Raport z frontu i analiza mentalności. Co tak naprawdę dzieje się na Wschodzie?

Przez Blogpress , 19/12/2025 [20:14]

W rozmowie wokół najnowszej książki Michała Gołkowskiego „Russkij Mir” udział wzięli: Michał Gołkowski – autor książki "Russkij Mir", który rozmawiał z rosyjskimi jeńcami, Piotr Mitkiewicz – żołnierz, który wrócił z ukraińskiego frontu oraz Piotr Gursztyn – historyk i publicysta. Spotkanie prowadził Wiktor Świetlik.

Rozmowa była w istocie wielogłosową próbą zrozumienia Rosji, wojny i ludzi po obu stronach frontu, przy czym każdy z uczestników wnosił własną perspektywę: pisarską, historyczną i frontową. Całość nie miała charakteru suchej analizy, lecz raczej intensywnej konfrontacji doświadczeń, emocji i interpretacji.

Michał Gołkowski wychodził od osobistej drogi, która zaprowadziła go od literatury fantastycznej do brutalnego reportażu. Podkreślał, że przez lata próbował „przemycać” prawdę o mechanizmach przemocy, propagandy i władzy w formie dystopii, licząc, że fikcja pozwoli czytelnikom bezpiecznie zmierzyć się z trudnymi tematami. Wojna jednak – a zwłaszcza reakcje Zachodu, w tym jego odbiór wydarzeń takich jak upokarzające potraktowanie Zełenskiego w USA i późniejsza fala prorosyjskiej narracji w mediach społecznościowych – uświadomiły mu, że ta metoda zawiodła. Doszedł do wniosku, że trzeba mówić wprost, bez metafor i bez literackiej osłony. Stąd decyzja o napisaniu książki brutalnej, jednoznacznej i opartej na bezpośrednich rozmowach z rosyjskimi jeńcami wojennymi.

Gołkowski opisywał swoje rozmowy z jeńcami nie jako odkrywanie „prawdy ukrytej”, lecz jako zderzenie się z pustką. Jego zdaniem deklarowana przez nich ideologiczna motywacja szybko się rozpadała przy najprostszych pytaniach. Kiedy mówili o walce z „nazistami” czy „satanistami”, nie potrafili wskazać żadnych realnych przykładów. Autor interpretował to jako dowód na to, że ideologia jest raczej zasłoną – czymś, co pozwala im nie konfrontować się z własnymi motywami lub ich brakiem. W jego ocenie to nie spójny światopogląd pcha większość tych ludzi na wojnę, lecz mieszanina nawyku posłuszeństwa, chaosu poznawczego, lęku i społecznej tresury. Jednocześnie zaznaczał różnice między poszczególnymi rozmówcami: od prostego chłopaka z rosyjskiej prowincji, który naprawdę marzył tylko o normalnym życiu, przez ludzi z Donbasu głęboko zanurzonych w przemocy i kryminalnym stylu funkcjonowania, aż po byłego funkcjonariusza aparatu państwowego, który potrafił sprawnie budować ideologiczne konstrukcje, choć one również zaczynały się kruszyć pod naciskiem logiki.

Bardzo mocnym wątkiem była jego relacja z pobytu w ukraińskim obozie jenieckim. Gołkowski był wyraźnie poruszony kontrastem między obrazem Rosji, który znał z własnych doświadczeń – biednym, zaniedbanym i brutalnym – a tym, co zobaczył na Ukrainie. Obozy jenieckie opisywał jako miejsca czyste, uporządkowane, niemal paradoksalnie „normalne”, co prowadziło go do gorzkiej refleksji, że część jeńców może tam żyć lepiej niż w cywilu w Rosji czy Donbasie. Ten kontrast wzmacniał jego przekonanie, że wojna nie jest tylko konfliktem militarnym, ale starciem dwóch zupełnie różnych modeli cywilizacyjnych.

Piotr Gursztyn wnosił do rozmowy perspektywę historyczną i analityczną. Zdecydowanie sprzeciwiał się uproszczonemu pojęciu „indoktrynacji” w odniesieniu do Rosjan. Jego zdaniem kluczem jest nie propaganda narzucona z zewnątrz, lecz wielowiekowa socjalizacja w kulturze przemocy. Podkreślał, że rosyjskie społeczeństwo od stuleci funkcjonuje w modelu, w którym przemoc jest normą – w rodzinie, w relacjach społecznych i w relacji obywatela z państwem. Władza, w jego ujęciu, nie jest narzucona narodowi, lecz jest jego emanacją. Jeśli system oparty na brutalności trwa tak długo, to dlatego, że odpowiada głęboko zakorzenionym wzorcom społecznym. Gursztyn sięgał do historii – od Moskwy Iwana III i Iwana Groźnego – pokazując ciągłość tego modelu, który porównywał do wielkiej, międzypokoleniowej transmisji przemocy. W jego ocenie Zachód często „nie rozumie” Rosji nie dlatego, że brakuje źródeł, lecz dlatego, że nie ma potrzeby jej rozumieć: dla wielkich państw koszty tej niewiedzy są mniejsze niż dla krajów takich jak Polska czy Ukraina.

Z kolei Piotr Mitkiewicz, jako były żołnierz walczący na Ukrainie, przedstawiał perspektywę najbardziej bezpośrednią i najmniej teoretyczną. Mówił o wojnie w kategoriach doświadczenia egzystencjalnego, w którym nie ma miejsca na komfortowe podziały na „dobrych” i „złych”. Opisywał własną drogę od nienawiści do próby zrozumienia wroga – nie po to, by go usprawiedliwiać, lecz by móc skutecznie walczyć. Podkreślał, że rosyjscy żołnierze nie są jednolitą masą idiotów, jak często przedstawia to propaganda. Widział ich zdolność adaptacji, uczenia się i brutalnego pragmatyzmu. Tłumaczył logikę „mięsnych szturmów” nie jako dowód głupoty, lecz jako chłodną kalkulację opartą na przewadze zasobów ludzkich. W jego relacji Rosjanie traktują ludzi jako jeden z zasobów wojennych – obok amunicji czy sprzętu – i to czyni ich działania tak przerażająco skutecznymi.

Mitkiewicz mocno akcentował również własne wewnętrzne rozdwojenie: między rolą żołnierza, który musi działać bez wahania, rolą obywatela myślącego o bezpieczeństwie swojej ojczyzny oraz rolą człowieka, który chciałby zachować humanizm w świecie, gdzie wojna systematycznie go niszczy. Jego opowieści o cywilach wydających pozycje wojskowe, o dzieciach przesiąkniętych nienawiścią i o propagandzie działającej na poziomie codziennych zachowań pokazywały, jak głęboko konflikt przenika tkankę społeczną.

Cała rozmowa układała się w obraz Rosji i „ruskiego miru” jako zjawiska znacznie głębszego niż aktualna wojna czy postać Putina. Wspólnym mianownikiem wypowiedzi wszystkich uczestników było przekonanie, że nie mamy do czynienia jedynie z agresywną polityką państwa, lecz z całym systemem kulturowym, społecznym i mentalnym, który reprodukuje przemoc i neguje odpowiedzialność jednostki. Jednocześnie wybrzmiewała przestroga: lekceważenie tego systemu, sprowadzanie go do karykatury lub propagandowych memów, jest nie tylko błędem poznawczym, ale realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Europy.