„Półkowniki” TVP - film Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd”

Przez Bernard , 09/03/2010 [08:20]

W TVP przybywa „półkowników”. Nie dane jest widzom obejrzeć „Kerna” Grzegorza Królikiewicza, filmu poświęconemu historii życia marszałka Andrzeja Kerna, człowieka niszczonego gwałtowną nagonką polityczną i medialną, pierwszą taką po roku 89. Widzowie nie obejrzą też (na razie) „Teatru Wojny” Jerzego Zalewskiego, filmu o Stefanie Brzozie, poecie, pieśniarzu, którego emisja została wstrzymana i odłożona na „święte nigdy” zaraz po tym, jak wybuchła „afera” w TVP po projekcji „Towarzysza Generała” Grzegorza Brauna. Niektóre filmy mają nieco więcej szczęścia i są pokazywane w niszowych kanałach, lub o bardzo późnych porach. „Półkowników” przybywa, jednym z nich jest film Macieja Gawlikowskiego „Pod prąd”. Film o historii KPNu, której trzydziesta rocznica powstania przypadła właśnie w zeszłym roku. Film zamówiła Telewizja Polska jeszcze za czasów poprzedniej ekipy, reżyserem i scenarzystą jest Maciej Gawlikowski, producentem Robert Kaczmarek (który był też producentem „Towarzysza Generała”). Ostatnio pozytywnie przeszedł kolaudację, jednak data emisji nie została wyznaczona. Film Gawlikowskiego jednym może się podobać, innym nie, można mieć do niego uwagi, czy krytykować wypowiedzi występujących w nim bohaterów, ale przede wszystkim powinna być możliwość jego obejrzenia. Bo jak inaczej zgłaszać uwagi do filmu czy prowadzić polemikę skoro prawie nikt go nie widział? Film przedstawia historię KPNu od jej powstania w końcu lat siedemdziesiątych jako jawnej, opozycyjnej partii politycznej w PRL po upadek rządu Olszewskiego i „nocną zmianę”, co było początkiem końca Konfederacji. Jako postscriptum pokazana jest rocznicowa manifestacja byłych działaczy KPN przy Grobie Nieznanego Żołnierza w 2009, gdzie deklaracja powstania KPN została ogłoszona 30 lat wcześniej. W filmie wypowiadają się przede wszystkim członkowie KPN: Leszek Moczulski, Dariusz Wójcik, Krzysztof Król, Mirosław Lewandowski, Maria Moczulska, Teresa Baranowska, Romuald Szeremietiew (w KPN aż do rozłamu w 1985 roku, a w czasie rządu Olszewskiego wiceminister i p.o. ministra Obrony Narodowej). Spoza KPN Aleksander Hall (Komitet Obywatelski), Jan Lityński (KSS „KOR”), Krzysztof Wyszkowski (doradca premiera Olszewskiego), Tomasz Tywonek (rzecznik ministra Antoniego Macierewicza). Oraz historyk Antoni Dudek. Trudno streszczać niemal godzinny film, ale o kilku ważnych wątkach w nim poruszonych chciałbym wspomnieć mniej więcej tak jak prezentowane są w filmie. Jeśli chodzi o działalność Moczulskiego i KPN przed 89 rokiem to ważne są publikacje analityczno-programowe. „Rewolucja bez rewolucji” o pokojowej drodze dochodzenia do niepodległości za pomocą m. in. powszechnych strajków okupacyjnych, ta publikacja stanowiła manifest programowy KPNu, a zaczęła się realizować już rok później. Drugą z ważnych publikacji o której mowa w filmie to „Krajobraz przed bitwą” z roku 1987 będący odpowiedzią na tekst Jacka Kuronia „Krajobraz po bitwie”. I znowu to wizja Moczulskiego, a nie Kuronia okazała się trafna i zaczęła się spełniać już w roku 88. Analitykiem Moczulski okazał się przewidującym. Film porusza kwestię wzajemnych stosunków KORu i KPN. Cytowany jest tekst Jana Walca atakujący KPN i zarzucający Moczulskiemu m. in. „moczaryzm” i antysemityzm („Drogą podłości do niepodległości”), oraz fakt, że KOR publikując listy osób represjonowanych przy nazwiskach KPNowców pomijał ich przynależność. Mówi o tym Lityński dodając, że wstydzi się za takie „orwellowskie” postępowanie KORu. Kolejnym wątkiem poruszonym w filmie są procesy KPNu. Czołówka KPN spędziła w więzieniu po kilka lat, Moczulski w sumie sześć. Miejscem odosobnienia było chyba najcięższe wówczas więzienie w Barczewie. KPNowcy z krótkimi przerwami siedzą też w czasie tzw. karnawału Solidarności. „Ekstremiści” dzielą się więc na dwie grupy - ekstremistów z KORu o których Solidarność się upomniała, i ci „chodzą po wolności”, są m. in. doradcami Związku i „ekstremistów” z KPN, którzy prawie cały ten czas spędzają w więzieniach. Antoni Dudek cytuje rozmowę Breżniewa z Kanią, gdy sowiecki sekretarz dopytuje Kanię, kiedy ten wreszcie zrobi porządek z Moczulskim. Kania obiecuje poprawę i niebawem Moczulski trafia ponownie do więzienia. Głodówka protestacyjna i marsze z żądaniami uwolnienia więźniów politycznych (również braci Kowalczyków). Dwa procesy KPNu. Krzysztof Król opowiadając o procesie i wspominając sędziego nadzorującego proces Andrzeja Kryże nie odmówił sobie komentarza, że sędzia Kryże był wiele lat później wiceministrem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego i zastępcą Zbigniewa Ziobry. Wspomniany jest pierwszy znaczący rozłam w KPNie, czyli odejście Romualda Szeremietiewa, po którym jednak do KPNu przyłączyła się radykalizująca się młodzież, nadając Konfederacji nowego rozpędu. Końcówka lat osiemdziesiątych - dokumentalne zdjęcia z manifestacji brutalnie rozbijanych przez milicję, ZOMO i tajniaków. Wreszcie obrady Okrągłego Stołu i przygotowanie do wyborów. W wypowiedziach członków KPNu, Konfederacja jawi się jako niemal jedyna pozaestablishmentowa partia sprzeciwiająca się Okrągłemu