Postawienie Hanny Gronkiewicz-Waltz, która wielbi fałszywego bożka władzy, na czele warszawskiego Orszaku Trzech Króli jest jawnym szyderstwem z ofiary życia za odmowę składania ofiar pogańskim bogom, jaką masowo składali chrześcijanie w starożytnym Rzymie. Prezydent Warszawy to obnosząca się swoją wiarą faryzeuszka, całkowite przeciwieństwo świętych Męczenników: podczas gdy oni zginęli w męczarniach za to, że stawiali prawo boskie nad ludzkim, państwowym, to ona, żeby przypodobać się wrogom wiary chrześcijańskiej i utrzymać wyściełany pluszem fotel w warszawskim ratuszu, postąpiła odwrotnie. Oni nie wahali się poświęcić życia, żeby dać wyraz swej wierze, jej nie stać było nawet na to, żeby zaryzykować utratę władzy (tylko zaryzykować, bo przecież niedwołanie prof. Bogdana Chazana z zajmowanej funkcji, nie musiało doprowadzić do jej porażki wyborczej). Porównajmy na przykład tchórzliwość antyświętej Hanny, która dla zachowania zaszczytów stłumiła głos sumienia i ulegając żądaniom aborcyjnych siepaczy, wyrzekła się zachowywania chrześcijańskiej postawy z heroizmem św. Floriana, o którym ks. Piotr Skarga napisał: "Wolał ... porzucić wszelkie zaszczyty, dostojeństwa i przyjemności świata doczesnego, i poszedłszy za głosem sumienia, nie taił się wobec siepaczy wysłanych na śledzenie chrześcijan." (https://pl.wikisource.org/wiki/%C5%BBywot_%C5%9Bw…)
Cóż tak naprawdę zrobiła HGW z punktu widzenia chrześcijanina, przyłączając się do nagonki lewaków na dyrektora Szpitala Świętej Rodziny? Otóż złożyła pokłon fałszywemu, pogańskiemu bożkowi. A za co ginęli rzymscy Męczennicy? Za odmowę złożenia ofiary bogom pogańskim! Jest więc HGW ich przeciwieństwem. Jeśli zatem oni są świętymi, to ona antyświętą!
Karząc prof. Chazana za to, że starał się chronić życie nienarodzonego dziecka, prezydent Warszawy sprzeciwiła się boskiemu przykazaniu: "Nie zabijaj". Uzasadniała to tym, że jako urzędnik państwowy musi respektować obowiązujące w Polsce prawo. To tłumaczenie wielce problematyczne, bo nie ma w Polsce zakazu sprawowania funkcji kierowniczych w szpitalach przez przestrzegających zasad swojej wiary katolików. Ale przyjmując jej interpretację przepisów, że jednak jest inaczej, to należy zauważyć, że całkowicie inną postawę od tej współczesnej chrześcijanki zaprezentował ponad 1700 lat temu rzymski chrześcijanin św. Sebastian, też funkcjonariusz państwowy (był dowódcą gwardii cesarskiej), który wg ks. Piotra Skargi w następujący sposób odpowiedział zarzucającemu mu niewdzięczność i zdradę cesarzowi Dioklecjanowi: "Cesarzu, nigdy łaski twej nie zapomniałem, i życie za ciebie gotów jestem położyć, we wszystkiem ci chcąc być posłusznym, co się przykazaniom Boskim nie sprzeciwia; jednakże rozkazy Boga świętsze mi są, aniżeli twoje." (https://pl.wikisource.org/wiki/%C5%BBywot_%C5%9Bw…) Dla HGW świętsze niż Boga są rozkazy "Wprost" (ten tygodnik jako pierwszy zaatakował prof. Chazana), "Gazety Wyborczej", TVN, Magdaleny Środy, Wandy Nowickiej i Janusza Palikota!
