraz zaczyna się wysyłanie go do Sulejówka? Przecież 10 kwietnia – oczywiście nikt nie wiedział, co się wydarzy – ukazał się wywiad z taką tezą Poncyljusza. Potem był Marek Migalski".
(...) Tylko że Kluzik-Rostkowska w swoim ostatnim wywiadzie [w „Rz”, z 19 – 20 września – red.] próbuje usiąść okrakiem na barykadzie i to w sprawie prostej, gdzie nie trzeba ofiar moralnych czy wręcz samoośmieszenia. Nie jest w stanie przyjąć, że ja, mówiąc o odpowiedzialności tego rządu moralnej i politycznej za katastrofę smoleńską, nie mówiłem o prokuraturze. Że są to dwie oddzielne sprawy.
Warunkiem bycia w naszej partii jest przyjęcie normalnych reguł demokracji jako obowiązujących i postulat, że trzeba wprowadzić je w Polsce. I w każdym normalnym demokratycznym kraju po tym, co się stało – polityce antyprezydenckiej, tanim populizmie, i tym, co się stało po wyborach, czyli lokajstwie wobec Moskwy, jak to celnie określił Ryszard Legutko – rząd musiałby upaść. A ci ludzie zniknąć ze sceny politycznej. Powiedziałem rzecz oczywistą w imię tego, aby Polska kiedyś była wreszcie demokratycznym krajem, a nie postkomunistyczną oligarchią. Jeśli ktoś w tej sprawie nie ma jasnego poglądu, to ja nikogo nie wypycham, ale też nie będę prosił, aby był w partii. I przypominam, że siedzenie na barykadzie jest mało wygodne i zawsze się spada".
(...) Można było wykorzystać wielki ruch, który zbierał podpisy. To był polski rekord, bo zebrano dwa miliony podpisów.
Ruch powinien od razu otrzymać materiały, a tu dyskutowano przez wiele dni, jak ma wyglądać ulotka. To było ogromnie demobilizujące także dla aparatu. Można było przeprowadzić dobrą kampanię telewizyjną, a był jeden spot kompletnie niezrozumiały dla nikogo, ale emisyjny. I były spoty nieemisyjne. Przede wszystkim można było doprowadzić do takiej mobilizacji partii jak w 2005 roku. Wtedy spotkania były liczone w tysiącach. Teraz było ich dużo, dużo mniej. Niektórzy nie chcieli w nich uczestniczyć. Tych dużych z udziałem grupy posłów było ok. 150 plus 30 moich. Do tego dochodziła indywidualna aktywność parlamentarzystów. Ale razem i tak wyniosło to zbyt mało.
To pokazuje, jak ważna jest dyscyplina w partii i pracowitość posłów. Obowiązki posłów to ciężka praca. Każdy, kto nie wykonuje obowiązków, może być pewien, że drugi raz nie zostanie posłem. Jeżeli ktoś nie chce ciężko pracować, tylko miło żyć, układać się z miejscowymi samorządowcami, uczestniczyć w różnych gierkach, to nie może liczyć, że znów będzie posłem PiS".
O krzyżu:
"(...) Krzyż stał, ludzie tam spacerowali, mniejsza część ludzi zatrzymywała się, modliła. Nic kompletnie się nie działo. Potem wybuchł konflikt, co wykorzystała lewica. I to jest „zasługa” Komorowskiego. Gdy powiedziałem, że on został wybrany przez przypadek, to chodziło mi o to – mamy analizy – że zdobył część elektoratu konserwatywnego. Przy okazji, nie zgadzam się ze stwierdzeniami, że gdyby kandydował Donald Tusk, to miałby lepszy wynik. W istniejących okolicznościach, nawet bez katastrofy, ze względu na rocznice to Komorowski był optymalnym kandydatem. Np. ze względu na nazwisko – skądinąd też z pewnym elementem fałszu, bo on nie z tych Komorowskich – jego osoba jest nieporównanie poręczniejsza w okresie wzniesienia się uczuć patriotycznych.
Komorowski był dużo trudniejszym przeciwnikiem niż Tusk. PO podjęła optymalną z jej punktu widzenia decyzję. I rzeczywiście, zdobył część elektoratu konserwatywnego. Otóż nie sądzę, że ci wyborcy wybraliby kandydata, który będzie wojował z krzyżem. Stąd mówiłem o nieporozumieniu. Nie dlatego, żeby podważać prawomocność tego wyboru, bo oczywiście nie podważam".
"Sprawa krzyża pokazała ich stosunek (PO) do prawa. Władze, policja nie reagowały na akty agresji, niebywałego chamstwa i przestępstw popełnianych wobec ludzi stojących przy krzyżu. Nie reagowały na bezczeszczenie krzyża i pamięci zmarłych, a są to przestępstwa opisane w kodeksie. Tam stali policjanci i nie reagowali. Musieli mieć takie polecenie".
"Jest też sprawa barierek na Krakowskim Przedmieściu. Do dziś nie jesteśmy w stanie wydobyć od pani Hanny Gronkiewicz-Waltz (prezydent Warszawy – red.) – bo oczywiście wszystkie terminy i reguły prawne oni mają głęboko gdzieś – podstawy prawnej. Zapytaliśmy o to, bo barierki musiały być stawiane na podstawie decyzji administracyjnej. Mamy na piśmie odpowiedź Kancelarii Prezydenta, że to nie oni, bo nie mają prawa do tego terenu. Więc na jakiej podstawie prawnej odgrodzono część Krakowskiego Przedmieścia? Bez decyzji administracyjnej to całkowite bezprawie. Nie ukrywam, że zaskarżylibyśmy to natychmiast do sądu administracyjnego, bo nie było żadnych podstaw do stawiania barierek.
"Trzecią sprawą jest zapowiedź karania za stawianie tam zniczy. Jest pytanie: po 10 kwietnia stały tam dziesiątki tysięcy zniczy. Wtedy były legalne czy nie? Jeżeli były legalne, to dlaczego teraz nie są?"
"Zresztą gdy pod Kancelarią Premiera stanęło białe miasteczko, przez tygodnie odbywała się demonstracja, która bardzo przeszkadzała w pracy. Delegacje zagraniczne trzeba było przyjmować w innych salach, bo nie dało się tego robić w tych do tego przeznaczonych. Bo bez przerwy robiono kocią muzykę. Pani Gronkiewicz-Waltz to nie przeszkadzało. A znicze jej przeszkadzają. Jest pytanie o prawo, które nie jest w Polsce przestrzegane. To strukturalna cecha tej władzy, z czym wiąże się czwarty aspekt, kulturowy. W moim przekonaniu nie można dokonać analizy fenomenu Platformy Obywatelskiej bez przyjrzenia się tym, którzy atakowali krzyż, i jednocześnie przypomnienia o miażdżących zwycięstwach Platformy w więzieniach".
Polecam cały wywiad z Jarosławem Kaczyńskim w "Rzepie" -> http://www.rp.pl/artykul/540432-Nie-bedzie-wspolp… oraz poniedziałkowy "Newsweek" -> zapewne całość będzie można przeczytać w internecie.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1271 widoków
Zgadzam sie z Kaczynskim w 100%
@all