Stołowi, jednak biorąca samodzielnie udział w wyborach. Rządy Tadeusza Mazowieckiego to z kolei manifestacje i blokady komitetów PZPR (urocze wystąpienie młodego sekretarza krakowskiego komitetu PZPR Jerzego Hausnera), domaganie się pozbawienia PZPR majątku. W filmie wypowiada się Aleksander Hall, którzy bierze na siebie odpowiedzialność za wysyłanie ZOMO i pacyfikacje tych wystąpień. Kolejne pole działania to manifestacje przeciw wyborowi Jaruzelskiego na prezydenta Polski, oraz blokady wojskowych baz sowieckich. KPN choć poza parlamentem jest na fali i ma niezłe pomysły. Wreszcie pierwsze wolne wybory w Polsce po IIWŚ i duży sukces KPN. Próba uchwalenia ustawy konstytucyjnej o restytucji niepodległości Polski której przeciwstawiły się wszystkie główne siły polityczne w Sejmie, głównym zarzutem jest wadliwość prawna tej ustawy. Ale po jej odrzuceniu Sejm nie zdobył się na uchwalenie jakiejkolwiek innej. Dzisiaj więc Jaruzelski jest sądzony nie za to, że wprowadził stan wojenny, a za to, że wprowadził go niezgodnie z prawem PRL... I słynne wystąpienie Moczulskiego w którym rozszyfrowuje skrót PZPR. Wreszcie obalenie rządu Olszewskiego, sprawa agenturalnej przeszłości Moczulskiego. Moczulski cytuje wypowiedź Piłsudskiego o paniczykach i wsadzaniu rąk w gówno dla Polski. Zaprzecza by był agentem a tych którzy tak sądzą nazywa szujami lub idiotami i w ten sposób chce zamknąć dyskusję na ten temat. Moczulskiego broni Szeremietiew, który twierdzi, że Moczulski mógł prowadzić jakąś grę i że wiedział o próbach kontaktowania się Moczulskiego z władzami PRL w przeszłości i że po prostu mogli być to UBecy. Wypowiedzi bohaterów filmu odzierają rząd Jana Olszewskiego z „politury”, przedstawiają go jako rząd nieudolny, który i tak zostałby odwołany. Według członków KPN Antoni Macierewicz zaszantażował partię prowadząc rozmowy z Wójcikiem i Słomką, a sam nie przeprowadził zmian personalnych w swoim otoczeniu. Lewandowski mówi wprost – „wy chcieliście nas rozbić, to my pomożemy was obalić”. Pojawia się skrócona scena z „Nocnej zmiany” gdy Moczulski mówi „Pawlak i koniec”. Jest też wypowiedź Antoniego Dudka, który nie neguje orzeczenia sądu lustracyjnego, a wręcz przeciwnie, mówi, że sprawa agenturalna jest częścią biografii Moczulskiego i że nie da się jej z niej wykreślić, ale że jest ona wtórna, bo nie ma dowodów na to, że Moczulski był agentem bezpieki jako lider KPNu i jako agent bezpieki siedział kilka lat w więzieniu i w związku z tym źle zapisał się w historii Polski. Czego zabrakło w filmie? Przede wszystkim merytorycznych wypowiedzi „drugiej strony” czyli Jana Olszewskiego lub Antoniego Macierewicza, lub choćby autorów „Lewego czerwcowego”, czy „Nocnej zmiany”. Wypowiedzi Tywonka, czy Wyszkowskiego są niewystarczające. Autor prześlizguje się też nad kluczowym tematem teczki Moczulskiego. Nie ma w filmie nawet informacji w jakich latach miał on współpracować, ani jakiegoś skrótu toku rozumowania sądu lustracyjnego, który uznał, że Leszek Moczulski to TW „Lech”. Są tylko komentarze osób które uważają, że to nieprawda i wypowiedź Antoniego Dudka. Brakuje również zakończenia - czyli co przyniosła politycznie „noc teczek” dla Moczulskiego i Konfederacji, oraz co stało się dalej z KPNem. W filmie po przyklepaniu Pawlaka na premiera od razu następuje przeskok do roku 2009 i smutnej, nieco nostalgicznej wypowiedzi Moczulskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Tymczasem KPN popadał w coraz większą degrengoladę. Następuje po sobie kilka rozłamów, odchodzą kolejni członkowie partii. W następnych wyborach KPN jeszcze wchodzi do Sejmu (w przeciwieństwie do PC, czy RdR) ale gwiazda KPNu szybko gaśnie. Po „nocnej zmianie” Moczulski nie odegrał już żadnej roli w polityce. Nie odegrali jej tez inni członkowie KPNu w przeciwieństwie do środowiska byłego PC, czy ZChN (a ZChN znalazł się w nieco podobnej sytuacji). Brakuje również więcej informacji na temat samej biografii Leszka Moczulskiego. Mało kto pewnie wie, że Leszek Moczulski był członkiem PPR i PZPR, z której został usunięty. Nie ma to bezpośredniego związku z KPNem, ale chyba powinno być dopowiedziane. Kilka uwag Początkowo planowałem napisać sążnistą polemikę z wypowiedziami bohaterów filmu (z którymi czasem się zgadzam, a czasem nie). Jednak wymagałoby to ścisłego przytoczenia wypowiedzi bohaterów filmu, bo jak inaczej można dyskutować z wypowiedziami których czytelnik nie zna. Ponieważ nie ma to sensu i nie bardzo jest możliwe, dlatego postanowiłem na razie to zostawić - może jednak telewizja zdecyduje się na emisję filmu? A może po prostu napiszę całkiem osobny tekst tylko zainspirowany filmem. Ale ponieważ przejrzałem kilkanaście książek dotyczących tego okresu chciałbym zamieścić chociaż kilka krótkich uwag. Jestem gotów zgodzić się Antonim Dudkiem, że Leszek Moczulski był świetnym analitykiem, lecz marnym politykiem. Świadczą o tym nie tylko liczne rozłamy w KPNie, ale też nieskuteczność w politycznych działaniach już po 89 roku. Poza tym antyestablismentowość KPNu wynikała nie tylko z przekonań przywódców, ale też z przebiegu zdarzeń. Do Okrągłego Stołu nikt Moczulskiego nie zapraszał. W wyborach kontraktowych KPN chętnie by wystartował wspólnie z drużyną