Jaki ma to związek z liczebnością trzeciego pokolenia funkcjonariuszy UB

Przez Bożena Ratter , 13/05/2025 [15:28]

Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4 /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:10.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:#0400; mso-fareast-language:#0400; mso-bidi-language:#0400;}

Robert Mazurek komentując wczorajszą debatę prezydencką przywołał słowa Krzysztofa Stanowskiego skierowane do prowadzącej debatę Doroty Wysockiej-Schnepf  - Bardzo się cieszę, że jestem w tej świątyni propagandy i widzę arcykapłankę tej propagandy. Nie jest to pierwszy raz w historii, gdy osoba o nazwisku Schnepf przepytuje Polaków.

Rzeczywiście, teść i teściowa Doroty Wysockiej Schnepf byli w bezpiece i pacyfikowali polskie podziemie niepodległościowe. Teść pochodził z Drohobycza niedaleko Stryja, z którego pochodziła inna arcykapłanka świątyni komunistycznej propagandy o  żydowskich korzeniach Julia Brystygierowa.

Przepytywała Polaków ze szczególnym okrucieństwem. Przesłuchiwała więzionych młodych akowców przez wsadzanie przyrodzenia do szuflady, następnie zatrzaskiwanie i bicie bez opamiętania. Wiktor Herer, oficer prowadzący śledztwo Jana Rodowicza Anody po  latach zeznał, że inicjatywa aresztowania wyszła od płk. Julii Brystygierowej, którą powszechnie uważano za „zbrodnicze monstrum przewyższające okrucieństwem niemieckie dozorczynie z obozów koncentracyjnych” a Kardynał Stefan Wyszyński nazwał ją „straszną kobietą”. Żona syjonisty, „jako członkini Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy zorganizowała we Lwowie słynny Kongres Pracowników Kultury, na którym Emil Zegadłowicz wzniósł hasło: „Do zobaczenia w czerwonej Warszawie”. (Kresowa Atlantyda, prof. Stanisław Sławomir Nicieja).

Posłuchali i na nasze nieszczęście przybyli do Warszawy na czele z Julią, która wzmocniła V Departament Urzędu Bezpieczeństwa obejmując stanowisko dyrektora. Co gorsze, pozostali w niej do dzisiaj, o czym najwymowniej świadczy stosunek ich potomków do podziemia niepodległościowego.

Nie dziwi więc uwaga Stanowskiego : Mam nadzieję, że wyjdziemy stąd wszyscy i cali i zdrowi. Jest pani symbolem  tego co się dzieje z polskimi mediami , co się działo kiedyś i co się dzieje nadal. Prezesem TVP jest człowiek, który u Rafała Trzaskowskiego zarządzał w spółce autobusowej, że mąż czeka na ambasadorską nominację od nowego prezydenta.

Trzecie pokolenie podziemia niepodległościowego kontra trzecie pokolenie UB –taki tytuł nosi cykl wykładów Tadeusza Płużańskiego.Postkomuniści boją się, że prawda o zamordowanych 20 tysiącach żołnierzy i funkcjonariuszy Polskiego Państwa Podziemnego i 200 tysięcy męczonych w więzieniach, pokazana w publikacjach Instytutu Pamięci Narodowej, dotrze do społeczeństwa. Boją się że ludzie zrozumieją, że są spadkobiercami sprawców zbrodni na miarę Katynia- mówił zmarły w 2012 roku Jerzy Scheur.   

Z któregoś sondażu wynika, że kandydat na Prezydenta Rafał Trzaskowski ma 31 % poparcia. Jaki ma to i czy ma, związek z liczebnością trzeciego pokolenia funkcjonariuszy UB – spadkobierców sprawców zbrodni na miarę Katynia-w których świątyni debatę prowadziła kapłanka propagandy?

Jan Rodowicz zamordowany został w wieku 26 lat w 1949 roku. 1 marca 2014 roku 26-letni kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej do Parlamentu Europejskiego pisze na FB: „Dzisiaj Dzień Żołnierzy Słusznie Wyklętych. Ludzi którzy działali na szkodę państwa Polskiego i jego obywateli. Popełniono wielki błąd ustanawiając ten dzień”

Warto przypomnieć wszystkim propagandzistom i wierzącym w propagandę, słowa Henryka Glassa z 1939 roku : Błądzić -to rzecz ludzka. Nie kwestionujemy więc z góry ani możliwej nieświadomości, ani dobrych intencji tych, którzy, przejmując pomysły komunistyczne i dążąc do ich zrealizowania, błędnie mniemają, że służą dobrze Polsce i że Polskę w ten sposób uodporniają przed bolszewizmem.

Człowiek rozumny naprawia błąd popełniony. Człowiek o małym umyśle jest zazwyczaj uparty i nadal trwa przy swoim błędzie. Przy takim „błędzie” również uparcie trwa zamaskowany zwolennik komunizmu, oburzający się głośno, że mu zarzut komunizmu postawiono. (HENRYK GLASS  1938 rok, Walka z Bolszewizmem)

A kiedyś byli wiarygodni, obiektywni  prezenterzy. Razem z Janem Rodowiczem  studiował bardzo popularny spiker TVP Jan Suzin, który tak zapamiętał "Anodę":

Znakomity rysownik i świetny projektant. Do legendy przeszła słynna klamka, zaprojektowana przez niego na tzw. klauzurze. Znakomite perspektywy i wielobarwne przekroje ukazywały bardzo zgrabny i pomysłowy mechanizm, działający nie na zasadzie obrotu, tylko pchnięcia lub pociągnięcia. Dopasowane tam były wszystkie zapadki t trybiki. Wszyscy cmokaliśmy nad tą klamką. Nie tylko my zresztą, dziwowali się również profesorowie. Byłby dziś na pewno znakomitym architektem o światowej sławie. ( Jan Suzin)

Anoda, młody Polak o  dużym umyśle, z uzdolnionej i mądrej rodziny, uznany przez funkcjonariuszy UB za działającego na szkodę Polski. Przecież  sprzeciwiał się budowaniu IV Rzeszy w Polsce, co teraz realizują mocodawcy i Doroty Wysockiej Schnepf.

