tak rozsmakował się nie tylko w wierceniu ropy, ale i w Polsce w ogóle, że mówił językiem Reja i Kochanowskiego jak rodzimym

Przez Bożena Ratter , 19/06/2025 [23:17]

Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4 /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:10.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:#0400; mso-fareast-language:#0400; mso-bidi-language:#0400;}

Dziś, 18 czerwca, Stanisław Marusarz, legenda polskiego sportu, kurier tatrzański i podporucznik Armii Krajowej, obchodziłby swoje 112 urodziny! – informuje Archiwum IPN. Był kurierem, przeprowadzał ludzi przez Słowację na Węgry i transportował materiały konspiracyjne oraz pieniądze. Więcej ciekawych historii i dokumentów z zasobu IPN można znaleźć na portalu Przystanek Historia w tematyce Archiwum IPN https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/archiwum-ipn

Był we Lwowie sklep Scott i Pawłowski przy Akademickiej 5. “Tuż przy firmie obuwniczej „Sales", w której cena jednej pary butów przerastała inżynierską pensję. W ogóle cały ten ciąg sklepów i firm na tym odcinku, łącznie z nowym gmachem Sprechera, czynił z Akademickiej coś w rodzaju paryskiej St. Honore, gdzie zaopatruje się wyłącznie finansowa elita, bo ceny były niebotyczne niby sam drapacz chmur Sprechera. Dalej firma Bieńkowskiego z bronią myśliwską i amunicją, sklep optyka Pirkla, elektrotechniczny Braci Borkowskich, salon Trandla z motocyklami... A pomiędzy nimi właśnie sportowy sklep Scott i Pawłowski. To się tak łatwo mówi: sklep sportowy. W pojęciu dzisiejszej generacji sklep sportowy służy do nabycia rakiety albo adidasów. U Scotta i Pawłowskiego było wszystko: od piłeczki pingpongowej do sześciocylindrowej alfy romeo. I ten handlowy rozmach! Bywało, że Scott i Pawłowski sprowadzali specjalnie z Zakopanego Stanisława Marusarza, który chadzał akurat w glorii triumfatora FIS-u. Jedynym zadaniem Marusarza było stać w otwartych drzwiach zakładu, aby przyciągać klientelę. Taki ówczesny żywy neon reklamowy. “- wspominał Jerzy Janicki w Alfabecie Lwowski cz. 3.

Georg Scott po ukończeniu studiów geologicznych w Toronto przybył do Europy w poszukiwaniu pracy, i po podpisaniu w 1896 roku kontraktu z wysłannikiem rządu austriackiego, Perkinsonem, wiercił dla Spółki Akcyjnej „Fanto" we wsi Ropienka. Po wygaśnięciu kontraktu kupił kilka pól koło Ropienki i wiercił na własną rękę. Georg Scott tak rozsmakował się nie tylko w wierceniu ropy, ale i w Polsce w ogóle, że mówił językiem Reja i Kochanowskiego jak rodzimym, ożenił się z panną Marią Pawłowską, a rząd Jego Królewskiej Mości ustanowił go konsulem w stołeczno-królewskim mieście Lwowie.

W ogóle wszyscy galicyjscy Scottowie zelwowiaczyli się i spolszczyli na całego: starsza siostra pana konsula wyszła za mąż za adwokata Eugeniusza Majewskiego (mieszkali Dąbrowskiego 1), a brat Elgin wsławił się jako ułan Krynickiego w szarży pod Zadwórzem w dwudziestym roku. Potem ten ułan wyjechał aż na Trynidad, gdzie doszedł do stopnia dyrektora „Trinidad Petroleum", następnie zaś założył własną firmę narzędzi wiertniczych „Edeco". A wspólnik Scotta, Leszek Pawłowski  bił się kiedyś pod Dowborem-Muśnickim i był ułanem 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich.”

