No pasaran

Przez Godziemba , 28/10/2015 [08:26]
Nie bacząc na oportunistyczne zachowanie świata, demokraci tego kraju rozpoczęli walkę z faszyzmem. Reakcja wolnego świata okazała się niewspółmierna wobec oczekiwań demokratów znad Wisły. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zaniepokojony rozwojem sytuacji w Polsce wyraził nadzieję na powstrzymanie się nowych władz od chęci zemsty na swych poprzednikach. Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude Junker zapowiedział zwołanie pod koniec roku specjalnego posiedzenia Komisji w razie pogorszenia się sytuacji w Polsce. Kanclerz Niemiec Angela Merkel zaapelowała o spokój w Polsce oraz odbyła telefoniczną rozmowę z prezydentem Putinem, której przedmiotem była wspólna troska o bezpieczeństwo Polski. Znany przyjaciel polskich demokratów, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz zażądał wysłania do Polski specjalnych jednostek policji UE, w celu zagwarantowania przestrzegania praw mniejszości seksualnych. Rzecznik Kremla podkreślił, iż przejęcie władzy w Polsce przez Prawo i Sprawiedliwość w jaskrawy sposób potwierdza przekonanie Moskwy, iż Polacy wysysają z mlekiem matki faszystowską ideologię. Z tego też powodu należy usunąć Polskę z mapy cywilizacji europejskiej. Rzecznik Białego Domu wyraził nadzieję, iż wkrótce bigos ponownie zagości na polskich stołach. Papież Franciszek poinformował, iż codziennie modli się za postępowych katolików z TP, prześladowanych przez nowe władze w Polsce. Nie zrażając się tą słabą reakcją świata, polscy demokraci, po chwilowym oszołomieniu, podjęli bezpardonową walkę z faszystowskimi władzami. Adam M. w piwnicach d. budynku redakcji GW na ukrytych zawczasu maszynach drukarskich uruchomił wydawanie „Prawdy”. W zakonspirowanej redakcji tygodnika znaleźli się najwybitniejsi demokratyczni dziennikarze z Sewkiem B., Tomaszem L., Jackiem Ż., Janiną P., Jarosławem K. i Moniką O. na czele. Dziennikarze zamkniętej stacji TVN 24 rozpoczęli nadawanie programu z Kaliningradu, dzięki wsparciu udzielonemu przez samego W.W. P. Waldemar K. oraz Stefan B. na białkowym powielaczu zaczęli wydawać w warszawskich kanałach miesięcznik „Barykada”. Joanna S., która z Łysej Góry przyleciała do Mińska, na falach tamtejszego radia wygłosiła swym pięknym słowiczym głosem apel „No pasaran”, w którym wezwała mieszkańców kraju nad Wisłą do walki ze znienawidzonym faszystowskim reżimem. Apel ten zyskał pełne wsparcie, przebywającego także w Mińsku, wielkiego Romana G., który podkreślił, iż w tych ciężkich dla Polski czasach, należy porzucić dawne spory politycznie i wspólnie z lewicą prowadzić walkę z kaczyzmem. Aleksander K. stwierdził, iż zastanowi się nad poparciem tego apelu, tylko wcześniej uzupełni zapasy wody i innych płynów, gdyż na sucho słabo mu się myśli. Radosław S. na zamku w Chobielinie wybudował gazową armatę, z której raził oblegające go oddziały siepaczy Macierewicza. Janusz P. poniósł męczeńską śmierć, napełniając butelki po „Żołądkowej Gorzkiej” benzyną, w celu podpalanie siedziby PiS w Biłgoraju. W jego pogrzebie uczestniczyły nieprzebrane – wedle szacunków policji 5 osób (trzech pijaczków, jeden narkoman oraz jedna lesbijka) - tłumy jego zwolenników. Lech W. w porcie gdańskim zbudował arkę, na którą zaprosił wolnych demokratów. Niestety arka zatonęła w czasie pierwszego rejsu, a niedoszłego topielca uratował wierny Mieczysław W. Kazimierz M. zbudował na Bornholmie radiostację, przez którą przesyłał słowa otuchy demokratom walczącym w kraju z faszystowskim rządem. Stefan N. próbował – na znak protestu wobec ustanowienia państwa wyznaniowego - wysadzić w powietrze krzyż na Giewoncie, jednak zamiast krzyża spadły na niego stare gacie po Leninie, który sto lat temu zdobył ten tatrzański szczyt, przypłacając to osiągnięcie utratą majtek. Księża: Adam B., Kazik S., Aleksander S., Andrzej L. oraz Wojciech L. ogłosili powstanie ruchu księży-patriotów, których dewizą stało się zawołanie: „Niezłomnie wierni Polsce demokratycznej i jej prezydentowi Bronisławowi K.”. Olga T. opublikowała wiersz, który stał się hymnem „demokratycznej” Polski”: Naszej sprawy nikt nie zdusi! Szykujemy ziemię do startu, przekuwamy człowiecze dusze. żeby były wielkie i twarde. Siła przemoże siłę! Na zgliszczach, na gruzów grudzie, budujemy wiosnę i miłość, budujemy domy i ludzi. Śpiewam pieśń o Polsce demokratycznej, o leżącym na jesiennych liściach, śpiewam pieśń o walce ideowej, o wolności i miłości. Śpiewam pieśń o planach budowy i o ludziach tworzących miasta, śpiewam słowa metalowej mowy, proste jak hasła. Jeśli traktor nie może orać, jeśli siew nie osiągnie skutku, jeśli łamie się w ręku norma, a od majstra zalatuje wódką, jeśli zamarł warsztatu ruch, spalił serce motor - to fakt, że działa faszystowski wróg. Walka trwa. Przyszłość łatwych dróg nam nie wróży, trzeba lata lepić jak cegły i nie wolno w tym życiu umrzeć, bo idziemy szlakiem poległych, żeby to, czego nie zdążyli - wcielić w huty, w kopalnie, w pieśni… Antoni P. w Gdańsku napisał natomiast apel – wezwanie do walki: To z wściekłości zębami zgrzytam i przeklinam w ogłuchłym gniewie, bo wściekły i głuchy brytan ssie serce ziemi i krew jej. Psie uwieszony na gardłach słabych, kłami bagnetów duszący mych braci, psie błyszczący ślepiami w faszystowskich sztabach. O ty, co dałeś motłochowi twoją kulturę i twój syfilis, znów chcesz nas pognać na rzeź - i z bronią - znów swój łeb nad padliną schylić. Ale dziś już terrorem nie będziesz nas orał, dziś lud już się nie da kołysać nadzieją, nie pomogą ci szubienice i memoriał - już dymem bucha odpowiedź dziejom. Pięścią w ten pysk co skórę z ciała zdarł już! - w dzwon biję, krzyczę i nie ścichnę, aż nie zrąbie twych łap - demokrata - i gdy ty łeb swój wzniesiesz nad Polską, wściekłymi ślepiami się rozpalisz - on wstanie tłumem i stanie piechotą, i zdepcze jak psa - faszyzm.