PIELGRZYMKA DO ZIEMI ŚWIĘTEJ - 4

Przez Slavus , 28/12/2024 [11:24]
WSPOMNIENIA WACŁAWA LINIEWICZA cz. XXV /Wacław Liniewicz (l. 82) ze Szczecinka, sybirak, społecznik, patriota, świadek historii./ Dzień IV – 27 V 2000 r. Poranna toaleta a potem modlitwa w parku wśród egzotycznych drzew palmowych. Dotykam kwiatów i owoców. Wszystko to dla mnie jest nowe i ciekawe, a przy tym takie piękne. O godzinie 7.00 śniadanie w znanej nam stołówce. U Żydów święto, więc obsługujemy się sami. Wyjazd o godz. 8.00 nad jezioro Genezaret. Zatrzymujemy się w pobliżu Kościoła Prymatu w Tabdze. Nawiedzamy kościółek, modlimy się w nim oraz przy figurce św. Piotra na stoku wzniesienia. Tu Jezus trzykrotnie zapytał Piotra, czy Go kocha. Tu św. Piotr został powołany na głowę Kościoła. Na brzegu jeziora robię zdjęcia i niepotrzebnie zostawiam aparat fotograficzny. Początkowo szkoda mi zguby, ale potem pomyślałem, że aparat bardziej mi przeszkadza niż pomaga w pielgrzymce. I tak zdjęcia będę miał, bo nie ja fotografuję, a mnie fotografują. Jedziemy dalej na Górę Ośmiu Błogosławieństw, tam na wolnym powietrzu wśród kwiatów i drzew odprawiona jest dla nas Msza św. Przypominamy w Ewangelii słowa Jezusa, które tu były głoszone do 5 tys. słuchających. Potem było cudowne rozmnożenie chleba i ryb. To wszystko skłania do głębokiej zadumy. Po Mszy św. trochę indywidualnego czasu na refleksje, a później wyjazd do Kafarnaum, gdzie zwiedzamy ruiny synagogi, w której Jezus nauczał, i dom św. Piotra, a właściwie fundamenty domu rybaka – Piotra. Wracamy do Magdalii, wsiadamy do łodzi i wypływamy na Jezioro Tyberiadzkie (Genazaret). Niezapomniane chwile bycia tu, gdzie Jezus był z uczniami podczas burzy. Tu chodził po tej wodzie. Zatrzymujemy się w pewnym oddaleniu od brzegu. W ciszy modlimy się, potem śpiewamy naszą „Barkę”. Łódź powoli kieruje się w stronę Tyberiady, gdzie po godzinnej podróży po jeziorze przybijamy do brzegu. Na brzegu w restauracji czeka na nas obiad z rybą św. Piotra. Ryby te łowione są w Jeziorze Tyberiadzkim. Szczęśliwcy mogli znaleźć monetę (szekla) w pyszczku rybki. Ten epizod przypomina przypowieść z Ewangelii, kiedy to pytano Jezusa, czy należy płacić podatki. Po obiedzie korzystamy z kąpieli w Jeziorze Tyberiadzkim. Kto może, kąpie się, moczy nogi albo chodzi po brzegu gościnnej plaży hotelowej. Pod wieczór wyjeżdżamy do Kany Galilejskiej. Nawiedzamy Kościół Cudu w Kanie. Tu odbywa się miła uroczystość. Sześć par małżeńskich odnawia Sakrament Małżeństwa. Po uroczystości pary otrzymują certyfikat – dokument odnowienia ślubów. Wracając z kościoła do autokaru spotykamy orszak weselny idący na ślub do kościoła. W pobliskim sklepie degustujemy wino. Kupujemy pamiątki i słynne wino z Kany Galilejskiej. Wracając autokarem do kibucu, zajeżdżamy nad Jordan w miejscu, gdzie chrzcił św. Jan Chrzciciel. Przyglądamy się obrzędom chrztu , chyba baptystów, potem odnawiamy nasz chrzest poprzez polanie głów wodą z Jordanu. Wracając przejeżdżamy obok lasów palmowych i ogrodów oliwnych. Po przyjeździe do kibucu – kolacja i przygotowania do jutrzejszego wyjazdu. Pakujemy nasza garderobę, potem