W oparach smogu

Przez Wojciech Piotr… , 17/01/2017 [12:47]
Jedną dobę trwała troska Pani Prezydent stolicy o zdrowie warszawiaków w obliczu potężniejącego smogu nad miastem. W typowy dla siebie (a także dla jej politycznej formacji – Platformy Obywatelskiej) sposób, wzbogacając swój PR, Pani Prezydent była uprzejma ogłosić na jeden (!) dzień darmowy przejazd komunikacją publiczną w stolicy. Ostentacja była pełna: kasowniki biletowe w autobusach i tramwajach powyłączano (sygnalizowała to czerwona kontrolka), zaś bramki metra zachęcająco zapraszały, by wchodzić swobodnie. Kanary tego dnia miały wolne… „Prezydencki Festiwal Zdrowia” skończył się już następnego dnia, choć wcale nie ustąpił smog. Komunikaty meteo (które u nas już od czasów komunizmu były i są jednym więcej elementem politycznej propagandy) podawały jednak, iż „smog powoli ustępuje”, „nie jest już taki groźny”, zaś „za kilka dni spodziewana jest zmiana pogody”, więc wszystko będzie OK. Pani HG-W postanowiła więc nie narażać miasta na większe straty finansowe z powodu darmowych przejazdów. Zresztą – po co? „Pokazucha” się odbyła i to jest najważniejsze. Pani HG-W postanowiła jednak zrobić i coś więcej. Żeby nie było, że jeden dzień darmowej komunikacji dla warszawiaków to całe działanie antysmogowe, Pani Prezydent nakreśliła też projekt docelowej walki ze smogiem. Wśród głównych punktów tego projektu znalazły się: intensyfikacja prac przy budowie II nitki metra oraz… budowa większej liczby ścieżek rowerowych (sic!). Pierwszy z tych zamiarów w najmniejszym stopniu nie zależy od Pani Prezydent, więc zadziałać to miało na zasadzie: konie kują, a żaba nogę podstawia. W budowie metra bowiem, jak poucza doświadczenie z przeszłości, wystąpić mogą jedynie gigantyczne opóźnienia, o przyspieszeniu mowy być raczej nie może. Zresztą, jak napisałem, nic tu nie zależy od Pani Prezydent, wszystko to sprawa wykonawców: uda się – będzie dobrze; nie – to trudno. Jak dotąd zwykle się nie udawało… Śmieszniej znacznie jest w kwestii drugiego projektu. Ścieżki rowerowe zaczynają być w stolicy zmorą dla pieszych, gdyż hordy rowerzystów, ośmielone kampaniami promującymi tę formę spędzania czasu, zhardziały tak bardzo, że nie liczą się z nikim i niczym – krzyczą na ludzi idących (czasem przez nieuwagę) po ścieżkach, gotowi są potrącać i taranować „piechurów”. Różne firmy, jak Koleje Mazowieckie czy warszawska komunikacja, dały im jeszcze bonus w postaci darmowych przewozów ich „wypasionego” sprzętu. Przez to brak czasem miejsca dla pasażerów, o wózkach dziecinnych nie mówiąc. Ale najśmieszniejsze jest to, że Pani Prezydent uważa, iż obniży smog, bo ludzie zaczną masowo jeździć do pracy rowerami… Jak w Pekinie czy Delhi. To myślenie na miarę tej pani, którą kierowcy wożą do pracy i z powrotem. Już sobie bowiem wyobrażam kogoś, kto mieszkając np. na Targówku jedzie rowerem do pracy na Mokotów czy Służewiec, by obniżyć zagrożenie smogiem... No nic, tylko umrzeć ze śmiechu! Ale Pani Prezydent ma w kwestii smogu i inne zasługi. Tym razem naprawdę znaczące. Oto w planach dotyczących Warszawy jest i taki, że zwęzi się o jeden pas ruchu główne stołeczne magistrale komunikacyjne: ul. Marszałkowską i Aleję Jana Pawła II. Permanentnie zakorkowane w godzinach komunikacyjnego szczytu, po wcieleniu w życie decyzji pani HG-W staną się koszmarem, a stężenie smogu wzrośnie w stolicy znacząco. Poza tym pani HG-W zabudowuje różnymi wieżowcami i niższymi konstrukcjami niemal każdy wolny kawałek stołecznego gruntu. Utrudnia to nawietrzanie Warszawy od zachodu, od strony Puszczy Kampinoskiej. Wreszcie – remonty… Ratusz wynajmuje, jak się wydaje, do różnych prac remontowych i naprawczych ekipy samych nieudaczników, partaczy, stąd co i rusz rozkopuje się ulice w wielu miejscach, zwęża jezdnie, czyni ze stołecznych ulic komunikacyjną makabrę… Przejechanie w stołecznym mieście Warszawie kilkuset metrów bez objazdów, zwężeń i innych utrudnień jest praktycznie niemożliwe, samochody stoją w korkach, silniki pracują, a z dziesiątków tysięcy rur wydechowych wydostają się dymki sympatycznie powiększające smog. I to jest właściwy wkład pani Gronkiewicz – Walz w stołeczny smog. Już w chwili wybuchu tzw. afery gruntowej w Warszawie, gigantycznego wielomiliardowego „przekrętu reprywatyzacyjnego”, mówiło się, że panią HG-W należy odsunąć od stołka, a zarząd Warszawy oddać w ręce komisarza. Mówiło się, mówiło – a Pani Hania nadal sprawuje swoją funkcję. Widać dla ekipy pani Szydło jest za mocna. Więc nadal Warszawa będzie zamieniać się w koszmar. Jeśli komuś tytuł tego felietonu skojarzy się ze słynną genialną satyryczną książką Tuwima i Słonimskiego „W oparach absurdu” – skojarzenie będzie najzupełniej prawidłowe.