Halo! Tu serce Polski! Tu mówi Warszawa! Nam ducha starczy dla nas i starczy go dla Was!

Przez Bożena Ratter , 01/08/2025 [21:58]

„Zieleniak to miejsce szczególne, to bardzo znany w latach 20-ch i 30-ch XX wieku bazar na Ochocie, miejsce tętniące życiem. Ważne nie tylko dla Ochoty, Warszawy ale również miejscowości podwarszawskich - Jan Kasprzyk w filmie „Exodus Ochoty” rozmawia o tablicy upamiętniającej zagładę ludności w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego ze  śp. Olgą Johann, której matka zginęła również na Ochocie.

W 1944 roku kiedy wybuchło powstanie, a tak się złożyło, że oddziały powstańcze wobec przeważających sił niemieckich już drugiego dnia opuściły Ochotę wędrując do Pęcic (pozostały Reduta Kaliska i Reduta Wawelska), ludność cywilna została w to miejsce zapędzona przez Niemców, a przede wszystkim przez tzw. żołnierzy (bandytów) RONA czyli rosyjskiej, wyzwoleńczej ludowej armii dowodzonej przez Bronisława Władysłowicza Kamińskiego.

Na terenie Zieleniaka otoczonego wysokim murem spędzono około 10 tysięcy mieszkańców Ochoty, tych którym udało się przeżyć wcześniejszą akcję pacyfikacyjną czyli wpędzenie z mieszkań, ograbianie, gwałty i mordy. 

Na budynku Grójecka 104 jest tablica upamiętniająca rzeź w piwnicy tego domu, w której schroniło się około 100 mieszkańców a rosyjscy bandyci wrzucili tam wiązki granatów. W podobny sposób chorych i rannych wymordowano w pobliskim Instytucie Radowym. Ochota pełna jest takich upamiętnień, straty na Ochocie są porównywalne do strat Woli ale nie mogły być nagłośnione w czasach „przyjaźni polsko-rosyjskiej.

Potem popędzili wszystkich nas ulicami Kopińską, Radomską i Grójecką, pośród palących się domów, trupów mieszkańców. Ronowcy strzelali do każdego  kto stawiał jakikolwiek opór, gwałcili kobiety i dziewczęta na oczach pędzonego tłumu. Zabierali pieniądze, obrączki, pierścionki. Łamali palce, jeśli nie można było szybko zdjąć obrączki czy pierścionka.

Mojego tatę trzykrotnie stawiano pod murem do rozstrzelania. Matka Boża nie pozwoliła go zabić. Wreszcie zamknęły się za nami bramy Zieleniaka... ustawiono karabiny maszynowe na murach ogrodzenia, otoczono cały Zieleniak od strony zewnętrznej strażą i dopiero zaczęła się gehenna ludzi.

Bez wody, jedzenia, bez możliwości umycia się, uczesania- wszyscy wyszli z domów tak jak stali, w letnich ubiorach. Ludzie leżeli i spali na bruku. Pijani do nieprzytomności ronowcy męczyli ludzi w okropny sposób. Gwałcili kobiety, bili dzieci, zabijali mężczyzn. Ludzie tracili zmysły”. 

Opiekę nad fragmentem muru Zieleniaka z tablicą upamiętniającą tę obłędną historię od lat sprawuje Liceum im H. Kołłątaja. To właśnie w tym Liceum osoby zamordowane na Zieleniaku były palone w sali gimnastycznej. Stos popiołu przeniesiono stąd po wojnie na cmentarz powstańców na Woli.

Były różne formacje działające we współpracy z Niemcami, byli Rosjanie jak RONA, byli też Ukraińcy, były oddziały Własowa, które wsławiły się podczas rzezi Woli. Z formacji kolaboracyjnych złożonych z Ukraińców w walkach z powstańcami w drugiej połowie września 1944 roku na Czerniakowie i w Puszczy Kampinoskiej uczestniczył Ukraiński Legion Samoobrony pod dowództwem Petro Diaczenki.

Legion został utworzony przez niemiecką służbę bezpieczeństwa głównie z ukraińskich policjantów z Wołynia. Szlak bojowy tego oddziału jest jednym pasmem zbrodni skierowanych przeciwko Polakom, ludności cywilnej, partyzantom AK i BCH oraz Wojsku Polskiemu. Dowodzili nim ukraińscy oficerowie, mając za niemieckich oficerów nadzorujących funkcjonariuszy niemieckiej policji politycznej (SD – Sicherheitsdienst).

Zbigniew Jasiński jako żołnierz Armii Krajowej (ps. „Rudy”) w Powstaniu Warszawskim pełnił funkcję Polowego Sprawozdawcy Wojennego (POW) oraz był w zespole redakcyjnym radiostacji AK „Błyskawica”. Jest twórcą kilku wierszy o powstaniu warszawskim, jeden z nich -Żądamy amunicji nadano z powstańczej radiostacji „Błyskawica” 24 sierpnia 1944 roku.

 

Żądamy amunicji

Tu zęby mamy wilcze, a czapki na bakier,

Tu u nas nikt nie płacze w Walczącej Warszawie.

Tu się Prusakom siada na karku okrakiem

I wrogów gołą garścią za gardło się dławi.

 

A wy tam wciąż śpiewacie, że z kurzem krwi bratniej,

Że w dymie pożarów niszczeje Warszawa,

A my tu nagą piersią na strzały armatnie,

Na podziw wasz, na śpiewy i na wasze brawa.

 

Czemu żałobny chorał śpiewacie wciąż w Londynie,

Gdy tu nadeszło wreszcie oczekiwane święto!

U boku swoich chłopców walczą tu dziewczęta

I małe dzieci walczą, i krew radośnie płynie.

 

Halo! Tu serce Polski! Tu mówi Warszawa!

Niech pogrzebowe śpiewy wyrzucą z audycji!

Nam ducha starczy dla nas i starczy go dla Was!

Oklasków nie trzeba! Żądamy amunicji!