WSPOMNIENIA WACŁAWA LINIEWICZA cz. XXVIII
/Wacław Liniewicz (l. 82) ze Szczecinka, sybirak, społecznik, patriota, świadek historii./ Refleksje spisane 08.02.2020 r.
Jak to dobrze być emerytem. Człowiek jest wolny od wszelkich poleceń, wymagań i trosk. Już o moją kieszeń dba ZUS, a o zdrowie – mój lekarz rodzinny. Mam dach nad głową, o który to zabiegałem przez całe życie, rodzinę „w zasięgu ręki”. Mam tapczan, kapcie i telewizor – osiągnięcie naszych czasów. Mam tylko jedną żonę od 54 lat, bo na więcej zon nie było mnie stać. Byłem zawsze ubogi i nigdy w życiu nie miałem samochodu, chociaż prawo jazdy mam i na samochody, i na motocykle, i nawet kiedyś latałem.
Ci bogaci mieli samochody i status ich zamożności oceniało się po marce i roku produkcji auta. W miarę przyrostu majętności wymieniali samochód na lepszy i nowszy, a przy okazji i żonę na młodszą, zdrowszą i ładniejszą, aby bardziej pasowała do samochodu. Moja „leciwa’ żona nieraz w przypływie miłości krzyknie mi nad uchem, ale odbieram to jako miłosny szept, bo słuch mam coraz słabszy. Mam teraz sporo czasu na ułożenie sobie codziennego zakresu czynności. Mogę oglądać ze zrozumieniem niektóre programy telewizyjne, a najczęściej wiadomości z kraju i ze świata, serwowanych tam przez różne stacje telewizyjne. Ostatnio zainteresowała mnie wizyta prezydenta Francji, pierwsza w Polsce po trzech latach od czasu objęcia przez niego przywództwa Francji.
Prezydent w sposób (tym razem) dyplomatyczny pouczał naszych rządzących, jak mają reformować demokratycznie nasz kraj pod względem praworządności, a w szczególności przeprowadzać reformy sądów. Dziwna jest ta francuska demokracja, chociaż w Unii Europejskiej stawiana jest jako wzór. Zapytany przez polskiego dziennikarza, znany szczególnie nam, komisarz F. Timmermans o zamieszki we Francji odpowiedział, że tam wszystko robi się zgodnie z prawem. Te zamieszki i demonstracje na ulicach to są elementy demokracji, z których Polska powinna brać przykład. Zainteresowałem się bliżej tymi wskazówkami i państwem jednym z trzech pierwszych założycieli Unii Europejskiej. Polska jako „późny nabytek unijny” jest jak początkujący uczeń, ciągle strofowany przez najstarszych i najbardziej doświadczonych unijnych nauczycieli, którymi są Francja, Niemcy, Belgia i Niderlandy. My Polacy mamy siedzieć cicho i wykonywać wszelkie, nawet idiotyczne polecenia unijnych przywódców. Za to nasi wybrani do Unii europosłowie będą chwaleni, poklepywani po plecach, a nawet po głowach. Wspólnie z Węgrami mamy być dla tych państw „starej Unii” swoistymi koloniami. A kolonie to wiadomo, że to są te kraje, które kolonizatorom dostarczają pieniądze, tanią siłę roboczą i są chłonnym rynkiem zbytu każdego nawet tandetnego wyrobu. Z byłych kolonii, których Polska nigdy w swojej burzliwej historii nie miała, do swoich kolonialnych państw ciągną liczni migranci. Osiadają oni w sąsiedztwie francuskich dużych miast tworząc slumsy. Władze francuskie od czasu do czasu likwidują je, wywołując nowe zjawiska wędrówki afrykańskich i bliskowschodnich ludów.
Od połowy 2019 roku we Francji trwa protest tzw. „żółtych kamizelek”. Poubierani w te kamizelki protestujący chodzą ulicami Paryża od czasu do czasu. Jak ich postulatów rząd nie chce wysłuchiwać, to palą samochody i niszczą bogate sklepowe wystawy. Policja interweniuje. Kilku aresztuje, wielu spałuje i tak do następnej manifestacji.