Władze rzymskie prześladowały chrześcijan nie za to, że nimi byli, lecz za to, że nie chcieli składać ofiar bogom państwowym (słynne, bo nagłośnione przez Henryka Sienkiewicza w "Quo Vadis", prześladowania w czasie rządów Nerona były wyjątkiem). Celem cesarzy rzymskich inicjujących prześladowania nie było zmuszenie wyznawców wiary w Ewangelię głoszoną przez Jezusa Chrystusa, żeby przestali mu oddawać boską cześć. Mogli go sobie czcić jako Syna Bożego, pod warunkiem, że składać będą także ofiary oficjalnym bogom państwa rzymskiego, w tym cesarzowi, który z racji sprawowanej funkcji był ubóstwiony. Doskonale to widać w opisie żywota św. Floriana, autorstwa ks. Piotra Skargi:
"Urodził się święty Floryan w pobliżu Wiednia. W młodości poświęcił się zawodowi wojskowemu, a przebywszy pierwsze trudności, został mianowany dowódcą oddziału; będąc mężnym, ukochał zawód wojskowy całem sercem — ale więcej jeszcze ukochał Chrystusa, któremu na Chrzcie św. ślubował wierność do zgonu.
Stał Floryan załogą ze swym oddziałem w mieście Laureaku, w Górnej Austryi; właśnie był z miasta tego na czas pewien wyjechał, kiedy cesarze Dyoklecyan i Maksymian wydali okrutny rozkaz prześladowania chrześcijan. Dowiedział się o tem Floryan, że namiestnik prowincyi, w której oddział jego stał załogą, wszędzie śledzi chrześcijan i każe ich więzić, aby tym sposobem odwieść ich od wiary chrześcijańskiej, a że czterdziestu wyznawców ów namiestnik Akwilinus wydał na śmierć męczeńską, jako też, iż inni schronili się w góry i lasy, aby prześladowania uniknąć.
Zaledwie usłyszał tę smutną wieść, wybrał się Floryan natychmiast z powrotem do Laureaku w celu napomnienia i dodania otuchy bojaźliwym wyznawcom chrześcijańskim, a w razie potrzeby, aby im dać dowód na samym sobie, jak za tę wiarę wszystko na świecie poświęcić należy. Kiedy przechodził przez most wiodący do miasta, spotkał się z oddziałem żołnierzy. Z ich ust usłyszał, iż wysłano ich, aby chwytali chrześcijan, gdziekolwiek ich znajdą i wiedli ich przed namiestnika. Pełen odwagi odezwał się do nich: „Czemuż szukacie daleko — patrzcie, oto ja jestem chrześcijaninem; idźcie i oświadczcie to namiestnikowi.“ Żołnierze pochwycili go bezzwłocznie i zawiedli przed Akwilina. Namiestnik bardzo się zasmucił, usłyszawszy, że Floryan, dowódca oddziału, wysoko ceniony w całem wojsku, wyznaje religię chrześcijańską i opór stawia rozkazom cesarskim. Głosem pełnym przychylności namawiał go tedy, aby złożył bogom ofiary, nie zrywał z towarzyszami stosunków przyjaźni, a jego samego nie zniewalał do pociągnięcia go do odpowiedzialności. Floryan atoli stanowczo oświadczył, że bogom nigdy ofiary nie złoży i że gotów jest iść na wszelkie męki dla miłości Chrystusa.
