Nazajutrz po imieninach

Przez Wojciech Piotr… , 25/06/2017 [15:44]
Nazajutrz po imieninach bywa zwykle kac, czasem ból głowy i inne niemiłe sensacje. Ale po tych imieninach z pewnością było inaczej. Mam na myśli „Imieniny Pana Janka”, czyli show Jana Pietrzaka, który w całości i na żywo (sic!) pokazała telewizyjna Jedynka. Jan Pietrzak nawet w czasach Dobrej Zmiany nie bardzo mógł się w większym wymiarze w TVP pokazać. Zmiana stanowiska szefostwa z Woronicza to fakt bardzo znaczący i wcale nie jednoznaczny, nie jednowymiarowy. Tu nie szło tylko o show, o kabaret. Najwyraźniej coś z politycznych realiów naszej dzisiejszej codzienności dotarło do prezesa Kurskiego i jego ekipy. A owe polityczne realia były – i nadal są! – takie, że w polskiej publicznej telewizji o Dobrej Zmianie mówi się niegłośno, trochę wstydliwie, ostrożnie, żeby nie urazić i nie rozsierdzić za bardzo tych, którzy na tej Dobrej Zmianie przegrali i to prawdopodobnie przegrali definitywnie! Nawet w TVP głos tzw. opozycji (raczej należałoby mówić jawnych szkodników i dywersantów) jest (był?) słyszalny lepiej, niż ekipy, która w wyniku decyzji wyborczych Polaków objęła władzę. Burzyły się na taką sytuację pewne patriotyczne, prawicowe kręgi opiniotwórcze, burzyli się i telewidzowie widząc, jak znów kradnie się nam nasze polskie szanse, jak się zakłamuje i zalewa potokami nienawiści faktyczny obraz tego, co dzieje się u nas hic et nunc. Pokazanie w sobotni wieczór na żywo „Imienin Pana Janka” zdaje się wskazywać, że ten chory trend będzie odwracany; że na Woronicza (a może nie na Woronicza?) ktoś powiedział „dość tego!”. O wielu sprawach można przy okazji tego widowiska mówić. I najmniej istotny jest, wydaje się, fakt, że „pan Janek jest w dobrej formie”. To się w końcu zdarza, 80-tka (a tyle wiosen liczy sobie Solenizant) to nie musi być smuga cienia, a Pietrzak istotnie kondycją imponuje. Ale tak bywa z ludźmi obdarzonymi jakąś ważną Misją; nasz bohater od pół wieku taką misję realizuje. Dla mnie ważniejsze jest, że on udowodnił, iż ma tzw. dobrą rękę do wyboru swoich następców, że ma świadomość, iż sam dalej tego ciężkiego wozu nie uciągnie. Toteż program pokazał, że talentów estradowych, wokalnych mamy u nas zagłębie, że młodziaki z grupy ŚWIT, że równie młodzi uczestnicy zajęć w Radiowym Studio Piosenki Polskiego Radia to naprawdę świetny narybek, że tylko patrzeć, jak ich produkcjami, ich występami zapełnią się estrady festiwali, przeglądów piosenki, muzycznych programów telewizyjnych i radiowych. Powinno to skłonić do głębszej refleksji te „gwiazdy” tych „dyżurnych celebrytów”, bez których – zdawało się – nic dobrego na estradzie zdarzyć się nie może. Powinni o tym pomyśleć, Kayah, Kasia Cerekwicka, Katarzyna Nosowska, Michał Szpak, Kombi, Kasia Popowska, Piasek i wielu innych. Zbojkotowali Opole (ale, jak się wydaje, wrócą spokorniali, we wrześniu…) i wyobrażali sobie, że bez nich ani rusz. Tymczasem „Imieniny Pana Janka” pokazały całą galerię świetnych talentów. Idę o zakład, że za rok, dwa, a może już we wrześniu tego roku wielu z nich zobaczymy i usłyszymy. Taka „zmiana warty” jest bardzo, bardzo potrzebna. Przy okazji zresztą usłyszeliśmy też sporo dobrych kompozycji, które w zestawieniu z „plastikową”, komputerową produkcją naszych dzisiejszych twórców estradowych będzie jak haust świeżego powietrza po latach siedzenia w „celebryckiej” duchocie. Sam Solenizant też uznał, że dość chocholego tańca i pięknych słówek i otwartym tekstem przypomniał, co Polska, co Polacy myślący podobnie jak on sądzili przez całe dekady o systemie, który nas wszystkich ciemiężył, niewolił, zubażał, twierdząc obłudnie, że robi to… dla naszego dobra, dla naszej przyszłej szczęśliwości. Szczęśliwość odsuwała się jak horyzont dla wędrownika bądź żeglarza, paroksyzmy społecznego niezadowolenia doprowadzały co jakiś czas do zmiany ekipy na kolejną taką samą; świat się bogacił, normalizował, piękniał, a myśmy wciąż tylko „dążyli” i „żyli nadzieją”. Oglądając „Imieniny Pana Janka” pomyślałem w pewnej chwili, że to już jest takie małe Opole, że jest dużo nowych polskich piosenek, że „koncert premier” i „koncert debiutów” mieliśmy zapewniony, do tego na dobrym poziomie. O „kabareton” postarał się gospodarz programu. Czy więc „idzie nowe” w polskiej rozrywce, na polskiej estradzie? Wiele wskazuje na to, że tak właśnie jest.