toaleta i sen. Dzień V – 28 V 2000 r. (niedziela). Rano po śniadaniu o godz. 8.00 wyjazd do Nazaretu. W Bazylice Zwiastowania o godz. 9.00 Msza św. W moich intencjach mszalnych modlę się o zgodę i ład moralny w rodzinach. Po Mszy św. indywidualne, ciche modlitwy. Schodzę do dolnego kościoła i modlę się przy Grobie Zwiastowania. Potem przechodzimy do kościoła św. Józefa. Tam modlę się o pomyślność naszej pracy i pracowni w Szczecinku. Święty Józef to patron wszystkich ludzi pracy, a więc i nasz. Idziemy do kościoła ze źródełkiem Matki Boskiej. Problem z wejściem, bo trwa Msza św. prawosławna. Wchodzimy tylko na chwilę. Potem jedziemy autokarem do Hajfy, która ulokowana jest nad morzem. Przejeżdżamy obok potężnego magazynu zbożowego o ciekawej architekturze. Szeroka, ale stroma droga prowadzi na górę Karmel. Tam w kościele proroka Eliasza – patrona zakonników – szczególna modlitwa za naszego przewodnika ks. Piotra – Pallotyna. Na tarasie widokowym, wysuniętym w kierunku portu, uliczny grajek (ponoć Ukrainiec) wygrywa nam na trąbce polskie melodie, kończąc hymnem narodowym. Dostaje za to kilka dolarów. To chyba ten hymn tak nas wzruszył. Jedziemy autostradą wzdłuż Morza Śródziemnego do Cezarei Nadmorskiej. Zajeżdżamy na parking obok antycznego teatru wbudowanego w stromy skalisty brzeg morski. Widok imponujący, świetna akustyka. Widać dekoracje po sztukach teatralnych, które niedawno były tu grane. Boczną bramą wychodzimy nad brzeg morski. Brzegiem przechodzimy do widocznych w oddali ruin portu – twierdzy. Z tego miejsca wypływał św. Paweł w podróż do Rzymu. Tu modlimy się za wszystkich podróżujących. Autokar nasz stoi przy bramie wejściowej, wsiadamy i jedziemy dalej, gdzie widoczne są pozostałości rzymskich akweduktów. Tu zatrzymujemy się na dłużej. Jest okazja na kąpiel w Morzu Śródziemnym, z czego kilkoro z nas korzysta. Woda jest ciepła i czysta. Szukamy pod wodą kamieni i muszli, nadających się na pamiątki. Zbliża się pora obiadowa, więc jedziemy na obiad do restauracji arabskiej. Obiad jest znakomity. Po obiedzie, wracając z Jerozolimy, zwiedzamy w Natanji szlifiernię diamentów. Po 10-minutowym filmie nasza opiekunka wyznaczona przez szefa firmy (Polka z Olsztyna) oprowadza nas po zakładzie. Podobno firma ta przerabia 22% wydobycia wszystkich surowych diamentów na świecie. Zakład stwarza wrażenie manufaktury. Nie widać tu światowych osiągnięć (komputerów, maszyn itp.). Tu świat zatrzymał się na początku ubiegłego wieku. Na prowizorycznych warsztacikach obrabia się najcenniejsze kamienie na świecie. Przechodzimy z warsztatów do sklepu. Tu ekspedientki władające różnymi językami (w tym j. polskim) zachęcają nas do kupna wyrobów firmy. Ceny – jak na naszą kieszeń – zawrotne. Dość ładny krzyżyk z diamentem i czterema małymi okruchami wokół, wytargowałem za 87 dolarów. Kilku z nas zdecydowało się na kupno kosztownych drobiazgów firmy „Caprico”. Wracamy do Jerozolimy i lądujemy po dwóch dniach nieobecności w naszym hotelu STRAND. Tym razem dostajemy z Pawłem pokój nr 446 na I piętrze. Rozpakowanie, kolacja, toaleta, modlitwa i sen. CDN. Wacław Liniewicz