85-letni pan Władek posiada orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności wydane na stałe. Choruje na Parkinsona, Alzheimera i padaczkę (ta ostatnia choroba jest skutkiem ubocznym przebytej kilka lat temu operacji czaszki, która to operacja uratowała mu życie). Do tego dochodzi jeszcze postępujący obustronny niedosłuch. Pan Władek wymaga całodobowej opieki, a jego stan ogólny systematycznie się pogarsza po każdym napadzie padaczkowym.
Staruszek jest szczęściarzem, bo opiekuje się nim córka. Tyle tylko, że Ola nie jest w stanie pogodzić opieki nad niepełnosprawnym ojcem z żadną pracą zawodową… Do 30 czerwca 2013 r. z tego powodu otrzymywała świadczenie pielęgnacyjne z urzędu miasta w wysokości 520 zł netto miesięcznie, co pozwalało obojgu wiązać koniec z końcem. Niestety, od 1 lipca 2013 r. okazało się, że Oli już ono nie przysługuje, bo rząd Tuska wprowadził kryterium dochodowe, które Ola i jej ojciec nieznacznie przekroczyli. Obecnie oboje żyją więc z emerytury pana Władka wynoszącej 1700 zł netto miesięcznie. Koszty utrzymania ich dwupokojowego mieszkania oscylują w granicach 800-900 zł miesięcznie, leki przyjmowane przez staruszka na stałe kosztują 320 zł miesięcznie, na przeżycie dla obojga pozostaje więc 480-580 zł (240-290 zł/os. miesięcznie). Ola też jest już niepełnosprawna (na szczęście w stopniu lekkim), musi również przyjmować leki na stałe (jest to wydatek rzędu 40 zł miesięcznie).
Widać obecny rząd uważa, że za takie pieniądze można żyć… Jak zwykle, niewydarzone pomysły rządzących najbardziej uderzają w tych, którzy sami obronić się nie mogą! Ciekawe, jak się to ma do hasła wyborczego PO („By żyło się lepiej”), które Donald Tusk tak chętnie umieszczał na swoich plakatach wyborczych?
Zamiast racjonalnych rozwiązań nabrzmiałych problemów społecznych – cynizm i bezbrzeżna głupota rządzących… Jak długo jeszcze? – pytają Ola i jej niepełnosprawny ojciec.