Janek Rodowicz urodził się 7 marca 1923 roku w Warszawie. Był synem Kazimierza Rodowicza, inżyniera i profesora Politechniki Warszawskiej i Zofii z domu Bortnowskiej, siostry generała Władysława Bortnowskiego. Należał do słynnej „Pomarańczarni”, czyli 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego. W 1941 roku na tajnych kompletach zdał maturę, po jej uzyskaniu i ukończeniu prywatnego kursu Budowy Maszyn i Elektrotechniki, uczęszczał do Państwowej Szkoły Elektrycznej II stopnia, utworzonej z dawnej Państwowej Wyższej Szkoły Budowy Maszyn i Elektrotechniki im. H.Wawelberga i S.Rotwanda. Kończy ją w 1943 z wynikiem dobrym.

Uczestnik wielu akcji bojowych , na podstawie jednej z nich Jan Łomnicki wyreżyserował film „Akcja pod Arsenałem” o odbiciu z rąk niemieckiego gestapo Janka "Rudego" Bytnara. Za tę akcję został odznaczony Krzyżem Walecznych po raz pierwszy. „Janek w takich sytuacjach odpowiednio reagował, wspierał kolegów, a po akcji potrafił doskonale wtopić się w tłum. Miał też dużo szczęścia” - matka wspominała. Gdy powrócił z akcji pod Arsenałem miał przestrzelony krawat, wygnieciony portfel, z poszarpanej kurtki wypruła mu kulę. Brał udział w akcji o kryptonimie „Celestynów”, uczestniczył  w ataku na posterunek w Sieczychach w ramach akcji Taśma,  w wysadzeniu przepustu kolejowego pod Rogoźnem koło Przeworska i jako dowódca akcji, za wzorowe przygotowanie i przeprowadzenie otrzymuje swój drugi Krzyż Walecznych. Od maja do lipca 1944 roku „Anoda” przebywał ze swoim plutonem w bazie leśnej w Puszczy Białej niedaleko Wyszkowa, gdzie prowadził intensywne szkolenie wojskowe. Koledzy wspominają jak urządzał im kąpiel świętego Szczepana, czyli bieg przez jałowce w spodenkach gimnastycznych.

Oprócz wykładów wojskowych odbywały się też popisy w innym stylu; były to m.in. szopki Fijoła – wierszyki satyryczne, w których uczestnicy bazy byli przedstawiani według swoich cnót i wad.[…] utalentowanym improwizatorem był przede wszystkim sam „Anoda”. Jego zdolności aktorskie, sarkastyczny dowcip, umiejętność wyśmiewania się z ważnych i wielkich tego świata stanowiły nieprzebrany repertuar i źródło humoru. O jego niesamowitym poczuciu humoru pisze w swoich wspomnieniach Bogdan Deczkowski „Laudański”: „Uważano go za duszę towarzystwa . Trwające kilka dni deszcze nie popsuły nam humoru, mimo mokrych ubrań, kocy. Janek „Anoda” opowiadał dziesiątki dowcipów. Był znakomitym „pajęczarzem”. Jego własnej roboty mikroskopijne radio na baterie, chwytało fale: „Tu mówi Londyn…”.

W powstaniu podczas ewakuacji Starówki przeszedł kanałami z grupą rannych żołnierzy Batalionu "Zośka" do Śródmieścia-Północ. Ranny, dwukrotnie trafił do szpitala. O swoich obrażeniach, odniesionych w czasie powstania, tak pisał: „5 sierpnia 1944 roku zostałem ranny na ulicy Okopowej pociskiem z pistoletu maszynowego w lewą nogę. Po opatrunku walczyłem dalej. 10 sierpnia na ul. Spokojnej doznałem postrzału lewego płuca pociskiem z kb.[…] 15 września na ul. Wilanowskiej zostałem ranny po raz trzeci z niemieckiej rusznicy ppanc. w lewe ramię i łopatkę, z potrzaskaniem kości. Następnego dnia w drodze do szpitala zostałem ranny odłamkami z granatnika w lewy łokieć i przy upadku noszy doznałem złamania lewej ręki w łokciu”.

Od jesieni 1945 studiuje na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej, pragnie jednak studiować architekturę. Aby zostać studentem tego wydziału musi pokonać własne kalectwo, z powodu odniesionych ran ma niesprawną lewą rękę, powtórna operacja i konsekwencja w ćwiczeniach sprawiły, że powoli odzyskiwał pełną sprawność.

Pełen optymizmu, zawsze jednak był wierny swoim zasadom i wartościom. Kultywował pamięć o żołnierzach Powstania. Z jego inicjatywy koledzy pisali wspomnienia, na bazie których powstała dokumentacja batalionu "Zośka" Zaczął układać życie osobiste. Na imieninach kuzynki poznał Alicję Arens, z którą przetańczył cały wieczór. Był świetnym tancerzem, jednak przez całą okupację nie zatańczył ani razu. Ślubował, że dopóki będzie okupacja, nikt nie zobaczy go tańczącego. Oczywiście słowa dotrzymał. Alicja Arens wspomina to uczucie, jako ich pierwszą prawdziwą miłość.

Po dojściu do zdrowia i wyleczeniu ręki, przenosi się na Wydział Architektury UW. Oprócz architektury interesowały go urbanistyczne plany odbudowy Warszawy, w których pragnął uczestniczyć.