Rozgniewany namiestnik rozkazał siepaczom użyć przemocy i Floryana gwałtem zniewolić do ofiarowania bogom pogańskim. Tedy Floryan wzniósł oczy ku Niebu i modlił się: „Panie i Boże mój, Tobie zaufałem, Ciebie wyznaję, za Ciebie walczyć będę i Tobie składam ofiarę z życia mojego. Osłoń mnie prawicą Twoją, albowiem Imię Twoje błogosławionem jest tak w Niebie, jako i na ziemi. Dodaj mi siły, abym zniósł męki cierpliwie utwierdź mnie przytem łaską Swoją, abym był godzien zostać policzonym w grono Świętych i wybranych Twoich.“
Temi to słowy modlił się ów szlachetny wyznawca do Stwórcy — a Akwilinus szydził z niego i rzekł: „Jak możesz gadać tak bezrozumnie i opór stawiać rozkazom cesarskim?“ Floryan wszakże na to mu odpowiedział: „Czczę Boga mojego, a przy tem posłusznym jestem cesarzom, jak dobremu żołnierzowi przystoi; do złożenia ofiary bogom nikt mnie jednakże nie zniewoli, albowiem oni niczem innem nie są, jak czczem mamidłem!" (https://pl.wikisource.org/wiki/%C5%BBywot_%C5%9Bw…)
Zatem tak jak św. Sebastian, św. Florian był cesarskim oficerem, czyli funkcjonariuszem państwowym. Jedyne co od niego wymagał namiestnik prowincji, to "aby złożył bogom ofiary", czyli "nie zrywał z towarzyszami stosunków przyjaźni". Nie żądał natomiast zaprzestania wyznawania przez niego wiary w boskość Jezusa Chrystusa. Namiestnika w ogóle nie obchodziło to, czy św. Florian zacznie wierzyć w rzymskich bogów. On chciał jedynie tego, żeby jako rzymski obywatel wypełnił swój prawny obowiązek i oddał im cześć. Oczywiście słowa "jedynie" użyłem tu z punktu widzenia tego rzymskiego arystokraty. On nie rozumiał uporu chrześcijan, bo przecież z jego punktu widzenia im więcej bogów Rzymianin czcił, tym lepiej było dla niego, bo istniało większe prawdopodobieństwo, że któryś z nich pomoże mu w potrzebie. Natomiast z punktu widzenia chrześcijanina było to niedopuszczalne, gdyż polegające na złożeniu ofiary pogańskim bogom wypełnienie obowiązku państwowego, oznaczało jednocześnie wyparcie się wiary chrześcijańskiej.
Żądania polskich aborcjonistów takich jak Rigamonti (dziennikarka "Wprost", która jako pierwsza zaatakowała prof. Chazana), Olejnik, Siedlecka, Środa, Nowicka, Palikot były w stosunku do antyświętej Hanny niemal takie same jak rzymskiego namiestnika w stosunku do św. Floriana: żądali "jedynie" wypełnienia obowiązku prawnego, bez żądania wyrzeczenia się wiary chrześcijańskiej. Ta pierwsza katom małego Jasia (katom niedoszłym, dzięki m.in. prof. Chazanowi) uległa, chociaż włos by jej z głowy nie spadł, gdyby się wiary chrześcijańskiej nie zaparła. Ten drugi poniósł śmierć w męczarniach za przestrzeganie nauki Jezusa Chrystusa.
Nie do mnie należy osądzanie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jednak jest moim chrześcijańskim obowiązkiem wskazanie jej, że zgrzeszyła. Jeśli wciąż czuje się chrześcijanką, to powinna sobie wziąć do serca naukę moralną, jaką ks. Skarga wywiódł z postawy św. Floriana:
"Wielkiej i nieustraszonej odwagi dowody dał święty Floryan, gdy żyjąc szczęśliwie i pełen powagi i znaczenia, jako dowódca wojsk, mógł był nie narazić się wcale władzy cesarskiej, nie wydając się z tem, że jest chrześcijaninem. Wolał on jednak porzucić wszelkie zaszczyty, dostojeństwa i przyjemności świata doczesnego, i poszedłszy za głosem sumienia, nie taił się wobec siepaczy wysłanych na śledzenie chrześcijan, lecz oświadczył im otwarcie: „Chrześcijan szukacie, pocóż macie tak wszędzie śledzić, otóż sam jestem chrześcijaninem, mnie zatem zawiedźcie przed namiestnika!“
Rozważ Czytelniku, cobyś ty uczynił w takim razie, czy poszedłbyś za głosem sumienia, które nie pozwala ci zataić prawdy, czy też uląkłbyś się grożącej ci niełaski, lub groźby, narażającej cię na dotkliwe może cierpienia, a choćby i nic śmierć, ale na życie pełne utrapień i dolegliwości? Mało osób byłoby dziś w świecie, któreby poszły za przykładem świętego Męczennika.
Dziś wprawdzie nikt śmiercią męczeńską nie grozi za wyrażenie przekonania, a mimo to mało jest takich, którzy otwarcie się stawią w obronie wygłoszonej prawdy. A czemuż tak się dzieje? Oto, że nie jesteśmy tak na wskroś przejęci świętemi uczuciami wiary i pobożności, jakie wyznawali pierwsi chrześcijanie. Bierzmy ich zatem za przykład i w danych razach starajmy się im choć w małej części dorównać."