Lecha, jeśliby tylko dostał lepszą propozycję. Na trzy mandaty poselskie Moczulski nie chciał się zgodzić, a to może tych głosów zabrakło by nie wybrać Jaruzelskiego na prezydenta... Oficjalnie KPN dystansował się od Okrągłego Stółu, a komunistów potępiał, jednak gdy Kiszczak próbował formować rząd w 89 roku sięgając po partie pozaparlamentarne, Leszek Moczulski spotkał się z Kiszczakiem w cztery oczy i próbował wprząc w to inne organizacje pozaparlamentarne. Nic z tego nie wyszło, bo Kiszczak podał się do dymisji. KPN wywierał nacisk na odebranie majątku PZPR, ale to Andrzej Kern był sprawozdawcą stosownej ustawy, za co został zaliczony przez Michnika do jaskiniowych antykomunistów, to Andrzej Kern przygotowywał postawienie przed Trybunałem Mieczysława Rakowskiego. Za to wszystko zapłacił bardzo wysoką cenę. Kern nie był członkiem KPNu, tylko Porozumienia Centrum. Negocjacje KPN z Olszewskim nie powiodły się. Częściowo z winy Jana Olszewskiego, ale częściowo również z winy samego Moczulskiego. W ten sposób Leszek Moczulski na trwałe pozbawił się jakiegokolwiek wpływu na polską politykę. Poza tym KPN zachował się trochę jak zaściankowa szlachta robiąca zajazd na znienawidzonego sąsiada i gotowa sprzymierzyć się z najgorszym wrogiem. Bo jak inaczej można potraktować wspólne działania nie tylko z Unią Demokratyczną, ale również z postkomunistami od których tak oficjalnie odcinał się Moczulski? Zablokowało to na długie lata lustrację i umożliwiło szybki powrót komunistów do władzy. Miał w tym swój niechlubny moim zdaniem udział Leszek Moczulski. Z innych ciekawostek - jeśli chodzi o rywalizację KOR i KPN, a jeszcze wcześniej KOR i ROPCiO bardzo ciekawe informacje można znaleźć z ostatniej publikacji IPNu „Kryptonim Gracze” (wybór dokumentów dot. KOR). Okazuje się, że nienawiść do Moczulskiego była ogromna. Aktyw KOR uznawał go nie tylko za „moczarowca”, ale też rozsiewał plotki że jest agentem bezpieki, endekiem itd. Gdy np. do KORu dotarła informacja o tym, że Moczulski planuje spotkanie z biskupem Tokarczukiem, KORowcy starali się uprzedzić działania Moczulskiego i przestrzec biskupa. Nie był to jedyny taki przypadek. Usuwano z KOR członków ROPCiO, sygnatariuszy deklaracji „naprostowywano” (Antoni Pajdak), rozsiewano pełne nienawiści plotki, odmawiano współpracy z Moczulskim. Z kolei w książce „Śladami bezpieki i partii” Cenckiewicza przytoczona jest relacja TW „Maksym”, który opisuje rozmowę z Moczulskim w której ten wspomina o zaprzestaniu swoich stałych kontaktów z „władzami”. W książce „Widziane z Kremla” Kostikow lekceważy Moczulskiego jako opozycjonistę powołując się na dobrą znajomość z czasów współpracy prasowej. Ciekawe są książki Moczulskiego „Bez wahania” (wywiad rzeka przeprowadzony przez A. Dudka i M. Gawlikowskiego) i „Lustracja” (samego Moczulskiego), w których Moczulski przedstawia swoją biografię i swoją wersję wydarzeń lustracyjnych. Odniosłem wrażenie, że Leszek Moczulski czasem trochę fantazjował opowiadając o przeszłości, a i interlokutorzy chyba też nie zawsze byli przekonani. W „Lustracji” Moczulski powołuje się na przykład Wałęsy i Jurczyka jako niesłusznie pomówionych. Tu chyba jednak chybił... W filme Romulad Szeremietiew broni Leszka Moczulskiego przed nazywaniem go agentem, w ogóle jest dość wyrozumiały. W książce „W prawo marsz!” z roku 1993 był jednak bardzo krytyczny dla przywódcy KPN - zarówno jeśli chodzi o kierowanie partią, jak i nawet co do postawy Moczulskiego w więzieniu. Nie nazywa Moczulskiego agentem wprost ale wyraża zaufanie do Macierewicza, a cytowana w książce odezwa do członków KPN jest dość jednoznaczna w tej kwestii. W książce Szeremietiew jest oburzony, że Moczulski zataił swoje członkostwo w PPRze i PZPRze, cytowane są też publikacje Moczulskiego z tamtych czasów. Jak widać czas złagodził ostrze krytyki Szeremietiewa. I jeszcze słowo polemiki z wypowiedzią Antoniego Dudka w której bagatelizuje on konsekwencje ewentualnej współpracy Leszka Moczulskiego z SB. Myślę, że w jakimś stopniu można porównać sytuację Moczulskiego i Lecha Wałęsy. Współpraca Wałęsy z SB w latach siedemdziesiątych miała ograniczony charakter i dotyczyła kręgu znajomych. Według opublikowanych książek została w pewnym momencie zerwana. Jednak najpoważniejsze konsekwencje tej sytuacji miały miejsce znacznie później, w czasie fatalnej prezydentury Lecha Wałęsy. Widzę analogię z sytuacją Leszka Moczulskiego. Jeśli nawet przyjąć korzystną dla Moczulskiego, a sprzeczną z orzeczeniem sądu lustracyjnego interpretację, że kontakty Moczulskiego były tylko jakąś grą niewłaściwie zinterpretowaną przez interlokutorów, to poważne ich konsekwencje miały miejsce znacznie później – podczas pamiętnej „nocnej zmiany” i zdeterminowały postępowanie Moczulskiego a w konsekwencji zepchnęły go na polityczny margines, a Polskę wepchnęły w objęcia postkomunizmu i zablokowały lustrację na długie lata. Nie można więc tego bagatelizować. Film trwa prawie godzinę, więc nowe wątki można by wpleść pewnie tylko kosztem skrócenia pozostałych, co pewnie nie byłoby łatwe. Chętnie obejrzałbym po projekcji tego filmu dyskusję uczestników tamtych wydarzeń, może też historyków, bo członkowie KPN też mają prawo do swojej wersji wydarzeń.

