SOŁTYS

Przez Slavus , 28/07/2025 [12:02]
WSPOMNIENIA WACŁAWA LINIEWICZA cz. XXXVII /Wacław Liniewicz (l. 82) ze Szczecinka, sybirak, społecznik, patriota, świadek historii./ W latach 1961-72 pracowałem w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Szczecinku w Wydziale Budownictwa i Architektury. Z tamtych lat pozostają mi w pamięci wspomnienia z mojej pracy w tzw. Powiecie. Zdarzało się, że wykorzystywano nas, jako pracowników do reprezentowania władz powiatowych w terenie. Którejś bardzo późnej jesieni były wybory sołtysów we wsiach. Sołtys to wybrany w wyborach bezpośrednich przez mieszkańców wsi ich przedstawiciel i reprezentant. Do zadań sołtysów należało też zbieranie podatków należnych państwu od chłopów. Za ten obowiązek, sołtys wynagradzany był niewielkim procentem od zebranej kwoty. To musiał być człowiek mający autorytet wśród miejscowej ludności , ale także w Urzędzie Gminnym, któremu formalnie podlegał. Podczas powiatowej narady dostałem polecenie i delegację ( z panem Mikołajem z wydziału handlu) do reprezentowania powiatu w wyborze sołtysa gminnej wsi Spore koło Szczecinka. W tamtych latach dojazd do tej wsi zapewniało PKS. Po południu autobus wyjeżdżał ze Szczecinka, objeżdżał wszystkie miejscowości dowożąc pasażerów. Wracał na drugi dzień rano przywożąc pracowników do zakładów pracy i uczniów do szkół. Pojechaliśmy z panem Mikołajem tym popołudniowym autobusem, aby uczestniczyć wieczorem w zebraniu wyborczym mieszkańców Sporego. Po przyjeździe zgłosiliśmy się do Urzędu Gminy do pana przewodniczącego. W tamtym czasie przewodniczącym (wójtem) był pan Hieronim Wilczyński – sympatyczny człowiek w okularach o wyglądzie intelektualisty. Nie bardzo on pasował do miejscowego chłopstwa. Po zamknięciu biura gminnego mieliśmy z panem Mikołajem sporo czasu do wieczornych obrad. Poszliśmy zwiedzić wieś Spore, a także piękne jezioro, którego brzegi sięgały aż do wsi . Zebranie wyborcze odbyło się w sali gminnej. Tu gromadziła się miejscowa ludność na zabawy, oglądanie filmów objazdowego kina i różne inne zgromadzenia. Chłopi po wykonaniu gospodarskich obrządków, późnym wieczorem przyszli na zebranie. Pan wójt Hieronim otworzył zebranie i nas przedstawił. W trakcie wysuwania kandydatów na sołtysów ostatecznie wyłoniono dwóch kandydatów (dotychczasowego sołtysa i chętnego nowego kandydata). W czasie burzliwej dyskusji utworzyły się dwa stronnictwa wzajemnie oskarżające się i kłócące. Pan Hieronim próbował uspokajać burzliwy tłum, ale oni jeszcze bardzie na siebie krzyczeli. Jako arbitrów do rozstrzygnięcia sporu wójt wskazał na nas – przedstawicieli powiatu. W końcu stanęło na tym, że to ja mam zadecydować, który z kandydatów ma zostać sołtysem (pan Mikołaj, mój towarzysz… profilaktycznie ulotnił się z sali). Znalazłem się w sytuacji „bez wyjścia”. Obojętnie, którego bym wskazał to nie wyszedłbym cały z sali. Nie chciałem być obity sztachetami czy zaliczyć brony w plecy. Wpadłem na pomysł, aby uśmierzyć wzburzony tłum stwierdzeniem, że funkcja sołtysa jest bardzo ważna i wymaga zapytania Urzędu Centralnego o niekaralności wybieranej osoby. To stwierdzenie uspokoiło groźny tłum. Bez uszczerbku mogłem zakończyć zebranie. Decyzję o tej niekaralności i ostatecznym wyborze obiecałem przesłać w terminie administracyjnym czternastu dni. Zebranie zakończyło się późno w nocy. Do rana gdzieś trzeba było przenocować, do odjazdu porannego autobusu do Szczecinka. Wójt Hieronim wskazał nam chłopa, u którego mieliśmy przenocować. Chłop zaprowadził nas do swojej chałupy. Świecąc świeczki, bo nie było w domu prądu, wskazał nam wolny pokój, abyśmy mogli tam przespać się do rana. Było ciemno i bardzo zimno (późna jesień). Patrząc z panem Mikołajem na zaglądający do pokoju księżyc, dziwiliśmy się, że na wsi są tak czyste szyby w oknach. Dotrwaliśmy zmarznięci w ubraniach do porannego świtu. Rano spostrzegliśmy, że w oknie nie było szyb. Dopiero w porannym autobusie ogrzaliśmy się nieco. Tak zachowaliśmy całe głowy i plecy wyjeżdżając ze wsi Spore. Decyzję o wyborze sołtysa wysłałem do Urzędu Gminy nie pytając nikogo o karalność wybranego sołtysa. Wacław Liniewicz