Czytając w "Gazecie Wyborczej" felieton Wojciecha Maziarskiego, w którym krytykuje Jacka Żakowskiego i oburza się, że trwa "w prasie - niestety także w 'Gazecie' - istny festiwal haseł równościowych spod znaku Janosika", zacząłem go podejrzewać, że zapisał się do faszystów. Pisząc to, ten dotychczas tak "postępowy" dziennikarz wystąpił przecież przeciwko lewackim feministkom i popierającym je feministom takim jak Żakowski, za sprawą których ten "festiwal haseł równościowych" trwa w III RP od wielu lat! Jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne, którym tekst Maziarskiego jest poświęcony, to sztandarowym hasłem feministycznym jest żądanie zrównania płac mężczyzn i kobiet. Cóż to się z felietonistą "Gazety Wyborczej" stało, że postanowił zaprotestować przeciwko tego typu egalitarystycznym postulatom?
Otóż Maziarskiego, liberała z krwi i kości, zdenerwowały lewacko-feministyczno-gejowskie wypowiedzi Żakowskiego i jego kolegów oraz koleżanek, a także ubiegłotygodniowe protesty związkowców. Dlatego napisał: "Gdy włącza się telewizor czy radio, trudno nie natknąć się na głos krytykujący rynek, OFE i banki oraz domagający się przykręcenia śruby biznesowi i opodatkowania zamożnych. Na ulicach Warszawy demonstrują dziesiątki tysięcy związkowców, telewizja relacjonuje to na bieżąco, a związkowi liderzy wypowiadają się we wszystkich kanałach. W prasie - niestety także w "Gazecie" - istny festiwal haseł równościowych spod znaku Janosika i wysyp tekstów wmawiających czytelnikom, że historia III RP to nie sukces na miarę historyczną, lecz wielka porażka i kwintesencja społecznej niesprawiedliwości." (http://wyborcza.pl/1,75968,14630246,Lewica_biadol…)
Z tego cytatu można wnioskować, że Maziarski napisał swój felieton po to, żeby zaatakować równościowe postulaty związkowców, a nie feministek i feministów. Jednakże nawet jeśli żądaniom feministycznym nie zamierzał się sprzeciwiać, to de facto tak zrobił. I to nie tylko dlatego, że OPZZ, jedna z protestujących central związkowych, jest z lewackimi feministkami ściśle związana (finansuje ją niemiecka, lewacka Fundacja Róży Luksemburg). Po prostu każdy liberał jest naturalnym wrogiem feministek, gdyż liberalizmu gospodarczego z feminizmem pogodzić się nie da. Każdy tekst proliberalny jest zarazem antyfeministyczny.
Z punktu widzenia prawdziwego liberała gospodarczego postulat równych płac dla mężczyzn i kobiet jest nie do przyjęcia, tak samo zresztą jak równych płac dla wszystkich mężczyzn. Według doktryny liberalnej poziom płac powinien kształtować wolny rynek, gra popytu na siłę roboczą i jej podaży. Gdy zapotrzebowanie na pracowników, np. dziennikarzy rośnie, to trzeba im więcej płacić, gdy spada - mniej. Wysokość płac będzie też zróżnicowana w zależności od tego, gdzie pracownik mieszka. Jeśli w jakimś mieście jest 5 gazet i 20 dziennikarzy, to oczywiście będą oni zarabiać więcej niż w mieście, w którym jest 1 gazeta i 20 dziennikarzy. Ponadto nie można wymagać, żeby pracodawca płacił wszystkim pracownikom tyle samo za świadczenie pracy, nawet jeśli zatrudnieni są na takich samych stanowiskach. Dziennikarz lepszy (np. taki jak ja :)) powinien zarabiać więcej niż gorszy (np. Maziarski czy Monika Olejnik). Skutkiem tego rozumowania prawdziwego liberała musi być odrzucenie sztandarowego postulatu lewackich feministek, żeby zmusić pracodawców do płacenia wszystkim po równo.
Skoro Maziarski, jako liberał z krwi i kości, w swoim felietonie wystąpił przeciwko wysuwanym przez lewicę postulatom równościowym, to odrzucił zarazem ich postulat zrównania płac, w tym równych wynagrodzeń dla kobiet i mężczyzn zatrudnionych na tych samych stanowiskach. Zatem według lewackich feministek jest "faszystą", z czego sobie chyba nawet nie zdawał sprawy. Niniejszym tekstem go więc o tym informuję! I nic mu nie pomoże, że w swoim niby proliberalnym, a w rzeczywistości profaszystowskim tekście rytualnie potępił prawicowych, "faszystowskich" publicystów i polityków, w tym także jakiegoś "prezesa" (ciekawe, o kogo mu chodziło i dlaczego nie podał jego nazwiska?). Nic mu nie pomoże, że przybrał pozę obrońcy III RP, oburzając się na "wysyp tekstów wmawiających czytelnikom, że historia III RP to nie sukces na miarę historyczną, lecz wielka porażka i kwintesencja społecznej niesprawiedliwości". Czy kobiety zarabiają w III RP tyle samo co mężczyźni? Czyż zatem to państwo nie jest "wielką porażką i kwintesencją społecznej niesprawiedliwości"? Faszyzm niejedno ma imię! "Prawicowo-nacjonalistyczne odchylenie" istniało nawet w PZPR-ze i w innych partiach Międzynarodówki komunistycznej. I takie same niebezpieczne tendencje faszystowskie występują w Międzynarodówce lewacko-feministyczno-homoseksualnej, której organem prasowym w III RP jest "Gazeta Wyborcza". Udostępniając swoje łamy "faszystom" takim jak Maziarski chce ona zatrzymać postęp! Już Najwyższy Czas (skojarzenie z organem jedynego w III RP prawdziwegoi konsekwentnego liberała JKM jest całkowicie przypadkowe) ten organ "tych, którym nie jest wszystko jedno" zamknąć, a jego twórców wywieżć na Sybir, albo - z braku dla nich tam miejsca - na Księżyc!
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1287 widoków
molasy