Godziemba

Znakomite streszczenie. Wiesz, gdzie można obejrzeć ten film w necie, albo go ściągnąć? W II połowie lat 80. miałem pewną styczność z PPN, wtedy Romek miał zdecydowanie negatywną ocenę "Wodza". Pozdrawiam
Domyślny avatar

"byłem zszokowany gdy porównałem z wypowiedziami z filmu" Może czas najwyższy na refleksję? Wtedy był szok - lista, TW, donosił... Dziś np. wiadomo, że o trwającej od 1972 roku znajomości Szeremietiewa z Moczulskim, SB nie wiedziała. W papierach wyraźnie, wielokrotnie pisali, że panowie poznali się w ... 1977 roku. A wtedy od 5 lat konspirowali w nurcie niepodległościowym, do którego Szeremietiewa wciągnął Moczulski. Taki to agent był. I powoli to do ludzi dociera.
Katarzyna

Ze zwykłej ciekawości pytam; Jak udało Ci się obejrzeć film? czy poza telewizją nie będzie szans na jego obejrzenie? I drugi, może wbrew pozorom znacznie ważniejsze. Zadam je też na twitterze, może ktoś coś dopowie. Jak można wymusić, emisje ocenzurowanych filmów w telewizji i nie tylko tam? Jak przeciwdziałać takim praktykom? Partie na tym muszą tracić, wtedy nie będzie opłacać się cenzura, ale czy to wystarczy? Pozdrawiam
Rzepka

Rzepka

15 years 7 months temu

że uda mi się wkrótce umówić z Ckwadratem na wspólne obejrzenie filmu :) Do tej pory trudno cokolwiek napisać, ale tekst bardzo mi się podoba. Pozdrawiam
Czarek Czerwiński

też mam nadzieję :) Jeszcze ten tydzień jestem w Wawie a od marca już wracam na stałe na wieś..
Bernard

no pięknie :) Widzę, że kolega dobrze zorientowany :) pozdrawiam
Czarek Czerwiński

Film zbyt moim zdaniem jednostronny. Dudek obiektywny ale występował jako ekspert. Natomiast poza Lityńskim, który wystąpił w roli politycznego listka figowego, nikogo nie było praktycznie z innych ugrupowań. Co niestety powoduje, że film ma bardzo zawężoną perspektywę, a wręcz jest "partyjną biografią". Przy całym szacunku do dokonań KPN rzecz jasna. Został mi tylko niesmak po wypowiedzi Szeremietiewa. "Cytuję" pana RSz z pamięci: >Rząd Olszewskiego został odwołany, bo był nieudolnym rządem a Olszewski i Kaczory (expressis verbis) jadą do teraz na tym, że zostali odwołani w wyniku spisku agentów.< Jak wyglądało odwołanie rządu Olszewskiego każdy na szczęście widział..
Domyślny avatar

"Film zbyt moim zdaniem jednostronny" Jeśli doda Pan: "w przeciwieństwie do "Nocnej zmiany", "Towarzysza generała", "Dwóch kolorów", kilku filmów o Solidarności Walczącej, dokumentów o KOR-ze i ROPCiO" to uznam to za zarzut :-) To nie jest film oświatowy, to nie jest podręcznik historii, to nie jest sąd nad KPN-em. To przede wszystkim krótki zarys działań KPN i jej postrzegania polityki, próba pokazania alternatywnej wobec mainstreamu opozycji wizji działań. A przez to hołd tysiącom ludzi, którzy poświęcali się dla Niepodległej Polski. "Dudek obiektywny ale występował jako ekspert" Taka właśnie była rola. "poza Lityńskim, który wystąpił w roli politycznego listka figowego, nikogo nie było praktycznie z innych ugrupowań" Poza Szeremietiewem (od 1984 roku poza KPN-em), Hallem, Wyszkowskim, i Tywonkiem - rzecznikiem min. Macierewicza. Jednak ci wszyscy ludzie nie byli w filmie po to, żeby "ładować" w KPN. Nie taka była ich rola. Gdzie w filmach wymienionych przeze mnie wyżej był jakikolwiek reprezentant "drugiej strony" sporu? I nie przeszkadza to? "film ma bardzo zawężoną perspektywę, a wręcz jest "partyjną biografią". Przy całym szacunku do dokonań KPN rzecz jasna" Bo to nie jest historia Polski. Mimo, że pokazywałem tylko działania KPN, to musiałem wyrzucać świetne wątki, bo film trwał... 2 godziny. Co miałem usunąć, żeby pokazać działania innych, szerokie tło historyczne? "Został mi tylko niesmak po wypowiedzi Szeremietiewa. "Cytuję" pana RSz z pamięci: >Rząd Olszewskiego został odwołany, bo był nieudolnym rządem a Olszewski i Kaczory (expressis verbis) jadą do teraz na tym, że zostali odwołani w wyniku spisku agentów.< Jak wyglądało odwołanie rządu Olszewskiego każdy na szczęście widział" Widziałem, nawet z bliska, pracując wówczas w telewizji w W-wie i kręcąc się po sejmie. Właśnie tak to wyglądało. Rację ma tu minister rządu Olszewskiego, co więcej - uchyla rąbka tajemnicy jak wyglądał szantaż teczkowy i próba rozbicia KPN. To samo mówili Wyszkowski i Tywonek. Prawda wychodzi na jaw po latach.
Czarek Czerwiński