Natomiast organizatorom warszawskiego Orszaku Trzech Króli, organizowanego przez nich w celach ewangelizacyjnych radziłbym rozważenie nauki moralnej, jaką ks. Skarga wywodzi z heroicznej postawy św. Sebastiana:
"Strapionych pocieszać, wątpiącym dobrze radzić, grzeszących upominać, były to najgłówniejsze zasady świętego Sebastyana. Wielu pojmanych i na śmierć osądzonych chrześcijan straciło odwagę i poczęło się chwiać w wierze, tedy przez zaprzanie się mogli się byli pozbawić nie tylko korony męczeńskiej, ale i duszę swą zatracić na wieki. Takiego widoku Święty nasz nie mógł znieść, przeto niejednokrotnie wystawiał się na niebezpieczeństwo śmierci, aby ratować dusze, Bóg zaś udzielił słowom jego cudownej mocy. I tak zasmuceni doznali przez niego pociechy, a zachwiani odzyskiwali odwagę. Lecz cóż było powodem Sebastyanowi do takiej gorliwości? Nic innego, jak tylko miłość ku Jezusowi i bliźnim. Wiedział on, jak wielce Jezus każdą duszę miłuje; wiedział też, jak wielką ceną, to jest Krwią Swoją przenajdroższą, Jezus każdą duszę odkupił. Miłość zatem ku Jezusowi była powodem, że ratował dusze, wystawiając się na śmierć. — Chrześcijański Czytelniku, jak często masz i ty sposobność do takiego miłosiernego uczynku! Ileż to razy widzisz bliźniego Swego w smutnem lub niebezpiecznem położeniu. Czy nie mógłbyś go wtedy pocieszyć, zachęcić, napomnieć, ostrzedz, a przez to ocalić jego duszę? Nie zaniechaj podobnych uczynków, jeśli chcesz, aby i twoja dusza była zbawioną. Pomnij na słowa Pisma świętego: „Któryby uczynił, że się nawrócił grzesznik od błędnej drogi jego, zbawi duszę od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów.“ (Jak. 5, 20). Jeśli Jezus już za kubek wody podanej pragnącemu stokrotnie nagrodzi, jakże wielką będzie nagroda temu, który duszę bliźniemu uratuje od potępienia!"
Szanowni organizatorzy Orszaku Trzech Króli! Czy czyniąc z antyświętej Hanny, która się de facto katolickiej wiary zaparła, patronkę swojego marszu, nie wyrządzacie jej krzywdy, bo zamiast ją po chrześcijańsku "zachęcić, napomnieć, ostrzedz, a przez to ocalić jej duszę" i w ten sposób "pocieszyć", wyróżniacie ją zaszczytną funkcją, której jest ona niegodna? Przecież w ten sposób utwierdzacie ją w przekonaniu o słuszności wybranej przez nią drogi, która polega na uleganiu żądaniom aborcyjnych siepaczy i na składaniu ofiar fałszywemu bożkowi władzy! Tak postępując odwodzicie ją od nawrócenia i będziecie współwinni wiecznego potępienia jej duszy!
Czyniąc antyświętą Hannę patronką swego marszu zniechęcacie od udziału w nim tych katolików, dla których jest to zgorszeniem. Zważcie dobrze, czy rzeczywiście ktoś taki jak ona nadaje się do ewangelizowania "ludzi niezdecydowanych, którzy do Kościoła nigdy nie zaglądają a dzięki tej imprezie dochodzą do refleksji i zjawiają się w konfesjonale" (wypowieddź Macieja Marchewicza z Rady Fundacji Orszaku Trzech Króli dla "Gazety Polskiej Codziennie"). Jakiż to wzór do naśladowania im dajecie? Osobę ulegającą aborcjonistom i oddającą cześć nie Bogu prawdziwemu, temu z Ewangelii Jezusa Chrystusa, a bożkowi władzy! Kto zewangelizował starożytnych Rzymian: czy ci chrześcijanie, którzy tak jak święci Sebastian i Florian stawiali prawo boskie nad ludzkim, państwowym, czy ci, którzy się załamali i złożyli ofiarę bożkom pogańskim?!
