Nie zabija się posłańca przynoszącego złe wiadomości...

Przez GRA-FIK , 07/10/2009 [22:42]

... znajomość historii uczy nas, że to stwierdzenie jest dalekie od rzeczywistości. Tak pod nosem analizując to co powiedział Tusk, czyli po paru przekleństwach i pomrukach, mogę powiedzieć, że będąc politykiem, szefem własnej partii i głową rządu zrobiłbym to samo. Czyli utrąciłbym osobę, która mi ten nóż do papieru dała do ręki i posypało się konfetti. Mariusza Kamińskiego zgubiła jego uczciwość i prostolinijność. Ten człowiek miał zawsze opinię uczciwego do bólu, kryształowego więc szczególnej kariery politycznej nie robił. Był za uczciwy, a to w polityce jest wada. Idealnie nadawał się za to z tą cechą na dobrego kontrolera, co przy wykształceniu jako historyk można powiedzieć, że po prostu mamy szczególarza, który potrafi po okruszkach dojść do piekarni. To porządna cecha dla szefa takiej służby jak CBA: uczciwy, szczery i upierdliwy do bólu... To go zgubiło. Tuskowi na początku kadencji pasował taki gość. Można powiedzieć, że dla Tuska był bardziej wygodny niż jego najbliżsi współpracownicy. Donald Tusk nie lubi wokół siebie silnych pozycjami ludzi. Niestety, ale jest tak, że partia rządząca zamienia dobrych kolegów w żarłoczne lwy. Przy uczciwości Kamińskiego - to Tusk miał gwarancję, że wcześniej czy później dojdzie do tego, że jakiś lew wpadnie w sidła. Stało się to 14 sierpnia... To nie Tusk wpadł w pułapkę Kamińskiego, a Kamiński stał się elementem pułapki/serem jaka powstała w zamysłach Tuska już dwa lata temu... Jedno z czego Tusk może być niezadowolony to czas. Na miejscu Tuska liczyłbym, że Kamiński z czymś takim wyjedzie pod koniec swojej kadencji jako szefa CBA. Tylko ten jest, cholera, za uczciwy i rzetelnie pracował. Tłumaczenia Kamińskiego, że działał na rzecz interesu państwa są bardziej wiarygodnie niż teoria Wielkiego Pisowskiego Spisku wymyślona i podtrzymywana przez ludzi z PO. A może ktoś rzeczywiście się zorientował w planach Tuska i mamy nieoczekiwany falstart? O ile teraz Tusk gra wszelkimi możliwymi atutami: czyli dymisje, roszady i bezapelacyjne powołanie komisji śledczej, to czy kolejnym etapem nie będzie pomysł ze skróceniem kadencji sejmu ze stwierdzeniem, że formuła tego sejmu się wyczerpał! Komisje można tak zbudować, że będzie bardziej przypominała cyrk jak się na kolejnego "żelowego czopka" podobnego Karpiniukowi uczyni przewodniczącym komisji, aby była prowadzona tak, aby nic nie można było wyjaśnić. Poczekam z przyjemnością jeszcze kilka dni...

PS.Tak a propos mojej działalności na niezależnym forum. Zaczynam się wynosić z tamtego śmietnika i przenosić się całkowicie na Blogpress i dwa inne blogi. Powolutku będę usuwał swoje wpisy, bo nie mam zamiaru tam się dużo produkować wśród ludzi, gdzie większość jest po prostu głupcami, szukającymi "przygód" i prowokatorami awantur.

Bernard

Czy Chlebowski na drugie ma Tomek, czy może został uwiedziony przez Tomka? A mówiąc serio Tusk zachował się rozsądnie i przewidywalnie - chce wywalić Kamińskiego, ponieważ ten stanowi realne zagrożenie. Kamiński może jeszcze czegoś dociec. Poza tym nie sądzę, aby Sobiesiak był jedynym sępem krążącym wokół państwowej padliny. Służba zdrowia, prywatyzacja, myślę, że tusk się boi, bo niejedno być może można tam znaleźć. Uważa pewnie, że PiaRowo da się to nafdrobić, zwłaszcza jeśli media łykną odpowiednią "narrację". I niestety może mieć rację...
filozof grecki

