Podwyżka cen Jaruzelskiego (2)

Przez Godziemba , 05/02/2014 [08:18]
Pomimo szumnych obietnic władz komunistycznych drastyczny wzrost cen w 1982 roku nie spowodował zwiększenia ilości towarów na rynku. W 1982 roku do sklepów trafiło zaledwie 35% mięsa, dostępnego w poprzednim roku oraz zaledwie 13% kawy. Nadal niemal wszystko trzeba było zdobywać, załatwiać, kombinować, mieć „dojście”, czy „ciocię” w sklepie mięsnym, „wujka” w sklepie meblowym, itp. W cenie było „dojście” także do zakupu rajstop, papieru toaletowego, skarpetek, pomarańczy, dobrej książki czy skierowania na wczasy nad morzem. I tak np. „dojście” do sklepu mięsnego kosztowało pół litra dwa razy na miesiąc. Nic więc dziwnego, że kolejki były coraz dłuższe – np. na kupno pralki w Warszawie lub Krakowie czekano niemal 300 godzin. Pojawiła się nowa profesja: „stacza kolejkowego”, który za pieniądze czekał przed sklepem na dostawę. Miał on specjalny ekwipunek, składający się ze składanego taboretu, latarki (niezbędnej w nocy), termosu z herbatą, kanapek i czegoś na rozgrzewkę. W związku z „utrzymującą się ciągle trudną sytuacją w grupie artykułów przemysłowych”, ministerstwo handlu wewnętrznego wprowadziło przedpłaty za niektóre artykuły „trwałego użytku” (m.in.: telewizory kolorowe, magnetofony, adaptery stereofoniczne, odbiorniki radiowe hi-fi, pralki chłodziarko-zamrażarki oraz meble w kompletach) połączone z losowaniem. Sklepy przyjmowały przedpłaty, dokonując następnie wśród osób, które je wniosły losowania. Obowiązywała przy tym zasada, że jedna rodzina mogła wnieść przedpłatę wyłącznie na jeden artykuł tego samego rodzaju lub na 2-3 różne. Upowszechniła się instytucja „produktu zastępczego”. W związku z „przejściowymi trudnościami” z ziarnem kakaowym w sprzedaży pojawiły się „wyroby czekoladopodobne”, czyli pewien substytut czekolady, dostępny bez kartek. W sklepach sprzedawano także „odpady pończosznicze na wagę”. Z powodu stałego niedoboru gumek do sklepów skierowano bieliznę wiązaną sznurowadłami. Z braku butelek dla niemowląt matki zakładały smoczki na butelki po wódce. Non stop brakowało papieru toaletowego – nic więc dziwnego, iż z zazdrością patrzono na ulicy na szczęśliwców z wieńcem rolek papieru na szyi. Z piwnic bardzo często kradziono zgromadzone zapasy papieru toaletowego. W dobie powszechnych braków wysoko ceniono rady, jak przedłużyć żywot starzejących się przedmiotów i materiałów. „Kalkę mocno już zużytą – radzono w prasie – można łatwo odnowić. Trzeba ją położyć jednym rogiem na brzegu stołu, kalkującą stroną do góry, róg ten przycisnąć czymś cięższym, żeby się nie zsunął. Przeciwny koniec uchwycić w powietrzu lewą ręką, prawą zaś wziąć zapalona zapałkę i lekko podgrzewać kalkę od spodu. Pod wpływem ciepła kalkująca powierzchnia „rozlewa się” pokrywając wytarte miejsca równą warstwą i kala jest jak nowa”. Uff. Rubryki kulinarne w pismach pełne były przepisów, jak domowym sposobem stworzyć choć namiastkę potraw „luksusowych”. I tak: „płatki owsiane z lekka przyrumienione na złotawy kolor wyglądają jak usiekane migdały lub orzechy” – zapewniała gazeta. Na uroczyste okazje zalecano podawanie „tortu z czerstwego chleba żytniego”. Od tego oblicza nędzy i szarzyzny opakowań zastępczych kolorową plama odbijały sklepy „Peweksu”, nazywane niekiedy „muzeami mięsa”. W obliczu powszechnych niedoborów kwitła spekulacja oraz szmugiel – jak za okupacji niemieckiej - mięsa ze wsi do miasta. Tyle, że „u baby” kilogram np. cielęciny kosztował 2-3 razy drożej niż w sklepie, gdzie jej jednak nie uświadczyło. Spekulacją było w ogóle „trudnienie się sprzedażą przez osoby do tego nieuprawnione” lub nadmierne gromadzenie towarów. Groziły za to wysokie grzywny, a nawet więzienie. W 1982 roku władze wydały formalnie zdecydowaną walkę spekulacji, powołując „na różnych szczeblach” specjalne „komórki antyspekulacyjne”. Zaktywizowano także milicją, wojsko, Naczelną Izbę Kontroli, Państwową Inspekcję Handlu. Prasa i telewizja codziennie informowały o sukcesach władz na tym polu. W wielu zakładach pracy przeprowadzano kontrole, które ujawniały „nadużycia”, w tym „nieprawidłową gospodarkę kartkami mięsnymi i deputatowymi”. W jednym z zakładów komisja stwierdziła, że „każdy z pracowników otrzymywał 120 jaj miesięcznie, kiedy szary obywatel przydziałowe 8 jaj”. Tylko w województwie krakowskim w jednym miesiącu przeprowadzono kontrole „379 obiektów, spenetrowano 79 melin, 200 pojazdów”, w wyniku czego „wszczęto 38 postępowań przygotowawczych i 5 spraw o nielegalna produkcję alkoholu, 73 wnioski skierowano do kolegiów orzekających, mandatami ukarano 97 osób”. Jednocześnie ujawniono przypadki zawyżania cen towarów, ukrywania ich przed klientami na „łączną wartość 348 580 tyś. zł”. W czasie innej kontroli funkcjonariusze MO ujawnili w mieszkaniu kierownika działu zaopatrzenia w zakładach miejskich: „5 chłodziarek, 2 zamrażarek, 4 pralki automatyczne, 5 kompletów mebli, 6 dywanów, 4 radia samochodowe, 700 l benzyny, 118 kg szynki, 219 butelek spirytusu oraz 4 samochody, w tym 3 zakonserwowane na stałe, bez rejestracji”. W specjalnym raporcie komisja z dumą stwierdzała, iż „rzecz w tym, aby normalny obywatel nie był narażony na działalność spekulantów, nie był od nich uzależniony i przez nich wyzyskiwany. Teraz, kiedy kraj narażony jest na skutki głębokiego kryzysu, jakiego nie przeżywał w swojej powojennej historii – ze szczególną konsekwencją tępić trzeba wszelkie przejawy żerowania na zwykłych, uczciwych ludziach”. „Dla pełniejszego wykorzystania masy mięsnej – Centralna Komisja Walki ze Spekulacją – zaproponowała, aby podczas wszystkich spędów żywca działały społeczne komisje nadzorujące przebieg skupu”. Pomimo tych, groteskowych działań, jedynie na bazarach można było kupić w 1982 roku „nielegalne” mięso. W całym kraju uruchomiono specjalną infolinię, apelując do wszystkich „uczciwych obywateli”, aby zapamiętali numer telefonu antyspekulacyjnego (22 72 08) i dzwonili, kiedy zauważa jakieś niesprawiedliwości. Podobno telefon dzwonił bez przerwy. Wybrana literatura: A. Dudek – Ślady PeeReLu: ludzie, wydarzenia, mechanizmy A. Paczkowski – Pół wieku dziejów Polski: 1939-1989 W. Roszkowski – Najnowsza historia Polski Z. Landau, W. Roszkowski – Polityka gospodarcza II RP i PRL Stan wojenny w Polsce (1981-1983) Z. Zblewski – Leksykon PRL-u
Pies Baskervillów

