A to nam się ta nasza kochana (inaczej oczywiście!) Monisia zbiesiła! Zawieruszył się jej na chwilę jej oficer prowadzący i dowaliła don Donaldowi T., że "całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko niemu", wskutek czego ten biedak na konferencji prasowej nie był nawet w stanie wybełkotać ani beee, ani meee, ani kukryku! Przerażone tą bezczelną deklaracją inne gwiazdy tzw. dziennikarstwa III RP (ono z prawdziwym dziennikarstwem nie ma nic wspólnego) przystąpiły jednak szybko do dezawuowania jej wystąpienia, składając Tuskowi na wyścigi wiernopoddańcze hołdy w mediach Agory. Zaczęła Ewa Milewicz, szybko poszedł w jej ślady Jacek Żakowski, a natychmiast po nim Janina Paradowska, która powiedziała o atakującej premiera Olejnik, że "pokazała chamstwo i agresję." (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,1…)
Stwierdzenie dziennikarki "Polityki" i Radia TOK FM jest banalne w treści, bo dziennikarka TVN24 i Radia Zet zbudowała całą swoją karierę na chamstwie i agresji w stosunku do wszystkich swoich rozmówców mających inne poglądy niż ona. Przykładów na to mógłbym z łatwością przytoczyć tysiące, ale dam sobie z tym spokój, bo nie mam ochoty babrać się w g...e. Olejnik nie tylko swoimi ustami uwielbia gnoić osoby myślące inaczej, ale stosuje także z wielką lubością perfidną metodę szczucia na siebie gości zapraszanych przez nią do studia telewizyjnego lub radiowego. Nikt inny nie przyczynił się bardziej niż ona do rozpowszechnienia chamstwa w mediach, a przez to również w życiu publicznym. Wystarczy powiedzieć, że co najmniej raz w miesiącu zaprasza do "Kropki nad i" w TVN24 największych chamów wśród polityków III RP - Janusza "Świńskiego Ryja" Palikota oraz Stefana "Won" Niesiołowskiego. Za swoje chamstwo i agresję w stosunku do przeciwników establishmentu "okrągłostołowego" i za swoje zasługi w wojnie z "kaczystowskim faszyzmem", Olejnik otrzymała więcej dziennikarskich nagród, niż miał odznaczeń na swojej piersi Leonid Breżniew, "bohater" Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, odznaczany masowo za walkę z "faszyzmem hitlerowskim".
Cóż to się więc jej stało, że zamiast pozostać przy obsobaczaniu wrogów III RP, "opieprzyła" w typowym dla siebie stylu Tuska, z którym zawsze do tej pory obchodziła się w białych rękawiczkach? Dlaczego złożyła w imieniu "całego środowiska dziennikarskiego" oświadczenie, którą jej towarzysz broni z frontu antykaczystowskiego Paweł Wroński nazwał "kabotyńskim" ("To, że premier tłumaczy się z działań niezależnej od niego prokuratury wobec tłumu dziennikarzy składających kabotyńskie oświadczenia, nie ukazuje jego dyktatorskich skłonności, ale raczej dobrą wolę" - http://wyborcza.pl/1,75968,16190912,Panstwo__w_kt…)?
W zasadzie istnieją dwie możliwe odpowiedzi na powyższe pytania, z których jednej udzieliłem już w drugim zdaniu tej notki, pisząc, że "się jej zawieruszył jej oficer prowadzący". To jest moim zdaniem najbardziej prawdopodobne, ale nie wykluczam, że to właśnie on nakazał Olejnik zaatakowanie Tuska. Taśmy ujawnione przez "Wprost" to przecież widomy przejaw toczącej się do pory pod dywanem walki "okrągłostołowych" buldogów o władzę w III RP. Mafia, której "żołnierzem" jest Sylwester Latkowski, zaatakowała mafię, której ojcem chrzestnym jest don Donald T. Medialni cyngle, tacy jak Olejnik i Wroński, znaleźli się wskutek tego po przeciwnych stronach barykady.
