PODWÓRKO STEFANKA (I)

Przez yarrok , 07/10/2009 [01:19]

Na naszym podwórku Stefanek jest najbardziej znanym ze wszystkich chłopaków. Stefanek umie robić takie rzeczy, że wszystkie chłopaki z otwartymi gębami patrzą i podziwiają.

„Ty to jesteś, oj Stefanek.....”
„Ty to umiesz, oj Stefanek...” – mówią wszyscy, gdy na przykład Stefanek pluje na odległość, a jego ślina wypala dziurę w chodniku.
Wzbudza to podziw jednych, ale też obrzydzenie drugich.
„Jejku, ale fajnie” – zachwycają się chłopaki i klepią z uznaniem Stefanka po ramieniu.
„O Boże” - mówią przechodnie, „Cóż to za paskudny chłopak?!” – i dziwią się.
„Kto go tak wychował?” – dodają inni.

Właściwie to Stefka nikt nie wychował.
Stefanek mieszka z Tatatuskiem.
Zapracowany Tatatusk nie ma czasu na zajmowanie się Stefankiem i pozwala mu na wiele. Wolno mu na przykład mówić brzydko i stroić miny w towarzystwie.
Kiedyś mieszkała z nimi Mamahania, ale jak mówi Stefanek, dostała dobrą fuchę i nie ma już czasu na pierdoły toteż teraz mieszka osobno.
Stefanek uwielbia książki z biblioteki Tatatuska.

Kiedyś wymyślił sobie, że każdego dnia będzie wyjmował przypadkową książkę i z niej uczył się jednego słowa. To będzie jego „słowo dnia”.

Przez pierwsze kilka dni Stefanek uczył się słów z kolejnych książek.
Wychodził wtedy do nas na podwórko i mówił: „Dzisiejszy występ sponsoruje słowo – niegodziwość!” i jak nakręcony w kółko powtarzał zdania ze sponsorującym słowem.
Ubaw był co nie miara.
Chłopaki słuchali, a Stefanek przemawiał stojąc na kuble od śmieci.

Zebrał już nawet spory arsenał słów, ale wtedy Tatatusk zabronił mu wchodzić do biblioteki.
Zamknął przed nim pokój na klucz i zakazał wyjmowani książek, bo Stefanek aż nadto wydatnie ślinił palce przy przekładaniu stron i nieświadomie wypalał tym dziury w papierze.
Tak więc Stefanek został z dotychczas nauczonymi wyrazami, bez możliwości pogłębiania wiedzy i zasobu słów.

Wszystko czego do tej pory nauczył się Stefanek pochodziło z ksiąg stojących na pierwszych rzędach bibliotecznych półek. Tam tylko sięgał.
Umiał więc Stefanek słowa takie jak „niegodziwość”, „kłamstwo”, wstrętny karzeł”, „łgarz”, „paskudny”, „moralność alfonsa”... gdyż akurat w bibliotece Tatatuska na niższych półkach stały książki z działami takiego jednego starego polityka z zamierzchłych czasów.

Stefanek posiadał jedną wielką traumę z dzieciństwa. Zanim przeprowadził się na nasze podwórko, mieszkał kiedyś w sąsiedztwie starego, pokrytego kocimi łbami placu z trzepakiem pośrodku. Stary dozorca gonił chłopaków i nie pozwalał bawić się oraz wywijać gimnastycznych figur na metalowej konstrukcji, skądinąd przeznaczonym do trzepania wytartych i szarych dywanów okolicznych lokatorów.
Okrutny był to i niesympatyczny typ, więc Stefanek wraz z koleżeństwem postanowili zrobić dozorcy na złość.

Któregoś dnia zakradli się do piwnicy i przez dziurkę od klucza zamierzali wrzucić „kopcia” do pomieszczenia gospodarczego zaanektowanego przez dozorcę.
Na nieszczęście właśnie w tym czasie tenże dozorca - pan Wiesław, zszedł tam po buraki i na gorącym uczynku załapał Stefanka, któremu nijak nie udawało się podpalić pakunku ze „smrodem”
Niestety złapał tylko Stefanka, bo reszta koleżeństwa uciekła, a nieszczęsny Stefanek został sam jak palec z kopciem w ręku i paczką zamokniętych zapałek.

Skończyło się to aresztem piwnicznym, to znaczy, że do wyjaśnienia całej sprawy pan Wiesław zamknął Stefanka w pomieszczeniu gospodarczym na klucz i zapowiedział rychłe przesłuchanie.
Biedny Stefanek z całego tego zamieszania i ze strachu dostał czkawki oraz bolesnego ścisku pęcherza.

