Poligon nienawiści

Przez Wojciech Piotr… , 24/02/2017 [13:42]
Andy Gęsina-Torres, podwójny triumfator ostatniego konkursu SDP, zrealizował reportaż, po obejrzeniu którego widzowi z pewnością wzrośnie zapotrzebowanie na walerianę, melisę i inne podobne środki. A mimo to reportaż powinien obejrzeć każdy rodzic, każdy socjolog czy socjopsycholog. Myślę też, że powinien go obejrzeć jakiś odważny, zdeterminowany prokurator, bo rzeczy pokazane przez Gęsinę-Torresa z pewnością mogą, a nawet muszą wzbudzić zainteresowanie speców od odpowiednich paragrafów Kodeksu karnego. Gęsina-Torres zrobił reportaż o niejakim „Gimperze”, największym rozsiewcy internetowej nienawiści, zwanej dla uproszczenia z angielska hejtem. Materiał jest wstrząsający – pokazuje, jak butny, pewny siebie 22-latek rozkręca spiralę nienawiści, ogarniającej coraz szersze kręgi młodziaków – ludzi dopiero kształtujących swe osobowości, ludzi, którzy nic jeszcze w życiu nie zrobili, z wyjątkiem tego, że powiększyli szeregi armii dzikusów, niemal ludzkich odpadków (już w tym wieku!), bydląt, gotowych na jedno skinienie ich „lidera” szczuć, znieważać, wdeptywać w ziemię, opluwać, wyszydzać wszystkich tych, którzy albo się z nimi nie zgadzają albo nie są dość gorliwi, dość „ortodoksyjni” w uprawianiu kultu „Gimpera”. Imperium Tomasza D., bo takie są naprawdę częściowe oczywiście dane personalne owego młodzieńca, to jeden wielki nienawistny rzyg, wymierzony we wszystko, na co przyjdzie ochota „Gimperowi”. To może być jakiś youtuber (to „imperium hejtu” ma swoje miejsce na popularnym kanale społecznościowym Youtube) albo ktoś, kto się „liderowi” nie podoba. Zaś ofiarami pupilków „Gimpera” mogą paść np. kolega lub koleżanka z klasy choćby tylko za to, że noszą „obciachowe” ciuchy czy niemodną fryzurę albo po prostu narazili się czymkolwiek. Ofiarę zalewa natychmiast fala bezprzykładnej nienawiści, trudnego do opisania chamstwa, rynsztokowej mowy i, rzecz jasna, ostracyzmu. Na efekty nie trzeba czasem czekać długo. Mamy w reportażu wypowiedź matki chłopaka, który szczucia nie wytrzymał – powiesił się na sznurowadłach. Mamy relację o 17-letniej Kanadyjce, którą zgwałcono, a film wpuszczono do Sieci z obłędna dawką hejtu – wyzwisk, szyderstw, obelg. Dziewczyna odebrała sobie życie, nie wytrzymała. Ale rzecz nie dotyczy jedynie młodziaków. Wypowiada się w reportażu także dorosły facet, Krzysztof „Ator” Woźniak, prawnik z wykształcenia, szczęśliwy mąż i ojciec i oczywiście także youtuber, który za to, że wziął w obronę dzieciaka, „hejtowanego” podczas jakiegoś youtubowego spędu, dostał się pod internetowe „fleki” dziesiątków tysięcy fanów „Gimpera”. Woźniak wyznaje, że dwukrotnie stał na balkonie własnego mieszkania i był o krok od rzucenia się w dół. Dorosły mężczyzna… Dziś mówi, że nie wie, co dalej będzie z nim, z jego żoną, z jego rodziną… Bywa rozpoznawany i opluwany na ulicy… A jak to się przeniesie na dzieci?… Grono fanów „Gimpera” to dziś ok. 130 tys. młodziaków. Mając tak szeroki rezonans „Gimper” zarabia na swej barbarzyńskiej działalności co najmniej 20 tys. zł miesięcznie. Kto płaci? „Gimper” należy do sieci partnerskiej EPIC MAKERS. To jedna z firm pośredniczących w sprzedaży reklam na kanale youtuberów. Znane światowe marki zatrudniają bowiem zawodowych nienawistników, hejterów, jako… ambasadorów swoich marek!!! Jak wiadomo, pieniądz nie śmierdzi… Jako ciekawostkę podać warto, że właścicielem wspomnianej firmy EPIC MAKERS jest koncern AGORA. Materiał Andy’ego Gęsiny-Torresa, zgłoszony do ostatniego konkursy SDP, zrealizowany został i wyemitowany w TVN w ub. roku. Ciekawe byłoby dowiedzieć się, jakie kroki podjął polski aparat sprawiedliwości, by haniebny proceder zaszczuwania jednych przez drugich ukrócić. W wiodących cywilizacyjnie krajach Europy za podobne praktyki są surowe kary więzienia i drakońskie kary finansowe. Ciekawe, jak jest u nas… I na koniec – „Gimper” nie ma żadnych obiekcji wobec tego, co robi; uważa, że po pierwsze w większości to wszystko są… żarty (!), a po drugie, że w wolnym kraju (!) jak ktoś nie chce, może w jego domenę nie wchodzić. Ciekawe, że tych samych argumentów używają obrońcy bluźnierczego spektaklu „Klątwy” w stołecznym Teatrze Powszechnym…