WSPOMNIENIA WACŁAWA LINIEWICZA cz. XXIV
/Wacław Liniewicz (l. 82) ze Szczecinka, sybirak, społecznik, patriota, świadek historii./
Dzień III – 26 V 2000 r. Wstałem o godz. 4.00, toaleta, modlitwa. O godz. 5.30 śniadanie, a o 6.30 wyjazd do Betanii – do Domu Marii, Marty i Łazarza. Msza Święta. O godz. 8.00 wyjazd do Jerycha przez Palestynę Judzką. Wspaniałe widoki, duże wzniesienia – kamienie i piach. Z drogi widzieliśmy koczowiska Beduinów, kozy, wielbłądy i Beduina rozmawiającego przez telefon komórkowy.. Dojeżdżamy do Morza martwego. Jest okazja na kąpiel w rejonie strzeżonej plaży. Z ochotą rozbieramy się i wchodzimy do wody. Woda jest bardzo słona (28 % zasolenia), gęsta jak olej. Problem z pływaniem, a jeszcze większy z zanurzeniem nóg, aby wstać z pozycji leżącej. Atrakcji co niemiara. Po kąpieli długo spłukiwałem sól pod prysznicem, ale nadal byłem słony. Po godz. 12.00 wyjazd do Jerycha. Po drodze zatrzymujemy się koło Góry Kuszenia. Wspaniały widok z tarasu restauracji, w której jemy obiad. Z tego tarasu odjeżdżają wagoniki kolejki linowej do świątyni wybudowanej na Górze Kuszenia (gdzieś w połowie wysokości). Dech w piersi zapiera, gdy patrzymy z oddali na te przyczepione do skały budynki, a co dopiero być tam i mieszkać. W Jerychu zatrzymujemy się pod sykomorą – drzewem, na które wdrapał się celnik Zacheusz chcąc zobaczyć przechodzącego Jezusa. Jedziemy dalej wzdłuż rzeki Jordan, wijącej się w dolinie po stronie palestyńskiej. Wzdłuż drogi przebiega granica między Izraelem a Palestyną. Przy granicy wybudowane są bunkry, zasieki i przewody elektryczne pod napięciem. Po lewej stronie pagórkowata Samaria. Wjeżdżamy do urodzajnej Galilei. Po dwóch stronach drogi – gaje oliwne, plantacje bananów, cytrusów, pola słoneczników.. Wszystko to nawadniane przemyślnymi rowami i siecią przewodów doprowadzających wodę do każdego drzewka. Na horyzoncie ukazuje się wysoka góra Tabor, a u jej podnóża rozciąga się miasteczko Naim (gdzie Chrystus wskrzesił syna wdowy). Dojeżdżamy do parkingu przy górze Tabor i przesiadamy się do taksówek. Taksówki zabierają po 7 osób i rwą serpentynami na szczyt góry. Wrażenia są niesamowite, bo taksówkarz nie żałuje gazu, a zakręty są bardzo ostre. Po kilkunastu minutach jesteśmy pod kościołem Przemienienia Pańskiego na wierzchołku góry. Z tarasu przy kościele wspaniały widok na Galileę. W oddali widać górę Hermon pokrytą czapą śniegową. Z tej góry bierze swój początek rzeka Jordan.. Zwiedzamy i modlimy się w kościele. Jest to obiekt3-nawowy symbolizujący Jezusa (nawa główna) oraz Mojżesza i Eliasza (nawy boczne). Kościół otaczają ogrody z przepięknymi kwiatami. Wracamy taksówkami do parkingu. Przesiadka do naszego autokaru z niezawodnym naszym kierowcą Mojżeszem i wyjazd do kibucu Mizdra koło Nazaretu. Kibuc to taki żydowski kołchoz zajmujący się produkcją rolniczą. Przywitała nas tam Żydówka mówiąca po polsku. Na początek zaśpiewała „miała baba indora”, potem jeszcze coś w tym stylu – więc poczuliśmy się jak w domu. Rozdzielono nam kwatery 2-osobowe w bungalowach rozmieszczonych w przepięknym parku różnych drzew egzotycznych. Jako że to był piątek i wieczór, więc zostaliśmy zaproszeni na szabas – żydowską rytualną kolację. Szabas spożywany był w pięknej nowoczesnej stołówce na około 1000 miejsc. Stoły były zastawione zimnymi przystawkami. Gdy zeszli się wszyscy biesiadnicy (bardzo wielu Murzynów), odświętnie ubrani – na dany przy bocznym stole znak rozpoczęły się modlitwy grupy dzieci i młodzieży żydowskiej. Po modlitwie podano gorący rosół z mięsem, wino oraz chleb szabasowy – coś w rodzaju rogali. Po posiłku każdy z biesiadników zebrał swoje naczynia i odniósł do zmywalni. W zmywalni specjalna taśma wiozła oczyszczone z resztek jedzenia naczynia do mycia. Wszystko przebiegało sprawnie i szybko. Dowiedzieliśmy się, że miejscowi gościli, prócz nas, uciekinierów z Gór Golan, gdzie trwa wojna. Wracamy do kwater na wypoczynek. Warunki w domkach luksusowe. Pokoje z wnęką kuchenną i łazienką. Pełna klimatyzacja. W kuchence jest mleko, kawa, herbata, owoce, ciasto, nakrycia i naczynia. Jest lodówka i zlewozmywak c ciepłą wodą. Piękny widok z okien na pola obsiane zbożem i słonecznikami. Do pól przylegają góry, na których rozlokował się Nazaret. Kładę się spać o godzinie 23.
CDN.
Ps. Całość wspomnienia tej pielgrzymki ukazała się na łamach czasopisma POSŁANIEC nr 43/2000.
Wacław Liniewicz
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 129 widoków