Gdy dozorca zszedł na przesłuchanie, blady i wystraszony Stefanek pospiesznie „wyśpiewał” wszystkie imiona, nazwiska oraz adresy kolegów piromanów-konspiratorów.
Skończyło się to „wielką wsypą” całego towarzystwa, a Stefanek na długi czas zamknął się w sobie i przez jakiś okres leczył ścisk pęcherza oraz napady czkawki.

Ukojenie, jak każdy przykładny chłopiec znalazł dopiero w hobby, którym stała się hodowla ulubionego stworzenia.

Jego koledzy mięli psy, koty, chomiki, świnki morskie i rybki.
Stefanek miał muchę.
Mucha nazywała się Donuś, była robacznicą i mieszkała w słoiku.
Rozpieszczał Stefanek Donusia jak tylko umiał. Znosił mu smakołyki odchodowe czyli kupę... różnych atrakcyjnych pokarmów.
Donuś polubił również Stefanka. Siadał mu na palcu i ruszał zalotnie skrzydełkiem aby otrzymać kawałek czegoś z tej kupy.

Cała sielanka trwała niestety bardzo krótko.
Pewnego dnia Donuś lecąc lotem koszącym do swojego słoika nieopatrznie zawadził o lep na muchy przymocowany do lampy i po kilku minutach skonał.
Stefanek przeżył rozstanie z Donusiem bardzo.
Przyrzekł zemstę na producentach lepów oraz oddał się pracy społecznej czyli łobuzowaniu wraz z nowymi chłopakami na nowym podwórku, gdyż właśnie w tym czasie wraz z Tatatuskiem zamieszkał w naszej okolicy.

Wtedy to właśnie trafił Stefanek na nasze podwórko.
Stosunkowo szybko zapomniał o tragedii Donusia i ochoczo włączył się w życie towarzyskie okolicy.
Z miejsca polubili go wszyscy chłopacy.
Bo i nabluzgać potrafił i strzelić ze ślin na odległość i zakrzyczeć oponenta a ponadto zakręcony z niego był koleś i tyle.
„Idziemy ze Stefankiem, - będzie wesoło” - mówi Giesio.
„Tam gdzie jest Stefanek, tam jest zawsze jakiś sajgon” – wtórował mu Palikokotek .
„Chodźta chłopaki Stefanek będzie ubliżał jakiemuś dziadowi...będzie cyrk” – zachęcał Żelorybka.

Tak, chłopaki lubili przebywać ze Stefankiem – radości i dobrej rozrywki nie było końca .
Cieszył się też Tatatusk, że Stefanek znalazł odpowiednie towarzystwo i nie trwonił czasu na głupoty i pierdoły.
Stefanek tymczasem obrastał w piórka, a jego pozycja wśród ferajny rosła.
Teraz już dwa razy dziennie organizował wystąpienia za śmietnikiem, gdzie stojąc na wiadrze sypał obelgami i „słówkami” które sponsorowały kolejne wystąpienia.
Machał przy tym rękoma, tak że wydawało się iż unosi się ponad pozostałych chłopaków.

Dumny z pociechy Tatatusk, na kolejne urodziny ofiarował mu buławę zrobioną z tłuczka do ziemniaków pomalowanego na srebrno i uroczyście mianował małym marszałkiem.
Od tej chwili Stefanek paradował po podwórku już zawsze z nieodłącznym tłuczkiem i epoletami z marszałkowskimi emblematami.

W następnym odcinku: KOLEDZY STEFANKA (II)

Godziemba

Opowieść o Stefanku łączy w sobie bajkę o Stefku Burczymusze oraz film "Chłopcy z ferajny". Niecierpliwie czekam na następny odcinek. Pozdrawiam
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

16 years temu

lotem koszącym - to mnie rozbroiło, oczywiście nie rozumiem o co chodzi ...:) ale czekam na następną część - mam nadzieję, że nie będzie tylko o kolegach, przecież koleżanki Stefanek też ma fajowe, np. Julka Pindera - pozdro
yarrok

yarrok

16 years temu

Dodane przez nietoperz (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Będzie, będzie i o koleżankach... :) POzdarwiam.
Rzepka

Coś mi się wydaje, że ten Stefanek musiał kiedyś spaść z tego trzepaka ;) Pozdro!
yarrok

Tak. Był taki przypadek. Kiedyś razem z Jędrusiem "Camusem" tak wywijali na trzepaku, że Stefanek zawadził głową o kamień. Później przez rok miał zwidy i wydawałao mu się, że jest Mao Tse Tunegiem. Tak było... Pozdro!!!
Domyślny avatar

Historyjka o Stefanku-Porąbanku jest cudna! Jak reszta,czekam na cd :))