PS. Zapomniałem o wypowiedzi Króla odnośnie sędziego Kryże, o której pisze Bernard w streszczeniu (które notabene jest świetną analizą KPN i nie tylko). Gdyby nie sławne rozwinięcie skrótu PZPR przez Moczulskiego, które pojawia się w filmie, można by odnieść wrażenie, że dzisiejsi kapeenowcy bardziej nienawidzą PiS-u i "Kaczorów" niż komunistów ;). A i chyba pewne ujęcia Jarosława Kaczyńskiego, które pojawiają się w filmie są chyba nieprzypadkowo niekorzystne. Ale mogę być przewrażliwiony. Reżyser widzę, że jest u nas zalogowany więc może być dementi :) Jeszcze uwaga generalna - film jest dobrze zrobiony, nie jest martyrologiczny, nie nudny, ale jak napisałem wcześniej - zbyt jednostronny. Co nie jest oczywiście jednoznaczne z wadą.
Domyślny avatar

"Zapomniałem o wypowiedzi Króla odnośnie sędziego Kryże, o której pisze Bernard w streszczeniu(...). Gdyby nie sławne rozwinięcie skrótu PZPR przez Moczulskiego, które pojawia się w filmie, można by odnieść wrażenie, że dzisiejsi kapeenowcy bardziej nienawidzą PiS-u i "Kaczorów" niż komunistów ;)" Dzisiejszych kapeenowców już nie ma, choć próbują pod tą nazwą jeszcze działać jakieś marginalne grupki. Jeśli dla Pana, Kryże jest symbolem PiS-u, to proszę się nie dziwić niechęci do tego ugrupowania :-) Co ma o Kryżem innego mówić Król, któremu ten komunistyczny sędzia zatwierdził 4 sankcje prokuratorskie, każda po "3 miechy"? Ma go kochać jako element budowy nowej, uczciwej, sprawiedliwej i prawej IV RP??? "A i chyba pewne ujęcia Jarosława Kaczyńskiego, które pojawiają się w filmie są chyba nieprzypadkowo niekorzystne" On naprawdę tak wygląda! Proszę mi wierzyć. Nie zmniejszyłem go, nie pogrubiłem, nie zeszpeciłem. Zdjęcia brałem z archiwum TVP. Były ładniejsze - przyznaję. Tyle, że okres kariery filmowej braci nie pokrywał się z okresem historii, o której opowiadałem ;-) "Jeszcze uwaga generalna - film jest dobrze zrobiony, nie jest martyrologiczny, nie nudny" Bóg zapłać za jakieś dobre słowo :-)))
Bernard

Ponieważ wersja KPN, czy bardziej Moczulskiego nie jest obecna w mediach, czy w ogóle w "przekazie" (choćby dlatego że nie ma w życiu publicznym polityków o tych korzeniach), to jeśli już udało się reżyserowi zrobić film o KPNie, to zrobił właśnie taki z pozytywnym przesłaniem. Może dlatego nie ma też np. wypowiedzi byłych działaczy KPN którzy się pożegnali z KPN np. Słomki i mogliby mieć jakieś negatywne zdanie. Wystepuje tam jeszcze Hall, również Wyszkowski i Tywonek, ale zdecydowanie jest to niewystarczające, zwłaszcza wypowiedź Tywonka. Ale fajne zdjęcia archiwalne i ciekawe działania antykomunistyczne młodzież KPNowska robiła, raczej zapomniane (niesłusznie). Tak czy inaczej można z tym filmem polemizować, mieć uwagi co do jednostronności (słuszne zresztą), ale muszą go najpierw pokazać. Bo chociaz Król mnie denerwuje (nawet zbanował mnie na twitterze :)) to nie odmawiam mu prawa do jego wersji wydarzeń, a tej nigdzie nie ma. PS Przeczytałem i przejrzałem sporo książek na ten temat, chyba jakąś kolejną notkę napiszę, albo ze dwie :) jeśli już się napracowałem. Np. o stosunkach KORu z ROPCiOem, albo o Moczulskim. pzdr B.
Domyślny avatar

"Może dlatego nie ma też np. wypowiedzi byłych działaczy KPN którzy się pożegnali z KPN np. Słomki i mogliby mieć jakieś negatywne zdanie" Nie mogłem rozmawiać ze wszystkimi, bo nie miałem szans tego użyć z braku czasu. Akurat Słomka niewiele by wniósł. 4 czerwca 1992 atakował najostrzej Olszewskiego, w przemówieniu sejmowym powiedział wiele rzeczy niesprawiedliwie pod adresem rządu. A późniejsze jego wyjście i plątanie się po różnych dziwnych koalicjach i sojuszach kanapowych partii, jego wybujałe ambicje polityczne? Kogo to interesuje poza badaczami planktonu? Może jeszcze miłośników folkloru. "zdecydowanie jest to niewystarczające, zwłaszcza wypowiedź Tywonka" Niestety, musiałem wyrzucić wypowiedzi Tywonka, które pierwotnie do filmu dałem (czas, czas!). Ale nie spodobały by się Panu :-) Wręcz mówił np., że nie wyklucza wpływu Anklewicza - esbeckiego współpracownika Macierewicza - na kształt listy przedstawionej sejmowi. "muszą go najpierw pokazać" Nie muszą :-) Koalicja medialna PiS-SLD ma ważniejsze sprawy na głowie ;-)
Bernard

