Rozpytywano jeńców o udział w wojnie 1920 roku i podkreślano wielokrotnie, że rozprawa z Polską to zemsta za tę wojnę.

Przez Bożena Ratter , 15/08/2025 [23:26]

Henryka Zbierzchowskiego kochał cały Lwów i ta miłość uchroniła go przed wyrokiem Wandy Wasilewskiej, oddanej komunizmowi i Stalinowi. Zapamiętała  jego działania artystyczne we Lwowie, na rzecz zbiórki pieniędzy dla warszawiaków walczących z bolszewikami w 1920 roku. Henryk Zwierzchowski zorganizował też  teatr i wysłał go na front!  W 1939 po agresji Rosji, Henryk Zbierzchowski unika wyroku NKWD dzięki pomocy lwowiaków. Zostaje przewieziony do Krynicy przez przyjaciela, Jana Rippera, dwukrotnego V-ce Mistrza Europy w wyścigach górskich, zwycięzcą dwóch Wyścigów Tatrzańskich 1928r.

ZSRR i Niemcy nigdy nie pogodziły się z klęska z 1919 i 1920 roku i pałały żądzą odwetu, ten czas nadszedł we wrześniu 1939 roku. Wanda Wasilewska była jedną z ważnych postaci, która przyczyniła się do utrwalania kłamstwa o zbrodni katyńskiej.

„W Starobielsku spotkałem paru najwybitniejszych chirurgów warszawskich, dr. Kołodziejskiego i dr. Levittoux. Poznałem dr. Kołodziejskiego pierwszy raz w 1920 r. na froncie polsko-sowieckim pod Krasnym, kiedy Budionny podchodził pod Lwów; był wówczas naczelnym lekarzem pociągu sanitarnego Szpitala Ujazdowskiego. Uratował wtedy między innymi życie memu bratu, wyjmując mu odłamek szrapnela z osierdzia.  Ten sam dr Kołodziejski, wzięty do szpitala w Brześciu przez bolszewików w 1939 r., został wsadzony do wagonów towarowych z kilkuset innymi lekarzami i oficerami polskimi. Wagony zaplombowano, zapewniając jeńców, że pociąg będzie skierowany do Warszawy. Po dwudziestodniowej podróży, w straszliwej ciasnocie i w zamkniętych wagonach, znaleźli się podróżnicy nie w Warszawie, ale w Starobielsku (Józef Czapski Na nieludzkiej ziemi)

„Wszelako zbrodnia katyńska to tylko jeden epizod, choć może najbardziej dramatyczny, obozów jenieckich, w których sowieci trzymali Polaków było, bowiem około sto pięćdziesiąt… Rozpytywano jeńców o udział w wojnie 1920 roku i podkreślano wielokrotnie, że rozprawa z Polską to zemsta za tę wojnę. Gdy 24 czerwca 1941 roku Niemcy zaatakowały ZSRR, NKWD mordowało w aresztach i więzieniach polskich jeńców, „w Dubnej strzelano do nich przez judasze, w Borysławiu miażdżono kończyny, sznurowano drutem kolczastym usta, wyrywano sutki i genitalia, zasypywano jeszcze żywych ziemią”. Niektóre więzienia ewakuowano, jeńców pędzono setki kilometrów, w upale, bez pożywienia i wody, po drodze umierali z wycieńczenia lub byli mordowani. ”(Tomasz Gross, w 40 nas roku na Sybir zesłali)

"Ojciec mój Ignacy (ur. w 1889 r.) w poszukiwaniu pracy wyjechał z Żydowa k. Gniezna w okolice Borysławia do Schodnicy, mniej więcej w latach 1936- 37. Pracował przy wydobywaniu ropy naftowej. Trudno nam się tam żyło, byliśmy nie lubiani przez tamtejszą ludność, nie tylko my, lecz wszyscy Polacy. Ojciec mój zgłosił się w 1939 roku do wojska. Po pewnym czasie wojsko przechodziło przez Schodnicę i mój ojciec wyskoczył z szeregu, podał nam kawał chleba i dołączył do szeregów. Nazajutrz zaprowadzono nas z mieszkania pod jakiś barak drewniany, tam się znajdowały inne rodziny polskie, i dowiedzieliśmy się, że w tym baraku zamknięto 50 żołnierzy Wojska Polskiego.