W specjalnym oświadczeniu podpisanym przez Macieja Marchewicza organizatorzy Orszaku napisali m.in.: "Od siedmiu lat konsekwentnie podkreślamy, że do udziału w Orszaku bez żadnych warunków wstępnych są zaproszeni wszyscy zarówno wierzący jak i niewierzący. Także w innych miastach zachęcamy do organizowania Orszaku w łączności z lokalnym pasterzem i przy patronacie lokalnych władz miejskich. Chcemy w ten sposób dać szansę władzom świeckim aby powtórzyły gest Trzech Króli. Mówimy, że święto Epifanii to dobra okazja, aby być jak Trzej Mędrcy: ujrzeć światło betlejemskiej gwiazdy, pójść za nią i odnaleźć Prawdę, Dobro i Piękno. Taką perspektywę od swego zarania ma chrześcijaństwo dla każdego – a zwłaszcza dla niewierzących, poszukujących, tych co się pogubili, upadli, a nawet prześladują innych ludzi."
Rozumiem, że ostatnie zdanie odnosi się do antyświętej Hanny, która skrzywdziła prof. Chazana za to, że nie chciał skrzywdzić nienarodzonego Jasia. Nie odmawiam jej prawa wzięcia udziału w Orszaku. Niech w nim idzie, ale nie specjalnie uhonorowana jako jego patronka!
Nie neguję też celowości współdziałania z władzami miejskimi w organizowaniu Orszaku. Jednakże akurat w tym, warszawskim, przypadku patronat prezydent Gronkiewicz-Waltz jest niedopuszczalny. A to dlatego, że jest to publiczne zgorszenie, bo ona złożyła w ubiegłym roku pokłon nie Jezusowi, lecz fałszywym bożkom. Ona sama powinna sobie z tego zdawać sprawę, ale jeśli jest tak zaślepiona, że tego nie widzi, to należy jej to otwarcie powiedzieć. Chrześcijanie zawsze modlili się i modlą za osoby sprawujące władzę, co dał zrozumienia Dioklecjanowi św. Sebastian mówiąc: "Wiedz także, cesarzu, że potęgę swą w głównej mierze modłom chrześcijanów zawdzięczasz". Można te słowa powtórzyć prezydent Warszawy i poradzić, żeby pomaszerowała w Orszaku w jakimś pokutnym worku.
Wybranie HGW na patronkę Orszaku Trzech Króli nie mogło się odbyć bez wiedzy i akceptacji arcybiskupa warszawskiego, kardynała Kazimierza Nycza. Temu hierarsze kościelnemu dedykują zatem dotyczące biskupów słowa Ojca Świętego Franciszka wygłoszone podczas noworocznej homilii:
"Patrzymy na Maryję, kontemplujemy Świętą Matkę Bożą. Chciałbym wam zaproponować, abyśmy Ją razem pozdrowili, tak jak to zrobił odważny lud Efezu, który krzyczał, gdy jego pasterze wchodzili do kościoła: „Święta Matko Boża!”. Jakie piękne pozdrowienie naszej Matki... Historia mówi - nie wiem czy jest prawdziwa - że niektórzy spośród tych ludzi trzymali w rękach kije, może aby dać biskupom do zrozumienia co się stanie, jeśli nie zdobędą się na odwagę ogłoszenia Maryi „Matką Bożą”. Zapraszam was wszystkich, bez kijów, by powstać i na stojąco trzykrotnie pozdrowić ją tym pozdrowieniem pierwotnego Kościoła: 'Święta Matko Boża!'."
Papież wyraźnie chwali postawę efeskich chrześcijan, którzy kijami gotowi byli przywołać do porządku biskupów wyrażających wątpliwości co do świętości Matki Bożej. Czy tobie, warszawski metropolito, też potrzeba w podobny sposób pokazać, że Hanna Gronkiewicz-Waltz jest antyświęta?! Chrześcijański lud wypowiadający się w internecie nie ma co do tego wątpliwości! Dlaczego ten głos lekceważysz? Czy nagradzając oddającą hołd fałszywym bożkom hipokrytkę, nie naigrawasz się z tysięcy rzymskich Męczenników, którzy oddali życie za odmowę złożenia ofiary tym "czczym mamidłom"?
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 194 widoki