Bardzo interesującą interpretację zdarzeń podał wczoraj Rokita w TVN24 oraz - może niezależnie - kilku blogerów. Nieprawidłowości w rządzie jest zapewne na pęczki. Pierwszą wpadkę Tusk wykorzystał na swój sposób na swoją korzyść. Zostawiając 2 lata temu Kamińskiego wiedział, że kiedyś dojdzie do takiej konfrontacji. Gdy już do niej doszło - sam wymyślił całą dalszą intrygę: sprowokował przeciek do "Rz" oraz wymyślił zupełnie bezsensowne uzasadnienie dla dymisji Kamińskiego, bo przecież żadnej pułapki na premiera nie było. Media i dyżurni eksperci propagują wersję Tuska. Korzyści dla Tuska: 1) pretekst do pozbycia się Kamińskiego; 2) pretekst do przetasowania w rządzie po swojej myśli; 3) komisja Sejmowa, którą przy wsparciu mediów stosunkowo łatwo będzie można pchnąć w kierunku rzekomej autokompromitacji ze szczególnym wskazaniem na kompromitację PiS-u, a z czasem Sejmu, którego podupadający wizerunek będzie tłem dla "mądrego i sprawiedliwego" Tuska kandydującego na prezydenta. Szczególnie daje do myślenia gra TVN w ostatnich dniach na dymisje w rządzie, bez zwracania uwagi kogo (!). Dominowała narracja - "wilki poczuły krew i trzeba im zrzucić z sań paru ministrów". Wyniki sondażu we wczorajszej "Rz" były wręcz komiczne. Badani chcą odwołania ministrów: Schetyny 57%, Czumy 66%, Szejnfelda 71%. Nie sądzę, by zwolennicy Tuska (a przecież rzekomo jest ich większość!) bez wyraźnego powodu nagle mieli zwrócić się przeciwko jego prawej ręce - Schetynie, a Szejnfeld to już ewidentny żart - większość ludzi pewnie zna to nazwisko ze słyszenia bez kojarzenia z konkretną funkcją albo i nie zna w ogóle - i nagle chcą jego odwołania? Z jakiej przyczyny tak nagły przypływ niechęci do tego drugorzędnego polityka? Głównym tematem konferencji prasowej Tuska była wojna z wrogiem (PiS-em), do której wzywa swoją partię. Zwraca uwagę fakt, że Tusk w tym momencie chyba poświęcił PO jako formację (tysiące ludzi jakby nie było) dla swojej prezydentury. Dla Tuska chyba jest jasne, że następnych wyborów PO nie wygra, natomiast z gruzów wyłoni się nowy układ sił, w którym jako prezydent (może liczy na 2 kadencje wzorem Kwacha) będzie liczącym się graczem.
GRA-FIK

... Jak widać, to rzeczywiście Tusk liczył się z takim rozwojem sytuacji. Tylko nastąpiła ona co najmniej o rok za wcześnie. Być może wg "wyliczeń" Tuska, to Kamiński powinien zacząć działać dopiero przed zakończeniem swojej kadencji w CBA, czyli przed sierpniem 2010. Akurat na początek "roku przedwyborczego". Tak jak za każdym razem Tusk miał czyścić pole dla swojej władzy usuwając zbyt silnych ludzi wokół siebie, co wydaje się być formą takiej tradycji przed wyborami. Jest po prostu za wcześnie i stąd ten nagły "brak zaufania" do Kamińskiego... Rzeczywiście nadużył jego zaufania i okazał się zbyt rzetelny.
filozof grecki

...który ostatnio często przewija się w mediach. Współpraca z PO przy akcji z kandydowaniem do struktur europejskich (możliwe że z góry uznanej za beznadziejną) a zwłaszcza ostatnie medialne spekulacje o ewentualnej tece ministra dla niego, to - jak nic - testowanie opinii publicznej i jej przygotowanie na pełny sojusz środowisk związanych z SLD i PO, który - jak wiedzą cokolwiek zorientowani w polskiej polityce - jest permanentny i kwitnący (szczególnie na poziomie lokalnym) od samego początku istnienia PO. Powtórka z rozrywki, czyli analogia do tego: SLD + PD = LiD
Bernard

też mi się tak wydaje. Z tym, że być może idzie o podziały w SLD, bo tam też buldożki pod dywanem grasują.
Godziemba

Cimoszko po wczorajszym sondażu prezydenckim (wygrywa z Tuskiem w drugiej turze) uznał, iż nie należy wchodzić do rządu i zachować dystans. Potem zgłosi swą kandydaturę jako arbitra stojącego ponad podziałami. Jego szanse są jednak iluzoryczne - to nie jest drugi Oluś, ale skomplikuje manewr Tuskowi, i o to chodzi. Pozdrawiam