Filozofia wobec totalitaryzmu - Stawrowski, Kaczorowski, Gawin, Zdzisław Krasnodębski (Fundacja PWP)

Przez Blogpress , 17/12/2025 [21:00]

27 listopada 2025 roku w  domu Trójmorza odbyła się dyskusja z udziałem prof. Zbigniewa Stawrowskiego, prof. Pawła Kaczorowskiego i prof. Dariusza Gawina, którą prowadził prof. Zdzisław Krasnodębski.

Spotkanie poświęcone było relacji między filozofią a totalitaryzmem, a punktem wyjścia stała się zarówno rocznica śmierci Hanny Arendt, jak i doświadczenie XX wieku jako epoki skrajnych ideologii i masowej przemocy. Prowadzący dyskusję, Zdzisław Krasnodębski, zarysował problem, wskazując na zadziwiającą prawidłowość: wielu wybitnych filozofów – od Heideggera, przez Benjamina i Sartre’a, po Russella – ulegało fascynacji komunizmem lub innymi formami myślenia totalistycznego. Pytał, czy jest to „choroba zawodowa” filozofów, zdrada intelektualistów, czy może coś głębiej zakorzenionego w samej naturze filozofii.

Zbigniew Stawrowski zaproponował spojrzenie sięgające do samych początków myślenia filozoficznego, odwołując się do Platona. Przypomniał platoński ideał filozofa-władcy, który poznawszy dobro samo w sobie, ma obowiązek wrócić „do jaskini” i podjąć rządy nie z ambicji czy żądzy władzy, lecz z poczucia konieczności. Stawrowski podkreślał, że Platon doskonale rozumiał pokusę władzy i niebezpieczeństwo, jakie ona niesie, dlatego prawdziwy filozof powinien podchodzić do polityki z oporem i rezerwą. Jednocześnie wskazał na dramatyczne doświadczenie samego Platona – wyprawy do Syrakuz – jako przykład uniwersalnej pokusy: przekonania, że skoro „wystarczy przekonać jednego człowieka”, można naprawić cały świat. Zdaniem Stawrowskiego wielu filozofów XX wieku nie było jednak „prawdziwymi filozofami” w tym sensie, lecz raczej ludźmi, którzy przyłączali się do silniejszych z oportunizmu, strachu albo dla kariery.

Paweł Kaczorowski przedstawił znacznie bardziej radykalną diagnozę. Jego zdaniem związek filozofii z totalitaryzmem nie jest przypadkowy ani wtórny, lecz tkwi w samej istocie filozoficznego myślenia. Filozofia – w przeciwieństwie do nauk szczegółowych – pyta o całość rzeczywistości i rości sobie prawo do jej rozumowego ogarnięcia. Ta ambicja totalności, wyrażona choćby w heglowskim przekonaniu, że „prawda jest całością”, łatwo przechodzi w pokusę panowania nad światem. Filozof, który wierzy, że uchwycił logos rządzący rzeczywistością, może dojść do wniosku, że ma prawo – a nawet obowiązek – tę wiedzę narzucić innym. Kaczorowski wskazywał, że od Kanta, przez Hegla, aż po Marksa filozofia coraz mocniej przechodziła od interpretowania świata do jego zmieniania, a w XX wieku ujawniła się w pełni „groza filozofii”, gdy idee zaczęto realizować w skali masowej.

Dariusz Gawin próbował zniuansować ten obraz, wprowadzając perspektywę historyczną i polską. Zwrócił uwagę, że filozofia polityczna Zachodu rodzi się nie tylko z marzenia o doskonałym ustroju, lecz także z protestu moralnego – w przypadku Platona z oburzenia na demokrację ateńską, która skazała Sokratesa. To napięcie między krytyką demokracji a fascynacją silną władzą powraca w nowoczesności w warunkach polityki masowej i ideologii. Gawin podkreślał, że filozofowie, jako ludzie idei, są szczególnie predysponowani do roli ideologów – zarówno twórczych, jak i niebezpiecznych. Odnosząc się do polskiego doświadczenia, mówił o specyfice inteligencji, dla której namiastką filozofii była literatura. Analizując Żeromskiego, pokazywał, jak polska myśl wahała się między niepodległościowym idealizmem a rewolucyjnym uniwersalizmem, który torował drogę totalitarnemu myśleniu. W tym kontekście przywołał także Kołakowskiego jako postać tragiczną i złożoną – kogoś, kto początkowo wierzył w marksizm nie tylko z oportunizmu, lecz z autentycznej potrzeby moralnej i intelektualnej, by później dokonać głębokiego rozrachunku.

W toku dyskusji powracał spór o to, czy totalitaryzm jest czymś zasadniczo nowym, czy tylko skrajną formą dawnej tyranii, oraz czy odpowiedzialność filozofów wynika z ich słabości charakteru, czy z samej logiki filozoficznego myślenia. Jedni, jak Stawrowski, bronili rozróżnienia między autentycznym poszukiwaniem prawdy a ideologicznym nadużyciem filozofii; inni, jak Kaczorowski, widzieli w samej ambicji całościowego poznania zalążek przemocy symbolicznej i politycznej. Całość spotkania ukazała więc filozofię nie jako niewinną ofiarę historii, lecz jako potężną siłę, zdolną zarówno do krytyki zła, jak i do jego legitymizowania – w zależności od tego, jak zostanie użyta i przez kogo.