To, co wydarzyło się ostatnimi czasy w naszym życiu publicznym, nie daje się w ogóle zracjonalizować, a przyprawia o najczarniejsze myśli i najgłębszy wstyd. Padają różne słowa, a wszystkie niewystarczające…
Pogrzeb Jaruzelskiego i TVN-owsko-„Wyborcze” celebracje wokół „Ludzi Wolności”… To jak młyńskie kamienie, przywiązane do nóg dzisiejszej Polski, by szybciej i ostatecznie utonęła. To prostackie plunięcie uczciwej Polsce w twarz, zagranie jej na nosie, wydrwienie, upodlenie…
Pogrzeb sowieckiego agenta „Wolskiego” w Katedrze Polowej Wojska Polskiego: abp Guzdek jako celebrans… Żołnierze z koronowanymi orzełkami na czapkach… Toż właśnie „Wolski” i jemu podobni tę koronę orłowi w 1944 r. zdarli, ukradli („boś ją ukradł i splamił, Synu Wasylowy” – Mickiewicz, „Reduta Ordona”). Kościół honoruje komunistę, ateistę… Podobno Jaruzelski in articulo mortis pojednał się z Bogiem. Ale jest kilka pytań: czy on w ogóle był ochrzczony? I kogo on poprosił o przebaczenie swych łajdactw? Powinien tych, którym je wyrządził… Jak starał się naprawić wyrządzone zło? A to są m.in. warunki odpuszczenia grzechów… Kościół w Polsce tego nie wie?
I dalej – podobno na Jaruzelskiego nałożona była ekskomunika. Pytanie: była, czy nie? A jeśli była – który biskup ją zdjął?
*
Ale był i inny kabaret – tym razem czerwony. Na pogrzebie Miller, Urban, Michnik… Laicy, ateiści, wyznawcy światopoglądu materialistycznego… Oni przyszli oddawać hołd… zdrajcy lewicy, odszczepieńcowi! Bo jeżeli Jaruzelski pojednał się z Bogiem, to tym samym odrzucił (zdradził) ideę materialistyczną, odrzucił swój ateizm! To już towarzysze z byłej pezetpeerii pryncypiów nie szanują?!! Gusła i zabobony katolickie firmują?
*
Ale w gruncie pal ich licho. Wracajmy do naszych spraw.
A te nie są wesołe. Bo widać wyraźnie, że nic jako społeczność nie potrafimy zrobić w obronie naszych najświętszych rzeczy, najświętszych ideałów. Nie wiem, ilu ludzi protestowało pod kościołem Karola Boromeusza na Powązkach, ilu na cmentarzu. Ale wiem, że fakt, iż do tego pogrzebu doszło, jest dla nas wszystkich hańbą i wstydem. Nie pierwszym i – obawiam się – nie ostatnim… Pokrzyczymy, pomachamy transparentami i chorągwiami z krzyżem… z Maryją… i to wszystko…
Boimy się… Jesteśmy za starzy… Jesteśmy uwikłani (praca, kredyty, dzieci na uczelniach…). Wreszcie – jesteśmy… kulturalni, nie będziemy rozrabiać pod kościołem czy na cmentarzu. A przecież gołym okiem widać, że ONI to wszystko lekceważą, oni to mają w du…żym poważaniu. Łachudry, co zawsze Polską kupczyły, dziś wyznaczają nam standardy – polityczne, obywatelskie, moralne. Wspierają ich karierowicze, nieudacznicy (artyści z Bożej łaski, piosenkarze nie istniejący bez ostrych miksów komputerowych, filmowcy – fałszerze rzeczywistości, uwieszeni u pańskich klamek dziennikarze, załgani z duszami prawnicy). I to wszystko na nas - których podobno są miliony - wystarczy. Ani jednego policzka, ani jednej wylanej na głowę filiżanki kawy, ani jednego publicznego splunięcia na marynarkę… Gest jednej 17-latki urasta do miana heroizmu! Oto Polska właśnie… Warto przypomnieć: jest coś takiego, jak grzech zaniedbania…
Podchodzi do mnie na Jarmarku Radia Wnet facet. Chcę go zachęcić do mojej książki „OBYWATEL”. „Po co mam to czytać?” – pyta krótko. Ja – że to obraz… że wprawdzie,… ale… Że trzeba wiedzieć… A on na to: „Proszę mi pokazać jeden wypadek, by protesty, książki, ujawniane skandale i afery kogoś w Polsce dotknęły, pozbawiły kariery. To wszystko na nic.” I odchodzi. A ja nie mam argumentów.
Po prostu nie mam.
Więc może Bartoszewski ma rację – może Polacy to naprawdę bydło, żgane z jednej strony przez załganą politykę, z drugiej przez załgane media? Bezwolne, pędzone tam, gdzie sobie PASTUCH życzy? Szukające wykrętów, co kiedyś opisano w słynnym „Traktacie o gnidach”? Kto się ujmuje dziś za skrzywdzonym pojedynczym człowiekiem? Albo za grupą ludzi? Opozycja polityczna? „Solidarność”? Kościół? Jakieś stowarzyszenia?
Jakie łajdactwa muszą wyjść na jaw, żeby Polska en masse zmieniła zdanie o tych, co nią rządzą? Ostatnie rewelacje „WPROST” to też pewnie będzie za mało… Zaraz znajdą się PR-owcy, którzy pomogą Tuskowi tę jawną kompromitację „otorbić”, osłodzić, skierować uwagę naszej opinii publicznej na coś innego…
I tak dzień za dniem…
To jakim my jesteśmy społeczeństwem? Jakim narodem? Toż za chwilę wstyd będzie przyznać się, że się jest Polakiem… Na nic się nie reaguje: na totalny burdel na kolei, na skandaliczne praktyki w służbie zdrowia, na ujawniane skandale w obozie władzy, na chamstwo i sobiepaństwo „autorytetów moralnych”… Po co trudzą się ludzie w rodzaju Sumlińskiego, Chodkiewicza, Zybertowicza, Kieżuna pisząc demaskatorskie książki? Po co to wszystko?
Kto więc i kiedy pokaże drzwi Tuskowi i jego załganej, niekompetentnej stajni? Kto im powie „precz!”?
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 899 widoków
Autor