Na Powązkach, na placach, na skwerach, pod ruinami domów, w zasypanych piwnicach,

Przez Bożena Ratter , 02/08/2025 [17:57]
W Powstaniu Warszawskim brali udział lekarze wszystkich specjalizacji, oczywiście najbardziej pożądani byli chirurdzy, mieli najwięcej do zrobienia. Ulica Freta 10 to miejsce, w którym niemieccy oprawcy rozstrzeliwali wyprowadzonych ze szpitala lekarzy i pacjentów.

Niektórzy chirurdzy operowali po 2-3 doby bez przerwy, to się wydaje nieprawdopodobne ale tak było. „Miałam zajęcia na 24 godziny, operowałam na maskach samochodów, przy świeczkach - wspomina pani doktor” w  filmie „Powstanie i medycyna”.To opowieść o ludzkiej solidarności i poświęceniu służby zdrowia.   „Lubiłam konkretną robotę, zaczęłam odwiedzać szpitale. Wreszcie trafiłam na Chmielną 28, przyjęła mnie dr Janina Krzyżanowska . Szpital był w hoteliku – domu lekkich obyczajów, doskonale nadającym się na szpital ponieważ miał niezbędne wyposażenie, łóżka, pościel. W każdej wolnej chwili ścierałam krew na schodach, nie mogłam znieść, że ludzie deptali po niej” –wspomina sanitariuszka.

Z kolejnym dniem powstania było gorzej, bombardowane szpitale, przenoszenie rannych do nowych pomieszczeń, leki na wyczerpaniu, brak opatrunków, „odcięci od dostaw a tylko rannych przybywało, a jak dochodzi do tego brak wody, to klęska”. Bezradność wobec pacjentów rannych powtórnie wskutek bombardowania szpitala, przygniecionych gruzem, poparzonych. Przeprawa z lżej rannymi kanałami do chwilowo bezpieczniejszych dzielnic.

Sanitariuszka Halina Wołłowicz została ciężko ranna ostatniego dnia powstania, w parku Dreszera. Odzyskała przytomność opatrywana przez lekarza oddziału, radzieckiego jeńca, który trafił do niewoli niemieckiej. Pracował w szpitalu Ujazdowskim skąd został wykradziony przez żołnierzy AK i w ten sposób trafił do oddziału Haliny. Gruzin z pochodzenia, wspaniały, dzielny człowiek i lekarz, wielki przyjaciel powstańców. Halina pozostawiona jako ciężko ranna, cudem uniknęła śmierci w piwnicy, którą niemieccy żołnierze szabrowali i w niej dobijali rannych. Uratował ją starszy Niemiec, miał córkę w jej wieku, przyprowadził sanitariuszki, między innymi Małgorzatę, bohaterkę piosenki „Sanitariuszka Małgorzata”, by zabrały ją w bezpieczne miejsce. Niestety, nie miał szczęścia lekarz, Gruzin, po zakończeniu wojny został zesłany przez tzw. „wyzwolicieli” na 18 lat ciężkiego, sowieckiego łagru.

Powstanie Warszawskie przeżyła również Pani Janina Kubica – lekarz w Michalinie, do którego przywożono rannych z powstania. Pani doktor przeprowadzała tam amputacje. Gdy po ciężkim dniu usiadła przed budynkiem zobaczyła swojego sanitariusza, który z prześcieradłem rąk i nóg szedł pochować te szczątki. Każdy szczątek osobno, bo jak wyjaśnił, po śmierci człowiek zmartwychwstaje i gdzie oni będą szukać rąk i nóg w takim tłoku, musi oddzielnie chować.

U wylotu ul. Mokotowskiej i pl. Zbawiciela znajdowała się powstańcza barykada, w tym rejonie walczył Batalion Ruczaj a w nim ciotka śp. Barbary Butler-Błasińskiej, Hanka, ps. Sarna. Przy pl. Zbawiciela znajdowała się komenda pogotowia harcerek i internat harcerski przygotowany na potrzeby szpitala polowego, obok przy ul Marszałkowskiej kolejny szpital harcerski. W tym miejscu pełniła też służbę rodzona siostra matki p. Barbary, podharcmistrz Aniela Butler-Kowalska, ps. Janka. 4 sierpnia ciotka miała dyżur w szpitalu. To tego dnia Niemcy kazali harcerkom oraz mieszkańcom kamienic wyjść na podwórze i zorganizowali z nich żywą tarczę , pędząc przed czołgami do barykady. Prawie wszyscy zginęli.

Eugeniusz Ajski, ps. „Kotwa” przeżył powstanie w miejscu, w którym mieszkał, na Mokotowie. Walczył o upamiętnienie uczestników powstania, którzy zginęli „wskutek egoizmu zachodu i zdrady wschodu”. Jest twórcą 10 pomników związanych z Powstaniem Warszawskim. Ostatnim z nich była Kotwica ustawiona na Kopcu Czerniakowskim. Pomniki stawiane były w miejscu zroszonym krwią mieszkańców Warszawy i przybyłych im na pomoc, którym droga była wolna Polska. Pomnik pułku AK "Baszta", powstał społecznie, stoi w miejscu powstańczego cmentarza.

Ciała zamordowanych przez okupanta wkładano na tym placu do grobu wraz z buteleczką z danymi na karteczce, by po wojnie wszystkie ciała ekshumować i pochować na cmentarzu na Powązkach. Pan Eugeniusz upamiętnił bohaterów powstania również w albumie, zdjęciami twarzy, nie zawsze dobrej jakości, niektóre wykonywane były podczas ekshumacji. A gdy zabrakło zdjęcia, rysował z pamięci twarz pięknej łączniki, w której kochali się wszyscy chłopcy z jego oddziału.

Modlitwa za zmarłych w Warszawie –Kazimierz Wierzyński

Wieczne odpoczywanie

Racz im dać, Panie,

Na Powązkach, na placach, na skwerach,

Pod ruinami domów,

W zasypanych piwnicach,

Tam gdzie kto padł,

Gdzie umierał.

 

Ofiaruj spokój im zaświatowy

I na mogiły pośpiesz z pomocą,

Bo trzeba było z miejsca na miejsce,

Spod trotuaru pod kamień grobowy,

Już uleżałe przenosić głowy

I sen ich naruszać nocą.

 

Wyróżnij nieznanych i bezimiennych

Światłem, które wieczyście połyska,

Bo cóż im z ludzkiej, doczesnej pamięci,

Kiedy pod krzyżem i hełmem pośnięci

Nie mają nawet nazwiska.

 

Niech serce twoje ich wynagrodzi

I od najbliższych odejść pomaga,

Bo matkom, co kładły im bandaż na skroni,

Szeptali wargą stygnącą w agonii,

Jak miłość i jak zaklęcie:

Mokotów, Praga,

Okęcie.

 

Odbierz im rany, pozwól zapomnieć

O nocach w męce i dniach bez ratunku,

Bo gdy pod ścianą rozbitych szpitali

Marli bez wody i opatrunku.