Używany przez "Gazetę Wyborczą" do brudnej roboty Paweł Wroński dostał dzisiaj po raz kolejny od swoich mocodawców zlecenie na Jarosława Kaczyńskiego, którego próbował już w ciągu ostatnich 8 lat wielokrotnie zabić politycznie swoimi szyderczymi tekstami. Tym razem były premier naraził się rezydentom antypolskiej fortecy na Czerskiej swoim wyjazdem do Kijowa w celu wsparcia protestów Ukraińców przeciwko uzależnianiu ich kraju przez Rosję. Kaczyński tak tym zaskoczył kierownictwo GW, że Adam Michnik nieopatrznie nazwał go nawet "polskim patriotą", co jest wydarzeniem porównywalnym pod względem skutków z uderzeniem komety w Ziemię, bo powinno ono doprowadzić do wielkiego wstrząsu i zmiany klimatu politycznego w Polsce. Stała się bowiem rzecz niesłychana! Według Michnika już nie tylko Wojciech Jaruzelski oraz Czesław Kiszczak zasługują na zaszczytne miana "polskich patriotów", ale nawet Kaczyński, zwany jeszcze niedawno przez niego "polskim Putinem"! Z Czerskiej powinny odtąd zacząć wiać ciepłe wiatry w kierunku opozycji, ale ... tak się nie stało. Już kilka godzin po nieprzemyślanej politycznie, emocjonalnej wypowiedzi Michnika, na portalu wyborcza.pl pojawił się tekst nadzorującego bieżące funkcjonowanie "Gazety Wyborczej" Jarosława Kurskiego, w którym "chwalił" Kaczyńskiego, że "zrobił dobrze" przy użyciu takich zwrotów: "w Unii Europejskiej widzi zagrożenie dla naszej narodowej wspólnoty, tożsamości i dla wartości chrześcijańskich", "domagał się, by w uchwale Sejmu na 70. rocznicę rzezi wołyńskiej wpisać termin "ludobójstwo", do czego nawoływali prorosyjscy deputowani Partii Regionów Wiktora Janukowycza, a co zrujnowałoby pojednanie obu narodów", "Brukselę traktuje cynicznie i protekcjonalnie, jak mleczną krowę dającą tłuste mleko unijnych funduszy i dotacji." (http://wyborcza.pl/1,75968,15056707,Czy_to_jest_t…)
Kurski zarzucił liderowi opozycji, że jego "partia nie zająknęła się słowem poparcia dla starań polskiego rządu i prezydenta na rzecz stowarzyszenia Ukrainy z UE", nie wyjaśniając, jak mogła ona to zrobić, skoro żadne takie "starania" polskiej opinii publicznej nie są znane (rozmowy w sprawie wypuszczenia z więzienia Julii Tymoszenko prowadził w Kijowie były prezydent Aleksander Kwaśniewski, a nie sprawujący tę funkcję obecnie Bronisław Komorowski, a PiS oczywiście jego misję popierał).
Tekst Kurskiego kończył się następująco: "Nie mam złudzeń, że ta idylla zgody co do imponderabiliów potrwa dłużej. Ale cieszmy się choć tą krótką chwilą w naszym skłóconym i podzielonym kraju."
Udawana "radość" na Czerskiej trwała kilka godzin, bo dziś rano zlecenie "zastrzelenia" lidera opozycji dostał Wroński, który we wstępie swego tekstu nawiązał do tego co napisał jego zwierzchnik:
"Bywają takie chwile, że skonfliktowana rodzina w obliczu jakiegoś ważnego wydarzenia chce działać wspólnie. Zdarzyć się może, że w takiej przełomowej chwili na horyzoncie pojawi się dawno niewidziany wujaszek z czeredką siostrzeńców. Nikt go nie lubi, bo jest złośliwy jak cholera, kłótliwy, zakochany w sobie i nieustannie sfrustrowany, bo to on chciałby rodzinką rządzić.
Nagle jednak okazuje się, że ten wujaszek też chce dobra rodziny, choć uprzednio rzadko się mu to zdarzało. W rodzinie pojawiają się głosy: a może on nie taki zły, może chce dobrze?
Ale to tylko moment, bo zaraz następnego dnia siostrzeńcy zaczynają opowiadać, że rodzina to głupole, ludzie źli i leniwi i tylko wujaszek miał rację. Rodzinny nastrój pryska.
Troszkę tak jest z Jarosławem Kaczyńskim." (http://wyborcza.pl/1,75968,15059399,W_sprawie_Ukr…)
Dziwi mnie trochę, że Wroński nazywa Kaczyńskiego "dawno niewidzianym". A rozróby 11 listopada to kto wywołał? Czyż nie Kaczyński? Wprawdzie podpalając rosyjską ambasadę i tęczę miał na głowie kominiarkę, ale Wroński powinien go jednak mimo to rozpoznać!
W odróżnieniu od Kurskiego, który napisał, że"nie wnika w motywacje prezesa PiS", Wroński głęboko w nie "wniknął", "odkrywając", że są niecne, bo "prezesowi partii podczas wizyty w Kijowie nie chodziło o Ukrainę i Polskę, ale o dokopanie rządowi i migawkę w telewizji na wiecu obok Witalija Kliczki".