Dziwnym trafem demonstracje te organizują kolejno różne grupy społeczne. Raz związki zawodowe, to znów służba zdrowia, to nauczyciele itd. protesty te sięgają już 2020 roku i końca nie widać. Ostatnio tak jak u nas sędziowie i pracownicy sądów też sprzeciwili się władzy. Swoje togi zrzucili w holu sądu zarzucając przy tym rządowi, że źle ich traktuje. Przybyli jak zwykle przy podobnych okazjach policjanci wszystkich protestujących sędziów siłą usunęli z budynku sądu na dziedziniec. Najbardziej krewkiego sędziego czterech policjantów chwytało za ręce i nogi, wynieśli z gmachu sądu i jak motyla puścili go z wysokich schodów sądowych w ramiona poprzednio wypchniętych kolegów. U nas sędziowie w togach też przeszli ulicami Warszawy. Nikt ich nie niepokoił, nie ubliżał, widać, że u nas taka przykładowa francuska demokracja jest jeszcze w „powijakach”.
Najbardziej widowiskowe było starcie strażaków z policjantami. Obie służby świetnie wyszkolone do interwencji w sytuacjach nadzwyczajnych. Początkowo utworzyli linię frontu wyznaczoną przez policyjne tarcze. Obie strony wyposażone w lśniące kaski i robocze mundury. Starcie tych służb wyglądało jak w tym francuskim komiksie „Asterix i Obelix”. Tłukli się panowie, jedni pałami, drudzy tym, co kto miał pod ręką po tych pięknych hełmach. Huk był duży, a zabawa przednia.
Potem strażacy dali komendę „naprzód” ze swych wodnych działek, co zmiotło pierwsze szeregi policjantów. W bocznych ulicach, gdzie gromadzono poszkodowanych, pojawiły się karetki pogotowia. Lekarze niektórych, którym serce odmówiło posłuszeństwa, potraktowali prądem z aparatów do defibrylacji. Sprawa się nieco uspokoiła, jak strażacy użyli pianę z gaśnic. Piana pokryła obie zwalczające się się strony, więc problem był z rozpoznaniem się, a piana bardzo przeszkadzała w wyprowadzeniu celnych ciosów. Konflikt powoli ostygał. Co bardziej jurnych strażaków policja zabrała na rozmowy „do siebie”. Tak kończył się dzień, jak co dzień, obrazujący francuską demokrację. Dobrze, że my Polacy nie doszliśmy do takiej demokracji, jak Francuzi, chociaż są u nas też idioci , jak ten „z muszką”, który namawia nas do zamachu stanu, ale przez wojskowych. To by była dopiero „jatka”. Polak to zadziorny i silny obywatel, wychowany na schaboszczaku, a nie jak Francuzi na żabach i ślimakach.
Polacy od wielu lat zaprawieni są w bojach z władzą, np. Powstanie Listopadowe, Powstanie Styczniowe, rok 1920 (walka o wszystko), a potem wojna bez kolaboracji z okupantem hitlerowskim. Potem 45 lat komunizmu, a którym też sobie poradziliśmy. W genach naszych, po tylu latach zniewolenia, odłożyły się pewne cechy narodowe przyjęte od zaborców, to: pijaństwo, służalczość, rozrzutność, problem z odróżnianiem dobra od zła. Dobrze, że naród nasz zachował wiarę w Boga, mamy też nieraz poczucie honoru. Bez tych podstawowych elementów nasza Ojczyzna by się nie ostała. Często przypominamy o tym, pisząc na naszych sztandarach: BÓG HONOR OJCZYZNA.
Oby dla następnych pokoleń po nas to hasło było siłą przewodnią, a Polska będzie Polską.
Wacław Liniewicz
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 127 widoków