Trochę składam to na karb kampanii wyborczych i tworzenia nowej partii, może chciał przejać działaczy KPNu? (jaki był skutek? przechodzili jacyś ludzie z KPN do Sz?). Ale wypowiedzi Szeremietiewa dotyczyły nie tylko ewentualnej agenturalności Moczulskiego. Dotyczyły np. formy kierowania partią ("wodzostwa"), również zatajenia przynależności do PPR i PZPR (chyba w tej książce, albo w Waszym wywiadzie już nie pamiętam, są cytaty z artykułów Moczulskiego rodem z sowieckiej propagandy). Sz. również w książce mówił o zastrzeżeniach co do postawy Moczulskiego w więzieniu, chociaż nie rozwinął tego wątku, to jasno zasugerował, że to miało znaczenie jeśli chodzi o ów rozłam w KPNie. Dlatego byłem zszokowany gdy dotarłem do tej książki (leżała u mnie na półce nie przeczytana) w kontekście tego co mówił w filmie, bo film obejrzaałem wczesniej niż przejrzałem ksiażkę. A co do agenturalnej przeszłości, to według kwitów wykreślili go za nielojalność, jeśli dobrze pamiętam zwrot, najwyraźniej więc kombinował w różne strony :) pozdrawiam
Domyślny avatar

"Trochę składam to na karb kampanii wyborczych i tworzenia nowej partii" Nie. Na początku maja 1992 nie było kampanii, Olszewski jeszcze nie tworzył żadnej ze swoich licznych kanapowych partii. To wszystko później. "może chciał przejać działaczy KPNu? (jaki był skutek? przechodzili jacyś ludzie z KPN do Sz?)" Chciał się utrzymać u władzy i zyskać większość po rozbiciu KPN-u i ZChN-u. Nie udało się. Poległ. Nie znam przypadku przejścia działaczy KPN do Szeremietiewa w 1992 roku. "również zatajenia przynależności do PPR i PZPR" Nie było wtedy żadnego takiego zarzutu. Ta przynależność to czas, kiedy Moczulski miał 16-17 lat. Po półtora roku został wyrzucony. Pierwszy raz dłużej siedział w 1957 roku. To był chyba pierwszy proces polityczny po Październiku. I to ma być poważny zarzut wobec tego człowieka? "są cytaty z artykułów Moczulskiego rodem z sowieckiej propagandy" Z reguły tak wstrąsające, jak fragmenty pracy doktorskiej Kaczyńskiego czy artykułów Olszewskiego z "Po prostu". "Sz. również w książce mówił o zastrzeżeniach co do postawy Moczulskiego w więzieniu" Moczulski był wrogiem głodówek, dzieki czemu dzień po wyjściu rzucał się w wir roboty w KPN-ie, a nie lądował w szpitalu na wiele miesięcy jak Kropiwnicki czy Słowik. O Bednarzu nawet nie wspominając. Nie przywiązywał wagi do więziennych protestów, walenia platerami w klapę, itp. rytuału. Nie podejmuje się tego oceniać, wiem, że to powodowało konflikty z Szeremietiewem i Stanskim. Do tego doszła robota agentury, żeby nastawić ich wrogo wobec zony Moczulskiego, co się w dużym stopniu udało. Zwykłe esbeckie gry operacyjne. "byłem zszokowany gdy dotarłem do tej książki (leżała u mnie na półce nie przeczytana) w kontekście tego co mówił w filmie" Mam wiele szacunku dla Romka za to, że potrafił zdobyc dystans do sprawy. "A co do agenturalnej przeszłości, to według kwitów wykreślili go za nielojalność, jeśli dobrze pamiętam zwrot, najwyraźniej więc kombinował w różne strony :)" Rozpracowywali go od 1977 roku w ramach powstałego przeciw niemu SOR "Oszust". Czy to świadczy, że wcześniej rzeczywiście był TW? Nie. Co najwyżej, że za takowego go uważali. Mocna jest też hipoteza o spreparowaniu części tych papierów w 1984, kiedy na kilka tygodni przed wyjściem LM z Barczewa, SB dokonała archiwizacji teczki TW Lech. Było to całkowicie sprzeczne z procedurami. Archiwizacja powinna zostać przeprowadzona zaraz w 1977 roku po ustaniu współpracy. Przepisy były jednoznaczne. Działo się to 7 lat później. Teczki są bardzo niespójne, wskazują na jakieś dziwne manipulacje, wielokrotne przeszywanie ich zawartości, zmianę części numeracji kart, dokładanie później dokumentów, znikanie innych, itp. To temat na potężne opracowanie a nie kilka zdań :-)
Bernard

a w 93 roku były wybory, dlatego napisałem, że składam to na karb kampanii (książkę i jej ostrze - miałem cały czas na myśli Szeremietiewa i jego książkę, nie Olszewskiego). Teza o zatajeniu przynależności znajduje się w książce Sz., mój komentarz dotyczył książki i tego co Sz. pisał. Co do cytatów z prasowych propagandowych sowieckich w duchu tekstów Moczulskiego to się Pan myli, nie da się ich porównać z cytatami z doktoratu. Inny "target", inny nakład (ile egzemplarzy ma doktorat?), inna tematyka, no i zdecydowanie inna treść. Teksty Moczulskiego były ideologiczne, prasowe, masowe, a ich przeznaczeniem było sowietyzowanie społeczeństwa. Sorry. Zamiast tworzyć mity lepiej, żeby Moczulski powiedział że był koniunkturalistą, albo, że wierzył w komunizm, a potem zrewidował swoje poglądy i postawę. Teorie o Wallenrodyzmie w stalinowskiej partii komunistycznej są tyle warte co opowieści donosicieli w sutannach, którzy twierdzą, że tylko ewangelizowali SBeków. Nie znane są przypadki preparowania teczek w celu kompromitacji (za ileś tam lat) osób których dotyczyły. Preparowanie się zdarzało (Wałęsa), ale było zadaniem służb i odnotowywane było we właściwej teczce. Mogę zrozumieć, że były błędy, że UBecy pisali bzdury, że są niekompletne, pomieszane itd., ale nie, że świadomie zostały sfałszowane. To bajki. Prędzej bym uwierzył, że fałszował je UOP, ale takich zarzutów chyba nikt nie stawia. A solidne opracowanie naukowe faktycznie by się przydało. pozdrawiam
Domyślny avatar