Zatem dla odkrycia prawdy, dlaczego nasza kochana (inaczej!) Monisia "strzeliła" do Tuska, konieczne jest ustalenie tożsamości oficera prowadzącego to "resortowe dziecko". Tego nie jestem pewien, ale przypuszczam, że jest to płk WSI Aleksander Makowski. Wnioskuję to na podstawie zadziwiającej zbieżności tych dwóch wypowiedzi:
1. Makowski w TVP Info 4.02.2014: "Antoni Macierewicz zna się na wywiadzie, jak świnia na gwiazdach." (http://www.tvp.info/13884795/informacje/polska/ma…)
2. Olejnik w "Gazecie Wyborczej" 31.01.2014: "Macierewicz zna się tak na specsłużbach jak świnia na gwiazdach." (http://wyborcza.pl/1,75968,15364913,Hulaj_Maciere…)
Wypowiedzi "człowieka resortu" i "resortowego dziecka" są niemal identyczne, więc nie ma mowy, żeby zachodziła tu przypadkowa zbieżność. Ktoś tu powtarza czyjeś słowa! Żeby ustalić, kto jest autorem tego "poetyckiego" porównania, wymyślonego w celu dyskredytacji likwidatora WSI, i jakie zależności panują między Makowskim i Olejnik, należy przeprowadzić następujące rozumowanie:
1. Makowski z pewnością zna się na specsłużbach, bo w nich przez całe życie pracował, podczas gdy Olejnik jest specjalistką od zootechniki. Nasza kochana (inaczej!) Monisia z pewnością nie ma więc kwalifikacji do oceniania likwidatora WSI, którego wiedza o specsłużbach jest z pewnością nieporównywalnie większa niż jej. Zatem autorem porównania wiedzy Macierewicza do wiedzy świni musi być Makowski.
2. Skoro to pułkownik WSI je wymyślił, to kiedy usłyszała je od niego Olejnik? Proszę zwrócić uwagę na daty ich publicznych wypowiedzi. Ta Olejnik jest wcześniejsza! To znaczy, że ona w felietonie w GW nie cytowała tego, co Makowski powiedział w mediach. Ona usłyszała od niego to porównywanie wcześniej, podczas jakiegoś nieformalnego spotkania. Jeśli dziennikarz spotyka się z oficerem służb specjalnych nieoficjalnie, to znaczy, że jest jego agentem lub przynajmniej kontaktem operacyjnym (to wiemy nie tylko ja i Macierewicz, ale także każda średnio inteligentna małpa i świnia!). Jeszcze od biedy można by dopuścić jakieś spotkanie Olejnik z Makowskim w celu ustalenia technicznych szczegółów jego występu w radiu czy telewizji, ale gdyby do niego doszło, to przecież nie używaliby w rozmowie takich "poetyckich" porównań! O Macierewiczu powinni rozmawiać wyłącznie w studiu telewizyjnym lub radiowym!
3. Skoro Olejnik użyła w swoim tekście słów usłyszanych od oficera WSI i nie zaznaczyła, iż jest to cytat, to znaczy, że zachowała się jak prowadzona przez niego agentka. Zrobiła to, co on jej kazał. Nawet jeśli Olejnik nie jest jakąś formalną agentką Makowskiego, tzn. nie podpisała zobowiązania do współpracy z wywiadem, to jest agentką faktyczną, bo czynnie uczestniczy w akcji specjalnej specsłużb skierowanej przeciwko Macierewiczowi. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Olejnik sprzeniewierzyła się zasadom etyki dziennikarskiej.
