Skandal w liceum im. Juliusza Słowackiego w Warszawie – nauczyciele prowadzą uczniów na czarny protest?

Przez Blogpress , 03/10/2016 [00:43]
W poniedziałek w liceum im. Juliusza Słowackiego w Warszawie w wielu klasach nie będzie normalnych lekcji, będą mniej lub bardziej pozorne zastępstwa (jeśli jacyś uczniowie jednak się pojawią). Nauczyciele, którzy nie ukrywają swojego politycznego zaangażowania, wraz z uczniami będą w tym czasie wspólnie uczestniczyć w czarnym proteście. Dzieje się to za milczącym przyzwoleniem dyrekcji szkoły. Dzieci które nie biorą udziału w tej akcji
„zostają zwyczajnie w domu, są jak wyklęci. To co się dzieje jest bardzo zasmucające”
mówi rodzić ucznia, który nie uczestniczy w czarnym proteście. Wielu nauczycieli pracujących w liceum im. Juliusza Słowackiego jest mocno zaangażowanych w polityczne działania, na lekcjach, bynajmniej nie tylko WOS, prowadzą antyrządową agitację. W szkole demonstracyjnie noszą znaczki KOD wpięte w klapy, a będąc nauczycielami i wychowawcami mają wpływ na postawy i zachowanie młodzieży.
„Dzięki nauczycielom nieletnie dziewczyny przychodzą do szkoły z wieszakami, śmieją się z Kościoła. Odwaga by powiedzieć temu „nie” pociąga za sobą konsekwencje, takie poglądy dużo kosztują...”
padają gorzkie słowa.
Warto w tym miejscu przypomnieć słowa wypowiedziane na Westerplatte w 1987 roku przez papieża Jana Pawła II, wciąż aktualne, a może nawet bardziej...
Wiemy, że tu, na tym miejscu, na Westerplatte, we wrześniu 1939 roku, grupa młodych Polaków, żołnierzy, pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego, trwała ze szlachetnym uporem, podejmując nierówną walkę z najeźdźcą. Walkę bohaterską. Pozostali w pamięci narodu jako wymowny symbol. Trzeba, ażeby ten symbol wciąż przemawiał, ażeby stanowił wyzwanie dla coraz nowych ludzi i pokoleń Polaków. Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje "Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można "zdezerterować". Wreszcie - jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba "utrzymać" i "obronić", tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić - dla siebie i dla innych.
Bernard
jjr

jjr

9 years 1 month temu

Skandalem jest  jest to,że zwiedzeni reklamą rodzice posyłają dzieci do takich szkół. Mając na wychowaniu dzieci nie wyprowadzają się z miasta na "prowincję". W pewnym znanym mi zakładzie poprawczym miejscem zamieszkania połowy wychowanków była Warszawawa ul. Emilii Plater i okolice.

Kilka lat temu znajomy sprzedawał dom pewnemu "uciekinierowi" ze stolicy, pierwsze co zrobił nabywca, to przed obejrzeniem domu obejrzał szkołę do której musiał by posłać dzieci. Po rozmowie z dyrektorką i zaakceptowaniu zabrał się za oglądanie domu.

Na ogół szkoły w dużych miastach są dużo gorsze niż na prowincji. Jeszcze nie udało się ich zepsuć.

Jedynym radykalnym środkiem naprawy obecnego stanu jest wprowadzenie zasady stosowanej powszechnie w cywilizowanych krajach, za uczniem idzie wszędzie dotacja w pełnej wysokości, a nie tak jak to jest teraz dla dla prywatnych jest połowa. Za połowę nie da się.

W ten sposób rozwiązano sprawę przedszkoli, (jedno co udało się platformie). Skończył się problem zamiast jednego jest teraz w mojej miejscowości 5 prześcigających się w spełnianiu życzeń rodziców, Wiem, że w jednym planowano wprowadzenie nauki języka chińskiego. Sprawa upadła, bo potencjalna nauczycielka dostałą lepszą propozycje pracy. Nie trzeba dodawać, że na każde dziecko czeka miejsce w przedszkolu.

Domyślny avatar

a oto przykład jednej z klas podstawowych,..gdzieś w dosyć dużym mieście... nauczycielka zadaje z polskiego wypracowanie typu...jak napisać ze chcemy sprzedać kanapę,ale ona ma zepsute sprężyny...przerażone dziecko przychodzi do domu i pyta ,co mam napisać,by tą zepsutą kanapę dobrze sprzedać,mam kłamać ?