W tym miejscu należy zaznaczyć, że Wroński, który próbuje najczęściej zabić Kaczyńskiego śmiechem, powstrzymał się heroicznie przed dodaniem "dowcipnej" uwagi, że "wyglądał komicznie" obok ukraińskiego wielkoluda (nic straconego, zrobią to inni antykaczyści!). Ale wskutek tej powściągliwości, tak naprawdę to w jego tekście nic oryginalnego nie ma. Pisząc niemal słowo w słowo to samo, co Kurski, Wroński strzela do Kaczyńskiego już raz użytymi nabojami, więc zabić, a nawet zranić, go nimi nie może. Mimo to jego tekst jest bardzo ważny, bo nie zdając sobie sprawy z tego, co czyni, w przytoczonym przeze mnie cytacie zawarł opis funkcjonowania mafijnej rodziny rezydującej przy Czerskiej.
Głową mafii czerskiej, czyli jej ojcem chrzestnym, jest oczywiście don Michnik, który jest polskim odpowiednikiem capo di tutti capi w mafii sycylijskiej, capofamiglia - we włoskiej oraz bossa - w amerykańskiej. Kurski to jego pierwszy zastępca (capo bastone, consigliere, underboss), zaś Wroński to soldati, czyli żołnierz (potocznie cyngiel), zwany też czasami uomo d'onore, czyli człowiekiem honoru (nie wiem, czy jest to przypadkowa, czy nieprzypadkowa zbieżność z "tytułem" nadanym przez don Michnika Jaruzelskiemu i Kiszczakowi, którzy są niewątpliwie żołnierzami!).
Powstanie mafii czerskiej, traktującej Polskę jako swoją własność, było możliwe dzięki porozumieniu zawartemu w Magdalence. Przy Okrągłym Stole zasiadało też kilka osób, które do mafijnej rodziny nie przystąpiły, chociaż taką ofertę otrzymały. Najważniejszą z tych "czarnych owiec" jest "wujaszek Kaczyński". Warto zwrócić uwagę na to, że "wujek" to "mąż siostry ojca", a zatem ktoś obcy, kto został do rodziny przyjęty po zawarciu z nią małżeństwa i gdyby się z nią rozwiódł, to de facto przestałby do niej należeć (w każdym razie przestałby być pełnoprawnym jej członkiem). Kaczyński, który zerwał ze środowiskiem "Gazety Wyborczej" właśnie się w takiej sytuacji znajduje. Don Michnika i jego ludzi denerwuje, że mimo to, wciąż nie może się pogodzić z tym, że prawa do rządzenia własnością Rodziny z Czerskiej (czyli Polską) już nie ma! Wciąż się domaga bezczelnie prawa do współdecydowania o tym co się w niej dzieje! Wciąż mąci, rzuca kłody pod nogi don Michnikowi i jego ludziom, którym on powierzył sprawowanie ważnych funkcji przy eksploatacji mafijnych włości - np. Don (końcówka -ald jest stosowana jedynie w kontaktach ze środowiskami nie należącymi do mafii) Tusk jest z jego nadania capo crimine, czyli "szefem przestępców" (tytuł ten przysługuje głowom poszczególnych rodzin przestępczych, tworzących jedną wielką cosa nostra).
Zauważmy jak dobrze zorganizowana jest mafia czerska. Don Michnikowi nie wypadało atakować "awanturniczego wujaszka" w telewizyjnej wypowiedzi, bo przecież sam pod ambasadą ukraińską w Warszawie wypowiadał się w takim samym tonie jak Kaczyński na Majdanie w Kijowie. Również jego pierwszemu zastępcy don Kurskiemu nie wypadało otwarcie zaatakować "zakały rodziny", bo w ten sposób dezawuowałby słowa swego bossa. Jednak "chwaląc" Kaczyńskiego na niby, w rzeczywistości go schłostał, przygotowując grunt do ostatecznej z nim rozprawy przez cyngla Wrońskiego, który wyłożył już kawę na ławę zdezorientowanym czytelnikom "Gazety Wyborczej", co mają myśleć o "prezesie partii" przemawiającym w Kijowie. Propagandowy majstersztyk!
Chociaż pewnie zabrzmi to dziwnie, to ja się z ataku żołnierza don Michnika na Kaczyńskiego bardzo cieszę. Stosunek mafii z Czerskiej do działań PiS traktuję jako busolę, wskazującą, czy ta partia idzie w dobrym kierunku. Jeśli jest chwalona, to wiem od razu, że popełnia ona błąd (wiem to od czasu, gdy "Gazeta Wyborcza" chwaliła prezydenta Lecha Kaczyńskiego za to, że postanowił wprowadzić zmiany do ustawy lustracyjnej, co doprowadziło w efekcie do znacznego spadku poparcia dla niego w sondażach). Jeśli zatem lider opozycji jest przez takich żołnierzy don Michnika jak Wroński atakowany, to znaczy, że kroczy drogą słuszną, prowadzącą prosto do celu!
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1848 widoków
molasy
@ Pies Baskervillów
molasy
@ Pies Baskervillów
molasy
Wiem, wyrwałem z kontekstu