Niepokojące wyniku sondażu. Drastyczny spadek zaufania do polskich sądów. Ponad 57 proc. Polaków nie ufa sądom – wynika z najnowszego sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej". To wskazuje na pogorszenie sytuacji – informuje Tygodnik Dorzeczy https://dorzeczy.pl/opinie/781071/tylko-co-trzeci…
Może Polacy widzą podobieństwo działania wymiaru sprawiedliwości do okresu utrwalania władzy ludowej ?.
Cechą charakterystyczną pierwszych lat tak zwanej władzy ludowej jest stały wzrost liczby wykrywanych „wrogów ustroju”. Dokumenty, które posiadamy, świadczą o tym, że sądownictwo wojskowe w tamtych latach można – wydaje mi się, że zasadne – porównać do kombinatów, gdzie najważniejsza jest liczba wyprodukowanych towarów, w tym przypadku liczba skazanych.
Istotny był, skądinąd doskonale wprowadzony w życie, zabieg polegający na stopniowej modyfikacji przedwojennego prawa w kierunku korzystnym dla nowej władzy. Czyniono usilne starania, aby sędzia orzekający w ludowym już sądzie był postrzegany jako kontynuator przedwojennego polskiego wymiaru sprawiedliwości. (rozmowa prof. Jana Żaryna prof. Krzysztofem Szwagrzykiem, IPN 2002 r)
Jest zmiana w 2025 roku, już nie stopniowo ale zupełnie jawnie modyfikuje się prawa w kierunku korzystnym dla nowej władzy. Jawnie też wyklucza się Boga , czego nie czynili sprytni marksiści okresu władzy „ludowej:
Zwróćmy uwagę na pewien bardzo interesujący i wymowny zarazem szczegół działań, o których mówię; jeszcze w 1947 r. podczas głośnego procesu krakowskiego Franciszka Niepokólczyckiego i innych sędziowie wojskowi zasiadali za stołem z krucyfiksem. Dodajmy może jeszcze w tym miejscu, że aż do 1949 r. rota przysięgi kończyła się słowami: „Tak mi dopomóż Bóg”. Szczególnie groteskowo brzmiało to w ustach w większości przecież niewierzących prawników, którzy wydali 8 tys. wyroków śmierci, z których większość została wykonana (rozmowa prof. Jana Żaryna prof. Krzysztofem Szwagrzykiem, IPN 2002 r)
Ze zrozumiałych względów aż do przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych komuniści zmuszeni byli opierać się na przedwojennych sędziach, prokuratorach i adwokatach, ludziach kompetentnych, chociaż w nieco innym sensie: Sowieci i sprawdzeni Polacy, sprawdzeni w tym rewolucyjnym znaczeniu.
Później starych prawników zastępowali ludzie najczęściej bardzo młodzi, niewykształceni, absolwenci kilku- i kilkunastomiesięcznych kursów prawniczych, między innymi Szkoły Ministerstwa Sprawiedliwości im. Teodora Duracza czy Oficerskiej Szkoły Prawniczej. Chciano, żeby byli to ludzie głównie o pochodzeniu robotniczym i aktywiści partyjni koniecznie popierani przez młodzieżowe organizacje polityczne albo PPR.
Chodziło o to, aby tego młodego człowieka, przyszłego prawnika całkowicie związać z nowym ustrojem. I to się nowej władzy ludowej udało. Ci ludzie bowiem zawdzięczali władzy ludowej wszystko. Nagle odnosili w życiu sukces niemożliwy do spełnienia w innych warunkach politycznych. Często było tak, że po szkole powszechnej albo po szkole zawodowej zostawali oficerami.
Proszę sobie wyobrazić młodego, dwudziestojednoletniego, dwudziestodwuletniego człowieka, świeżo po awansie na pierwszy stopień oficerski, z głową nabitą frazesami o rzekomym zagrożeniu wewnętrznym , o zaostrzającej się walce klasoweji konieczności wykazywania pryncypialnej postawy w walce z wrogiem... Z dnia na dzień ten człowiek stawał się kimś bardzo ważnym, decydującym o czyimś życiu lub śmierci.