"a w 93 roku były wybory, dlatego napisałem, że składam to na karb kampanii (książkę i jej ostrze" Przepraszam, nie zrozumiałem. "Teksty Moczulskiego były ideologiczne, prasowe, masowe, a ich przeznaczeniem było sowietyzowanie społeczeństwa" Być może. Ja takich nie znam. choć przejrzałem kilka roczników Stolicy i sporo wydań Dookoła Świata. I stawiając taki zarzut, wypadałoby podać jakieś konkrety - gdzie, co , kiedy. Brzmi nieprawdopodobnie, czekam na dowody :-) "lepiej, żeby moczulski powiedział że był koniunkturalistą, albo, że wierzył w komunistą, a potem zrewidował swoje pogladdy i postawę" Może i lepiej, ale co ma zrobić jeśli to nie jest prawda? Proszę nie myśleć ahistorycznie. Każdy, kto po '56 roku był redaktorem jakiegoś pisma, nawet tak nie ideologicznego jak Dookoła Świata czy Stolica, musiał swoją porcję daniny złożyć. Każdy! Świetnie to opisuje Jan Olszewski. Jego artykuł w "Po prostu" na temat Armii Krajowej ("Naprzeciw ludziom z AK" czy jakoś tak...), uznany za pierwszy po Październiku taki tekst w PRL-owskiej prasie, był wtedy uznany za przelom, za akt odwagi. I był nim! Dziś weźmie go na warsztat świeżej daty antykomunista i zakrzyknie: "To sowiecka propaganda!". Gwarantuję, że mogę z niego zrobić mix cytatów lepszy niż ktoś tam zrobił z tekstów Moczulskiego. Będzie w nim o fałszywych, okrutnych dowódcach AK wiedzionych na pasku przez londyńskich dowódców, o prostych żołnierzach AK wciągniętych w awanturę, o zniszczeniu stolicy w wyniku szaleńczych decyzji Londynu. Czy to będzie prawda o tym tekście? Nie. Olszewski zrobił wtedy rzecz wielką, ale nie mógł w tych warunkach zrobić więcej. Nie mógł napisac, że AK była formacją bohaterską, patriotyczną, niepodległościową. Podobnie z wieloma tekstami Moczulskiego ze Stolicy. Ktoś, kto widzi kilka parszywych zdan o niesmiertelnym sojuszu z bratnim ZSRR czy o wielkich ideach Rewolucji Październikowej, a nie widzi tego, że artykuł nierzadko po raz pierwszy w PRL pokazuje chwile chwały polskiego oręża, pokazuje bohaterstwo Wojska Polskiego w 1939 roku, ten jest ślepy lub kieruje się złą wolą. Nie wolno pluć na Olszewskiego czy Moczulskiego za ich teksty sprzed 50-60 lat, nie patrząc na ich kontekst, na to, co w rzeczywistości wnosiły. Coraz mniej ludzi znających te realia, coraz więcej antykomunistów świeżego chowu uznających za kolaboranta każdego, kto nie pisał w latach 60-tych o komunie tak, jak major "Ogień" w pokwitowaniach swojej Komisji Szybkowykonawczej. "Teorie o Wallenrodyzmie w stalinowskiej partii komunistycznej są tyle warte co opowieści donosicieli" Nie zgadzam się. Jakie znaczenie dla jego życiorysu ma 1,5-roczna przynależność do PPR/PZPR w wieku 17 lat? I stawiają taki zarzut ludzie, którym nie przeszkadza np. wieloletnia przynależność do PZPR w latach 70-tych osób takich jak Jerzy Targalski. Oni tez warci tyle, co donosiciele, czy jako "swoi" zasługują na inną miarę? "Nie znane są przypadki preparowania teczek w celu kompromitacji (za ileś tam lat) osób których dotyczyły" To nie dotyczy zwykłego działacza opozycji z Pcimia, lecz faceta, którego władzom PRL kazali uciszyć przywódcy Kremla. Nie ma innych znanych przypadków? To nie dowodzi niczego. Choć oczywiście nie twierdzę kategorycznie, że tak było, bo tego nie wiem. Zważywszy na sprzeczności w tych papierach, jest to jednak hipoteza bardzo prawdopodobna. "Mogę zrozumieć, że były błędy, że UBecy pisali bzdury, że są niekompletne, pomieszane itd." Jak to? Przecież "SB się nie oszukiwała", a "teczki zawierają tylko prawdę"! :-) "Prędzej bym uwierzył, że fałszował je UOP, ale takich zarzutów chyba nikt nie stawia" Choć można, bo jeden z dokumentów pojawia się w teczce i znika już w latach 90-tych :-)
Bernard

co porabia Anklewicz? A z czasem to fakt, film trwa prawie godzinę. Może powinien Pan przygotować wersję odcinkową na DVD z materiaów które nie weszły? Tylko zainteresowanie pewnie nie pokryłoby kosztów...
Domyślny avatar

Ale się rozpisałem... Na starość zostanę grafomanem. I wtedy sobie założę bloga ;-)
Bernard

Nie chciałem odbiegać do pobocznych wątków, ale ponieważ zostałem wywołany, to muszę się obronić. Zaczerpnięte z "W prawo marsz!" Szeremietiewa:

