Spadli z nieba, choć ziemia, na którą wkroczyli
Li tylko cierpienie rodzi, i jak w Katyniu rozstrzelone
Rozrzucone 70 lat później ciała, wołały nie same
Drzewa połamane, ze wszystkim co żyje
A czyjeś, na arkan ujęte, być nie chciały
I sobą pozostały - w biały poblask brzóz odziane
Same światła nadziei, a nadzwyczajna jedna była
Co koronę skłoniła na długo przed losem
Gdy z trzosem wypchanym ten ryczący krążył
Byś, żył, pamiętał, był, 44 raz z nieba przyszli.
-
Gdy wyszli, Mickiewicz za pióro był chwycił
Moskal żałował będzie, że się śmiercią sycił.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 623 widoki