Syn Georga, Elgin Scott , urodził się już   we Lwowie, chodził do szkoły z bratankiem generała Rozwadowskiego, Andrzejem. I marzył o lataniu. Kiedy wreszcie dostał rower-balonówkę, od razu chciał być co najmniej jak Kapiak albo Napierała. Wybierał sobie najbardziej ekstrawaganckie trasy: raz była to bariera mostu kolejowego, innym razem nawierzchnia wysokiego muru, który otaczał plac powystawowy. I żeby się wspiąć na ten mur, trzeba było wpierw podstawiać drabinę. A gdy wybuchła wojna latał w RAF-ie. 

Z tym RAF-em też cała heca! Bo po skończeniu szkoły pilotażu przydzielają Elgina do jednostki angielskiej, co wydaje się oczywiste, jest wszak obywatelem brytyjskim. Może w paszporcie tak i odnotowano, ale Elgin protestuje: „Ta jak! Ta nigdy w życiu! Ta szkoden-goden! Ta ja nie z Angolami chcę latać, ja chcę z polskimi kulegami!" Odręcznym pismem, przechowywanym do dzisiaj, wódz naczelny, generał Sikorski, wyraża wyjątkowo zgodę na latanie w jednostkach polskich obywatelowi brytyjskiemu podporucznikowi Elginowi Scottowi. Lata na mustangach, jest pilotem 317. Dywizjonu Wileńskiego i 315. Dęblińskiego, lata pod Skalskim, Czumbakiem i Rolskim, lata wspaniale, kolekcjonuje odznaczenia bojowe, ordery i krzyże. Kampanię kończy w randze kapitana.- Jerzy Janicki

Zupełnie inaczej niż Donald Tusk, który choć nawet w paszporcie ma wpisane obywatelstwo polskie, to razem ze swoim rządowym orszakiem nie tylko „odpolszcza się na całego ale pragnie dobić polski naród, zastępując edukcję ideologią LGBT, zapraszając tzw. inżynierów i ginekologów oraz „braci” z cywilizacji turańskiej.  Na ostatnie sesji  w Parlamencie Europejskim ekipa Donalda Tuska woła:„Ta ja nie z polskimi kulegami chcę, ja  z wami, z Angolami, Niemcami, Francuzami chcę działać przeciw memu narodowi !"

Skończyła się sesja Parlamentu Europejskiego. A tam liberalno-lewicowa większość razem z ekipą Tuska uchwaliła:

-wezwanie do uznania polityki LGBTQR za przekrojowy PRIORYTET we wszystkich obszarach polityki”

-zwiększenia kompetencji TSUE

-łączenia rodzin migrantów w Europie

-transgranicznego ścigania „mowy nienawiści”

https://fb.watch/AkcBEsCVel/

Byliśmy przez 1000 lat tolerancyjni, wieloetniczni, gospodarni, praworządni, odnosiliśmy sukcesy w nauce, sztuce, biznesie na poziomie światowym, każde dziecko miało szansę być klasycznie kształconym i bronione było przed dewiacją. A obecnie jesteśmy atakowani przez nienawistników, ksenofobów, ignorantów, cyników oddających swój rozum i wolę  przeróżnym gusłom. Jest jeszcze czas by się opamiętali.

Po wojnie Georg Scott został ponownie mianowany konsulem w Polsce ale juz w Katowicach, gdzie jego syn Elgin Scott żeni się z hrabianką, Marią Tarnowską. Bezpiece, która akurat przygotowywała proces Skalskiego, bardzo było na rękę, że Polka wyszła za mąż za Anglika, który Skalskiego znał, bo z nim latał, więc też pasował jak ulał do wspólnej szpiegowskiej siatki. Naprzód aresztowano Irenę Tarnowską, teściową Elgina. Potem jej przyjaciółkę panią Bączkowską, ciotkę Jasia Romanowskiego, który swego czasu siedział na Łubiance, a potem był adiutantem Andersa. Zwolniono je po pół roku i wtedy nie było już dłużej na co czekać. Kiedy Skalskiemu odczytywano na Mokotowie wyrok śmierci, Elgin Scott wraz z panią Marią na fałszywych papierach opuszczali PRL.

Takie więzienie pod pozorem mowy nienawiści szykuje nam Donald Tusk