" w sprzedaży pojawiły się „wyroby czekoladopodobne”, czyli pewien substytut czekolady, dostępny bez kartek.." =========== A dzisiaj,w tych "nowych wspaniałych czasach demokracji",pojawiają sie substytuty dziennikarzy i polityków,"dziennikarzo i polityko podobni". Czyli kierunek się tylko zmienił,z ataku na żołądek,atak na głowę:) A oto,nieśmiertelna machina,do wprowadzania ludu,we właściwy nastrój:)
Pies Baskervillów

Ale popatrz Pan tylko na datę ważnosci( do spożycia),tych dzisiejszych substytutów,taki Urban,jak zsiadłe mleko,tworzy dzisiaj śmietankę(łajdaków),przechodzą fazę wchodzenia w nieśmiertelnośc:)
tumry

tumry

11 years 9 months temu

ważnością ale ci z PO i PSL się odświeżą jak w 'Constarze' wędliny, tylko, że jako hochsztaplerzy dzisiejsi nie upadną. A jeżeli nawet teoretycznie coś takiego byłoby możliwe, to i tak Tusk w akcję wkroczy i zachowa jesionkę na własnym ukrytym stanie, jak każdy dobry agent, którym w PRL był szatniarz. (Nawiązanie do filmu Barei). Zatem co mi zrobisz narodzie i opozycjo, powiedział Tusk, skoro jam zdążył już przekształcić obowiązujący system wyborczy w głosowanie i to na wszystkich szczeblach. Pocałujta w d... wójta stwierdził. I otworzył kamerdyner Tuskowi butelkę odpowiedniego wina oraz przypalił kolejne cygaro.
Godziemba

Dziś jednak nie ma milicji, SB oraz wojska. Lemingi Tuska nie obronią, chyba, że - w ramach niedawno uchwalonej ustawy - poprosi o "internacjonalistyczną" pomoc z Berlina i Moskwy. Pozdrawiam
Pies Baskervillów

Przypomina mi się tlumaczenie młodego w PRL-u,który dostał po ryju;a jak mój brat wróci z wojska,to ci pokaże...w innej wersji,ale jednak wraca:)
tumry

tumry

11 years 9 months temu

Nie zrobiłby Tusk tego, co zrobił, gdyby nie miał gwarancji, że nie wyląduje w mamrze, a to z kolei coś oznacza. Najwyżej go usuną w trybie znanym z dintojr w PZPR. Dzisiaj stoi na cokole, a jutro jest obłożnie chory i odchodzi ze względu na stan zdrowia. Na razie zobaczymy co zrobi z oficjalnym pismem gościa, który go zapytał - Czy jest Pan Oscarem.