4. Istnieje teoretyczna możliwość, że autorką tego porównania wiedzy Macierewicza o służbach specjalnych do wiedzy świni o gwiazdach jest Olejnik, a Makowski je powtórzył, ale jest to bardzo mało prawdopodobne. Wiedza pani zootechnik o WSI z całą pewnością jest nieporównywalnie mniejsza od wiedzy likwidatora tej służby, bo on miał dostęp do najtajniejszych dokumentów w państwie, a ona nie. Bez tego, co jej opowiedział o specsłużbach Makowski oraz inni ich funkcjonariusze, ona wiedziałaby o nich mniej więcej tyle samo co świnia o gwiazdach! Jeśli mimo swej niewiedzy o WSI wymyśliłaby takie porównanie, to znaczyłoby, że jest perfidną antymacierowiczowską propagandzistką, stosującą metody Goebbelsa w celu zaszczuwania wrogów rządzącego reżimu.To równie podłe i kompromitujące ją jako dziennikarkę, jak służenie w roli agentki prowadzonej przez płk Makowskiego mafii stworzonej przez peerelowskie służby specjalne .
Jeśli Olejnik zaatakowała Tuska na polecenie Makowskiego lub innego oficera WSI, który ją prowadzi, to byłaby zemsta na liderze PO za to, że nie poparł wniosku złożonego w Sejmie przez partię Palikota o powołanie komisji śledczej w celu ścigania Antoniego Macierewicza za likwidację WSI.
Hipoteza, że to mafia stworzona przez byłych oficerów WSI stoi za upublicznieniem podsłuchów czołowych polityków PO jest jedną z dwóch, moim zdaniem, najbardziej prawdopodobnych. Drugą jest przypuszczenie, że stoją za tym byli albo nawet aktualni funkcjonariusze ABW, działający na rozkaz byłego szefa tej służby Krzysztofa Bondaryka. Według doniesień prasowych z jesieni 2012 r. robił on podsłuchy dla Grzegorza Schetyny, którego był człowiekiem. Ujawnienie taśm w tej chwili byłoby zemstą na Tusku za to, że zlekceważył kwestię postawienia przed sądem Mariusza Kamińskiego, osobistego wroga Bondaryka, za prowadzenie dochodzenia w sprawie majątku Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich. Przypomnę, że w 2008 r. CBA przeprowadziło drobiazgową kontrolę majątku szefa ABW i wykryło, że jego poprzedni pracodawca, operator komórkowy Era (w tej chwili nosi nazwę T Mobile) wpłacał na jego konto ratami 1,5 mln zł, rzekomo jako zapłatę za to, że przez rok nie przyjmie pracy u konkurencji. Równie ważkim powodem ujawnienia w tej chwili taśm kompromitujacych najbliższych współpracowników Tuska mogłoby być ratowanie skóry Schetynie, któremu Bondaryk zawdzięczał stanowisko szefa ABW. Po wyborach do Parlamentu Europejskiego zaczęto w mediach pisać, że zostanie on wyrzucony z PO. Ujawnienie taśm nagranych przez agentów wiernych Bondarykowi przecięło te spekulacje. Tusk jest w tej chwili za słaby, żeby dobić Schetynę. Publikacja taśm przez "Wprost" ocaliła były numer 2 w PO przed polityczną anihilacją.
Jeśli chodzi o Olejnik, to wkrótce się wyjaśni, czy się po prostu zagalopowała i zaatakowała don Donalda z głupoty, bez inspiracji byłych funkcjonariuszy WSI i (lub) ABW, czy też zrobiła to na ich polecenie. Jeśli zachodzi pierwszy przypadek, to należy za kilka dni oczekiwać jej wywiadu z Tuskiem, podczas którego się rozkosznie "pomiziają". Jeśli zachodzi druga ewentualność, to będzie wciąż go atakowała, okazując wrodzone jej prostactwo, chamstwo i agresję, które to cechy dopiero teraz dostrzegła u niej Paradowska.
Starcie tych "gwiazd" obserwuję z wielkim rozbawieniem, bo jest to doskonała ilustracja motta Grand Pressów i innych nagród dziennikarskich, które one w wielkich ilościach mają w swoich kolekcjach: "Sorry, ale takie mamy dziennikarstwo w III RP"!
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1125 widoków