GW podczas ciszy wyborczej: "Jesteś zwolennikiem PiS, maszerujesz do urny. Wolisz PO, bojkotujesz."

Przez molasy , 16/11/2014 [12:03]
12 października 2013 r., gdy obowiązywała cisza wyborcza z powodu referendum w Warszawie, "Gazeta Wyborcza" zamieściła na pierwszej stronie tekst Wojciecha Mazowieckiego, do którego nie miała zastrzeżeń Państwowa Komisja Wyborcza. Autor ponoć nie naruszył prawa pisząc, że "praktycznie wyborem jest już sama decyzja 'iść czy nie iść' na referendum", i wykładając wyborcom kawę na ławę: "Jesteś zwolennikiem PiS, maszerujesz do urny. Wolisz PO, bojkotujesz." Jak wiadomo "Gazetę Wyborczą" o wiele częściej czytają zwolennicy PO, więc był to oczywiście dla nich instruktaż wyborczy, żeby nie głosowali. Jednak "leśne dziadki" z PKW tego nie zauważyły. Znaczna część tekstu Mazowieckiego skierowana była także do warszawiaków nie popierających ani PO, ani PiS. Dziennikarz GW informował ich, że "wygrać może tylko PO albo tylko PiS", chociaż ta druga partia ani nie była inicjatorką referendum, ani do niej nie należała odwoływana prezydent Warszawy. Ponieważ Mazowiecki ma dobre serduszko (nie znajdujące ani po lewej, ani po prawej stronie, lecz w centrum), to "współczuł" im bardzo bardzo, pisząc: "Kłopot ma jednak większość, która nie chce utożsamiać się całkowicie z żadną z tych partii". Spieszył jednak z pomocą zagubionym politycznie warszawiakom, radząc im dokonać tzw. negatywnego wyboru: "Takie osoby mogą tylko dokonać wyboru negatywnego - określić, której wizji bardziej się obawiają, kogo bardziej nie chcą." Przekonywał ich, że "wbrew pozorom pozostaje nam prosty wybór, jeśli wiemy, czego chcemy, a czego nie". Wcielając się w rolę "wujka-dobrej rady", Mazowiecki w jawny sposób manipulował czytającymi jego tekst wyborcami, bo przecież przedmiotem referendum była tylko "wizja", a raczej jej brak, odwoływanej wiceprzewodniczącej PO. PiS nie miał wówczas kandydata na jej miejsce, więc też nie mógł prezentować jakiejś konkretnej "wizji" rządzenia stolicą. Nawoływanie do dokonania wyboru negatywnego jest w III RP główną formą agitacji wyborczej. Polega ona na demonizowaniu przeciwników politycznych i straszeniu nimi wyborców, że gdy dojdą do władzy, to zdarzy się katastrofa porównywalna z biblijnym Armagedonem. Mazowiecki zatem bez wątpienia agitował, ordynarnie zresztą kłamiąc, bo sugerował, że w tym lokalnym referendum PiS ma jakąś złowrogą "wizję", której warszawiacy źle oceniający PO-wską prezydent Warszawy powinni się obawiać. Członkom PKW, troszczącym się rzekomo o jak największą frekwencję w organizowanych przez ten państwowy organ głosowaniach, nie przeszkadzała znajdująca się w opublikowanym podczas ciszy wyborczej tekście GW zachęta do bojkotu. Jakże to mogła nie być agitacja wyborcza, skoro Mazowiecki bez ogródek wyjaśniał wyborcom, że skoro bojkot jest środkiem do osiągnięcia celu politycznego, to należy go stosować?: "Warto przed podjęciem ostatecznej decyzji zrobić rachunek zysków i strat pod kątem tego, co chcemy osiągnąć. Kierując się przede wszystkim argumentami merytorycznymi, a nie proceduralnymi. Dyskusja o narzędziach demokracji nie może przysłonić najważniejszego - o co w tym referendum chodzi i do czego ja chcę się przyczynić?" Dziennikarz GW jawnie polemizował z "leśnymi dziadkami" z PKW, apelującymi o wytworzenie dobrego obywatelskiego obyczaju brania udziału w głosowaniach: "Nie dajmy sobie wmówić, że dla dobrego obyczaju mamy postępować wbrew naszym politycznym wyborom." Jako bojkotujący głosowanie reprezentant "tych, którym nie jest wszystko jedno", Mazowiecki przekonywał wyborców, żeby nie przejmowali się zarzutami, że "wybierając zgodnie z naszą kalkulacją, zachowujemy się biernie, jak ci, którym wszystko jest obojętne." Muszę przyznać, że zastępujący słowo "bojkotując" zwrot "wybierając zgodnie z naszą kalkulacją", to arcydzieło nowomowy propagandowej stosowanej na łamach GW przez następców propagandzistów z "Der Sturmera", "Prawdy" i "Trybuny Ludu"! Na zakończenie chciałbym zaznaczyć, że nie mam żadnych obaw, iż tym publikowanym podczas ciszy wyborczej tekstem ją naruszam. Ja tylko skomentowałem to, co napisała "Gazeta Wyborcza" w ubiegłym roku, a do czego PKW nie miała żadnych zastrzeżeń. I żeby rozwiać już wszelkie wątpliwości, tak jak członkowie tego państwowego organu, zachęcam do głosowania i sprzeciwiam się bojkotowaniu!