L. Moczulski, „Rok w którym nadeszła wolność":
...Główną przyczyną zwycięstw był radziecki, socjalistyczny ustrój społeczny. Ofiarna praca, patriotyzm i prawdziwe bohaterstwo klasy robotniczej, chłopstwa i inteligencji, przyjaźń narodów radzieckich, organizująca i mobilizująca rola partii komunistycznej, wielkajedność moralno-polityczna ludzi radzieckich w decydujący sposób zaważyły na przebiegu wojny. (...) To przed dziesięciu laty radzieccy czołgiści przynieśli nam wolność.
„Wieś", 28 II 1953

L. Moczulski, „Narodziny władzy Polski Ludowej. Dwadzieścia lat":
Powstała z początkiem 1942 r. Polska Partia Robotnicza rychło stała się jedną z głównych sił politycznych kraju i jedynym nosicielem programu Polski w pełni socjalistycznej i niepodległej. (...) Równocześnie z rozwojem partii, trwał proces budowy jej ramienia zbrojnego: Gwardii Ludowej. (...) Największym ośrodkiem walki zbrojnej był obwód lubelski, kierowany przez Mieczysława Moczara.
„Stolica", 5 I 1964

L. Moczulski, „Z ostatnich lat II Rzeczypospolitej":
Jedynie nielegalna KPP i sympatyzujące z nią jednolitofrontowe ugrupowania rewolucyjnej lewicy zwracały konsekwentnie uwagę na demagogię niepodległościowej propagandy piłsudczyków.
„Stolica", 15-22 XII 1968

L. Moczulski, „Dylematy - Wstęp do historii Europy Zachodniej":
ZSRR, pierwszy na świecie kraj socjalistyczny, był nie tylko supermocarstwem, nie tylko ośrodkiem, wokół którego skupiał się powstający właśnie obóz socjalistyczny, lecz także był szermierzem nowego ustroju.
Wyd. MON, 1970, s. 39

L.Moczulski, „...to już nie wrzesień 39":
Więzi pomiędzy poszczególnymi państwami wspólnoty socjalistycznej uzupełniają tę podstawową więź między każdym z nas a ZSRR. Z naszego punktu widzenia w ramach tej wspólnoty wyróżnia się jeszcze „Trójkąt" trzech najbardziej na zachód położonych państw socjalistycznych: PRL, NRD i CSSR. Groźba naruszenia tego „Trójkąta" przez wyrwanie jego członu południowego została zażegnana w 1968 r. wspólnym wysiłkiem wspólnoty.
„Argumenty", 29 VIII 1971

Bernard

Nie chcę za bardzo znęcać się nad Leszkiem Moczulskim. I wcale nie jestem taki radykalny jeśli chodzi o potępianie, czy piętnowanie członków partii, czy publicystów tamtego okresu. Nie znam jego publicystyki z tamtych czasów, ale słyszałem bardzo dobre opinie, szczególnie odnośnie publikowanych wówczas książek (nie czytałem). Ale... Leszek Moczulski wstąpił do PPR i PZPR w czasach gdy w lasach trwały jeszcze walki partyzanckie, a w Polsce szalała NKWD i na dobre rozkręcał się stalinizm. To jednak co innego niż nawet koniunkturalne wstępowanie do partii np. w latach siedemdziesiątych (i zrywanie z nią później). Ja naprawdę nie oczekuję, żeby wszyscy byli bohaterami, (ale bohaterów podziwiam!), mi wystarczy żeby byli przyzwoitymi ludźmi i nie przykładali do tego ręki. Nie było przymusu wstępowania do PPR, ani pisania wówczas w gazetach. Byłbym gotów się zgodzić, że ten epizod nastolatka nie ma większego znaczenia. Bo i faktycznie by nie miał. Ale ma o tyle, że dzisiaj Leszek Moczulski tworzy ułudę tamtych czasów mówiąc, ze wstępowanie do PPR było niemal działalnością opozycyjną, jakąś próbą przejęcia PPR od środka, no wręcz wallenrodyzm. Nie wierzę w wallenrodyzm w stalinowskich czasach w PPRze. Prędzej uwierzę w koniunkturalizm, chęć dostania się na studia, czy zaistnienia na nich itd. Po co więc tworzyć niewiarygodne mity zamiast stanąć face to face? Bo stosunkowo drobny epizod można by w ten sposób zamknąć, a tak Moczulski staje się niewiarygodny snując swoje teorie. I o to właśnie mam pretensje do Moczulskiego bardziej niż o samą przynależność. I zdanie co do teczek. UBecy pisali to co uważali za prawdę, lub to co za prawdę uważali ich informatorzy, czy podsłuchiwani. Nie oznacza to, że zawsze były to prawdziwe informacje, ale teorie o tym, jak to UBecy fałszuja SWOJĄ dokumentację, po to by kiedyś w przyszłości kogoś skompromitować to bajki i opowieści zdesperowanych...
Domyślny avatar

Przepraszam, że skrótowo, ale jestem w biegu... Właśnie takie wyrwane z kontekstu cytaty świadczą o myśleniu ahistorycznym. Dokładnie o tym pisałem wyżej :-) O czym niby ma swiadczyć taki cytat: "ZSRR, pierwszy na świecie kraj socjalistyczny, był nie tylko supermocarstwem, nie tylko ośrodkiem, wokół którego skupiał się powstający właśnie obóz socjalistyczny, lecz także był szermierzem nowego ustroju". To dokładnie jak z Leninem u Kaczyńskiego :-) Trzeba poznać cały tekst, żeby go ocenić. Pamiętając oczywiście, że mówimy o tekście publikowanym w PRL-u, w latach 60-tych! Czy podobnie ostro ocenia Pan teksty Olszewskiego z "Po prostu"? Co do przynależności do PZPR-u - nie rozumiem czemu rozgrzesza Pan kogoś, kto jako dorosły czlowiek działał w PZPR-ze w latach 70-tych. To haniebne nie jest, a krótka przynależność 17-latka haniebna jest? Wallenrodyzm? Pewnie nie. Raczej jakas próba opanowania lokalnej struktury dla zrobienia czegoś dobrego. Może to tak było? A Kurasiowi działalność w UB Pan wybacza? ;-)