Na naszych oczach oblano barak benzyną czy czymś w tym rodzaju i podpalono. Ucieczka z niego była niemożliwa, gdyżby był on gęsto obstawiony przez ludność ukraińską, uzbrojoną  w widły, łopaty, siekiery itp., tak, że kto się nie spalił, to go dobito.” ( Ziemia Drohobycka nr 14, wspomina Kazimierz Kaniewski).

A zaczęło się to podczas rewolucji bolszewickiej w 1920 roku: "Oszalałe ciemne masy chłopstwa, podjudzane mącącym podszeptem, runęły na dwory…Wobec żywiołowego natarcia uchodzili z gniazd własnych ziemianie, zostawiając za sobą dymy pożarów i zwierzęco pomordowane ofiary. Chłopstwo waliło w gruzy budowle, przypominające mu istnienie „krwiopijców”, młóciło cepami saską porcelanę, wykluwało oczy portretom dziedziców, tarzało się w cukrze wysypywanym z worów na podwórza fabryczne, topiło fortepiany i meble w stawach, szalało z uciechy

…„Smert panam!! Rizaty lachiw! Podpalaj! Bij! Morduj!”(…) Sieniawa oblężona przez chłopstwo... Sieniawa?! Przecież to fabryka cukru! Oficjaliści, skromni pracownicy... Czyż i ci mają dać gardła?!...

TREŚĆ DOKUMENTU WMUROWANEGO W KAMIEŃ WĘGIELNY POD POMNIK CHWAŁY NA CMENTARZU OBROŃCÓW LWOWA W DNIU 28 KWIETNIA 1929 R. Ułożył dr Stanisław Łempicki, profesor uniwersytetu J. K.

Polegli w wielkim i krwawym boju, który toczyło miasto Lwów o polskość swą i ich murów i swojej ziemi, bo duszę miało zawsze polską. A działa się ta walka w roku 1918, 1919, 1920 w pierwszych latach nowego żywota Odrodzonej Ojczyzny, gdy Wolny Orzeł Polski rozprostował skrzydła do lotu. Padli na polu chwały z bronią w ręku, lub umarli w szpitalach z ran, lub, doczekawszy zwycięstwa, później złożyli głowę na spoczynek wśród dawnych towarzyszów. Leżą w rym grobie pospólnym Obrońcy Lwowa; małe orlę, młodzieniec, mąż dojrzały, starzec i niewiasta, jako że wszyscy piersiami swymi zastawiali gród ukochany. W mundurach jedni, a w zwykłym tużurku drudzy, ale wszyscy żołnierze prawi i wierni spod sztandaru Ojczyzny. Opłakali ich współrodacy, a na ich trumnach złożyli wieńce sławy i wdzięczności, która nie przeminie nigdy.

W dniu 28 kwietnia 1929 roku za rządów w Rzeczypospolitej Prezydenta Ignacego Mościckiego, gdy urząd Ministra Spraw Wojskowych dzierżył Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski, a Prezesem Rady Ministrów był Kazimierz Świtalski, gdy Województwem lwowskiem władał Wojciech hr. Gołuchowski, arcypasterzami Diecezji lwowskiej byli ks. Bolesław Twardowski i ks. Józef Teodorowicz, a włodarzem miasta Otto Nadolski.

W dniu dzisiejszym o godzinie 10 rano Najprzewielebniejszy ks. Biskup Franciszek Lisowski uroczyście poświęcił kamień węgielny, który staraniem Stowarzyszenia Straży Mogił Polskich Bohaterów został złożony w ziemię Cmentarza Obrońców Lwowa. Stanie na nim POMNIK CHWAŁY OBROŃCÓW LWOWA co mówić będzie potomnym o najwyższej ofierze tych, którzy tu spoczywają: iż, jako żołnierze Leonidasa pod Termopilami położyli się tutaj na świadectwo swej gorącej miłości Polski i na świadectwo niewzruszonej wierności Lwowa względem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

Spisano we Lwowie, dnia 28 kwietnia 1929 roku i podpisami niżej opatrzono.